Szukaj w serwisie

×

Gdy okna produkują energię. Przełom w technologii paneli słonecznej

Wyobraź sobie miasto, w którym każdy budynek – od wysokich wieżowców po domy jednorodzinne – nie tylko odbija promienie słońca, ale zamienia je w energię: czystą, odnawialną i dostępną na wyciągnięcie ręki. Jeszcze niedawno brzmiało to jak wizja rodem z science fiction, dziś staje się realną perspektywą dzięki przełomowi międzynarodowego zespołu naukowców z projektu CitySolar. W marcu 2025 roku ogłoszono, że przezroczyste panele słoneczne osiągnęły rekordową wydajność na poziomie 12,3%. To kamień milowy, który może na trwałe zmienić sposób, w jaki myślimy o energii – zarówno w przestrzeni miejskiej, jak i wiejskiej.

Fot. thefad.pl


Nowe oblicze energii odnawialnej

Przezroczyste panele słoneczne to technologia, która od lat budzi zainteresowanie, ale dotąd pozostawała w cieniu klasycznych, nieprzezroczystych instalacji fotowoltaicznych. Problemem była niska wydajność – konieczność przepuszczania światła sprawiała, że ogniwa nie były w stanie efektywnie konwertować promieni słonecznych na prąd.

Naukowcy z CitySolar dokonali jednak istotnego przełomu. Wykorzystując perowskit, czyli nowoczesny materiał o wyjątkowych właściwościach fotowoltaicznych, w połączeniu z organicznymi komponentami, udało się stworzyć ogniwo niemal całkowicie przezroczyste, a przy tym niespodziewanie skuteczne.

To pierwszy raz, gdy udało się osiągnąć tak wysoki poziom efektywności bez poświęcania przezroczystości materiału – podkreślają badacze. I dodają: „To dowód, że technologia może być jednocześnie estetyczna i funkcjonalna.”


Domy, które wytwarzają własną energię

Z punktu widzenia mieszkańców i projektantów budynków mieszkalnych oznacza to zupełnie nowe możliwości. Okna w domach jednorodzinnych, blokach czy apartamentowcach mogłyby nie tylko doświetlać wnętrza, ale też produkować energię – wystarczającą do zasilenia oświetlenia, systemów wentylacyjnych, klimatyzacji, a nawet ładowarek do samochodów elektrycznych.

Jak informuje The Independent, projekt CitySolar otrzymał niemal 4 miliony euro finansowania z Unii Europejskiej, co pozwoliło przyspieszyć badania nad komercjalizacją technologii. Obecnie trwają rozmowy z partnerami przemysłowymi, a pierwsze pilotażowe wdrożenia mogą pojawić się już w ciągu najbliższych kilku lat.


Mniej emisji, więcej autonomii

W szerszym kontekście mówimy o technologii, która może przyczynić się do dekarbonizacji sektora budowlanego, odpowiedzialnego dziś za około 40% zużycia energii w Europie. Przezroczyste panele nie zastąpią całkowicie tradycyjnych rozwiązań, ale mogą znacząco uzupełnić bilans energetyczny budynków – zwłaszcza tam, gdzie nie ma miejsca na dachowe instalacje solarne.

Warto dodać, że nie tylko zespół CitySolar pracuje nad tą koncepcją. Inne grupy badawcze również odnotowują postępy – w tym ogniwa półprzezroczyste, które oferują kompromis między estetyką a wydajnością. Coraz więcej wskazuje na to, że to nie chwilowy trend, lecz początek nowej generacji fotowoltaiki.


Przyszłość, która się zbliża

Choć przed technologią wciąż wiele testów, optymalizacji kosztów i prac nad skalowalnością, kierunek jest jasny. Transparentne panele słoneczne mogą wkrótce przestać być ciekawostką z laboratoriów i stać się elementem codziennego krajobrazu naszych domów.

W czasach, gdy zrównoważone źródła energii stają się niezbędne, a przestrzeń miejska i prywatna jest coraz bardziej cenna, takie rozwiązania mogą okazać się kluczem do energetycznej niezależności. Jeśli okna mogą produkować prąd – to znaczy, że patrzymy w przyszłość dosłownie i w przenośni.

DF, thefad.pl / Źródło: „The Independent”

 


Krzysztof Skiba: Festiwal żenady – jak PiS i media Sakiewicza zamieniły pogrzeb w polityczny cyrk

Krzysztof Skiba

Krzysztof Skiba

Banda Jarosława urządziła na trumnie sekretarki Prezesa festiwal żenady i zgorszenia. Telewizje TV Republika i WPolsce24 nadawały transmisję niczym z Eurowizji – były kadzidła, show, reklamy i zbiórki na wóz transmisyjny. Nie zabrakło też polityki – wykorzystano pogrzeb do promocji Karola Nawrockiego i odznaczania Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne zasługi w służbie państwa Kaczyńskich”. A wszystko to z udziałem mediów Sakiewicza, które na transmisji – dosłownie – zarabiały

Mimo apeli rodziny Barbary Skrzypek, aby uszanować uroczystość pogrzebową, banda Jarosława urządziła sobie na trumnie sekretarki Prezesa festiwal żenady i zgorszenia. Telewizje TV Republika i WPolsce24 nadawały na żywo transmisję z pogrzebu niczym z festiwalu Eurowizji. Była super scenografia, gwiazdy, dym z kadzidła i show. Nie zabrakło też reklam.

W trakcie transmisji emitowano zachęty do zbiórek na cele stacji. W pewnym momencie pasek z apelem, żeby wpłacać szmal na wóz transmisyjny TV Republika, pokrył się z trumną. Można powiedzieć, że pani Barbara służyła PiS-owi do końca. I niczym zmarłe gwiazdy pop, więcej przyniosła dochodów po śmierci niż za życia.

Pogrzeb wykorzystano także do agitacji za kandydatem Karolem Nawrockim, wychodząc ze słusznego założenia, że już tylko trumna zasłużonej podawaczki kawy mu pomoże.

Prezydent Duda także postanowił, że będzie kompromitował się do końca kadencji po całości — i w swoim stylu. Nasz dzielny narciarz pośmiertnie przyznał pani Barbarze Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne zasługi w służbie państwa” Kaczyńskich. Te zasługi to z pewnością przekładanie papierów na biurku Jarosława, umawianie gości Kaczelnika i blokowanie drzwi gabinetu Prezesa przed natrętami.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że pani Basia zaczynała karierę, robiąc kawę i skacząc po wódkę komunistycznemu generałowi Janiszewskiemu, który był jednym z autorów stanu wojennego. Musiała być w tym dobra, bo potem przejął ją sam generał Jaruzelski, a na końcu Kaczyński.

Może warto wreszcie wyjaśnić, jak to się stało, że zaufana osoba z samego szczytu komunistycznego kierownictwa krwawej junty wylądowała u boku Prezesa wszystkich Polaków? Stając się nie tylko sekretarką, ale także udziałowcem ważnych biznesów partyjnych (jak np. spółka Srebrna). Ten zawzięty tropiciel komunistów, krzyczący o tym, że jego przeciwnicy stoją tam, gdzie stało ZOMO, zarzucający Wałęsie zdradę i współpracę z SB, sam przez długie lata miał u swojego boku osobę, która obsługiwała najważniejszych komuchów. Przypadek? Chyba jednak prawidłowość. Wszak głównym księgowym Srebrnej jest były konfident SB i kłamca lustracyjny, co potwierdza prawomocny wyrok sądowy.

To jednak stare dzieje, a najważniejsze dziś dla PiS jest to, że na trumnie pani Barbary będzie można ubić interes polityczny. Kto wie — może wrócą miesięcznice i w dniu śmierci sekretarki będzie można znów urządzać marsze i blokować pół Warszawy płotkami dla Prezesa?

A już taki Sakiewicz i jego telewizja to na trupie zarobił konkretne pieniądze, bo datki w trakcie transmisji pogrzebu na pewno płynęły szerokim strumieniem. Aby wydusić z widzów jeszcze więcej kasy, pogrzeb pani Barbary ma być tak często powtarzany, jak za PRL-u koncert ABBY w Studio 2.

PiS to nie są żadne poglądy. To choroba umysłowa. Niestety nieuleczalna.

Krzysztof Skiba


Trump ujawnia kulisy wizyty na wyspie: Grenlandczycy sami do nas dzwonią, chcą ochrony

Czy Grenlandia desperacko szuka wsparcia Stanów Zjednoczonych, czy to tylko kolejna zagrywka Donalda Trumpa? Prezydent USA twierdzi, że mieszkańcy wyspy sami zwrócili się do niego z prośbą o „porządną ochronę i opiekę”, co ma uzasadniać wizytę amerykańskiej delegacji. Tymczasem władze Grenlandii i Danii stanowczo odrzucają te twierdzenia. Oskarżają Waszyngton o próbę naruszenia suwerenności.

Fot. Annie Spratt / Unsplash

Trump: „Oni dzwonią do nas”

24 marca 2025 roku Donald Trump przedstawił zaskakującą wersję wydarzeń na briefingu w Waszyngtonie. „Grenlandczycy sami do nas dzwonią, bo chcą porządnej ochrony. My nie dzwonimy do nich – to oni nas zaprosili” – stwierdził podczas posiedzenia gabinetu. Wizyta delegacji pod wodzą Ushy Vance, żony wiceprezydenta J.D. Vance’a, ma rozpocząć się w czwartek. Oficjalnie koncentruje się na wyścigu psich zaprzęgów Avannaata Qimussersua. W składzie znaleźli się doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz i sekretarz ds. energii Chris Wright. Trump zasugerował też obecność sekretarza stanu Marco Rubio.

Prezydent odrzucił zarzuty o prowokację, nazywając wizytę „aktem życzliwości”. Podkreślił jednak strategiczne znaczenie Grenlandii. „Rosja i Chiny są tam obecne. Nie może tak być dalej. Grenlandia może być w naszej przyszłości – to kluczowe dla bezpieczeństwa międzynarodowego” – dodał. Te słowa podsycają spekulacje o planach USA wobec wyspy.

Grenlandia i USA: spór o zaproszenie

Władze Grenlandii i Danii zareagowały z oburzeniem. Pełniący obowiązki premiera Grenlandii Mute B. Egede napisał na Facebooku, że żadnego zaproszenia nie było. „To nie wizyta prywatna, lecz polityczna demonstracja siły w czasie, gdy formujemy nowy rząd” – stwierdził. Odwołał się do trwającego po marcowych wyborach procesu tworzenia gabinetu. Egede zapowiedział, że delegacja USA nie zostanie przyjęta oficjalnie. Wezwał mieszkańców do obrony suwerenności wyspy, przypominając marcowy protest w Nuuk z udziałem blisko tysiąca osób.

Premier Danii Mette Frederiksen dodała w rozmowie z Reutersem: „Suwerenność Grenlandii i Danii nie podlega negocjacjom”. Oczekuje od USA szacunku dla zasad. Grenlandia, autonomiczne terytorium zależne od Danii, pozostaje pod zwierzchnictwem Kopenhagi w polityce zagranicznej i obronności. To czyni działania USA szczególnie drażliwymi.

Murarz z Grenlandii i rozdawanie dolarów

Według „The New York Times” za wizytą może stać Joergen Boassen, grenlandzki murarz i zwolennik Trumpa. Wcześniej wspierał styczniową wizytę Donalda Trumpa Jr. na wyspie. Po tamtej wizycie w mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia o rozdawaniu 100-dolarowych banknotów przez ludzi Trumpa. To wzbudziło podejrzenia o kupowanie poparcia. Dziennik podkreśla, że ani rząd Grenlandii, ani organizatorzy wyścigu psich zaprzęgów nie zapraszali delegacji. To podważa narrację o „prośbach mieszkańców”.

Grenlandia przeżywa okres politycznej niestabilności po wyborach, w których wygrały partie prounijnieniowe. Brak ukonstytuowanego rządu daje USA okazję do nacisku. Eksperci wątpią jednak, by Grenlandczycy poparli bliższe związki z Waszyngtonem. Sondaże pokazują, że 85% z nich odrzuca ideę przyłączenia do USA.

Arktyczna rozgrywka o wpływy Grenlandii i USA

Grenlandia, położona między Oceanem Arktycznym a Atlantykiem, od lat przyciąga uwagę mocarstw. Topnienie lodowców otwiera dostęp do zasobów – od pierwiastków ziem rzadkich po złoża ropy – oraz nowych szlaków żeglugowych. Administracja Trumpa ostrzega przed obecnością Chin i Rosji w regionie. Mike Waltz, który ma odwiedzić bazę Pituffik Space Base, podkreśla znaczenie Grenlandii dla USA.

Trump w 2019 roku proponował zakup wyspy, co Dania odrzuciła. Obecna wizyta wydaje się kontynuacją tej strategii w zawoalowanej formie. „The New York Times” sugeruje, że USA testują grunt pod przyszłe negocjacje, wykorzystując niepewność polityczną na Grenlandii.

Co czeka Grenlandię?

Wizyta delegacji USA może zaostrzyć napięcia między Waszyngtonem a Kopenhagą. Wywoła też debatę o przyszłości Grenlandii. Wyspa stoi przed wyborem: autonomia pod zwierzchnictwem Danii, niepodległość czy zbliżenie z USA. Brak poparcia dla wizyty ze strony lokalnych władz i ostra reakcja Egede oraz Frederiksen wskazują na opór wobec Amerykanów.

W najbliższych dniach oczy świata zwrócą się ku Grenlandii. Tam rozegra się kolejny etap walki o kontrolę nad Arktyką. Czy Trump przekona społeczność międzynarodową do swojej narracji? A może jego zamiary po raz kolejny ograniczą się do kontrowersyjnych zapowiedzi? Odpowiedź zależy od reakcji Grenlandczyków i ich sojuszników na presję zza oceanu.

DF, thefad.pl / Źródło: The New York Times, Reuters, TVN24

 


Czy psy wkraczają w nową fazę ewolucji?

Psy zmieniają się na naszych oczach – i to my możemy być tego przyczyną. Najnowsze badania pokazują, że pod wpływem człowieka czworonogi wkraczają w trzecią falę domestykacji, stając się coraz bardziej przyjazne i spokojne. Czy to nowa era w ewolucji psów?

Fot. Dariusz Frach

Czy psy, nasi najwierniejsi towarzysze, mogą przechodzić kolejną ewolucyjną przemianę? Najnowsze doniesienia naukowe sugerują, że tak – i to pod wpływem naszych własnych potrzeb. Współczesne psy, coraz częściej postrzegane jako członkowie rodziny, a nie pracownicy, mogą wchodzić w trzecią falę domestykacji. Przyczyną jest rosnące zapotrzebowanie na czworonogi przyjazne, spokojne i doskonale dostosowane do siedzącego trybu życia. Jak to możliwe? Klucz leży w hormonach i genetyce, a badania przeprowadzone m.in. przez szwedzkich naukowców rzucają nowe światło na tę fascynującą historię.

Od pracownika do towarzysza: zmieniająca się rola psów

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu psy miały jasno określone zadania: polowały na szkodniki, pilnowały stad czy strzegły domostw. Były zwierzętami użytkowymi, spędzającymi większość czasu na zewnątrz, w świecie mniej zurbanizowanym niż dziś. Jak piszą Brian Hare i Vanessa Woods, eksperci z Duke University, „gdyby twój pies spał w łóżku, obudziłbyś się pokryty pchłami”. Jednak współczesność przyniosła prawdziwą rewolucję – psy coraz częściej mieszkają w domach, w gęsto zaludnionych miastach, a ich główną rolą stało się towarzyszenie człowiekowi. Ta zmiana wpłynęła nie tylko na ich zachowanie, lecz być może również na ich biologię.

Oksytocyna – hormon łączący nas z psami

W 2017 roku naukowcy z Linköping University w Szwecji przeprowadzili przełomowe badanie, które wykazało, jak istotną rolę w relacji człowiek-pies odgrywa oksytocyna – tzw. hormon miłości. W eksperymencie z udziałem 60 golden retrieverów psy miały otworzyć słoik z przysmakami, który celowo został zabezpieczony tak, by nie dało się go otworzyć.

Psom podano oksytocynę w postaci sprayu donosowego, a grupie kontrolnej – neutralny roztwór soli fizjologicznej. Wyniki okazały się jednoznaczne: psy posiadające określony wariant genu receptora oksytocyny, po podaniu hormonu, szybciej zwracały się o pomoc do swoich opiekunów. Sugeruje to, że ich wrażliwość na oksytocynę, rozwinięta w toku domestykacji, wzmacnia zdolność do współpracy z ludźmi. Współczesne psy – zwłaszcza te szkolone na psy asystujące – wydają się mieć tę cechę szczególnie silnie wykształconą.

Trzecia fala domestykacji: psy na miarę XXI wieku

Brian Hare, profesor antropologii ewolucyjnej i Vanessa Woods, prowadząca program Puppy Kindergarten na Duke University, twierdzą, że obserwujemy właśnie trzecią falę domestykacji psów.

Pierwsza miała miejsce dziesiątki tysięcy lat temu, gdy wilki zbliżyły się do ludzkich osad w poszukiwaniu resztek jedzenia, stopniowo tracąc agresję na rzecz przywiązania. Druga fala, po rewolucji przemysłowej, przyniosła hodowlę ras o określonych cechach fizycznych, dając nam dzisiejsze labradory czy owczarki. Teraz, w trzeciej fali, nacisk kładziony jest na osobowość psów – chcemy zwierząt, które idealnie wpasują się w nasze nowoczesne, miejskie życie.

Psy asystujące, takie jak te szkolone w Puppy Kindergarten, są według Hare’a i Woods doskonałym przykładem tej ewolucji. „Te psy to wysoko wykwalifikowani profesjonaliści” – piszą w The Atlantic. Są przyjazne, spokojne, a nawet jako szczenięta wykazują naturalną ciekawość wobec obcych – cechę niespotykaną u większości domowych pupili. Co więcej, ich biologia zdaje się dostosowywać do tych wymagań, podobnie jak tysiące lat temu, gdy wilki przekształcały się w psy pod wpływem ludzkiej obecności.

Wyzwania współczesnego świata

Zmiana roli psów nie przebiega bezproblemowo. Cechy, które niegdyś były zaletą – takie jak czujność czy nadmiar energii – dziś mogą stanowić przeszkodę. „Reagowanie na obcych może dziś utrudniać zwykły spacer po osiedlu” – zauważają Hare i Woods – zauważają Hare i Woods. Psy nadpobudliwe lub lękliwe znacznie częściej trafiają do schronisk, gdzie trudniej im znaleźć nowy dom. Zdaniem naukowców to właśnie społeczne oczekiwania napędzają kolejną falę domestykacji. Psy asystujące – dzięki łagodnemu usposobieniu i zdolności do adaptacji – mogą stać się wzorem dla przyszłych kierunków hodowli.

Czy człowiek powinien kierować ewolucją psów?

Hare i Woods idą o krok dalej, sugerując, że powinniśmy aktywnie wspierać ten proces. „Jeśli chcemy, by psy i ich właściciele dobrze się ze sobą czuli, musimy hodować i szkolić psy bardziej podobne do tych, które pracują jako asystujące.”– piszą. Ich zdaniem, świadome kształtowanie cech psów to sposób na lepsze dopasowanie ich do świata, który sami stworzyliśmy. Czy to oznacza, że za kilkadziesiąt lat wszystkie psy będą przypominać dzisiejsze labradory asystujące? Czas pokaże.

Ewolucja, która trwa

Historia psów to opowieść o niezwykłej więzi z człowiekiem – od wilków krążących wokół ognisk po kanapowe przytulanki i wyszkolone psy asystujące. Trzecia fala domestykacji, napędzana naszą potrzebą bliskości i harmonii, pokazuje, jak bardzo psy wciąż się zmieniają, by być bliżej nas. Nauka dostarcza dziś dowodów, że nie chodzi już tylko o wychowanie, ale również o geny – a oksytocyna jest jednym z kluczy do tej zagadki. Może więc następnym razem, gdy twój pies spojrzy na ciebie z ufnością, pomyślisz, że to nie tylko miłość, lecz także tysiące lat ewolucji.

Fot. A Frach / thefad.pl

DF, thefad.pl / Źródło: The Atlantic, The Independent, Linköping University (2017)

 


Mur dronów na wschodniej flance NATO – nowa strategia odstraszania

Anna Widzyk

NATO może już w ciągu roku zbudować „mur dronów” na swojej wschodniej flance – twierdzi szef firmy zbrojeniowej Helsing. Zamiast tradycyjnych jednostek i pól minowych, obronę mają zapewnić drony bojowe i sztuczna inteligencja. Czy to początek nowej ery w strategii odstraszania?

Fot. Dariusz Frach, thefad.pl

Pomysł na wzmocnienie obrony wschodniej flanki NATO przedstawił w rozmowie z agencją DPA Gundbert Scherf, współzałożyciel i dyrektor monachijskiej firmy Helsing, która specjalizuje się w wykorzystaniu sztucznej inteligencji w przemyśle zbrojeniowym.

Mur dronów mógłby zostać wzniesiony w ciągu roku. Potrzebne są także systemy rozpoznania, satelity i prawdopodobnie drony zwiadowcze – powiedział Scherf w opublikowanym w niedzielę (23.03.2025) wywiadzie.

Jednak jego zdaniem, w pierwszej kolejności należy gruntownie przemyśleć całą współczesną koncepcję obrony. – W tej chwili wciąż dyskutuje się jak w czasie zimnej wojny – ocenił. – Liczymy systemy broni, samoloty i okręty po drugiej stronie i sprawdzamy, czy możemy w jakiś sposób to zrównoważyć przy dużych nakładach. A ja uważam, że to błędna droga.

Inteligentna bariera

Scherf przypomniał, że kraje bałtyckie dyskutują nad stworzeniem „muru dronów” w ramach wzmocnienia obrony wschodniej granicy NATO. Mur dronów, złożony z dronów zwiadowczych i bojowych, ma być inteligentną barierą, która mogłaby zastąpić pola minowe.

To trochę paradoksalne, ale systemy autonomiczne są stworzone dla demokracji – powiedział. – Cenimy życie, wszyscy chcielibyśmy mieć dobre życie. Nie wierzę, że nasze demokracje mogą lub chcą prowadzić wojnę na wyniszczenie, która kosztuje wiele istnień ludzkich – powiedział. Dlatego rosnąć powinna rola tzw. technologii asymetrycznej: zasobów wojskowych lub broni, które maksymalizują własne korzyści, jednocześnie minimalizując względną skalę lub siłę technologiczną wroga.

Koncentracja dziesiątek tysięcy dronów bojowych na mierzącej 3 tys. kilometrów wschodniej granicy NATO byłaby „bardzo wiarygodnym konwencjonalnym środkiem odstraszającym”.

Drony dla Ukrainy

Helsing opracował dron HX-2, początkowo przeznaczony dla Ukrainy, który wykorzystuje sztuczną inteligencję do naprowadzania na cel ładunków wybuchowych i jest mniej podatny na zakłócenia elektroniczne.

Zdaniem Scherfa doświadczenia zaatakowanej przez Rosję Ukrainy pokazują, że kraje zachodnie potrzebują innej formy odstraszania wzdłuż wschodniej flanki NATO.

Drony nie są postrzegane jako alternatywa dla czołgów i artylerii, ale jako niezbędne i wysoce opłacalne uzupełnienie – argumentował Scherf. – Drony walczą z czołgami za mniej niż 1 procent kosztów – dodał.

Według producenta nowy dron HX-2 jest w stanie zwalczać broń artyleryjską, pojazdy opancerzone i inne cele wojskowe w zasięgu do 100 kilometrów. Ponieważ rozpoznaje swój cel i ścieżkę do niego za pomocą sztucznej inteligencji, mówi się, że jest mniej podatny na zagłuszanie. 

REDAKCJA POLECA

 

 

script type=’text/Javascript’>

Analiza danych NASA sugeruje, że nasz Wszechświat może znajdować się wewnątrz czarnej dziury

Czy to możliwe, że cały nasz Wszechświat znajduje się wewnątrz gigantycznej czarnej dziury, która powstała w innym, większym Wszechświecie? Pytanie brzmi jak scenariusz science fiction, ale najnowsze badania naukowców z Kansas State University nadają mu całkiem naukowe brzmienie.

Czy nasz Wszechświat powstał wewnątrz czarnej dziury

Czy nasz Wszechświat powstał wewnątrz czarnej dziury. Fot. Dariusz Frach, thefad.pl

Kosmiczna asymetria

Dr Lior Shamir, badacz z Kansas State University, przeanalizował dane dotyczące ponad 263 000 galaktyk. Analiza ujawniła statystycznie istotną przewagę galaktyk rotujących w jednym kierunku – co oznacza, że w badanej próbce zauważono wyraźną tendencję do rotacji w jednym dominującym kierunku, i nie był to przypadek, lecz powtarzalny wzorzec wykraczający poza granice błędu statystycznego.

To niewielka, ale znacząca anomalia, która może podważać zasadę izotropii — jedno z fundamentalnych założeń współczesnej kosmologii. Izotropowość oznacza, że Wszechświat powinien wyglądać tak samo we wszystkich kierunkach i nie wykazywać żadnego uprzywilejowanego kierunku przestrzennego. Jeśli więc faktycznie istnieje globalna przewaga jednego kierunku rotacji, może to świadczyć o istnieniu kosmicznego „wirowania” — a to nie mieści się w ramach dotychczasowych modeli.

Jeśli ta obserwacja się potwierdzi, może sugerować, że Wszechświat posiada własny moment obrotowy. A to z kolei prowadzi do wniosku, że jego narodziny mogły nie być tak idealnie symetryczne, jak dotąd sądzono. 

Wszechświat zrodzony w ruchu?

Jedna z teorii tłumaczących tę anomalię to tzw. black hole cosmology. Zakłada ona, że nasz Wszechświat powstał wewnątrz czarnej dziury należącej do większego „Wszechświata macierzystego”. W takim scenariuszu Wielki Wybuch nie był absolutnym początkiem, lecz wewnętrznym zdarzeniem – eksplozją przestrzeni w nowym wymiarze czasoprzestrzennym.

Choć brzmi to odważnie, podobne hipotezy coraz częściej pojawiają się w fizyce teoretycznej. Ich celem jest wyjaśnienie zjawisk, które nie mieszczą się w dotychczasowych modelach – takich jak wspomniana asymetria rotacji galaktyk.

A może to tylko złudzenie?

Sam Shamir nie wyklucza bardziej przyziemnych wyjaśnień. Być może to rotacja naszej własnej galaktyki – Drogi Mlecznej – wpływa na sposób, w jaki klasyfikujemy dane. Zniekształcenia perspektywy, subtelne efekty Dopplera – wszystko to może wprowadzać błąd.

Jeśli tak, konieczne będą korekty w metodach pomiaru, a może nawet nowe podejście do obserwacji kosmosu. Być może właśnie to pomoże rozwiązać inne zagadki, jak rozbieżności w pomiarach tempa ekspansji Wszechświata.

Pytania bez odpowiedzi

Czy rotacja galaktyk to dowód na większy porządek ukryty w chaosie? Czy jesteśmy tylko fragmentem większego bytu, zamkniętym w granicach gigantycznej czarnej dziury? A jeśli tak – co znajduje się poza nią?

Odpowiedzi na te pytania pozostają poza naszym zasięgiem. Ale nauka to właśnie podróż przez niepewność. I każde nowe odkrycie, zamiast zamykać temat, otwiera kolejne drzwi.


DF, thefad.pl / Źródło: Scientific American, ras.ac.uk, science.nasa.gov

 


Unia idzie na zakupy. Rzeka pieniędzy popłynie na Tarczę Wschód i zbrojeniówkę

Michał Gostkiewicz

Rzeka pieniędzy popłynie do europejskich firm zbrojeniowych – wynika z „białej księgi” w sprawie obrony UE. Dokument umożliwia dołączenie do zakupów chętnym spoza Unii i wymienia polską Tarczę Wschód jako projekt „godny uwagi”.

Komisarz UE ds. obrony Andrius Kubilius oraz szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas zaprezentowali w Brukseli tzw. białą księgę dotyczącą Europejskiej Obrony. Dokument bezpośrednio odnosi się do Tarczy Wschód – inicjatywy Donalda Tuska, która zakłada wzmocnienie i znaczne inwestycje w ochronę wschodniej granicy UE, w tym granicy polsko-białoruskiej.

„Biała księga” o Tarczy Wschód: „godne uwagi”

W dokumencie Tarczę Wschód wskazano jako jedyny tego rodzaju projekt, określając go jako „godne uwagi przedsięwzięcie wielu państw członkowskich”. Podkreślono również, że „obrona wszystkich granic lądowych, powietrznych i morskich UE jest kluczowa, zwłaszcza w kontekście wschodniej granicy Unii”.

– W rzeczywistości chodzi o linię obrony całej Unii Europejskiej. Walczyliśmy o ten zapis jako cała polska delegacja – powiedział mediom europoseł Andrzej Halicki (EPL). Jego zdaniem, bez niedawnej rezolucji Parlamentu Europejskiego, w której również wspomniano o Tarczy, „prawdopodobnie nie byłoby tego zapisu potwierdzającego priorytet projektu”.

– Wiele osób miało wątpliwości co do tej inicjatywy, a liderzy Prawa i Sprawiedliwości wręcz twierdzili, że należy się jej przeciwstawiać – zaznaczył Halicki.

Europoseł Michał Szczerba (EPL) dodał: – Pierwsze przelewy na Tarczę Wschód – 52 mln euro – już wpłynęły z Komisji Europejskiej do polskiego rządu. Dotychczas projekt funkcjonował jako program krajowy, ale teraz możemy mówić o jego uwspólnotowieniu. Jego fundamentem jest obrona Unii Europejskiej.

Otwarta furtka dla Ukrainy

Jednocześnie Komisja Europejska zaprezentowała pakiet finansowy w ramach planu ReMilitaryzacji Europy (ang. ReArm Europe), opracowanego przez Ursulę von der Leyen. Plan ten ma stymulować inwestycje w sektor obronny krajów członkowskich.

– Biała księga to nasza propozycja wspólnego działania, a pakiet ReMilitaryzacji zapewnia narzędzia do finansowania tej współpracy – powiedziała Kaja Kallas podczas prezentacji dokumentu. Podkreśliła, że UE zidentyfikowała luki w obronności i zgodnie z wytycznymi NATO zaproponowała sposoby ich uzupełnienia.

– To oznacza odbudowę europejskich zasobów amunicji, broni i sprzętu wojskowego oraz zapewnienie ich dostaw na Ukrainę – zaznaczyła Kallas. Dodała, że UE powinna nie tylko rozwijać systemy obronne dla Ukrainy, ale także współpracować z nią w ich produkcji.

Biała księga przewiduje taką możliwość, a jednym z jej priorytetów jest pogłębienie integracji europejskiego i ukraińskiego przemysłu obronnego.

Nacisk na zakupy od firm z UE

Unijny plan SAFE (ang. Security Action For Europe – Działania dla Bezpieczeństwa Europy) przewiduje pozyskanie przez Komisję Europejską do 150 mld euro na podniesienie zdolności obronnych państw członkowskich. Fundusze te zostaną rozdzielone zgodnie z planami narodowymi.

W ramach SAFE priorytetem będą wspólne zamówienia od europejskiego przemysłu obronnego. Do tych zakupów mogą dołączać państwa spoza UE, takie jak członkowie EFTA, EEA oraz Ukraina.

– Istotne jest, aby mieć pewność, że systemy obronne będą dostępne w razie potrzeby. To jedno z kluczowych kryteriów wskazanych w białej księdze – powiedział Andrzej Halicki.

Zapytany przez Deutsche Welle o możliwość większej dywersyfikacji zakupów w Polsce, podkreślił, że będą one „zgodne z konstrukcją bezpieczeństwa europejskiego opartą na NATO i kompatybilne z architekturą Sojuszu”.

Komisarz Andrius Kubilius dodał: – 450 milionów obywateli UE nie powinno polegać na 340 milionach Amerykanów, by bronić się przed 140 milionami Rosjan, którzy nie potrafią pokonać 38 milionów Ukraińców. Naprawdę możemy zrobić więcej.

Co dalej? Projekty w maju i czerwcu

Propozycjami z białej księgi zajmą się dwa najbliższe szczyty Rady UE – 21 marca i 26 czerwca. Komisja Europejska planuje szybko wdrożyć założenia dokumentu. Pierwsze projekty mają nabrać kształtów już w maju i czerwcu.

REDAKCJA POLECA

script type=’text/Javascript’>

 

 

 


Tusk do Dudy: Czasy wpływu polityków na śledztwa minęły. Proszę się przyzwyczaić

W środę 19 marca, Kancelaria Prezydenta opublikowała treść listu Andrzeja Dudy skierowanego do Donalda Tuska. Prezydent wezwał premiera do wyjaśnień dotyczących okoliczności przesłuchania Barbary Skrzypek, wieloletniej współpracowniczki Jarosława Kaczyńskiego, która zmarła 15 marca.

Fot. screen shot / youtube, KPRM

Duda w swoim liście stwierdził, że wielokrotnie przestrzegał przed skutkami przeprowadzanych przez premiera i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara nielegalnych zmian personalnych w prokuraturze. Nazywał je zagrożeniem dla obywateli i praworządności. Pytał także o rolę prokurator Ewy Wrzosek w śledztwie „dwóch wież”, a także o uzasadnienie odmowy udziału pełnomocnika Barbary Skrzypek w przesłuchaniu.

Donald Tusk odpowiada prezydentowi

Na pismo prezydenta premier Donald Tusk zareagował wpisem na platformie X, w którym jednoznacznie odrzucił zarzuty dotyczące działań jego rządu w prokuraturze. Napisał: „Panie Prezydencie, przywrócenie rządów prawa po ośmiu latach bezprawia, za które jest Pan współodpowiedzialny, było i jest głównym celem mojego rządu. Czasy, kiedy prezydent, premier czy prezes partii wpływali na losy śledztw, minęły. Proszę się do tego jakoś przyzwyczaić.”

Śmierć Barbary Skrzypek i kontrowersje

Barbara Skrzypek zmarła 15 marca, trzy dni po przesłuchaniu w prokuraturze w związku ze sprawą spółki Srebrna i tzw. „dwóch wież”. Przesłuchanie 12 marca prowadziła prokurator Ewa Wrzosek, która nie wyraziła zgody na udział pełnomocnika Skrzypek w czynnościach procesowych.

Politycy PiS sugerują, że przesłuchanie mogło mieć wpływ na jej śmierć. Prezes PiS Jarosław Kaczyński otwarcie oskarżył prokuraturę o działania prowadzące do dramatycznego finału. Jednak prokuratura zaznaczyła, że nie ma podstaw do łączenia przesłuchania ze śmiercią Skrzypek. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną jej zgonu był zawał serca.

Spór o rządy prawa trwa

Andrzej Duda zarzuca prokurator Wrzosek brak bezstronności i wskazuje na jej wypowiedzi sugerujące polityczne zaangażowanie. Uważa, że jej rola w śledztwie to upolitycznienie sprawy. Rząd i Wrzosek odpierają te zarzuty, twierdząc, że działa zgodnie z prawem.

Odpowiedź Tuska to kolejny etap konfliktu z Dudą. W tle są niezależność prokuratury i rządy prawa. Śledztwo „dwóch wież” i śmierć Barbary Skrzypek podsycają debatę. Duda w liście zadał siedem pytań, m.in. o powody decyzji prokuratury oraz o wezwanie do przywrócenia ładu prawnego w instytucjach państwowych.

DF, thefad.pl

 


Czy Europa uniezależni się od USA w sektorze obronnym?

Arthur Sullivan | Bartosz Dudek wersja polska

Europa na nowo kształtuje swoje zdolności obronne. Mimo wątpliwości dotyczących nowego kursu USA, kraje europejskie nadal kupują ogromne ilości amerykańskiego sprzętu. Jak szybko europejskie firmy są w stanie nadrobić zaległości?

Fot. screen shot, youtube

Przez lata temat europejskich wydatków na obronność ledwo pojawiał się w większości stolic UE. Dziś stał się sprawą pierwszorzędnej wagi.

UE ogłosiła pożyczki w wysokości 150 miliardów euro na zakup broni. W tym samym czasie Friedrich Merz, prawdopodobny przyszły kanclerz Niemiec, obiecał zrobić „wszystko, co w jego mocy”, aby wzmocnić obronność Europy. To zapoczątkowało dramatyczną zmianę. Jej wyrazem są m.in. uchwalone przez Bundestag poprawki do niemieckiej Ustawy Zasadniczej, które umożliwiają zaciąganie ogromnych długów na cele obronne.

Dzieje się to w obliczu ponownych obaw o rosyjską agresję w Europie Wschodniej oraz wątpliwości dotyczących wywiązywania się USA ze zobowiązań wobec NATO.

Dane opublikowane w tym tygodniu przez SIPRI pokazują, że Europie trudno będzie uniezależnić się od amerykańskiego sprzętu wojskowego.

W latach 2020-2024 niemal dwie trzecie broni importowanej przez europejskich członków NATO pochodziło z USA. To znaczny wzrost w porównaniu z 52 procentami w latach 2015-2019.

Ponad 90 proc. broni importowanej przez Norwegię, Szwecję, Włochy i Holandię pochodziło z USA, podczas gdy w przypadku Wielkiej Brytanii było to ponad 80 proc. W latach 2015-2019 mniej niż 10 proc. niemieckiego importu broni pochodziło z USA, ale w latach 2020-2024 odsetek ten wynosił już 70 proc.

Mamy sojusz NATO od 76 lat, z USA jako główną potęgą militarną i gwarantem bezpieczeństwa. Kraje europejskie były zadowolone z zależności od NATO i ufały, że Stany Zjednoczone dotrzymają swoich zobowiązań. Ostatnie wydarzenia sprowokowały jednak w Europie pytania o to, czy teraz musi się to zmienić – mówi DW Tim Lawrenson z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych w Londynie.

Potrzebne jest czas i pieniądze

Guntram Wolff, ekspert brukselskiego think tanku Bruegel specjalizujący się w obronności, twierdzi, że istnieje pewien stopień współzależności między amerykańskimi i europejskimi firmami zbrojeniowymi, który nie znajduje odzwierciedlenia w danych liczbowych.

Wiele produktów to w rzeczywistości produkty NATO zbudowane z komponentów pochodzących od wielu sojuszników – wyjaśnia Wolff, wskazując na przykład myśliwca Lockheed Martin F-35, amerykańskiego produktu stworzonego z komponentów dostarczanych przez kilka europejskich krajów NATO.

Ekspert zwraca jednak uwagę na piętę achillesową europejskich firm zbrojeniowych – strategiczne produkty technologiczne, takie jak satelity.

Jeśli mówimy o czołgach i podobnym sprzęcie, przepaść między USA a UE prawdopodobnie nie jest tak duża – uważa Wolff. – Jednak w przypadku strategicznych technologii, takich jak śmigłowce transportowe czy łączność satelitarna, Europa pozostaje zależna od USA.

Gdzie wydawać pieniądze

Tim Lawrenson twierdzi, że kraje europejskie starają się zmniejszyć zależność od amerykańskiego sprzętu, ale wiąże się to z ogromnymi kosztami i czasem potrzebnym na rozbudowę europejskiego przemysłu obronnego.

Francja i Niemcy spierają się o to, czy pożyczki obronne UE mogą być wydawane na zakup sprzętu spoza Unii, np. od europejskich członków NATO, takich jak Wielka Brytania czy Norwegia.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen uważa, że pożyczki powinny trafiać do europejskich producentów, aby wzmocnić lokalny przemysł obronny.

Przyszłość europejskiego sektora obronnego

Chociaż europejski sektor obronny jest mniejszy niż amerykański, nie jest bez znaczenia. W 2023 r. jego obroty wyniosły 316 mld USD wobec 829 mld USD w USA.

Eksperci są zgodni, że Europa posiada wiedzę i możliwości do budowy silnego przemysłu obronnego, zwłaszcza jeśli spełnione zostaną zobowiązania finansowe UE.

Klucz: Europejska współpraca

Tim Lawrenson uważa, że Niemcy mogą stać się wzorem dla innych krajów Europy pod względem wydatków na obronność.

Współpraca w zakresie rozwoju i zamówień publicznych w obronności jest trudna. Musimy jednak przekonać państwa do kupowania europejskich produktów, nawet jeśli nie zostały opracowane wspólnie – podsumowuje brytyjski ekspert.

REDAKCJA POLECA

 

 

script type=’text/Javascript’>

Krzysztof Skiba: Mentzen ucieka, Nawrocki romansuje z gangsterami – wybory na wesoło

Krzysztof Skiba

Krzysztof Skiba

Nawrocki pisze książki o gangsterach i sam sobie wystawia laurki pod pseudonimem. Mentzen ucieka przed pytaniem o wojsko, a Konfederacja zamiast widzieć zagrożenie w Rosji, woli walczyć z Unią i Ukraińcami. Poparcie topnieje, ale naiwni wciąż biją brawo. Polityka czy kabaret?

Okazało się, że kandydat obywatelski pana Jarosława używa pseudonimu Tadeusz Batyr. Zwykle dopiero gdy ktoś już jest prezydentem, lud, oceniając jego działania, nadaje mu jakiś pseudonim – i tak Andrzej Duda został Długopisem, Klęcznikiem czy Pierwszym Narciarzem Kraju.

Karol Nawrocki, pisząc książkę o słynnym gangsterze z Trójmiasta, podpisał ją jako Tadeusz Batyr. I to jest zrozumiałe, bo autorzy często używają pseudonimów. Na przykład Mickiewicz tak naprawdę nazywał się Hieronim Kapusta, a Słowacki był Juliuszem Pierdziwąsem. Pan Batyr miał jednak żywot także poza książką.

Dziennikarze odkryli, że Batyr w internecie bardzo chwalił Nawrockiego jako kandydata i wystawiał mu same dobre opinie. To tak jak PiSmak Pereira, który miał wiele kont i, podszywając się pod innych, sam chwalił własne artykuły.

Mistrzem tej formuły był też przebywający aktualnie na wakacjach w zakładzie karnym w Radomiu poseł Matecki, który zawiadywał wieloma kontami i z każdego udawał zaniepokojonego losem Polski patriotę.

Jak pies liże własne jaja, to podobno normalne, ale jak robią to dorośli faceci?

I co ten Nawrocki ma z tymi gangsterami? Najpierw okazało się, że z wieloma się kumpluje i robi sobie z nimi zdjęcia, teraz wyszło na jaw, że jako historyk napisał o nich książkę. To chyba jakaś niezdrowa fascynacja z podwórka? W polskiej historii nie brakuje przecież ciekawych bohaterów. Nawrocki uznał, że godnym jego książki jest kapuś SB, który kradł ludziom samochody.

Być może dlatego poparcie dla Nawrockiego spada jak gacie tancerki w nocnym klubie – czyli raczej niepokojąco szybko. Goni go idol piętnastolatków, człowiek o wybitnie polskim nazwisku Sławomir Mentzen.

Mentzen to biegacz. Biegnie z jednego spotkania na drugie. Podobno odbywa ich nawet po trzy dziennie. Bieganie mu się przyda, bo jak przyjdą Ruscy, to Mentzen zamierza dać nogi za pas. Ten tchórz, gdy go zapytano, czy pójdzie do wojska, jeśli będzie wojna, oświadczył, że nie może, bo jest posłem.

Kiedyś mieliśmy takich wodzów, którzy może i mieli sraczkę przed wojną, ale przynajmniej przed ludem zgrywali odważnych i mówili, że nie oddamy ani guzika. Teraz do wojny jeszcze daleko, ale potencjalny „przywódca” już tchórzy i szuka okazji, by zwiać pod pierzynę jak Kaczyński w stanie wojennym.

Mam wrażenie, że to wynika z prostego faktu, iż Konfederacja nie widzi wroga w Rosji. Gdyby tylko rosyjskie czołgi stanęły nad polską granicą, Mentzen zadzwoniłby pewnie do Putina z wiadomością, że się poddajemy. I niech bierze, co mu się tam podoba – Gdańsk, Suwałki czy Warszawę – byle zostawił mu jego kancelarię i browar.

A tak swoją drogą, to prawica ma fajnych kandydatów na urząd prezydencki. Ludzie o słowiańskich nazwiskach – Braun i Mentzen. Brakuje tylko Klossa, Sztyrlica i Brunnera, i mogą kręcić serial.

Morawiecki w słynnej wypowiedzi nagranej u Sowy mówił, że ludzie powinni zapieprzać „za miskę ryżu”. Podobny program gospodarczy ma Mentzen.

Idol dzieci z TikToka uważa jeszcze radykalniej – że tę miskę ryżu powinno się ludziom zwyczajnie i kulturalnie zabrać. Program Konfederacji przewiduje bowiem likwidację wszelkich zapomóg i zasiłków – od 800+ po zasiłek pogrzebowy.

Ludzie na wiecach Mentzena biją brawo, bo chcą, aby tym razem okradł ich pan, który tak bardzo atakuje Unię i Ukraińców. A dzięki ruskim trollom połowa Polski uwierzyła, że gdy nie będzie w Polsce Unii i uchodźców z Ukrainy, to zapanuje tu raj na ziemi, a Mentzen da im po piwku.

Krzysztof Skiba

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję