Krzysztof Skiba
Tradycyjne zawołanie „wesołych świąt” wydało mi się nieco nie na miejscu, gdy w kraju jest tak okropna sytuacja (pandemia plus nieudolna władza), a my jako Polacy SŁABO zdaliśmy egzamin z naszego CZŁOWIECZEŃSTWA, w kontekście tego, co dzieje się na granicy. Jeszcze nigdy lejące się z telewizora hasełka o „wesołych świętach” nie były tak gorzkie i tak niestety puste
W tym roku zrobiłem w okresie przedświątecznym swój własny, mały strajk. Odmówiłem wszystkich wywiadów dotyczących atmosfery „magicznych świąt”. Zwykle, już tak od połowy grudnia dziennikarze nagabują znane osoby, aby opowiedziały jak spędzają święta. Leje się wówczas z ust celebrytów lukier potworny, w ilościach przekraczających wszelkie dopuszczalne normy.
Dowiadujemy się jak to gwiazda ozdabia choinkę wraz z potomstwem, jakie kupuje prezenty oraz czy lepi pierogi na wigilijny stół.
Czytelnicy uwielbiają podglądać znanych i lubianych w ich domowych sytuacjach. Wychodzą z tego opowieści bardziej lub mniej zabawne, czasem rzeczywiście magiczne, a bywa, że nudne jak telewizyjne reklamy Nowego Ładu.
Od lat święta prawdziwie przeżywają jedynie handlowcy. To doskonały moment, aby coś komuś sprzedać i wcisnąć. Gdyby nie handlowy cyrk, pewnie wielu z nas o świętach by zapomniało. Dla sporej grupy rodaków Boże Narodzenie, to nie są już religijne uniesienia, a okazja do kolejnej imprezy i obżarstwa. Przedstawiciele Kościoła od lat ubolewają, że z roku na rok święta tracą swój mistyczny charakter, na rzecz komercyjnego i zabawowego wymiaru.
Pal licho, że z tym religijnym wymiarem to też krucho. Przecież nikt nie wie, kiedy tak naprawdę Zbawiciel się urodził. Miliony wątpią, że był on Zbawicielem, mają go za jednego z wielu nauczycieli i proroków, jakich nie brakowało w Judei. Są tacy, którzy wątpią w jego istnienie w ogóle, gdyż wiele kronik z tamtego okresu nie odnotowuje istnienia Chrystusa.
Przez ponad trzysta pięćdziesiąt lat uważano, że urodził się na wiosnę. W kwietniu, maju lub w czerwcu. Nakazem papieża Damazego I ustalono datę 25 grudnia dopiero w 376 roku. Sam rok urodzin też nie jest pewny, a co dopiero dzień. Uważa się, że Jezus urodził się miedzy 8-6 rokiem p.n.e. Czyli, że mógł się urodzić osiem lat wcześniej niż obchodzi się jego urodziny. Data jest więc symboliczna i tak należy do przyjąć.
Wiele elementów, które składają się na nasze rytuały świąteczne, to zapożyczenia z innych kultur i wiar przedchrześcijańskich.
Kolęda to rzymska nazwa nowego miesiąca z czasów cesarstwa rzymskiego. Kolędując świętowano nadejście nowego roku. Czyli przekładając to na dzisiejszy język były to raczej takie pieśni „sylwestrowe”.
W Polsce Boże Narodzenie obchodzi się od XV wieku. Wówczas to dotarł do nas z Czech zwyczaj wystawiania szopek noworocznych.
Wigilię urządzamy w Polsce od XVIII wieku i ma ona u nas szczególny charakter, a w wielu zachodnich krajach praktycznie nie istnieje. Sto lat temu dotarł do nas z Niemiec zwyczaj ozdabiania choinki. Wigilijny karp nie jest też żadną wiekową tradycją, bo pojawił się dopiero w latach sześćdziesiątych za komunistycznego sekretarza Gomułki.
Jak doskonale wiemy z życia i historii, „tradycję” możemy sobie sami zbudować, ulepić na wymagany wzór i kultywować. Nie wszystkie narzucone zwyczaje się przyjmują czego najlepszym przykładem nieudana próba budowy „religii smoleńskiej”. Jednak Boże Narodzenie zwane coraz częściej „Marry Christmasem” przyjęło się i trwa w nas i trwać będzie, bo bez względu na to, czy jesteśmy wierzący, czy jesteśmy wątpiący, czy jesteśmy ateistami, lewakami czy prawakami, wszyscy potrzebujemy czegoś takiego jak nadzieja, miłość, bliskość drugiego człowieka i wiara w dobro.
Podziwiam tych wszystkich ludzi, którzy nie zajmują się pucowaniem chaty na święta i wariactwem zakupowym, a pomagają innym, szykują te wszystkie szlachetne paczki dla biednych, robią wigilie dla bezdomnych i potrzebujących. Sam też wsparłem skromnym groszem kilka takich akcji.
Dlaczego więc odmawiałem wywiadów o „magicznych świętach”. Odmawiałem, bo to tradycyjne zawołanie „wesołych świąt” wydało mi się nieco nie na miejscu, gdy w kraju jest tak okropna sytuacja (pandemia plus nieudolna władza), a my jako Polacy SŁABO zdaliśmy egzamin z naszego CZŁOWIECZEŃSTWA, w kontekście tego, co dzieje się na granicy.
Jeszcze nigdy lejące się z telewizora hasełka o „wesołych świętach” nie były tak gorzkie i tak niestety puste.
Krzysztof Skiba