Szukaj w serwisie

×
13 listopada 2017

Stefan Niesiołowski: Menelstwo jest w Polsce zjawiskiem powszednim

Stefan Niesiołowski

Stefan Niesiołowski

W debacie publicznej termin język parlamentarny oznaczający kulturę, stał się synonimem chamstwa

 

Menelstwo jest w Polsce zjawiskiem powszednim, ale jego przenikanie do polityki staje się faktem. Co jakiś czas pojawia się ugrupowanie, które prezentuje styl meneli, jak się kiedyś mówiło, spod budki z piwem.

W miejscu partii Leppera pojawiła się partia Kukiza, przy której Samoobrona to był klub dżentelmenów i do, której znacznie bardziej pasowałaby nazwa menel'15.

Również PiS mający w swoich szeregach wielu profesorów i ludzi wykształconych sam stacza się do poziomu menelstwa, a przede wszystkim degraduje, wyjaławia i prowadzi do skarlenia całego życia politycznego oraz poziomu debaty publicznej.

Za to odpowiadają politycy PiS-u, którzy w stosunku do przeciwników politycznych, a są nimi w zasadzie wszyscy, którzy nie podzielają opinii o samej doskonałości jaką jest p. Kaczyński i jego partia, będąca miarą najczystszej próby patriotyzmu, używają określeń w rodzaju zdrajcy, mordercy, złodzieje i agenci.

Ale obok tego ogólnego i niszczącego demokrację procesu, obserwujemy konkretne przejawy zwykłego chuligaństwa politycznego, pospolitego chamstwa i prostactwa, które dobrze oddaje właśnie termin menelstwa i którego zarezerwowanie wyłącznie do partii menel'15 byłoby rażącą niesprawiedliwością.

Zawsze warto pamiętać i należy przypominać, że ten geniusz polityczny, mózg polskiej prawicy był uprzejmy mówić o Polakach drugiego sortu, pogrobowcach ZOMO, a także o fałszerzach wyborów i zdradzieckich mordach, którzy zamordowali mu brata. Brata, o którym pisowska hagiografia nakazuje przy każdej okazji powtarzać "świętej pamięci", zupełnie taki jakby tylko on jeden był wśród zmarłych takiej właśnie pamięci, co nie tylko jest idiotyzmem, ale jakimś szczególnym rodzajem megalomanii.

Ten przekaz trwający w naszym kraju już prawie 10 lat, tworzy oczywiście tło i rzutuje na kształt politycznej debaty, ale jej nie ogranicza dając pełne pole dla innych twórców. Szczególnym rodzajem prostactwa i wulgarności jest reklama dzietności przy wykorzystaniu możliwości prokreacyjnych królików.

Trudno o większy przykład braku elementarnego wyczucia i braku kultury. Aż trudno uwierzyć, że do czegoś takiego przyłożył rękę potomek wielkiej książęcej rodziny, a obecnie nieszczęsny w swoim lizusostwie i podłości (stosunek do kobiet i ich prawa do godności) minister zdrowia.

Przypomina się znany wierszyk z czasów Rady Regencyjnej: 

Radziwłły, same Radziwiłły,

Każdy z nich jest okupantom miły.

Każdy z nich im wiernie służy,

I ten mały i średni i duży.

Dziś ten najmniejszy z Radziwiłłów wiernie służy pisowskiej dyktaturze.

Mamy do czynienia z postępującym wyjałowieniem i spłyceniem debaty sejmowej znajdującym wyraz w niechlujstwie ustaw, braku autentycznej dyskusji, ale też w niskim poziomie ustaw sejmowych. Mamy zalew uchwał tzw. historycznych, rocznicowych, forsujących natrętnie pisowską historiozofię, dopisujących obecnych pisowskjich lizusów jak p. Jędraszewski (noszący jak na ironię zaszczytny tytuł arcybiskupa i to samego Krakowa) do auetntycznych bohaterów jak biskup Baraniak, pełnych merytorycznych błędów.

Mamy też w sejmie przejaw antyukraińskiego zdziczenia, wykorzystywania tragicznej historii walk polsko-ukraińskich do atakowania obecnych władz Ukrainy, antyukraińskich wystąpień pełnych takich słów jak "banderyzm", "SS-Galizien", ludobójstwo itp. prowadzących do zniszczenia polsko-ukraińskiego porozumienia i prowadzących do wzajemnej nienawiści ku wielkiej radości naszych wrogów w Moskwie.

Mamy pisaną na poziomie kibolskich napisów na murach rezolucję (tym razem przygotowaną przez kukizowców) w kwestii tzw. rewolucji październikowej świadczącą o gigantycznym nieuctwie jej autorów, za to pełną pseudopatriotycznego zadęcia, tak jakby wyłącznie Polska walczyła z komunizmem i tylko Polska doprowadziła do jego upadku.

W debacie publicznej termin język parlamentarny oznaczający kulturę, stał się synonimem chamstwa wyrywania mikrofonu nielubianej stacji telewizyjnej "i co mi zrobicie", ordynarnych wyzwisk i insynuacji posła znanego jako jenot, a ostatnio nazwanego tchórzem.

Jako autor terminu "jenot" wezmę pod uwagę również zasadność terminu "tchórz" (chodzi o chowanie się za immunitetetm) i skoro jenot nosi także mniej znaną nazwę kunopies, proponuję nazwę "jenototchórz", albo "tchórzojenot".

Wreszcie warto też zapamiętać słowa subtelnego intelektualisty i męża stanu marszałka Terleckiego, który był uprzejmy powiedzieć do jednego z posłów - ty głupku, zjeżdżaj stąd. Sytuacja wygląda na rozwojową.

 

Stefan Niesiołowski



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję