Krzysztof Skiba
Powiem Państwu szczerze: ilość zawłaszczonych milionów przez cwanych dygnitarzy Jarozbawa, powoli wylewa mi się z lewego ucha i z wyobraźni. Nie mam zamiaru już dalej czytać o mafii Ziobranos, jak wydoiła miliony z Funduszu Sprawiedliwości i olała ciepłym moczem ofiary przestępstw.
Powiem Państwu szczerze: ilość zawłaszczonych milionów przez cwanych dygnitarzy Jarozbawa, powoli wylewa mi się z lewego ucha i z wyobraźni. Nie mam zamiaru już dalej czytać o mafii Ziobranos, jak wydoiła miliony z Funduszu Sprawiedliwości i olała ciepłym moczem ofiary przestępstw.
Żaden normalny, pracujący w Polsce człowiek nie jest w stanie skapować, jak fizycznie wygląda miliard złotych. Żaden! A jak wygląda dziesięć miliardów? To już panie Boże przebacz, nawet na filmach takiej kasy nie pokazują. A tyle podobno (jak oblicza mecenas Giertych) fundacje związane z PiS wyprowadziły na lewo z budżetu państwa.
Owszem widziałem kiedyś sto, a nawet dwieście tysięcy złotych w gotówce. Mój kumpel twierdzi, że widział dwa miliony w dwusetkach. Podobno to jest tyle, co karton po butach. Ale 500 milionów, które na szmelcu z Chin zarobił ten funfel Dudusia od koszulek z Polską Walczącą? To są tylko cyferki w banku. To są kwoty niewyobrażalne dla przeciętnego obywatela i dlatego nierealne.
Owszem czytamy, że Obajtek przelał z państwowej kasy Orlenu do Szwajcarii, jakiemuś kumplowi z Hamasu miliard i sześćset melonów zł, ale czy to robi na kimś wrażenie? Nie. Bo to jest abstrakcja. To jest suma nierealna.
Każdy wie, jak wygląda w portfelu tysiąc złotych, ale 1,6 mld, to przecież nawet do czterech dużych walizek Samsonite nie wejdzie. Może da się to upchnąć do kontenera?
My obywatele polscy, czujemy się obrażeni tymi artykułami dziennikarzy śledczych o aferach finansowych PiS. Dosyć pisania o kwotach, które żaden porządny człowiek i katolik nie widział nigdy na oczy. To nas obraża.
Czekamy na normalne i zrozumiałe artykuły przystające do naszej zwykłej rzeczywistości, w której my żyjemy. Tęsknimy do prostych historii. Choćby takich, że ktoś ukradł z biura długopis, że inny zwinął w sklepie słoik dżemu truskawkowego i dwa jabole, a pan poseł z Warszawy zajebał z sejmowej stołówki musztardę i widelec.
Krzysztof Skiba