Krzysztof Skiba
Stary gabinet Morawieckiego pod wieloma względami był rekordowy. Wydał rekordową ilość pieniędzy, rekordowo nas zadłużył, zaliczył rekordową ilość afer i wpadek, ale przede wszystkim zawierał rekordową ilość (ponad stu) ministrów, w tym wielu bez teki, a nawet bez głowy.
Ponieważ w nowym rządzie Morawieckiego nie chodzi nawet o rządzenie, (bo co to za władza na dwa tygodnie), a jedynie o ministerialne pensje i możliwie wysokie nachapanie się, już po pierwszym tygodniu "władzy" planowana jest... rekonstrukcja rządu.
Chodzi o to, by maksymalna ilość ludzi związanych z PiS, przed niechybną i sromotną utratą władzy, miała okazję trafić do rządu i mieć tytuł ministra lub wiceministra.
Stary gabinet Morawieckiego pod wieloma względami był rekordowy.
Wydał rekordową ilość pieniędzy, rekordowo nas zadłużył, zaliczył rekordową ilość afer i wpadek, ale przede wszystkim zawierał rekordową ilość (ponad stu) ministrów, w tym wielu bez teki, a nawet bez głowy.
Kolejny gabinet Morawieckiego, który przedstawiany jest dowcipnie jako rząd ekspertów, to coś w rodzaju drogiej i atrakcyjnej finansowo wycieczki, na którą można się zapisać w biurach partii. Nie wszyscy mają czas i ochotę, dlatego zatrudniono nawet aktorkę z serialu "M jak Moher".
Po rekonstrukcji rządu mają się tam znaleźć także aktorzy z serialu Klan, Ojciec Mateusz, Na Wspólnej, Ranczo i Czterej Pancerni. Taki skład daje nadzieję, że będzie to rząd jeszcze bardziej śmieszny niż dotychczas.
Krzysztof Skiba