Kanclerz Niemiec jest ostro krytykowany za to, że od czasu do czasu rozmawia przez telefon z Putinem. Ostatnio w rozmowie uczestniczył prezydent Francji Emmanuel Macron. Mateusz Morawiecki retorycznie pytał wcześniej przy innej okazji Macrona: Czy negocjowałby Pan z Hitlerem, Stalinem czy Pol Potem?” Jednak tylko dyplomacja może zakończyć agresję Rosji przeciwko Ukrainie.
Czy negocjowałby Pan z Hitlerem, Stalinem czy Pol Potem?
„Kanclerz Olaf Scholz jest ostro krytykowany za to, że od czasu do czasu rozmawia przez telefon z rosyjskim agresorem Władimirem Putinem. Ostatnio w rozmowie uczestniczył prezydent Francji Emmanuel Macron. Na szczycie UE na początku tygodnia rozgorzała z tego powodu „gorąca debata”, o czym mówiła premier Estonii. Premier Polski Mateusz Morawiecki retorycznie pytał wcześniej przy innej okazji Macrona: Czy negocjowałby Pan z Hitlerem, Stalinem czy Pol Potem?” – pisze Dirk Kurbjuweit w komentarzu opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika „Der Spiegel”.
„Z Hitlerem alianci rzeczywiście nie rozmawiali, ponieważ ich celem była totalna porażka Niemiec” – przyznaje autor. Jak zaznacza, tak samo Rzymianie nie negocjowali z Kartaginą, ponieważ chcieli swojego rywala nie tylko pokonać, ale całkiem unicestwić. Totalna klęska Rosji, czy jej wymazanie z mapy świata byłyby możliwe tylko podczas wojny nuklearnej, a tej nikt nie może pragnąć – zastrzega.
Z Rosją trzeba rozmawiać
„Z Rosjanami trzeba rozmawiać” – podkreśla Kurbjuweit. Autor zwraca uwagę na niedawną wypowiedź Joe Bidena dla „New York Times”, który przytoczył słowa prezydenta Ukrainy Zełenskiego, iż wojnę można zakończyć „tylko dyplomacją”.
Tylko Ukraina może zdecydować, jaki pokój zaakceptuje – podkreśla komentator dodając jednak, że dopóki Putin nie chce rozmawiać z Zełenskim, dobrze jest, że z prezydentem Rosji rozmawiają inni. Każdy kontakt jest szansą na „zajrzenie Putinowi do głowy”, wyjaśnienie nieporozumień w nadziei, że kiedyś doprowadzi to do rozmów pokojowych.
Z Putinem powinien rozmawiać przede wszystkim prezydent USA. Możliwe, że dołączy on później, kiedy szanse na porozumienie wzrosną. Do tego czasu właściwymi rozmówcami są Scholz i Macron – przedstawiciele największych krajów UE.
Słowa muszą być poparte bronią
„Słowa mają wagę tylko wtedy, gdy są poparte bronią” – zastrzega Kurbjuweit przypominając, że taką taktykę wobec ZSRR zastosował John F. Kennedy podczas kryzysu kubańskiego – wysłał na Florydę wojsko gotowe do ataku na Kubę, a równocześnie polecił swojemu bratu Robertowi podjęcie rozmów z Kremlem.
W ocenie „Spiegla” Scholz zaniedbał ten aspekt konfrontacji z Rosją postępując zgodnie z dewizą „Wiele słów z Putinem, niewiele ciężkiej broni dla Ukrainy”.
Scholz powinien pojechać do Kijowa – pisze Kurbjuweit. Kanclerz powinien przyjąć „bez słowa skargi” szorstkie słowa Zełenskiego, aby pokazać, po której stronie stoi. „Tylko to się liczy. Kto pokazuje się z Zełenskim, ten może łatwiej odpierać krytykę za rozmowy telefoniczne z Putinem” – tłumaczy autor.
Fakt, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne, nie wyklucza rozmów. Zachód rozmawiał przecież z prezydentem Jugosławii Slobodanem Milosevicem, zanim stanął przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze.
„Najpierw rozmawiać, potem oskarżyć i skazać. Takie postępowanie byłoby słuszne także wobec Putina, chociaż szanse na sprawiedliwą karę dla prezydenta Rosji są raczej mizerne” – konkluduje Kurbjuweit w komentarzu w „Spieglu”.