Szukaj w serwisie

×
12 sierpnia 2021

Piotr Tymochowicz o rozmowie z Kukizem: „Byłem przerażony jaki to kretyn”

Piotr Tymochowicz

Piotr Tymochowicz

Po wielu rozmowach telefonicznych spotkaliśmy się na kilka godzin w knajpie w centrum Warszawy na Hożej w 2014 roku, przed słynnymi wyborami. Pamiętam, że byłem przerażony.

Paweł Kukiz nigdy nie był moim klientem, więc mogę dość swobodnie się o nim wypowiadać. TVN nigdy nie dał mi możliwości obrony czy wypowiedzi - gdy trwała bezczelna i bezpardonowa nagonka na mnie. Nie mam więc do nich ani sentymentu ani jakiejś szczególnej potrzeby poparcia. Aczkolwiek uważam, że próba bezczelnego przejęcia tego medium przez Neobolszewików Kaczora uderza w Polską Rację Stanu, ponieważ nie znajdujemy się ani na wyspie San Escobar ani na Marsie - nie wspominając o księżycu.

Jest coś upokarzającego intelektualnie w tym, że od zarania dziejów polscy analfabeci polityczni zdawali się nie wiedzieć o tym, że Polska leży - w geometrycznym przynajmniej centrum Europy, pomiędzy potężnymi mocarstwami.

To co się zadziało w sejmie uderza bezpośrednio:

  • w szeroko pojęty biznes, ponieważ daje jasny sygnał bez jakichkolwiek złudzeń - jak będą traktowani zagraniczni inwestorzy w Polsce. To koniec inwestycji zagranicznych. Oczywiście można mieć pełną gębę frazesów o potrzebie obrony polskich interesów czy polskich produktów - nawet o mediach nie wspominając. Czyli mówiąc prosto, zamiast Iphonów będziemy rozmawiać trzymając polski kartofel przy uchu, zamiast Internetu - możemy trąbić przez złoty róg, zamiast słuchawek - nosić copkę z piór... jasne.
  • W politykę zagraniczną. W gruzach legła koncepcja, że Polska może nie tylko w świecie ale nawet w Europie czy na Malcie - odgrywać jakąkolwiek rolę. Z dzisiejszą Polską nie będzie się liczyć nawet San Escobar ani nawet Korea Północna - choć najbliżej Polsce do tego skansenu.
  • w sojusz czysto polityczno - wojskowy, który był od początku kontrowersyjny ale dawał jakieś przynajmniej złudzenia bezpieczeństwa. Co prawda żaden żołnierz Amerykański nie umierałby za Polskę, ale dla Białorusi i Rosji - to byłby jakiś straszak. Teraz pozostało tylko poszukać prawnuczka Henryka Dobrzańskiego - Majora Hubala aby z szabelką zasiadł na konia czy kozę i pognał na przygraniczne czołgi białorusko- rosyjskie.
  • w naszą pozycję w Unii Europejskiej - od której od 2015 bierzemy dość szybki kierunek Polexit'u.
  • w pozycję gospodarczą Polski, która nigdy w historii nie była tak osamotniona jak współcześnie. Złotówka będzie się miała do dolara czy euro - jak świńska obora do zamku nad Loarą.

Reasumując:

bandyci polscy w garniturach polityków, wprowadzając nową ale i dobrze znaną w dużej części koncepcję neo-bolszewizmu niszczącą całkowicie Polską Rację Stanu - zasłużyli na karę śmierci - oczywiście po trybunale typu Proces Norymberski 2.0. Polscy neo-bolszewicy - zasłużyli jednocześnie na kolejny medal u Wladimira Wladimirowicza Putina.

A Kukiz ?

Po wielu rozmowach telefonicznych spotkaliśmy się na kilka godzin w knajpie w centrum Warszawy na Hożej w 2014 roku, przed słynnymi wyborami. Pamiętam, że byłem przerażony.

Pierdolił coś o wyborach jednomandatowych - z których chciał zrobić sztandar wyborczy ale na moje pytania o kompetencje o znajomość polityki czy polskiej racji stanu miał tylko jedną śpiewkę: "ja mam serce polskie, patriotyczne, uwielbiające Mazury, Tatry i Bałtyk. Moi przodkowie także kochali Polskę".

Na takie wywody i wynurzenia - miałem tylko jedną uwagę, pytanie, powiedziałem mu: Paweł a tak naprawdę o co Ci kurwa chodzi, po grzyba jakiegoś ci burdy polityczne?

Pamiętam, że przełykając gęstą ślinę, (musieliśmy jakieś wino zamówić) powiedział z łezką w oku: - Nikt nie chce moich koncertów, do mediów mnie nie biorą, nie mam przyszłości jako muzyk, nie mam hajsu, jestem bankrutem.

Podziękowałem mu wtedy za szczerość, nawet się trochę wzruszyłem, choć lepiej by zrobił gdyby nic nie powiedział - wtedy miałbym domniemanie, że to kretyn a tak rozwiał wszystkie moje wątpliwości.

Nigdy więcej nie rozmawiałem z Kukizem ani o polityce ani o życiu, byłem przerażony nie tylko tym jak wielki to kretyn, ale przede wszystkim tym, że wiedziałem, że ma w Polsce wielkie szanse - bo naród polski w większości przynajmniej, kocha kretynów, idiotów, nierobów i nieudaczników - chyba najmocniej i co gorsza wybiera ich na polityków - na potęgę.

Potem rozmawialiśmy o tym, z kim miałby większe szanse, czy z lewicą, czy z PiSem, czy PSL'em. A ja miałem deja vu, przypomniał mi się film Marcela Łozińskiego z moim skromnym udziałem zresztą z 2004 roku - "Jak to się robi... " i przez moment zobaczyłem Dariusza Konopkę zamiast Kukiza. Ale Darek pochodził z dalekiej wsi pod Tychami, nie wiedział kto był papieżem, nie miał pojęcia czy Polska graniczy z Francją czy z Hiszpanią i miał ledwo 18 lat. To tylko jeden epizod bezpośredniego spotkania - ale to wystarczy aby wiedzieć z kim mamy wątpliwą przyjemność rozmawiać.

Chciałoby się powiedzieć: macie to, co chcieliście, macie to na co w większości zasłużyliście, ale gdzieś głęboko w sercu pozostaje tępy, gorzki ból o zapachu stęchlizny.

Z drugiej strony zastanawiałem się przez chwilę co ja bym zrobił na ich miejscu - wcielając się w populistycznego neo-bolszewika - gdybym jak oni zarąbał tyle miliardów z państwowej kasy. Chyba tylko jedno: zaplanowałbym coś na kształt misji samobójczej politycznie by nawet rozmontowano moją partię, po to aby spokojnie gdzieś w Ameryce Południowej czy gdziekolwiek skapitalizować bandycko zagrabione pieniądze. Przecież "rodzina najważniejsza".

Piotr Tomasz Tymochowicz



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: