
Fot. Źródło: YouTube, kanał Niezależny Serwis Wiadomości
Mężczyzna, który znalazł ciało należące najprawdopodobniej do zaginionej Ewy Tylman, próbował sprzedać mediom zrobione przez siebie zdjęcia zwłok. Media zapewniają jednak, że nie skorzystały z oferty.
Mężczyzna miał proponować filmy i zdjęcia dziennikarzom, którzy przybyli na miejsce odnalezienia zwłok. Miał się też chwalić, że będzie "sławny" "we wszystkich mediach".
- Mężczyzna, który zobaczył ciało w Warcie, oferował dziennikarzom różnych redakcji zdjęcia znalezionych zwłok. Policjanci i prokuratorzy stoją na stanowisku, że dopuścił się usiłowania utrudniania śledztwa. Była to nieuprawniona próba ujawnienia materiałów pokazujących zwłoki z potencjalnego zabójstwa - wyjaśniał Polskiej Agencji Prasowej rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Za utrudnianie śledztwa grozi mężczyźnie do pięciu lat więzienia.
Poza osobą, która znalazła zwłoki i próbowała sprzedać mediom zdjęcia, fotografie robiły też dwie osoby transportujące zwłoki, nie wiadomo jednak czy również chciały je sprzedać.
Wieczorem Andrzej Borowiak napisał na Twitterze: "Trzej mężczyźni (od zdjęć zwłok) przyznali się do winy. Chcą poddać się karze. Jeszcze kilka dni i szybko kończymy tę sprawę".
Policjanci ogłaszają dziś zarzuty i przesłuchują mężczyzn, którzy fotografowali zwłoki kobiety znalezione w Warcie, w Czerwonaku.
— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) 28 lipca 2016
Policjanci i prokuratorzy uznali, że było to znieważenie zwłok (transportujący) i usiłowanie utrudniania śledztwa (znalazca, sprzedawca fot)
— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) 28 lipca 2016
Trzej mezczyźni (od zdjeć zwłok) przyznali się do winy. Chcą poddać się karze. Jeszcze kilka dni i szybko kończymy tę sprawę.
— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) 28 lipca 2016
Do otrzymania oferty kupna zdjęć przyznała się wielkopolska telewizja WTK. - Kontaktował się z naszą redakcją, oferując zdjęcia, oferując filmy, chciał za te zdjęcia kilka tysięcy złotych - mówił w środę dziennikarz WTK Radosław Śledziński. WTK nie skorzystała z oferty.
"Super Expressu" zaprzecza o rzekomej ofercie kupna zdjęć. - Nikt nam nie zaoferował sprzedaży zdjęć Ewy Tylman - powiedział zastępca redaktora naczelnego "SE" Hubert Biskupski. - Gdyby nawet taka propozycja padła, oczywiście byśmy ją odrzucili jako niemoralną - dodaje
- Redakcja "Faktu" nie posiada takich materiałów i nie jest nimi zainteresowana - zapewniał Robert Feluś, redaktor naczelny dziennika "Fakt". Nie udziela jednak informacji, czy jego redakcja otrzymała propozycję kupna zdjęć.