Adam Mazguła
Według PiS-owskich liderów lepszą drogą do wolności było szukanie starcia i odwetu. Mają pretensje do liderów ówczesnej Solidarności, że nie byli radykalni, nie podjęli walki zbrojnej ze starym systemem. Mają pretensje, że nie było wygranej wojny domowej.
31 sierpnia w Gdańsku, lider rządu PiS opowiadał o swoim dziecięcym bohaterstwie narodowym. Z pasją mówił o produkcji broni i tęsknocie do zabijania wrogich rodaków.
📸 Zdjęcia z udziału premiera @MorawieckiM w uroczystościach obchodów 38. rocznicy strajków w 1980 roku i powstania NSZZ „Solidarność”. https://t.co/jb7MwgjnEs pic.twitter.com/FQ24mhNl0Q
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) August 31, 2018
A. Duda oficjalnie wyraził zawód z tego powodu, że nie polała się krew w rozprawie z „komuną”.
Prezydent Andrzej Duda podczas obchodów 38 rocznicy Sierpnia'80: https://t.co/QoEbZdXtmv przez @YouTube
— TVP Info 🇵🇱 (@tvp_info) August 31, 2018
Dla tych dwóch nieodpowiedzialnych mitomanów to, co było podziwiane przez cały świat, który zachwycał się wielką mądrością Polaków i stawiał za wzór dla innych narodów, to zdrada.
Nie są oni w stanie zaakceptować faktu, że okrągły stół pozwolił na pokojowe przekazanie władzy ludziom torującym polską drogę do demokracji i widzącym szansę na uwolnienie się od rosyjskich pojałtańskich wpływów.
Nie było by to możliwe gdyby nie ówczesna władza i Solidarność. Powtórzę, zarówno władza jak i Solidarność!
Nikt nie mógł pójść tą drogą sam. Władza, chociaż miała wpływ na wszystkie siłowe resorty i poparcie ościennych państw w tym Rosji, nie widziała szans trwania w starym układzie. Większość ludzi PZPR wspierała Solidarność, albo była już jej członkami. Solidarność dopiero kształtowała elity, które nie miały doświadczenia państwowego i władzy nad wojskiem, policją i służbami specjalnymi. Obie strony potrzebowały siebie na wzajem w budowaniu wspólnej drogi Polaków do wolności. Kompromisy były konieczne.
Według PiS-owskich liderów lepszą drogą do wolności było szukanie starcia i odwetu. Mają pretensje do liderów ówczesnej Solidarności, że nie byli radykalni, nie podjęli walki zbrojnej ze starym systemem. Mają pretensje, że nie było wygranej wojny domowej. W tym miejscu zapytam nieśmiało naszych liderów PiS-u, stęsknionych za mogiłami bliźnich: Ile dywizji pancernych miała Solidarność pod bronią, ile samolotów i brygad artylerii, że według Was mieli walczyć, wygrać i zniszczyć „komuchów”?
Nieodpowiedzialność A. Dudy i M. Morawieckiego poraża ludzi, którzy cokolwiek wiedzą o tamtych czasach. Niespodziewana kariera obu polityków rozpasała ich oczekiwania dalszych sukcesów, łatwego poparcia społecznego, a nawet oczekiwania na traktowanie ich jak historycznych bohaterów. Tymczasem dają oni dowody na analfabetyzm polityczny, brak zrozumienia historii Polski i atmosfery tamtych lat. Każde wypowiedziane, zwłaszcza przez polityka z najwyższych szczebli władzy, słowo powinno być przemyślane, bo może przynieść nieoczekiwane reperkusje. Tymczasem zarówno A Duda jak i M. Morawiecki mówią i zachwycają się sobą, bez zwracania uwagi na przekazywane przez siebie wątpliwej wartości treści.
Słyszę z obozu dojnej zmiany, że w Polsce dopiero teraz jest wolność, bo ludzie upominający się o przestrzeganie konstytucji mogą protestować. Jednak zaraz potem, że muszą oni zadbać o sprawiedliwość i ukaranie komuchów i postkomuchów. Mówią to 30 lat po zmianach ustrojowych, kiedy kolejne pokolenie wychowało się w demokratycznej rodzinie narodów Europy. Otoczeni największymi polskimi „komuchami” szukają wrogów, bo tego wymaga interes ideologiczny partii rasy panów. Szczują i dzielą Polaków przygotowując się jednocześnie do swojej wojenki z domniemanymi wrogami. Wspierają faszystów i zawłaszczają resorty siłowe. Czekają na przejęcie sądów, aby rozpocząć konfrontację siłową z każdym, kogo sami uznają za komucha i wroga ludu.
Wszyscy widzimy, jak nieodpowiedzialni aparatczycy PiS-u dzielą i konfrontują społeczeństwo. Efekt takiego szczucia Polaków na siebie może być tylko jeden.
Dzieciaki stanu wojennego myślą, że znają okropności wojny. Tymczasem wojna to nie gra komputerowa, w której każdy ma kilka żyć, a oni nawet trochę więcej.
Wojna to chaos, niespodziewana śmierć i rany, niedostatek wody i strawy, to gwałt i bezsilność, niepewność chwili i przyszłości, choroby i rany przy braku leków i możliwości pomocy medycznej.
Tylko ludzie skrajnie nieodpowiedzialni mogą myśleć o wojnie jako dobrym rozwiązaniu wszystkich problemów władzy. Ten, kto zdecyduje się na wywołanie wojny domowej w Polsce zostanie mordercą wszystkich ofiar działań zbrojnych, których przecież nie da się ich uniknąć.
Mam nadzieję, że większość rozsądnych Polaków zatrzyma ten marsz ślepych rycerzy, machających na oślep mieczami i zionących ogniem nienawiści.
Adam Mazguła
Dystrybutorem książki jest Ateneum.
Na terenie Wielkiej Brytanii książkę można kupić po złożeniu zamówienia TUTAJ >>> |