Kanclerz Niemiec Angela Merkel w niespodziewanie ostrych słowach odniosła się do sytuacji politycznej w Polsce. Podczas swojej dorocznej letniej konferencji prasowej w Berlinie Merkel powiedziała, że zarzuty łamania praworządności w Polsce to poważny temat, „bo zasady praworządności stanowią warunek współpracy w Unii Europejskiej”.
Nie możemy milczeć
Merkel dodała, że bardzo zależy jej na dobrych stosunkach z Polską, ale nie za wszelką cenę.
- Nie możemy milczeć i nic nie mówić, tylko dlatego, by uniknąć sporu. Tu chodzi przecież o podstawy spójności w Unii - stwierdziła. Niemiecka kanclerz zaznaczyła, że dyskusji o praworządności nie powinno łączyć się z rozważaniami o jedności Europy. - Unia Europejska nie byłaby Unią, gdybyśmy mieli jedność kosztem praworządności - powiedziała.
Angela Merkel podkreśliła, że bardzo poważnie traktuje to, co na temat sytuacji w Polsce ma do powiedzenia Komisja Europejska. Dodała, że przeprowadzi szeroką dyskusję na ten temat z przewodniczącym Komisji Jean-Claudem Junckerem, który jutro (30.08.2017) przyjeżdża do Berlina.
Polska pod lupą KE
Pod koniec lipca Komisja Europejska wszczęła przeciwko Polsce postępowanie dyscyplinujące w sprawie ustawy o ustroju sądów powszechnych. Władze w Warszawie twierdzą jednak, że przeprowadzane reformy są zgodne ze standardami europejskimi, a Komisja nie ma kompetencji, by je oceniać.
Jeżeli sporu między Warszawą a Komisją nie uda się załagodzić, sprawa może trafić przed Trybunał Sprawiedliwości UE. Zlekceważenie jego wyroku może oznaczać dla Polski duże kary finansowe. Już w ubiegłym roku Komisja rozpoczęła przeciwko Polsce postępowanie w związku z kontrowersyjną reformą Trybunału Konstytucyjnego. Może się ono skończyć uruchomieniem artykułu 7. unijnych traktatów, który przewiduje możliwość odebrania Polsce prawa głosu w Radzie.
Zmiana tonu w Berlinie
Ostry ton wypowiedzi Angeli Merkel pod adresem władz w Polsce to nowość. Dotychczas niemiecka kanclerz była dość wstrzemięźliwa w otwartej krytyce rządu Prawa i Sprawiedliwości. W urzędzie kanclerskim wiedziano bowiem, że paradoksalnie może to wzmocnić polski rząd, wyraźnie grający na niemieckich resentymentach. W ostatnich miesiącach w nieoficjalnych wypowiedziach niemieckich dyplomatów słychać było jednak coraz większe zniecierpliwienie postępowaniem PiS-u.
Słowa Merkel o tym, że nie można dłużej milczeć i unikać konfliktu za wszelką cenę, mogą świadczyć o tym, że dla Berlina miarka się przebrała.