Szukaj w serwisie

×
4 grudnia 2019

Marcin Zegadło: Środa staje po stronie Polańskiego. Prowadzi rozważania na temat: czasu, winy, skruchy, pokuty i kultury gwałtu

Kilkukrotnie przeczytałem w Gazecie Wyborczej tekst, cenionej przeze mnie, prof. Magdaleny Środy, w którym, przy okazji zamieszania związanego z odwołaniem spotkania Romana Polańskiego ze studentami łódzkiej filmówki, Środa prowadzi rozważania na temat: czasu, winy, skruchy, pokuty i kultury gwałtu, pisząc o „perypetiach Polańskiego”.

Marcin Zegadło: Środa staje po stronie Polańskiego, który nie poniósł odpowiedzialności za swój pedofilski czyn

Potrzebowałem kilkukrotnej lektury tekstu, żeby zdać sobie sprawę, że chyba rzeczywiście Magdalena Środa (ta, Magdalena Środa, żadna inna), staje po stronie Romana Polańskiego, który do dzisiaj nie poniósł odpowiedzialności za swój pedofilski czyn sprzed kilku dziesięcioleci tj. gwałt analny i nie tylko, popełniony na trzynastoletnim dziecku, dziewczynce – Tak! Myślę, że o trzynastolatce możemy powiedzieć w ten sposób, nie jest to bowiem, jak chciałaby część komentatorów, „młoda kobieta”, gdyby tak było, moja trzyletnia córka musiałaby zostać uznana za nastolatkę.

Środa pisze, między innymi:

„Korzystanie” z młodych kobiet („same się o to prosiły!”) wśród celebrytów hollywoodzkich, mimo że prawo już wtedy karało za seks z nieletnimi, było zapewne nagminne, a przez swoją powszechność nie wywoływało poczucia winy. Są to pewne „okoliczności łagodzące”

Autorka stosuje liczne cudzysłowy, które wprowadzają pewien (nomen omen) etyczny zamęt.

Na przykład zamknięcie w cudzysłów „okoliczności łagodzących” wskazywałoby na fakt, że Środa nie uznaje tego argumentu za słuszny, jednak niewiele wcześniej, wspomina o tym, że Mieszko i Napoleon (sic!) byli zapewne gwałcicielami, co jak rozumiem ma w pewnym sensie rzucać nowe światło na czyn Polańskiego. Więc jak się okazuje zarówno Mieszko, jak i Napoleon również uganiali się za dziećmi, tak jakby dwudziestowieczny Polański, mógł zostać wprost porównany z żyjącym w dziesiątym stuleciu Mieszkiem, czy dziewiętnastowiecznym Bonapartem. Jakby w definiowaniu tego, kto zgodnie z wiedzą o rozwoju fizycznym i psychicznym człowieka jest dzieckiem, nie zaszły żadne zmiany pomiędzy wiekiem dziesiątym a dwudziestym. Niech i tak będzie. To Magdalena Środa jest etykiem, profesorką. Z całą pewnością nie jest nią bez powodu, tym bardziej czuję się skrępowany próbą komentowania słów Magdaleny Środy. Brnął będę jednak dalej z właściwym ignorantom tupetem.

I tak w dalszej części swojego tekstu Magdalena Środka dokonuje przeniesienia dyskursu na grunt współczesnej polityki i dziwi się (zresztą słusznie), że tak łatwo „salon” wybaczył Giertychowi, który jako genetycznie predestynowany nacjonalista wprowadził do polskiej polityki Młodzież Wszechpolską i teraz nacjonalistyczna, faszyzująca młodzież panoszy się na polskich ulicach, za co w gruncie rzeczy ponosi odpowiedzialność sam Giertych. Tymczasem ten sam mechanizm wybaczenia, nie chce zadziałać w przypadku Polańskiego (czyżby?).

Co więcej, zdaniem Środy:

„Polański sprawia wrażenie kogoś, kto odpokutował za grzechy wieloletnią poniewierką po świecie, a przede wszystkim swoim talentem i splendorem, którego przysparza Polsce”

To interesujący pogląd. Chciałoby się zapytać, dlaczego Polański sprawia takie wrażenie i czy rzeczywiście? W jaki sposób odpokutował za swoje grzechy? Co Środa nazywa jego „wieloletnią poniewierką”, bo jeśli dziesięciolecia przeżyte w bezpiecznym luksusie, w dostatku, cieple i sytości, to w takim razie gubię się w tym miejscu w logice, którą posługuje się Magdalena Środa. Nie wiem, co tak naprawdę Środa usiłuje powiedzieć i boję się przyznam szczerze definiować jej poglądu na sprawę Polańskiego. Na czym polegała ta „pokuta”? Cóż to były za męki?

Doceniam kunszt i geniusz Polańskiego, chylę czoła przed jego zasługami dla światowego kina, ale jaki to ma związek z odpowiedzialnością, której nie poniósł za krzywdy, które wyrządził (przestępstwa, które popełnił?). Przypadek „trzynastolatki z willi Nicholsona” nie jest jedynym erotycznym podbojem Polańskiego budzącym wątpliwości. Lista nie jest zamknięta. Powracające pytanie brzmi: czy geniuszowi wolno więcej? Co w takim razie, jeżeli zjawi się geniusz i zgwałci ci dziecko?

Widzę to w ten sposób:

Przestępca, któremu przestępstwo zostało udowodnione, może odpokutować za swój czyn wyłącznie po prawomocnym skazaniu go wyrokiem sądu, na przykład na karę pozbawienia wolności.

Z tego, co pamiętam, przed takim właśnie wyrokiem, Roman Polański uciekł ze Stanów Zjednoczonych, a reszta jego życia, mimo wszystko, to nie jest scenariusz filmu „Ścigany”, w którym Tommy Lee Jones zadręcza pościgiem Harrisona Forda, który z miną pobitego spaniela próbuje uniknąć pościgu, pomieszkując pod mostem.

Historia Polańskiego (ostatnie czterdzieści lat) to raczej opowieść o „królu życia” brylującym na salonach. Chyba że mylę go z jakimś innym Polańskim. Czy mylę?

Swoje rozważania Magdalena Środa kończy pytaniem, czy wina za popełnione czyny musi ciążyć na „sprawcach” po wsze czasy? (znów ten przewrotny cudzysłów)

Zasadniczo nie musi - chciałoby się odpowiedzieć. Temu, mniej więcej, służyć ma wymiar sprawiedliwości. Pod warunkiem, że się przed nim nie ucieka. A pamięć o tym, że wyrządziliśmy zło – jak chciałaby – prof. Magdalena Środa, to nie jest stosowna kara za żadne przestępstwo, w tym przestępstwo gwałtu na nieletniej. Oczywiście mogę się mylić.

Marcin Zegadło



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: