Szukaj w serwisie

×
22 maja 2019

Krzysztof Skiba: elita władzy jest wielkim analfabetą kulturalnym.Stąd kiczowaty lans

Krzysztof Skiba

Krzysztof Skiba

Obecni ludzie władzy nie mają potrzeb kulturalnych. Nie jest im kultura do niczego przydatna. Nie chodzą do teatru, kina czy opery i nie czytają książek. Wyobraźcie sobie ministra Brudzińskiego na premierze w teatrze! To obrazek tak niewyobrażalny jak słoń bez trąby czy Krystyna Pawłowicz jako Miss Polonia.

Mam wrażenie, że obecna władza większość artystów uważa za podejrzanych, a sztukę i kulturę za wrogie sobie terytorium.

Świadczą o tym liczne konflikty na linii artyści - władza. Próby cenzurowania spektaklu "Klątwa" (według Stanisława Wyspiańskiego) w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Konflikt w Teatrze Polskim we Wrocławiu, gdzie narzucony dyrektor rozbił zespół i doprowadził teatr do upadku. Ataki na festiwal artystyczny Malta w Poznaniu. Protesty wokół wystawy Mariny Abramović w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Cała masa zwolnień z instytucji kultury osób niewygodnych (Muzeum II Wojny św. w Gdańsku , Muzeum Narodowe w Warszawie, Instytut Książki, Centrum Spotkań Kultur w Lublinie) i mianowanie na te stanowiska osób mało kompetentnych, próby usunięcia z Muzeum Narodowego prac znanych artystek, czy chociażby ostatni skandal w Muzeum II wojny światowej w Gdańsku z przerwaniem koncertu zespołu, który śpiewał piosenkę miłosną, ale rosyjskich autorów. Porywczy dyrektor Nawrocki tłumaczył, że to bolszewicka propaganda. Człowiek, który z racji wieku ZOMO widział tylko na zdjęciach, idealnie wczuł się w ZOMOwca od kultury.

Nam też kiedyś przerwano koncert, ale było to w 1988 roku i zrobiła to Służba Bezpieczeństwa wraz z dzielną Milicją Obywatelską, która nie była w stanie zdzierżyć naszych żartów na scenie.

Dziś w tej zaszczytnej roli występują mianowańcy PiS od kultury, którzy dla własnego BHP kryją się pod dyrektorskimi i naukowymi tytułami.

Dyrektor Nawrocki jako historyk powinien wiedzieć, że autor słów do tej piosenki był zesłany na Sybir i siedział w Gułagu. Piosenkę w Polsce z tekstem Juliana Tuwima śpiewała Wiera Gran i Mieczysław Fogg.

Owszem piosenka miłosna żołnierza, który tęskni do żony pochodzi z radzieckiego filmu wojennego. Ale gdy się zaprasza kogoś na występy, to w języku zawodowców oznacza to, że się "zna i akceptuje" jego repertuar. To wszystko jest elementem absurdalnej "zimnej wojny" władzy z artystami.

Skąd biorą się te zatargi, kompromitujące wpadki, nerwowe decyzje? Oczywiście z jednej strony jest to próba sprawowania "rządu dusz". PiS chciałby o wszystkim decydować, na wszystkim położyć łapę. Są przekonani, że kulturą jest łatwo sterować przy pomocy dotacji i stypendiów. Dajemy tylko naszym, wiernym i takim, co zginają karki.

Niestety w dzisiejszym świecie taka metoda sprawdza się tylko w części. Istnieje wiele niezależnych sposobów funkcjonowania projektów artystycznych, jak chociażby zbiórki finansowe w Internecie. Dzięki takim zbiórkom powstało już kilka filmów dokumentalnych niewygodnych dla władzy np. świetna "Dobra zmiana" Konrada Szołajskiego czy "Tylko nie mów nikomu" Tomasza Sekielskiego.

Innym aspektem jest fakt, że obecni ludzie władzy nie mają po prostu potrzeb kulturalnych. Nie jest im kultura do niczego przydatna. Nie chodzą do teatru, kina czy opery i nie czytają książek. Wyobraźcie sobie ministra Brudzińskiego na premierze w teatrze! To obrazek tak niewyobrażalny jak słoń bez trąby czy Krystyna Pawłowicz jako Miss Polonia.

Prawicowe tygodniki mają bardzo ubogie strony kulturalne. Nie ma tam recenzji nawet z ważnych wystaw, premier teatralnych czy operowych. Rzadko piszą coś o filmie czy literaturze. To są sfery w ogóle ich nieinteresujące. Jest tylko chwalenie władzy i atak na opozycję.

Na Zachodzie politycy uczestniczą czynnie w życiu kulturalnymi uważa się to za coś oczywistego. W Polsce największą sensacją było jak dwa lata temu premier Szydło poszła z koleżanką na nowego Jamesa Bonda.

Jeśli elita władzy jest wielkim analfabetą kulturalnym, to skąd oni mogą wiedzieć, co jest sztuką, a co nie? Stąd liczne wpadki i kompromitacje, oraz ustawienie się w kontrze do elit artystycznych i kiczowaty lans na poziomie gwiazdy disco polo Bayer Fulla.

Uważam, że reklama płytek ceramicznych na tle plakatu wyborczego Patryka Jakiego idealnie komentuje nie tylko tego kandydata, ale cały poziom wrażliwości artystycznej tej ekipy.

Fot. Znalezione w internecie

Krzysztof Skiba

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję