Ks. Stanisław Walczak
Większość śmiertelników, którzy używają czteroliterowego skrótu LGBT, nie mają prawdopodobnie pojęcia, że litery te oznaczają: Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender. Często bezmyślnie powtarzane skróty robią więcej zamieszania niż treści, które kryją się za nimi.
„...celebransem był „mój” proboszcz i bardzo przegadał homilię. A jak rzekł coś o LGBT – myślałam, że zapadnę się ze wstydu...” - pisze mi jedna ze znajomych po Mszy świętej w Uroczystość świętego Józefa.
Oczywiście w kościele, na ambonie, można mówić o wszystkim. Jeszcze w czasach studiów opowiadaliśmy sobie anegdotę o księdzu, który zawsze, w każdym kazaniu, w każdej homilii mówił o spowiedzi. Wreszcie nadeszła Uroczystość św. Józefa. Koledzy księdza zakładali się: w taki dzień, z takimi treściami nie uda mu się zejść na temat spowiedzi. Rozpoczęło się kazanie. Nasz ksiądz zaczął następującymi słowami: „Siostry i bracia, dzisiaj mamy święto Józefa. Ten zaś był stolarzem, a jako stolarz z pewnością budował konfesjonały. A zatem dzisiaj porozmawiamy o spowiedzi!”
Większość śmiertelników, którzy używają czteroliterowego skrótu LGBT, nie mają prawdopodobnie pojęcia, że litery te oznaczają: Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender. Często bezmyślnie powtarzane skróty robią więcej zamieszania niż treści, które kryją się za nimi.
Nie sądzę, by temat LGBT był stosowny do dnia świętego Józefa. Chyba, że kaznodzieja należy do tych, którzy nabożnie głoszą, że święty Józef, stolarz, co roku obdarowywał Matkę Jezusa nowym, drewnianym różańcem, a Jezusowi, na piąte urodziny, podarował własnoręcznie zrobiony, drewniany krzyż. Wszak chodzi tutaj o Świętą, Najświętszą Rodzinę....
Słuchałem kiedyś kazania, w którym kaznodzieja tłumnie zgromadzonym parafianom zgotował burdę, gdyż widział w telewizji „prawie że ubrane” młode dziewczyny. Miał więc okazję, by wyżyć się na - Bogu ducha winnych - zgromadzonych wiernych, oskarżając ich o złe wychowanie córek.
Takie słowo odraża, wypędza ludzi ze wspólnoty Kościoła.
Skarga, że człowiek współczesny jest coraz mniej wierzący, musi najpierw być skierowana do nas, którzy jesteśmy posłani, by „oznajmiać Dobrą Nowinę”. Słowo Chrystusa , bowiem, zastąpiliśmy naszymi własnymi „mądrościami”. A w te „mądrości” nikt nie musi wierzyć. Posłużę się tutaj słowami Pawła, Apostoła Narodów: Jakże ludzie mają wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mają uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? … Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (por. Rz 10,14.17).
Mieszanie „Słowa Chrystusa” z własnymi ideologiami powoduje, że ludzie stają się głusi na Boga.
W tym aspekcie RMiTT są o wiele groźniejszym zjawiskiem dla chrześcijan, dla Kościoła, niż LGBT. To właśnie RMiTT pod płaszczykiem nabożnych słów, odzianych w sukienkę zakonną, pod zasłoną transmisji religijnych, które mają napełnić serca zaufaniem, na koniec wzywają ludzi do nienawiści i do podziałów.
Dla mało obeznanych wyjaśniam: skrót RMiTT oznacza nic innego, jak przewrotne Radio Maryja i Telewizja Trwam.
Ks. Stanisław Walczak