Krzysztof Skiba
Skoro ujawniane na defiladzie nowoczesne uzbrojenie to rekwizyty, a nie prawdziwa broń, rosyjską paradę zwycięstwa można zaliczyć do gatunku parad przebierańców.
Jest w przyrodzie wiele parad i paradygmatów. Są parady radosne jak te w karnawale w Rio de Janeiro, czy techno Love Parade w Berlinie. Parady przebierańców, parady wojskowe, historyczne i strażackie. W USA dominują parady z orkiestrami i konfetti.
W Rosji jest parada zwycięstwa, bo Rosja musi sobie przypominać, że dawno temu wygrała wojnę. Bez parady można by o tym zapomnieć lub nie uwierzyć. Parada zwycięstwa to parada strachu. Jej zadanie polega na przestraszeniu wszystkich wokół, aby bali się Rosji i srali w gacie na sam dźwięk rosyjskiej mowy.
Dlatego też na paradzie zwycięstwa prezentuje się ciężki sprzęt wojskowy. Paradują czołgiści w czołgach, ulicami suną wielkie armaty, równym marszowym krokiem paradują żołnierze z bronią. Parada zwycięstwa to od zawsze dobra okazja do zaprezentowania jakiejś nowej, strasznej broni. Wielkich rakiet balistycznych, olbrzymich pocisków, hiper nowoczesnych czołgów i wyrzutni.
Jak ujawnił szef GRU zbiegły na Zachód Władimir Siemiczastny tego rodzaju prezentacje to zwykłe atrapy, a parada ma charakter teatralnej pokazówki.
Skoro ujawniane na defiladzie nowoczesne uzbrojenie to rekwizyty, a nie prawdziwa broń, rosyjską paradę zwycięstwa można zaliczyć do gatunku parad przebierańców.
Rosjanie zwykle mieli łeb nie od parady, ale teraz okazuje się, że raczej jedynie na paradę się to wszystko nadaje.
Krzysztof Skiba