Krzysztof Skiba
Przypadek Kazika do złudzenia przypomina przypadek prezydenta Dudy. Gdy podpisywał wszystko, co mu podsuwali, to był wychwalany. Raz się zbuntował i odmówił jednego podpisu.
Podczas koncertu zespołu Kult na festiwalu Pol and Rock w trakcie wykonywania piosenki "Wolność" (słynny numer z czasów stanu wojennego z tekstem "Wolność? Po co wam wolność - macie przecież telewizję") na ekranie diodowym za zespołem ukazał się prezes TVP Jacek Kurski i prezenterzy Wiadomości w wojskowych mundurach. Tego rodzaju satyryczny przekaz można było odczytać jednoznacznie politycznie. Poziom kłamstw w dzisiejszej TVP osiągnął stan z czasów Jaruzelskiego i Urbana (w stanie wojennym prezenterzy telewizyjni odziani byli w mundury).
Sprawa stała się bardzo głośna i na Kazika i jego zespół wylał się prawicowy hejt. Bonzowie z TVP skomentowali te prezentację nawiązując do piosenki Kazika "Wszyscy artyści to prostytutki". Pojawiły się opinie, że Kazik "znowu odleciał", "Wałęsa dał mu wreszcie sto milionów" itd.
Gdy prawica opluwała zespół i nazywała Kazika "prostytutką" opozycja kwiliła z radości, że Kazik, znany zwolennik dobrej zmiany wreszcie się "obudził". Pojawiły się nawet opinie, że pewnie po raz pierwszy zobaczył programy informacyjne robione przez propagandystów Kurskiego i się przeraził.
Kazik znany jest z wypowiedzi, że Lech Kaczyński to najlepszy w historii Polski prezydent oraz, że demokracji w Polsce nic nie zagraża. Nie zrobiło na nim wrażenia rozmontowanie Trybunału Konstytucyjnego, upolitycznienie prokuratury czy zamach na niezależne sądownictwo. Wśród muzyków Kultu nie brakuje zwolenników teorii o zamachu w Smoleńsku i sympatyków twardej prawicy narodowej.
Tym bardziej zaskakująca okazała się jawnie anty PiSowska wizualizacja komputerowa w trakcie koncertu na festiwalu Owsiaka.
Jak się nieoficjalnie już dowiedzieli dziennikarze była to samowolna decyzja osoby odpowiedzialnej za animacje komputerowe. Kurski w mundurze pojawił się na ekranie prawdopodobnie bez wiedzy i zgody zespołu. Nie mieli więc racji ani ci co zaczęli opluwać Kazika za "zdradę", ani ci którzy już witali go w po stronie "opozycji".
Przypadek Kazika do złudzenia przypomina przypadek prezydenta Dudy. Gdy podpisywał wszystko, co mu podsuwali, to był wychwalany. Raz się zbuntował i odmówił jednego podpisu. TVP od razu zrobiła z niego "zdrajcę", a redaktor Targalski napisał nawet, że Prezydent Duda jest częścią "ubeckiego układu".
Ta nieśmiała próba wybicia się na niezależność spotkała się z masowym opluwaniem Dudy. Na szczęście Prezydent się opamiętał i teraz nadal wszystko podpisuje tak jak chcą jego zwierzchnicy.
Kazik na chwilę stanął w poprzek władzy PiS, ale okazało się, że przez przypadek i pomyłkę. Zbiorowy hejt i machina niszczenia artysty, wyzywania od "prostytutek" niestety już ruszyła. Tak się dzieje w państwie PiS.
Krzysztof Skiba