Szukaj w serwisie

×
24 stycznia 2020

Radek Wiśniewski: O matce Polsce wyśnionej nieudanej

Radek Wiśniewski

Radek Wiśniewski

Widzę zgromadzenie 59 sędziów Sądu Najwyższego RP wydającego wyrok w sprawie nowej Krajowej Rady Sądownictwa. I już wiem co usłyszę, przeczytam niebawem. Na przykład to, że to jest prywatne spotkanie kilku osób.

Wszyscy śmierdzimy tym gnojem i to zasłużenie. Jedni go pompują, bo się czują w nim świetnie, bo to ich naturalne środowisko, ale inni nie potrafią go usunąć. Mówią - eee tam po kostki tego gnoju, da się żyć. Gnój nie krew, obeschnie i się zmyje.

 

Miałem napisać co innego o czym innym. Ale dzisiaj rano, czuję się dokładnie tak, jak mówi o tym tekst piosenki Tymona. Nigdy nie sądziłem, że ten tekst będzie brzmiał tak wyraziście, mocno i smutno. Oto wczoraj patrzę i oczom nie wierzę po powrocie ze spotkania Stowarzyszenia, które jest jak wiadomo co czwartek, nawet jak nie ma nic do podpisania i zrobienia. Najczęściej jest, ale ja nie o tym.

Patrze, oto w telewizor wcinając lekkie tosty z ostrą papryczkę, jakie czurjąca dziewczyna moja, żona mi zrobiła, żebym posilił się, zanim pójdę usypiać chłopaka, a potem pójdę ślęczeć nad zakończeniem książki, która musi pójść w ręce redaktora za jakieś 10 dni.

Jem te tosty i widzę zgromadzenie 59 sędziów Sądu Najwyższego RP wydającego wyrok w sprawie nowej Krajowej Rady Sądownictwa. I już wiem co usłyszę, przeczytam niebawem. Na przykład to, że to jest prywatne spotkanie kilku osób, powie rzeczniczka pewnej partii, która mimo że wysypała co się dało ze skarbu państwa, komu się dało nie umie przekroczyć progu większości konstytucyjnej, dlatego jedzie na rympał. Ta pani. I ta partia. Albo magister prawa, którego zakulisowe czapkowania pchnęły na stanowisko ministranta sprawiedliwości powie, że to nie jest wyrok, tylko opinia i jest w oczywisty sposób niezgodna z kontrybucją i ogólna hakuna matata harakirikarimata.

- A czytał Pan uzasadnienie - zapyta dziennikarzyna może a ten ów ministrant Zbyszek, z policzkami jak jabłuszka odpowie:

- Nie muszę, bo to w sposób oczywisty jest sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, żeby piloci uczyli pilotów latania i oceniali jak inni piloci latają. Wszyscy państwo wiecie, że najlepiej umiejętności pilota samolotu oceniają pasażerowie, którzy czują wstrząsy przy lądowaniu lub ich nie czują i biją brawo albo nie biją. No i z tym tak samo. - zakończy, spowijając swoja twarz dziewczęcym rumieńcem.

Pomyliłem się? Pytam, bo już nie czytam, nie oglądam - tylko dokonuję tak zwanej predykcji. To jak? Pomyliłem się bardzo? Ten drugi z policzkami jak jabłuszka już podpisał? Nie? Spokojnie zaraz podpisze i będzie pokrzykiwał coś o wyższości pieczarek nad innymi grzybami.

I proszę mi wierzyć, że potem wracam koło pierwszej do miejsca mojego nocnego spoczynku, zrąbany jak koń z kopalni, zły, że napisałem tylko trzy nowe strony, że grzęznę w przypisach i zasypiam do razu. I śni mi się polityka partii rządzącej, jakiś niski taki, grubawy, z rysami idącymi od kącików w dół twarzy, bo nie umie się uśmiechać. Ostatnio zrobił to kilka lat temu, ale potem twarz go bolała i powiedział, że więcej już nie będzie. I we śnie krzyczę mu w twarz, bo coś mruczy o narodzie:

- Chłopie nawet na rympał nie potraficie nic zrobić. Potraficie tylko drzeć władzę dla siebie i nic poza tym. Mafie tu ustanawiacie. Koleś wynajmujący kamienicę pod burdel i alfonsów jest szefem izby kontroli? Doprawdy?

Ale ten facet wykonuje gest i dwóch policjantów, tych samych co wiele lat temu, we wrocławskim empiku zakłada mi kajdanki i już wiem, że tym razem z nimi nie wygram przed sądem, bo nie ma już żadnego sądu i oni też to wiedzą, bo się nie pierdolą w biegu. Wykręcają mi ręce do tyłu, jeden daje w dziób z kolana, bo jak ci wykręcają ręce to odruchowo się pochylasz do przodu. Krew mi leci z ust i wtedy ten drugi, mniej rozgarnięty dodaje tonfą pod żebro.

Budzę się i słyszę szum. To motopompa. Pompuje gnojówkę na nasze podwórko, od którego sąsiedzi coraz wyraźniej chcą się odgrodzić. Bo śmierdzi. Zwyczajnie śmierdzi. Wszyscy śmierdzimy tym gnojem i to zasłużenie. Jedni go pompują, bo się czują w nim świetnie, bo to ich naturalne środowisko, ale inni nie potrafią go usunąć. Mówią - eee tam po kostki tego gnoju, da się żyć. Gnój nie krew, obeschnie i się zmyje.

A ja nie jestem pewien.

Staram się nie zapomnieć o ideałach sierpnia.

 

Radek Wiśniewski

 

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję