Alexander Freund
Transplantacja komórek macierzystych w ramach terapii nowotworowej pozwoliła usunąć wirusa HIV. Niemieccy naukowcy studzą jednak emocje. Dla przykładu, przypomina się, że u niemowlęcia w USA przez 27 miesięcy po terapii nie stwierdzono obecności HIV, jednak później wirus ponownie się ujawnił.
Nikt nie chce mówić o przypadku uzdrowienia, ale doniesienie, że drugi pacjent w historii po przeszczepie komórek macierzystych pozbył się wirusa HIV, znalazło się na nagłówkach wszystkich gazet na świecie.
Naukowcy z University College w Londynie poinformowali we wtorek (5.03.19), że u chorego na HIV mężczyzny określanego mianem „londyńskiego pacjenta”, 18 miesięcy po specjalnej transplantacji komórek macierzystych nie stwierdzono już obecności wirusa.
Pacjent cierpiał także na chłoniaka Hodgkina w zaawansowanym stadium, dlatego po chemoterapii otrzymał od dawcy komórki macierzyste szpiku kostnego z blokującą infekcję mutacją genu CCR5, który doprowadził do remisji. Ta mutacja genu kodującego receptor CCR5 uodparnia na atak określonych odmian wirusa, gdyż bez tego białka nie są one w stanie wniknąć do komórek.
Podobny przypadek miał miejsce 12 lat temu w berlińskiej klinice Charite. Wtedy Timothy Ray Brown zwany „berlińskim pacjentem” był pierwszą osobą z wirusem HIV, którą uleczono. Poza infekcją HIV cierpiał on też na białaczkę. Po napromieniowaniu zastosowano u niego dwukrotnie przeszczep komórek macierzystych, doprowadzając do remisji. Londyńscy specjaliści działali na wzór niemieckich kolegów w 2008 r.
Nadzieja dla chorych
Drugi przypadek uleczenia HIV został przyjęty entuzjastycznie przez świat medyczny.
– Powtórzenie jest decydującym kryterium naukowej wiarygodności – powiedział Hans-Georg Kräuslich dyrektor oddziału wirusologii kliniki uniwersyteckiej w Heidelbergu. Zdaniem Gerda Fätkenheuera prezesa Niemieckiego Towarzystwa Chorób Zakaźnych (DGI) drugi przypadek pokazuje, że uleczenie „berlińskiego pacjenta” nie jest pojedynczym przypadkiem, lecz jest z "zasady powtarzalny”. Dodaje to skrzydeł naukowcom, którzy szukają sposobów uleczenia HIV oraz pozwala zawężyć liczbę obecnych strategii leczenia.
Niemieccy naukowcy studzą emocje
– To dodający nadzieję znak, ale wciąż żaden dowód na uzdrowienie – studzi emocje wirusolog Hans-Georg Kräuslich. Dla przykładu, przypomina się, że u niemowlęcia w USA przez 27 miesięcy po terapii nie stwierdzono obecności HIV, jednak później wirus ponownie się ujawnił.
Gero Hüter, który zajmował się w 2008 r. „berlińskim pacjentem” wskazuje, że niektórzy chorzy na AIDS, po takiej terapii szybko umierali z powodu komplikacji lub chorób nowotworowych.
Także w przyszłości przeszczep komórek macierzystych nadal nie będzie żadną opcją w przypadku wirusa HIV. Ten rodzaj terapii jest poważną ingerencją, która „w obliczu długotrwałej, dobrze znoszonej i skutecznej terapii antywirusowej nie jest uzasadniona, o ile nie przemawiają za nią inne medyczne wskazania" - uważa wirusolog Hans-Georg Kräuslich. W obu wspomnianych przypadkach przeszczep przeprowadzono z powodu chorób nowotworowych, a nie z powodu wirusa HIV.
Na świecie żyje z HIV co najmniej 37 mln ludzi. Terapię antyretrowirusową (ARV) otrzymuje zaledwie 59 proc. z nich. Co roku umiera około miliona zarażonych osób. Jednocześnie przedmiotem troski ekspertów jest nowa odmiana wirusa odpornego na stosowaną dotąd terapię.
REDAKCJA POLECA