Krzysztof Skiba
Gowin to wysoki facet i na tym jego wysokości się kończą mimo, że w czasach gdy jeszcze nauka miała dla niego znaczenie zrobił doktorat. Dla mnie zawsze był i będzie małym graczem stołkowo posadkowym, któremu kompletnie o nic nie chodzi oprócz siebie.
W polskiej polityce od kilku dni trwa rozgrywka, rozpalająca emocje niczym krowie łajno rzucone do ogniska. Ze względu na głównego bohatera zwana "Gówiniadą".
Przyznam szczerze, iż przestałem śledzić zakręty tego slalomu na ostatnim etapie przed pewną wywrotką. Nie obchodzą mnie te podwórkowe zagrywki, czy Gowin ma pięciu pewnych posłów, czy może ośmiu i jak zamierza wykiwać Kaczyńskiego, albo opozycje. Czy zajdzie ich dyskretnie od tyłu, czy wydyma otwarcie z przodu? A może schowa zabawki, gdy otrzyma to, o co tak na prawdę grał?
Gowin to wysoki facet i na tym jego wysokości się kończą mimo, że w czasach gdy jeszcze nauka miała dla niego znaczenie zrobił doktorat. Dla mnie zawsze był i będzie małym graczem stołkowo posadkowym, któremu kompletnie o nic nie chodzi oprócz siebie. Jasne jest, że skoro był w ekipie Tuska, a teraz Kaczyńskiego to może być też w ekipie PSL, ZSRR czy PCK. Nie ma to kompletnie żadnego znaczenia, bo zawsze najważniejszy jest tzw. własny pępek.
Gowin zyskał ostatnio na sympatii, bo wszyscy liczą, że dzięki niemu można popsuć szyki Prezesowi Wszystkich Polaków. Jak twierdza stare czarownice z Łysej Góry Gowin tymczasem zagra w swoim stylu czyli ostatecznie zagłosuje za czymś strasznym, ale się nie będzie cieszył.
Nie dziwie się ogólnemu zmęczeniu polityką, bo w czas epidemii ludzie mają inne preferencje, a polityczne spartakiady tylko uświadamiają nam wszystkim, że oto toczy się jakaś kolejna przepychanka bęcwałów, którzy z braku pomysłów na normalne życie zostali "naszymi" politykami.
Wirus namieszał nie tylko w gospodarce, ale i w polityce. Jedni prą za wszelką cenę (nawet cenę śmieszności) do wyborów, inni głoszą bojkot i olewkę. Ciekawe w tym wszystkim są scenariusze dotyczące prezydenta Dudy. Że może bez wyborów, ale ze zmianą konstytucji i tylko dwa lata, albo, że z wyborami, ale za rok i wówczas jak wygra to cała kadencja. Trwają targi i układanki, ale samego prezydenta w tym nie widzę.
On jakby zniknął i w tym procesie nie uczestniczy. Niby jest ale jednak nieobecny. Tylko się uśmiecha i klepie slogany jak zawsze. W samej rozgrywce jest jak stary ręcznik w szatni. W zawieszeniu. Jedna i druga strona, a nawet trzecia i czwarta traktują prezydenta bardzo przedmiotowo. Jak pusty kubek po herbacie, który można dowolnie przestawiać.
Trzeba przyznać, że prezydent zapracował sobie na takie traktowanie. Tak się dzieje, gdy jedyna samodzielna decyzja Dudy przez ostatnie pięć lat, to była ta, w której dobierał krawat do marynarki, a i w tym przypadku nie zawsze decydował sam.
Krzysztof Skiba