Magdalena Środa
Kto ich kształci? Czego się tam uczą? Kto tam chodzi? Myślę, że odpowiedzi na te pytania są kluczem do zrozumienia średniowiecznej kondycji naszego kleru, katechetów, hierarchów
Od lat zastanawiałam się co też uczą w seminariach duchownych przyszłych "władców dusz". Kiedyś chodziło mi o jeden temat: o przemoc domową. Czy w seminariach duchownych mają jakąś psychologię? Czy poznają dane dotyczące przemocy i uczą się wrażliwości, która pomaga reagować?
Myślałam, ile mógłby zrobić taki ksiądz dobrego, gdyby raz na miesiąc podczas kazania potępił przemoc wobec słabszych: kobiet, dzieci, zwierząt. W żadnym kościele tego nie robią. Nie uczą ich tego, a czego uczą? Egzorcyzmów? Nacjonalizmu? Nietolerancji? Są pazerni i nie dają sobie rady z własną seksualnością (przy takiej liczbie przesądów nie trudno o różne dewiacje).
Księży bardziej wzrusza abstrakcyjne cierpienie Jezusa (pozór tego wzruszenia) niż realne cierpienie wiernych, bardziej się przejmują ile wezmą na tacę i jaką mają władzę niż co zrobić, by pomóc ludziom.
Kto ich kształci? Czego się tam uczą? Kto tam chodzi? Myślę, że odpowiedzi na te pytania są kluczem do zrozumienia średniowiecznej kondycji naszego kleru, katechetów, hierarchów.
Ale nie tylko o tę kastę chodzi. Ich poziom wyznacza poziom moralności w Polsce. I w tym tkwi cały dramat.
Magdalena Środa