Szukaj w serwisie

×
17 kwietnia 2020

Wielka Brytania. Co z brexitem? Brytyjski polityk: Ochrona zdrowia i opieka społeczna ważniejsze

Jakub Krupa

Jakub Krupa

Były brytyjski wicepremier David Lidington ostrzegł, że pandemia koronawirusa doprowadzi do przemyślenia na nowo istniejącego modelu opieki zdrowotnej i społecznej, a także radykalnych zmian w systemie podatkowym.

Fot. Edward Howell on Unsplash

Rozmawiając z grupą europejskich korespondentów, w tym Deutsche Welle, de facto zastępca byłej szefowej rządu Theresy May ocenił, że kwestie ochrony zdrowia i opieki społecznej przysłonią nawet dyskusje o przyszłych relacjach Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.

– Pojawią się kwestie dotyczące systemu ochrony zdrowia, opieki społecznej, które będą musiały być rozwiązane w dłuższej perspektywie. Temu towarzyszyć będzie też debata na temat stopniowego rozluźniania obecnych ograniczeń i próby odbudowy gospodarki – ocenił były polityk.

Jak zaznaczył, wiele z tych kwestii wymagało reform od lat, a „opinia publiczna będzie oczekiwała, żeby nie odkładać tego dalej w czasie”.

– Konieczne będzie stworzenie systemu, który jakoś to tłumaczy w ramach sprawiedliwości międzypokoleniowej – dodał, wskazując na możliwe zmiany w opodatkowaniu.

Lidingtonpodkreślił, że kluczowym elementem nowego ładu politycznego będzie publiczny system ochrony zdrowia (NHS), który „jest instytucją ucieleśniającą to, jak Wielka Brytania myśli o swojej tożsamości”, na równi z monarchią i wojskiem.

NHS zawsze miało głęboki wpływ na brytyjską duszę, czego przejawem było jego włączenie do ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku. To nie tylko gwarancja bezpłatnej opieki zdrowotnej, kiedy jest ona potrzebna, ale przede wszystkim symbol usunięcia lęku o to, że muszą płacić za swoje zdrowie – tłumaczył.

Były wicepremier: zbyt wcześnie na oceny rządu

Pomimo wycofania się z aktywnej polityki, Lidington odmówił wprost krytyki działań brytyjskiego rządu wobec pandemii koronawirusa. Przyznał jednak, że przyszła komisja analizująca funkcjonowanie administracji w trakcie kryzysu, może chcieć przeanalizować pewne elementy przyjętej strategii.

Część komentatorów atakowała władze w Londynie m.in. za zbyt późne decyzje o zamknięciu gospodarki, zbyt wolne przeprowadzanie testów na infekcję koronawirusem, a także niewystarczające zapasy środków ochrony osobistej. Jak wskazywano, doprowadziło to do zwiększonego ryzyka zarażenia w szpitalach oraz domach opieki, gdzie mieszkają starsze i schorowane osoby. W efekcie do wyższej od spodziewanej liczby ofiar śmiertelnych.

– Zbyt wcześnie, żeby o tym mówić; wciąż wszyscy staramy się poradzić sobie z tym kryzysem – uciął Lidington, wskazując na wyzwania związane m.in. z wynalezieniem leku lub szczepionki.

– Pomimo krytyki ze strony brytyjskiej i międzynarodowej prasy na temat niektórych decyzji, fakt, że Boris Johnson i rząd notują coraz lepsze wyniki w sondażach wskazuje, że opinia publiczna uznała, że robią, co mogą w tych nadzwyczaj trudnych okolicznościach – powiedział były wicepremier.

Ostatnie badanie Ipsos Mori pokazało, że dobrą opinię o szefie rządu ma aż 51 proc. ankietowanych, aż 17 punktów procentowych więcej niż miesiąc wcześniej. Podobnie rządząca Partia Konserwatywna zyskała w sondażach, powiększając przewagę nad opozycyjną Partią Pracy.

Lidington: rząd poradzi sobie czasowo bez premiera

Lidington zaznaczył, że empatia ze strony wyborców była szczególnie widoczna w trakcie hospitalizacji Johnsona, który spędził trzy noce na oddziale intensywnej terapii. – To był absolutny szok, także dla ludzi, którzy nigdy nie postrzegaliby siebie jako jego politycznych przyjaciół – ocenił.

Były wicepremier zaznaczył, że pomimo nieobecności szefa rządu „nie był zaniepokojony” tym, w jaki sposób uda się zachować ciągłość funkcjonowania rządu.

– Istnieją sprawdzone systemy pozwalające na radzenie sobie z sytuacją, kiedy premier jest czasowo niedostępny, bo na przykład przebywa poza granicami kraju i ciężko jest się z nim skontaktować – tłumaczył. W takich sytuacjach wybrany minister - obecnie szef MSZ Dominic Raab - musi być w Londynie, aby móc zareagować w razie kryzysu bezpieczeństwa narodowego lub ataku terrorystycznego.

Były zastępca Theresy May: należy wydłużyć okres przejściowy

Pomimo lojalności wobec Partii Konserwatywnej, Lidington ocenił, że w celu uniknięcia prowadzenia walki na dwóch frontach, obecne brytyjskie władze powinny wydłużyć kończący się w grudniu okres przejściowy po wyjściu ze Wspólnoty.

Choć dawno zaakceptowałem wynik z referendum z 2016 roku i uważam, że powinniśmy opuścić (UE) na możliwie najbardziej przyjaznych warunkach, to COVID-19 sprawia, że wydłużenie (okresu przejściowego) wydaje się dla mnie nieuniknione – powiedział.

Jak dodał, „to nie wynika z jakiegoś spisku Brukseli czy Londynu, w celu powstrzymania brexitu. Nie będzie wystarczającej przepustowości po stronie brytyjskiej administracji, Komisji Europejskiej czy kluczowych stolic, aby poświęcić temu tyle uwagi, ile to konieczne”.

Polityk zastrzegł jednak, że jakiekolwiek decyzje w tej sprawie będą musiały być podjęte przez premiera Borisa Johnsona.

Ministrowie nie będą chcieli dokonywać takich wyborów pod jego nieobecność, biorąc pod uwagę, jak blisko jest to związane z nim i jego w dużej mierze osobistym mandatem politycznym – tłumaczył.

Główny negocjator ds. wyjścia z UE po stronie brytyjskiego rządu David Frost zapewniał jednak w czwartek stanowczo, że władze w Londynie nie zamierzają nawet rozważać przedłużenia okresu przejściowego. Odrzuciłyby podobną propozycję ze strony UE.

Wielka Brytania u szczytu pandemii?

Pełniący obowiązki premiera Dominic Raab potwierdził przedłużenie o co najmniej trzy tygodnie - do 7 maja - obecnych ograniczeń dotyczących swobody obywateli i działania gospodarki, podkreślając konieczność dalszego ograniczenia skali pandemii.

Dotychczas w Wielkiej Brytanii z powodu koronawirusa zmarło ponad 13,7 tys. osób, co jest jednym z najwyższych wyników na świecie.

W ostatnich dniach liczba nowych przypadków i przyjęć do szpitali zaczęła spadać, dając nadzieję, że szczyt pandemii już za Brytyjczykami. Raab ostrzegał jednak przed popadaniem w samozadowolenie. Jak dodał, zbyt pospieszne rozluźnienie ograniczeń „grozi wyrządzeniem szkód zarówno gospodarce, jak i naszemu zdrowiu”.

 

REDAKCJA POLECA

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: