- Mówi się, że trzeba umieć przegrywać. Ale trzeba też umieć zwyciężać. PiS nie umie. Paradoks polega na tym, że oni funkcjonują w polityce jako zwycięzcy, a wewnętrznie ciągle mają poczucie niedosytu i kompleksy. - powiedziała prof. Jadwiga Staniszkis w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", podsumowując rok rządów Prawa i Sprawiedliwości.
- Myślę, że Kaczyński nie przeżył radości wygranej. Zdarzyła się jakimś fuksem - oceniła - Dla nich władza to jest kogoś przydepnąć. Kopnąć - Staniszkis zarzuca PiS, że nie rozumie współczesnego świata, nie zna historii, "żyje absolutnie w świecie fikcji", a ludzi kompetentnych w tej partii można policzyć na palcach.
Staniszkis uważa, że PiS burzy w brutalny sposób fundamenty wspólnoty - Widać to w telewizji publicznej. W "Dzienniku" pokazują koszmarną propagandę. (...) Media publiczne budzą agresję. Burzą zaufanie w sposób poniżej wszelkiego poziomu. Stosują metody, które pamiętam z komunizmu. Na przykład zaraz po materiale o Trybunale Konstytucyjnym przechodzą do materiału o udziale korporacji prawniczej w aferze reprywatyzacyjnej. To metoda "winny przez skojarzenie" - powiedziała socjolog.
Przyznaje, że bardzo ceni Jarosława Kaczyńskiego, jednak wydawało jej się, że jeśli ktoś jest inteligentny "to nie zejdzie do poziomu agresji i brutalności".
- Kaczyński wierzy, że konflikt wydobędzie z ludzi PiS coś więcej. Ma bolszewicką wizję przemiany: to konflikt i wola wydobywa prawdziwe istnienie. To myślenie głęboko wbudowane w kanon, który uformował bolszewizm i jest nadal obecny w Rosji, a wywodzi się ze wschodniego chrześcijaństwa. Konflikt jest tu traktowany jako instrument. - zwraca uwagę prof. Staniszkis.
Jej zdaniem prezes PiS ma wokół siebie tłumy potakiwaczy, którzy źle na niego wpływają "te sekretarki, które pilnują, żeby nikt tam nie wpadł i nie zrobił awantury, ci wszyscy, którzy się podporządkowują" - Kaczyńskiemu władza nie sprawia radości. To za łatwe. Ci ludzie się zbyt łatwo poddają – stwierdziła prof. Staniszkis.
W jej ocenie prezes PiS ma "zerową inteligencję emocjonalną" - Personalizuje problemy. Ma brak poczucia proporcji. I był wychowywany przez matkę pod kloszem. Jak chciał skończyć tę sprawę smoleńską, to ona mówiła: 'Zapominasz o Leszku'. On przeszedł niesamowicie destrukcyjną drogę - stwierdziła socjolog.
Więcej w weekendowym wydaniu "Gazety Wyborczej".
(df) thefad.pl / "Gazeta Wyborcza"