Roman Giertych
Istotą jest, że prasa internetowa musi liczyć się z odpowiedzialnością za komentarze. To wielki przełom i mam nadzieję, że przyczyni się chociaż trochę do uprzątnięcia internetu z brutalności, chamstwa i nienawiści.
Siedem lat temu razem z Radkiem Sikorskim postanowiliśmy podjąć temat odpowiedzialności portali internetowych prowadzonych w celach komercjalnych (prasy) za treści komentarzy.
Radek był wówczas ministrem Spraw Zagranicznych i bardzo cierpiał z powodu nieustającego hejtu organizowanego pod każdym artykułem na jego temat i na temat jego rodziny. (Swoją drogą ciekawe, czy nie mieliśmy wówczas pierwszego wykorzystywania kampanii internetowych przez Rosjan do dyskredytacji polskiego rządu i polityki zagranicznej).
"Internauci" (być może z GRU) zasypywali każdy artykuł na temat Radka tysiącami wulgarnych wpisów z których najsłabsze to były wezwania, aby zagazować jego dzieci. Podobna zresztą fala hejtu dotyczyła Donalda Tuska - ówczesnego premiera.
Postanowiliśmy wówczas pozwać wydawcę "Fakt", aby wywieść odpowiedzialność gazet internetowych za sprzątanie komentarzy o takim charakterze. Wydawca bronił się przepisem art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który zakłada bezkarność usługodawcy hostingu w przypadku braku wiedzy o naruszeniu dóbr osobistych w takich komentarzach.
Wytoczyliśmy dwa procesy: jeden w imieniu Radka, a drugi w moim imieniu (mnie również, choć w mniejszym zakresie atakowano). Obydwa procesy przegraliśmy w pierwszej i drugiej instancji. Jednakże w mojej sprawie Sąd Najwyższy uchylił wyrok sądu drugiej instancji.
Pomimo zwycięstwa w SN przegrałem ponownie w Sądzie Apelacyjnym. Ponowna kasacja do SN spowodowała uchylenie wyroku i już za trzecim razem w SA wygrałem. W sprawie Radka Sikorskiego wstrzymywałem trochę proces do czasu zakończenia mojej sprawy. I w tym wypadku wygraliśmy dopiero w SN, a dzisiaj prawomocnie w Sądzie Apelacyjnym. Sprawa jest zakończona ustanowieniem linii orzeczniczej, która akceptuje obowiązywanie art. 14 w/w ustawy, ale stwierdza, że to na portalu spoczywa ciężar udowodnienia okoliczności, że nie wiedział o naruszeniu dobra osobistego. Taka zmiana rozkładu ciężaru dowodu w praktyce oznacza odpowiedzialność portalu za umieszczaną w komentarzach mowę nienawiści.
Wiem, że przedstawiłem sprawę językiem trochę hermetycznym, ale istotą jest, że prasa internetowa musi liczyć się z odpowiedzialnością za komentarze. To wielki przełom i mam nadzieję, że przyczyni się chociaż trochę do uprzątnięcia internetu z brutalności, chamstwa i nienawiści.
Roman Giertych