Szukaj w serwisie

×
28 października 2017

Połowa bezdomnych w berlińskich noclegowniach to Polacy

Planowane usunięcie ich z parku Tiergarten nie rozwiąże problemu z bezdomnymi imigrantami z Europy Wschodniej – krytykuje Caritas. Berlin potrzebuje też pomocy z Polski. Połowa ludzi w noclegowniach to Polacy.

Problem bezdomnych imigrantów zarobkowych w Berlinie nie jest nowy

Fot. Źródło: dw.de

Na plany usunięcia z parku Tiergarten koczowisk osób bezdomnych berliński oddział katolickiego Caritasu zareagował krytyką polityki stołecznych władz. Ulrike Kostka, dyrektorka Caritasu nazwała w ub. środę (24.10.17) metody stosowane przy usuwaniu obozowiska ok. 80 bezdomnych „naiwnym akcjonizmem”.

- Metody siłowe a la Rambo i „doraźne działania na chybcika nie rozwiążą problemu, gdyż problem z bezdomnymi nie dotyczy tego jednego miejsca, lecz całego miasta" – podkreślała Kostka.

Władze dzielnicy Tiergarten i berlińskiego Senatu już od dawna mówią o uprzątnięciu obozowiska bezdomnych w parku. Czekają jednak z tym, ponieważ większość z koczujących tam ludzi pochodzi z krajów Europy Wschodniej, w tym z Polski i nie można ich ani gdzieś „przyzwoicie zakwaterować, ani też wydalić”. Tymczasem przeciwko sytuacji w Tiergarten i agresji bezdomnych protestują już okoliczni mieszkańcy. Poza tym nieubłaganie zbliża się zima.

Połowa ludzi w berlińskich noclegowniach to Polacy

W Berlinie nadal rośnie liczba osób bezdomnych z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. – Problemy nie są nowe – potwierdza Ortrud Wohlwend z berlińskiej Misji Miejskiej (Stadtmission) obok dworca Hauptbahnhof.

Według berlińskich organizacji charytatywnych, Polacy stanowią połowę wszystkich osób przyjmowanych w miejskich noclegowniach.

To przybysze z Europy Wschodniej przyczynili się do wzrostu liczby bezdomnych w Berlinie o 3 tys. do 6 tys. - choć dokładnych liczb nikt nie zna.

Wzrost liczby bezdomnych postępował systematycznie od 2011 r., kiedy mieszkańcom nowych państw członkowskich UE całkowicie otwarto dostęp do niemieckiego rynku pracy – wyjaśnia Ortrud Wohlwend. Wtedy wielu przyjeżdżało do Niemiec w poszukiwaniu pracy, a niektórzy z nich wylądowali na ulicy.

- To dotyczy głównie ludzi bez kwalifikacji zawodowych lub alkoholików - tłumaczy szefowa Berliner Stadtmission.

– Trafiali po prostu tutaj – mówi Karin Rietz z biura rzecznika prasowego Elke Breitenbach (Lewica), berlińskiej senator ds. socjalnych. Rietz potwierdza, że liczba bezdomnych „wyraźnie wzrosła szczególnie wśród obywateli z państw środkowoeuropejskich”.

Karin Rietz wskazuje przy tym na istotę problemu. W przeciwieństwie do 31 tys. bezdomnych obywateli Niemiec i osób, którym przyznano status uchodźcy, których władze Berlina kwaterują w różnych miejscach, cudzoziemcom, bezdomnym obywatelom państw UE, nie przysługuje żadna pomoc nie tylko w Berlinie, ale w całych Niemczech. Takie są przepisy.

Placówki dyplomatyczne nie chcą pomóc Berlinowi

Dlatego władze w Berlinie i instytucje charytatywne oczekują, że Polska i inne kraje UE, skąd bezdomni pochodzą, udostępnią środki finansowe na pomoc dla nich i wyślą do Berlina swoich pracowników socjalnych – mówi Ortrud Wohlwend z berlińskiej Stadtmission.

Berlin podjął już niejedną próbę nawiązania kontaktu z ambasadami państw wschodnio- i środkowoeuropejskich ws. takiej pomocy. Ale zawsze bez skutku – twierdzi Karin Rietz.

Udawanie, że się nic nie dzieje, szczególnie z powodu ograniczonych możliwości działania, nie jest dla polityków na wszystkich szczeblach żadną opcją.

„Kwoty wschodnioeuropejskie” w noclegowniach

Jak informuje agencja prasowa AFP, tymczasem zaostrza się „na najniższym poziomie życia społeczeństwa” Berlina walka o przeżycie.

Wraz z pojawieniem się bezdomnych obywateli UE ze wschodu, pojawiła się też „nowa zaciekłość” - tak dyplomatycznie berlińscy pracownicy socjalni nazywają nowe zjawisko agresji wśród bezdomnych ze Wschodu. Wielu z nich jest silnie uzależnionych od alkoholu. Wielokrotnie odsiadywali też kary więzienia.

Cytowany przez agencję AFP pracownik socjalny, który prosi o anonimmowość, opowiada, że w Berlinie „wiele osób omija łukiem miejsca tymczasowego zakwaterowania, ponieważ obawiają się przestępstw i agresji”.

Noclegownia, w której pracuje anonimowy rozmówca wprowadziła nieoficjalnie „kwoty dla bezdomnych Europejczyków ze Wschodu”.

– Wiem, że praktykują to też inne instytucja, nawet szpitale – informuje berliński pracownik socjalny.

Przy wejściu do misji miejskiej obok Dworca Głównego porządkowi mówiący po polsku i rosyjsku interweniują w kotłującym się tam tłumie, chroniąc najsłabszych. Szefowa berlińskiej misji mówi, że „narodowość niewiele ma do czynienia z gotowością do stosowania przemocy”. Pod jednym warunkiem, kiedy dostajemy w głowę butelką z wysokoprocentowym alkoholem – zaznacza.

Placówki społeczne i organizacje charytatywne w Berlinie apelują o pomoc

- Osoby bezdomne potrzebują miejsc zakwaterowania – podkreślała dyrektorka Caritasu – i postuluje wypracowanie strategii przeciwko bezdomności z udziałem organizacji charytatywnych. Dla osób bezdomnych z krajów wschodnio- i środkowoeuropejskich należy jej zdaniem przygotować więcej indywidualnego poradnictwa w ich językach ojczystych. Policja zaś powinna sprostać zadaniu zapewnienia bezdomnym bezpieczeństwa, ochrony przed agresją i atakami na pojedyncze osoby –uważa Caritas. I ciągle przypomina, że wydalenie bezdomnych obywateli państw UE nie jest w wielu przypadkach dopuszczalne, ponieważ są oni też obywatelami UE.

- Trzeba ich pilnie zabrać z ulicy, zadbać o odwyk, a potem perspektywę w ich życiu - tłumaczy Ortrud Wohlwend z berlińskiej misji. Jako obywatele UE bezdomni mają też prawo do opieki medycznej, a po pięciu latach pobytu w Niemczech nawet do zapomogi socjalnej tzw. Hartz II. Na przeszkodzie stoi im jednak brak znajomości języka niemieckiego, brak dokumentów i zwykły brak wiedzy o tym wszystkim.

Nawet więc, jeśli koczowisko w Tiergarten zostanie usunięte, to bezdomni, wśród których jest wielu Polaków, przeniosą się gdzieś indziej. Co do tego berlińscy pracownicy socjalni nie mają wątpliwości. – Możemy tylko łagodzić ich los – podkreśla Wohlwend.

Bezdomność w umowie koalicyjnej

Szefowa Caritasu Ulrike Kostka postuluje, aby w umowie nowej koalicji rządzącej znalazł się zapis o bezdomności i o ludziach bezdomnych. Bo – jak podkreśla - problem bezdomności dotyczy wszystkich szczebli: unijnego, federalnego, landowego i powiatowego. Na co dzień Kostka obserwuje, że urzędnicy najczęściej nie wiedzą, czy pochodzący z zagranicy bezdomni mają prawo do pomocy.

Tymczasem z pomocą władzom stołecznego Berlina pospieszy już 1 listopada "Berliner Kältehilfe", inicjatywa Caritasu dla bezdomnych na zimowe dni.

Udostępnia ona miejsca, gdzie w nocy można się ogrzać przy gorących napojach oraz noclegownie, przede wszystkim przy parafiach kościelnych. To powinno doraźnie pomóc w odprężeniu sytuacji w Berlinie – podkreśla Caritas.

Annette Schymalla, która kieruje berlińskim oddziałem Caritasu, który jest punktem kontaktowym dla europejskich robotników sezonowych i Romów z Europy Wschodniej, również krytykuje deficytową infrastrukturę pomocy bezdomnym w Berlinie. Na przykład koncepcję „Kältehilfe" Caritasu, która jej zdaniem tylko w rzadkich przypadkach jest przydatna przy niesieniu pomocy bezdomnym narkomanom. A pojawiają się już w Berlinie kolejne problemy bezdomności. Coraz częściej noclegownie muszą przyjmować na noc kobiety z dziećmi.

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję