Roman Giertych
Skorą piszę o próbach zastraszania, to wspomnę, że za taką odbieram również wczorajszą zapowiedź Jacka Kurskiego, że TVP rozważy skierowanie na mnie zawiadomienia do prokuratury, ze względu na to, że zamierzam pozwać tę spółkę i dziennikarzy tej stacji.
Wiele osób pyta mnie w komentarzach pod wpisami na fb czy tt, czy nie obawiam się prowadzić sprawy korupcji w KNF.
Ze swej istoty jest to przecież uderzenie w ludzi, którzy pragnęli zagarnąć ogromny majątek i są bardzo wysoko usytuowani.
Gdy takie pytanie pada z ust moich znajomych, to odpowiedź mam zawsze jedną: są dwie istoty zawodu adwokata: tajemnica adwokacka i niezależność rozumiana jako brak strachu przed każdą władzą. Jeżeli ktoś nie potrafi trzymać języka za zębami lub boi się starcia z władzą w imieniu obywateli, to powinien wybrać inny zawód.
Historia korupcji w KNF dopiero się rozpoczyna. Prawda o całej tej sprawie daleko przekracza chciwość poszczególnego urzędnika.
Myślę, że już niedługo będziemy poznawali kolejne warstwy tej prawdy. Jedno co mnie w tej sprawie absolutnie frapuje, to wybranie przez skorumpowanych urzędników na ofiarę Leszka Czarneckiego. Człowieka, który do wszystkich pieniędzy doszedł sam rozpoczynając od pracy przy wyciąganiu topielców. I który swoje umiejętności nurka rozwinął do tego stopnia, że jest rekordzistą świata w długości pływania w jaskiniach.
Pamiętam jak kilka miesięcy temu przygotowywał się do wyjazdu do Tajlandii, aby wyciągać dzieci z zatopionej jaskini (ostatecznie polska ekipa, która miała już cały sprzęt przygotowany, w ostatniej chwili nie wyleciała, gdyż dzieci zostały uratowane) i wówczas, gdy zapytałem go, czy nie boi się lecieć, to odpowiedział, że jak się człowiek boi, to nie może być nurkiem jaskiniowym.
Otóż co mogło skłonić urzędnika do żądania pieniędzy i straszenia zaborem mienia takiego człowieka, w którego wyuczonym zawodzie jest opanowywanie ekstremalnego strachu?
Czy strach przed majestatem przedstawiciela prezydenta - pana Zdzisława może sparaliżować gościa, który kilkanaście godzin pływa w ciemnościach pod wodą i którego życie zależy od tego, czy znajdzie wcześniej pozostawioną butlę z tlenem?
Skorą piszę o próbach zastraszania, to wspomnę, że za taką odbieram również wczorajszą zapowiedź Jacka Kurskiego, że TVP rozważy skierowanie na mnie zawiadomienia do prokuratury, ze względu na to, że zamierzam pozwać tę spółkę i dziennikarzy tej stacji.
Nie pływam w ciemnościach pod wodą (nie umiem nurkować). Ale na mało kogo pisano w życiu tyle zawiadomień do prokuratury, czy organów dyscyplinarnych.
Generalnie spływa to po mnie jak po kaczce (mam nadzieję, że pan prezes mi wybaczy). I zawsze kończy się tak samo, gdyż nie przekraczam prawa.
Gdyby PiS przejął sądy i wyznaczał "zdolne pisowskie dzieci" na sędziów, to może byłoby gorzej. Ale to już jest za nami.
Tego typu działania TVP jak atakowanie adwokata i to w trakcie, gdy on wykonuje swoje czynności lub później straszenie go prokuraturą, gdy chce dochodzić swych praw, są zwykłym przejawem paniki wywołanej tym, że naród zobaczył oczywistą korupcję na szczytach władzy. I ten paniczny strach jest coraz wyraźniej widać.
Gdyby zarząd TVP znał całą prawdę o tej historii to wiedziałby, że ta ich paniczna obawa jest jeszcze niedostateczna...
Roman Giertych