Piłkarska reprezentacja Niemiec szykuje się na czwartkowy mecz mistrzostw Europy z Polską na Stade de France, ale też wspomina listopadowy zamach w Paryżu.
Doszło do niego nieopodal tej areny w czasie, gdy podopieczni Joachima Loewa grali towarzysko z Francją.
Biało-czerwoni rozpoczęli rywalizację w grupie C od zwycięstwa nad Irlandią Północną 1:0, z kolei mistrzowie świata pokonali Ukrainę 2:0 i są liderami tabeli. Niemiecka agencja dpa nazwała czwartkowe starcie "meczem o zwycięstwo w grupie".
Reprezentanci Niemiec nie ukrywają, że wciąż pamiętają o tym, co działo się 216 dni temu. Wówczas w zamachach terrorystycznych zginęło 130 osób, wiele innych zostało rannych.
"To siedzi gdzieś z tyłu głowy" - przyznał bramkarz Manuel Neuer, który z Francją również zagrał w pierwszym składzie.
Ze względów bezpieczeństwa, Niemcy spędzili wówczas całą noc zamknięci na stadionie narodowym "Trójkolorowych", a Francuzi - na znak solidarności - zostali tam z nimi. Eksplozje dało się słyszeć na obiekcie w trakcie spotkania, jednak piłkarzy poinformowano o tym, co się stało, dopiero po ostatnim gwizdku.
"W tej chwili się tym nie zajmujemy. Ważne jest, aby w tym drugim meczu również sięgnąć po zwycięstwo. Koncentrujemy się na aspekcie sportowym" - zapewnił obrońca Jerome Boateng.
Źródło: kurier.pap.pl