Radosław Sikorski: Polska nie ma już rządu
Radosław Sikorski
Polska nie ma już rządu. To, co niegdyś nazywano Radą Ministrów, dziś jest grupą przypadkowych ludzi, z których każdy ogląda się wyłącznie na siebie, ciągnie we własną stronę, ze strachu poddaje się żądaniom ekstremistów lub po prostu siedzi cicho. A na czele tej zbieraniny stoi malowany premier – unurzany we własnych machlojkach, poniewierany przez podwładnych i niezdolny do odwołania nawet skompromitowanego wiceministra sportu
Polska nie ma już rządu. To, co niegdyś nazywano Radą Ministrów, dziś jest grupą przypadkowych ludzi, z których każdy ogląda się wyłącznie na siebie, ciągnie we własną stronę, ze strachu poddaje się żądaniom ekstremistów lub po prostu siedzi cicho. A na czele tej zbieraniny stoi malowany premier – unurzany we własnych machlojkach, poniewierany przez podwładnych i niezdolny do odwołania nawet skompromitowanego wiceministra sportu.
Proszę sobie wyobrazić, że mamy do czynienia z dużą firmą, zarządzającą setkami milionów złotych i mającą wpływ na życie kilkuset tysięcy osób z nią związanych. Teraz wyobraźmy sobie, że kierownicze stanowiska w tej firmie są obsadzane nie przez formalnego prezesa, lecz jednego z członków zarządu. Ale i on nie ma pełnej swobody w doborze kadry kierowniczej. Oddaje stanowiska za przysługi, czyli poparcie podczas głosowań. W rezultacie dyrektorami i wicedyrektorami zostają nie ludzie przygotowani do tych ról, ale tacy, którzy w danej chwili mogą odpłacić się swoim głosem. Formalny szef firmy nie ma w sprawie nominacji nic do powiedzenia – ogłasza je tylko mediom.
Kiedy okazuje się, że jeden z wicedyrektorów jest podejrzany o próbę naciągania rodzin chorych dzieci oraz oszustwa na setki tysięcy złotych, formalny szef nie tylko nie jest w stanie go zwolnić. Nie potrafi nawet potępić takich działań. Zamiast tego obiecuje, że sprawę dogłębnie zbada. Kto to zrobi, ile czasu potrzebuje i jakie będą konsekwencje – nie wiadomo.
To nie wszystko. Widzimy, że dyrektorzy poszczególnych departamentów prowadzą swoją politykę, całkowicie ignorując wytyczne szefa. Kiedy ten mówi, że prowadzi rozmowy o współpracy z firmą z Brukseli, dyrektor departamentu ogłasza, że należy tę współpracę zerwać. I że dodatkowo należałoby wycofać się nawet z tych zobowiązań, na które firma się już zgodziła. Czy to oficjalne stanowisko przedsiębiorstwa, a jeśli nie, to czy dyrektora spotkają jakieś konsekwencje? Nie wiadomo.
Ale i to nie wszystko. Proszę sobie wyobrazić, że setki – a może i tysiące – maili szefa firmy i jego najbliższych współpracowników zostało skradzionych i są od miesięcy publikowane. Oficjalnie pracownicy nie komentują przecieku, ale jeden z dyrektorów – w ramach gry przeciwko szefowi – potwierdza w mediach autentyczność przynajmniej wybranych maili. Przy innej okazji robi to także bliski współpracownik szefa.
Z korespondencji wyłania się obraz korporacji trawionej wewnętrznymi konfliktami, o której sami pracownicy mają jak najgorsze zdanie. Jeden z autorów maili na poważnie apeluje, by chociaż przez kilka dni firma działała, jak należy. Inny – ten, któremu maile wykradziono – narzeka, że pewien dyrektor departamentu marnuje ogromne pieniądze, torpeduje przetargi i chce kupować wadliwy sprzęt, działając na szkodę firmy. A z kolei ówczesna dyrektorka HR kłamie na potęgę i zachowuje się jak „baba z magla”. Kierownictwo przedsiębiorstwa nie reaguje.
Teraz proszę sobie jeszcze wyobrazić, że jesteście udziałowcami tej firmy, czyli wasz majątek zależy od tego, jak firma sobie radzi. Czy biernie przyglądalibyście się, jak przedsiębiorstwo się rozpada, a wasze akcje stają się bezwartościowe, czy domagalibyście się zmian !?
A przecież nie o firmę zatrudniającą tysiące ludzi chodzi, lecz o rząd dużego europejskiego kraju, odpowiadający za życie kilkudziesięciu milionów ludzi i zarządzający setkami miliardów złotych. Tymczasem po sześciu latach rządów Zjednoczonej Prawicy Polska wygląda właśnie jak upadła firma.
Malowanym prezesem, bez wpływu na nawet podstawowe decyzje jest, oczywiście, Mateusz Morawiecki. Jeszcze do niedawna wszyscy uważali, że całym przedsiębiorstwem zarządza – i to silną ręką – Jarosław Kaczyński, ale i to okazuje się nieprawdą. Dziś rzekomo wszechmocny Kaczyński jest niewolnikiem takich postaci, jak Łukasz Mejza, które musi opłacać stanowiskami w zamian za poparcie w Sejmie. Morawiecki z Kaczyńskim nie panują nie tylko nad Mejzą, ale też nad ministrami.
W niedzielę, 12 grudnia, Zbigniew Ziobro udzielił wywiadu brytyjskiemu dziennikowi „Financial Times”. Stwierdza, że jeśli Polska nie otrzyma środków na realizację Krajowego Planu Odbudowy, będzie się domagał zaprzestania wpłat ze strony Polski do budżetu UE, co de facto byłoby jednoznaczne z wystąpieniem z Unii. Kiedy piszę ten tekst, od publikacji wywiadu Ziobro dla jednej z najpoczytniejszych gazet na świecie minęło 48 godzin, a reakcji Morawieckiego nie ma. Od rzecznika rządu usłyszeliśmy jedynie, że to „prywatna opinia pana Ziobry”. Czy premier, który toleruje takie wyskoki swojego ministra, w ogóle rządzi?
Również 12 grudnia agencja Reuters opublikowała informację, że po wizycie w Warszawie unijnego komisarza ds. sprawiedliwości, Didiera Reyndersa i jego rozmowach z Ziobro, Polska praktycznie straciła szanse na uzyskanie 4,7 miliarda euro zaliczki z unijnego funduszu odbudowy, Next Generation EU. To podczas tego spotkania, Ziobro wręczył Reyndersowi zdjęcia zburzonej przez Niemców Warszawy. Wpisał się tym samym w, modne wśród polskich eurofobów, porównania naszego dobrowolnego członkostwa w UE do nazistowskiej okupacji, w której zginęły miliony polskich obywateli. Co pomyślał sobie Reynders (który jest Belgiem, nie Niemcem), mogę się tylko domyślać. Ale ważniejsze od tego, co pomyślał, jest to, czego nie usłyszał. A nie usłyszał, jak Polska zamierza zastosować się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE i zlikwidować Izbę Dyscyplinarną. To właśnie ten brak odpowiedzi będzie nasz kosztował co najmniej 4,7 miliarda euro czyli ponad 20 miliardów złotych.
„Prawdopodobnie nie uda się zakończyć prac [nad zaakceptowaniem Krajowego Planu Odbudowy i wypłaceniem środków] w tym roku”, powiedział z kolei wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrowskis. Moje źródła mówią mi to samo – pieniędzy nie będzie.
A co na to premier? Nie wiemy, ale nawet gdybyśmy wiedzieli, to nieistotne, bo jego zdanie nie ma najmniejszego znaczenia. Może powinniśmy zapytać Łukasza Mejzę, na którym podobno wisi rząd? Poza tym premier musi teraz odpowiadać na inne pytania – jak to się stało, że działkę kupioną w 2002 roku za 700 tys. złotych, czyli poniżej ówczesnej wartości rynkowej, jego żona właśnie sprzedała 20 razy drożej – za 14 milionów złotych. Wszystko się sypie, wszystko rozłazi w szwach, a spod szwów wychodzą kolejne interesy w stylu Mejzy.
Ale może to dobrze – zapyta ktoś? Skoro działania rządu szkodzą Polsce, to czy nie lepiej, że są w tych działaniach niekompetentni? Niestety, to nie ten przypadek, kiedy minus i minus dają razem plus. To raczej sytuacja, kiedy zero pomnożone przez zero daje zero.
Proszę jeszcze raz wyobrazić sobie, że wszystko to, co wiemy o działaniach rządu Zjednoczonej Prawicy, wiemy o działaniach jakiejś firmy. Czy zainwestowalibyście w nią swoje pieniądze, czy raczej domagali się zmiany kierownictwa?
Radosław Sikorski
Kazimierz Marcinkiewicz o Kaczyńskim: „Ktoś tu oszalał”
Kazimierz Marcinkiewicz
Od czasu komunistów nie było polskiego polityka bardziej szkodzącego Polsce i bezpieczeństwu Polski, niż Jaroslaw Kaczyński. Polska pod jego rządami jest coraz biedniejsza,
Wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą przybywa. Bezpośrednio z Rosji napływają bardzo jasne informacje o przygotowanych wariantach ataku na Ukrainę. Najpierw by połączyć zajęty już Donieck z Krymem, a jak opór będzie mały, a reakcja zachodu słaba, to także zająć uprzemysłowioną, wschodnią cześć Ukrainy. Jeden z wariantów ataku Rosji na Ukrainę zakłada użycie prorosyjskich sił wewnątrz Ukrainy, w tym prorosyjskich oligarchów.
W tym czasie 690 km od Kijowa, w Warszawie, Jaroslaw Kaczyński organizuje zjazd prokremlowskich sił w Europie. To putinowski pokaz siły partii finansowanych przez Kreml, partii jawnie wspierających politykę Putina, partii działających na rzecz rozbicia zjednoczonej Europy i Unii Europejskiej.
Jaroslaw Kaczyński łamie europejską solidarność, łamie europejską politykę, buduje europejskie poparcie dla Putina, w przededniu jego ataku na Ukrainę. Jaroslaw Kaczyński działa w sposób otwarty przeciwko polskiej racji stanu, Jaroslaw Kaczyński realizuje politykę Putina, Jaroslaw Kaczyński zagraża stabilności Europy, jedności Unii Europejskiej, bezpieczeństwu Polski.
Od czasu komunistów nie było polskiego polityka bardziej szkodzącego Polsce i bezpieczeństwu Polski, niż Jaroslaw Kaczyński. Polska pod jego rządami jest coraz biedniejsza, coraz słabsza, z słabnącymi sojuszami, z proputinowską, szkodzącą Polsce polityką. Ktoś tu oszalał
Kazimierz Marcinkiewicz
Wadim Tyszkiewicz: PiS to stan umysłu
Wadim Tyszkiewicz
Ideologia odbiera niektórym ludziom resztki człowieczeństwa i rozumu jak widać. Ci chorzy z nienawiści ludzie, uznający siebie za wzorowych katolików, nie są w stanie odróżnić potrzeby ochrony granic, czego nikt nie kwestionuje, od zachowania w sobie resztek człowieczeństwa.
PiS to stan umysłu, czasem jednak coraz bardziej chorego.
Na ostatniej sesji zielonogórskiej rady miasta klub PiS zaproponował przyjęcie apelu, w którym osoby pomagające imigrantom na polsko-białoruskiej granicy określił jako ludzi wspierających handel ludźmi pod płaszczykiem „rzekomej pomocy humanitarnej”.
Autorzy tego haniebnego apelu zasiadają co niedzielę w kościele w pierwszych ławkach, przekazują sobie znak pokoju, mówią o umiłowaniu bliźniego swego i w święta zostawiają przy wigilijnym stole wolne miejsce dla zagubionego wędrowca…, ale po selekcji.
Ci ludzie organizują „Orszak Trzech Króli” i modlą się do Pana Boga o łaski wszelakie. Zapominają, że Pan Jezus był też wędrowcem, uchodźcą, który znalazł miejsce choć w stajence. Uchodźcy wepchnięci w pułapkę przez Łukaszenkę i w stajence miejsca nie zagrzeją tropieni przez owych chrześcijan z Rady Miasta.
Ci sami ludzie, obrońcy życia poczętego, zdychającej (przepraszam za mocne słowa) matce z dziećmi w lesie nie podaliby kromki chleba, a tych co chcieliby się zlitować i pomóc, wsadziliby do więzienia. Radny PiS porównał pomoc humanitarną uchodźcom do piątej kolumny*.
Ideologia odbiera niektórym ludziom resztki człowieczeństwa i rozumu jak widać. Ci chorzy z nienawiści ludzie, uznający siebie za wzorowych katolików, nie są w stanie odróżnić potrzeby ochrony granic, czego nikt nie kwestionuje, od zachowania w sobie resztek człowieczeństwa.
PS. I proszę trolli, żeby sobie odpuścili ataki na mnie i demagogiczne hasła rodem z TVP Info.
Granic trzeba bronić i chronić, ale pozostając przy tym człowiekiem. Ci ludzie na granicy są narzędziem w rękach bandyty Łukaszenki, oszukani i zaszczuci, błąkający się po lesie z dziećmi, głodni i wyziębieni. Ci ludzie wpadli w pułapkę. Nikt nie każe nikomu otwierać przed nimi drzwi naszych domów, ale ludzkich odruchów w postaci wyciągniętej ręki z przysłowiową kromką chleba nie można traktować jak przestępstwa. Tak czynią tylko barbarzyńcy, a nie chrześcijanie.
*„piąta kolumna” – potoczne określenie obcej dywersji i agentury działającej na terenie danego państwa; podczas II wojny światowej piątą kolumną nazywano organizacje pronazistowskie mniejszości niemieckich oraz rodzimych kolaborantów, związane i inspirowane przez reżim hitlerowski, które podczas ataku wojsk niemieckich udzielały im realnego wsparcia, wykonując na ich rzecz akcje dywersyjne; określenie nawiązuje do wydarzeń z hiszpańskiej wojny domowej (1936-1939) podczas której wojska gen. Francisco Franco uderzyły na Madryt czterema kolumnami, a piąta kolumna w postaci utajnionych w mieście sił profrankistowskich wspierała je za pomocą dywersji i szpiegostwa.
PS. II. Na szczęście radni miejscy innej prominencji politycznej niż PiS poszli w drugą stronę i chwała im za to:
apel dotyczący dziennikarzy, Michałowa i pomocy humanitarnej , który przeszedł na tym samym posiedzeniu Rady Miasta Zielona Góra.
Cytuję :
„Jako Radni Miasta Zielona Góra pragniemy zaapelować do Prezesa Rady Ministrów i Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o zintensyfikowanie działań, które pozwoliłyby zażegnać kryzys humanitarny na wschodniej granicy Naszego Państwa. Pomimo różnic w ocenie działań na pograniczu polsko-białoruskim, pamiętamy o najważniejszym – drugim człowieku.
Słuszna obrona granic Naszego Państwa nie powinna dawać przyzwolenia na pogwałcenia praw obywatelskich, praw człowieka, jak też ucisku cywilnej ludności i narażania kogokolwiek na głód, wyziębienie, choroby czy śmierć. W przypadku bezbronnych ludzi, którzy, niejednokrotnie pod przymusem, uciekli ze swoich ojczyzn w nadziei na lepsze życie, odpowiedzialność za ich byt nie może zależeć jedynie od białoruskiego reżimu. Jest to odpowiedzialność nas wszystkich. Zwłaszcza my – zielonogórzanie, jako Polacy i Europejczycy, przez własne wielowiekowe doświadczenia tułaczki emigracyjnej, powinniśmy rozumieć i wspierać emigrantów szukających bezpiecznego azylu.
Dlatego, apelujemy o stworzenie możliwości niesienia pomocy na granicy. Profesjonalne organizacje humanitarne wyrażają gotowość stworzenia punktów pomocowych w pasie przygranicznym. Niech legalność i konieczność pomagania ludziom pozostanie kwestią bezsporną, poza politycznymi podziałami.
Ponadto, apelujemy o natychmiastowe dopuszczenie do pracy wszystkich zainteresowanych dziennikarzy na obszarze przygranicznym Polski i Białorusi.
Jednocześnie Rada Miasta Zielona Góra, pragnie wyrazić ogromną wdzięczność wszystkim Zielonogórzanom i Lubuszanom, którzy w trosce o los ludności przebywającej tygodniami na granicy, skierowali tam pomoc – w formie darów, pieniędzy, transportu, czy wolontariatu. Takie postawy pozwalają ludzkości utrzymać status „człowieczeństwa”.
Najgłębsze wyrazy uznania Rada Miasta Zielona Góra kieruje do mieszkańców oraz samorządowców Michałowa i całej strefy przygranicznej, którzy pomimo szeregu trudności, okazują ogromne serce i zaangażowanie w niesieniu pomocy potrzebującym na granicy polsko-białoruskie
Wadim Tyszkiewicz
Roman Giertych: Składamy pozew przeciwko Skarbowi Państwa
Uprzejmie informuję, że w imieniu dr Leszka Czarneckiego składamy (ja oraz mec. Jacek Dubois) pozew przeciwko Skarbowi Państwa (stacio fisci Prokuratura Generalna) za opublikowanie wczoraj komunikatu przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie zawierającego informacje fałszywe. W komunikacie Prokuratura Regionalna powtarzała, ocenione już jako nieuprawdopodobnione przez Sąd Okręgowy w Warszawie, zarzuty wobec szefa Rady Nadzorczej Getin Noble Bank.
Nazywanie dr. Czarneckiego podejrzanym pomimo jasnej treści orzeczenia Sądu Okręgowego, że żadne zarzuty nie zostały postawione, jest skandalem. Informacje, że 3 grudnia 2021 roku miały być dokonane jakieś czynności też są fałszywe, gdyż o żadnych czynnościach (co jest obligatoryjne) nie zostali powiadomieni ani dr Czarnecki, ani jego pełnomocnicy. Prokuratura w powyższym komunikacie po raz kolejny skrytykowała Sąd Okręgowy za rzekome utrudnianie postępowania, co stanowi całkowite odwrócenie ról procesowych i próbę uzurpacji władzy prokuratury (czyli rządu) nad sądami.
W wyniku przedmiotowego komunikatu spadł kurs akcji Getin Noble Bank oraz Getin Holding o odpowiednio 8.89% i 9.03% . Kurs zaczął spadać 2 minuty po komunikacie, a cały sektor w tym dniu notował zyski. W tej sytuacji szkoda powstała w osobistym majątku dr. L. Czarneckiego wyniosła 6 milionów 100 tysięcy złotych i ona będzie przedmiotem pozwu. Roszczenie podmiotów zależnych od dr Czarneckiego, które również w tym dniu poniosły stratę będą dochodzone w ramach innego postępowania.
Po zakończeniu postępowania będziemy wnioskować, aby Skarb Państwa wystąpił z regresem do osób odpowiedzialnych.
Jednocześnie nie wykluczamy w przyszłości złożenia zawiadomienia z art. 183 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi ze względu na podejrzenie dokonywania przez osoby formułujące komunikat manipulacji kursem polegającej na rozsiewaniu fałszywych informacji.
Roman Giertych
Wadim Tyszkiewicz: Atak pisowskich senatorów na Bartoszewskiego i Geremka był obrzydliwy
Wadim Tyszkiewicz
Senatorom PiS bardzo przeszkadzały ostre słowa Bartoszewskiego, które wg nich powinny go dyskredytować
Na wniosek opozycji demokratycznej Senat ustanowił rok 2022 Rokiem Władysława Bartoszewskiego.10 senatorów z PiS przeciw, 31 się wstrzymało…
W głosowaniu za Rokiem Bronisława Geremka 36 – senatorów PiS było przeciw, 9 – wstrzymało się.I nawet nie to było najgorsze. Atak pisowskich senatorów na osoby Bartoszewskiego i Geremka był obrzydliwy.
Bartoszewskiemu wytykano „dyplomatołków” pomijając, że był on więźniem Auschwitz, działaczem Polskiego Państwa Podziemnego, członkiem prezydium Rady Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu na Kraj, podporucznikiem Armii Krajowej i uczestnikiem powstania warszawskiego.
Geremkowi wytykano członkostwo w PZPR, mimo tego, że jako jeden z pierwszych rzucił legitymacją i przeszedł do opozycji. Jakoś członek PZPR i prokurator stanu wojennego Piotrowicz, senatorom PiS nie przeszkadzał. Wprost przeciwnie oddelegowali go do Trybunału Konstytucyjnego.
To nie była nawet niechęć, a jakaś ślepa nienawiść i to w obecności syna Władysława Bartoszewskiego i wnuka Bronisława Geremka. Obrzydliwe.————-
Senatorom PiS bardzo przeszkadzały ostre słowa Bartoszewskiego, które wg nich powinny go dyskredytować. Senatorowie PiS zapomnieli jakoś o ostrych słowach wypowiadanych przez Józefa Piłsudskiego, którego wielkości i zasług dla Polski nikt nie kwestionuje:
„Wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić” do rządu, „Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy”.Wystarczy, czy cytować dalej? Jak to się ma do „dyplomatołków”, zresztą słusznie nazwanych przez Bartoszewskiego?
Jakoś PiSowcy nie żądają zburzenia pomników Naczelnika Piłsudskiego.
Wadim Tyszkiewicz
Krzysztof Skiba: Milczenie Agaty
Krzysztof Skiba
Trafiła się jej w życiu fucha stulecia. Przypadek sprawił, że mąż, człowiek bez kręgosłupa, o mentalności gimnazjalisty i aparycji Jasia Fasoli, został prezydentem, a ona Pierwszą Damą.
Jest głośniejsze niż strzelanie z armaty. Jest wymowne i dzwoni w uszach jak trzy budziki naraz.
Gdy były czarne protesty parasolek. Milczała.
Gdy były kobiece protesty z wieszakami. Milczała.
Gdy policja biła kobiety podczas Strajku Kobiet. Milczała.
Gdy protestowały pielęgniarki i opiekunowie osób niepełnosprawnych. Milczała.
Gdy policja wywoziła na komisariaty piętnastolatki, za wulgarne okrzyki na demonstracjach. Milczała.
Gdy dzieci z Michałowa wywożono na bagna i do lasu. Milczała.
Widziałem film jak czyta dzieciom bajki na zamku królewskim w Warszawie. Jej to pasuje. Mąż Andrzej też opowiada bajki. I to nie tylko na zamku, a cały czas. Może Agata powinna jednak poczytać coś o prawach kobiet?
Teraz, gdy na skutek działań lobby fanatyków religijnych i decyzji Trybunału kucharki Przyłębskiej, wprowadzono przepisy o całkowitym zakazie usuwania ciąży, nawet w wypadku gwałtu czy zagrożenia życia, umiera młoda dziewczyna z Pszczyny, też milczy.
A mogłaby zrobić choć mały gest. Pochodzi wszak z dobrej, krakowskiej rodziny. Rodziny wrażliwych poetów. Gdy w dniu premiery propagandowego filmu Smoleńsk, poszła na inny film, odbierano to niemal jako demonstrację samodzielności. Ale ona nigdy samodzielna nie była i nie będzie.
Szykowne stroje i elegancja, nie pokryją braku klasy i serca. Zimna, wyrachowana, przewidywalna jak ćwiczenia gramatyki niemieckiej.
Trafiła się jej w życiu fucha stulecia. Przypadek sprawił, że mąż, człowiek bez kręgosłupa, o mentalności gimnazjalisty i aparycji Jasia Fasoli, został prezydentem, a ona Pierwszą Damą.
Nie będzie sobie tej fuchy psuła, gdy jakaś kobieta z małej mieściny daleko od Warszawy, kobiety której przecież nie zna, umrze na skutek durnego prawa. Nie będzie psuła sobie komfortu życia w pałacu prezydenckim, gdy jakieś kobiety cierpią, walczą o swoje i są bite.
A jest już druga kadencja. Nikt Andrzeja nie zdejmie z fuchy. I drugi raz na fotel w Pałacu nie może startować. A więc mogłaby choćby współczuć.
Jest takie powiedzenie, że na „Pana” to trzeba mieć pieniądze i wygląd. Na Pierwszą Damę wystarczy mieć po prostu serce. Jak widać zabrakło.
Krzysztof Skiba
Adam Mazguła o Kaczyńskim: „Nikczemnik nie cofnie się przed niczym”
Adam Mazguła
Zwracam się do młodych naszych obywateli. Czas powiedzieć – dość! To Wasz kraj, Wasze dziedzictwo, Wasz majątek, a nie antypolskiego uzurpatora rodziny ludobójców z Odessy i jego wykolejeńców!
Nie ma w Polsce racji stanu, jest stan narracji Kaczyńskiego. Zwracam się do młodych Polaków.
PiS to mafia wysoko opłacanej niekompetencji i bezkarności, której zwyrodnialcy panują nad narodem potężną machiną propagandy sukcesu, kłamstwa, zastraszania i nacjonalizmu.
To mafijna partia izolacji narodowej, kłamstwa, oszustwa i produkcji strachu ubranego w polskość.
PiS zarządzany jest przez cynicznego paranoika, który dla znalezienia jednej teczki „Balbiny” współpracującej z siłami bezpieczeństwa PRL był w stanie rozwiązać polski kontrwywiad i zniszczyć budowany przez dziesięciolecia wywiad państwowy oraz zaszczuć, pozbawić emerytur członków tych służb. Nie wahał się zrujnować dorobek poprzednich pokoleń, bałaganem uśmiercić brata i przyjaciół, oddać prezydenturę boyowi Dziwisza dla swojego obiecanego spoczynku wśród królów na Wawelu.
Nikczemnik nie cofnie się przed niczym. Przez 11 lat urządza pokazówki miesięczne głębokiej żałoby, aby w tym samym czasie urządzać piekło na ziemi dla kobiet i uchodźców na granicy, grać trupami urządzając ekshumacje, zastraszać sędziów, prokuratorów, lekarzy, nauczycieli… i każdego, kto nie chce popierać ślepo i za strachem w oczach jego chorej wielkości.
Dla swojej władzy zaangażował Boga i stworzył polityczną mafię biskupów, których obdarował bogactwem, prawem do bezkarnego pedofilstwa i państwową świętością. Niszczy konstytucję, bo nie on ja stworzył oraz niszczy demokrację, bo tam władza nie pochodzi od biskupów świętych, jak jego.
Państwo zastąpił partią, polski interes narodowy interesem partii. Inaczej mówiąc, partia to Kaczyński, więc Polska to też Kaczyński.To on jest panem Polski, prawem, wyrocznią i mesjaszem, jej sejmem, prezydentem, rządem, sądem konstytucyjnym i najwyższym, głównodowodzącym armią, policją i służb specjalnych. Jednym słowem właścicielem albo głównym okupantem kraju.
Schowany za wizerunek dziadziusia pierdoły, nie poprzestał na tym, jak Polska jest urządzona przez pokolenia. Wszystko ma być jego „polskim ładem”, imperatora PiS-Polski narodowo-socjalistycznej. Wszyscy, którzy nie są faszystami, są na jego celowniku. Wrogiem są ludzie i wszystkie państwa demokratyczne, Unia Europejska, NATO… do czasu, kiedy uda się je przejąć w posiadanie.
PiS to partia złodziei. Okradają państwo i obywateli, nawet siebie nawzajem. Prezes daje swoim bandytom kraść miliony, ale są dla niego legalne, gdy się podzielą w setkach tysięcy.
Nie ma w PiS-Polsce bogatszego miliardera od prezesa, chociaż brudne buty i łupież na głowie tego nie zdradzają.
Nie ma kłamstwa, które nie rozpowszechniłby Morawiecki, nie ma rzeczy, których PiS nie może ukraść i uzasadnić potrzebą społeczną.
Tymczasem umierają ludzie na ulicach od pał i paralizatorów PiS-policji, w szpitalach z ideologii śmierci, w domach z braku pomocy i drogich leków, w więzieniach za politykę, na granicy za brak łapówek dla właścicieli kraju…
Ginie przyroda, przedsiębiorczość, zaufanie, prawość, człowieczeństwo, przyzwoitość i uczciwość.
Najwyższe za to są podatki, VAT, ceny benzyn, gazu, waluty, łapówek, koszty wiary i śmierci, inflacja, chleb, masło i mięso…
Nie ma w Polsce racji stanu, jest stan racji prezesa.
Tymczasem idziemy w wasalną przepaść, ruski ład złodziejstwa kwalifikowanego, oszustwa dyplomowanego, alkoholu goryczy, strachu bezprawia i ścieku na podwórzu.
Nie czekajcie, kiedy naturalnie odejdzie w niebyt ten łajdak ze swoim dworem ubranych w polskość nacjonalistów.
Zbudził on upiory, produkuje jad narodowy i zrobił nam swój chlew w naszym domu. Z naszych dzieci i wnuków chce zrobić swoich PiS-niewolników.
Zwracam się do młodych naszych obywateli. Czas powiedzieć – dość! To Wasz kraj, Wasze dziedzictwo, Wasz majątek, a nie antypolskiego uzurpatora rodziny ludobójców z Odessy i jego wykolejeńców!
Adam Mazguła
Halloweenowe słodkości – „Straszne babeczki”
Anna Frach
Babeczki czy też jak kto woli muffinki, oprócz tego że są naprawdę smaczne - cieszą oczy i sprawią dzieciakom dużo frajdy
Waniliowe muffinki, czy jak kto woli babeczki są wspaniałą bazą pod różnego rodzaju dekoracje. Każdego roku, w zależności od okazji – piekę babeczki i dekoruję je kolorowymi lukrami, kwiatami czy śmiesznymi ozdobami. Dzisiaj pomysł na babeczki halloweenowe. Do ich dekoracji wykorzystałam piankowe i żelkowe dekoracje, których pełno na sklepowych półkach i przyklejam je do muffinek za pomocą królewskiego lukru.
Lukier królewski jest tak mocny, że na pewno utrzyma słodkie ozdoby na właściwym miejscu.
Przepis na około 12 babeczek
2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 szklanki cukru
2 łyżeczki cukru waniliowego
1 jajko
0,5 szklanki oleju
1 szklanka mleka
Suche składniki mieszamy razem w misce. Jajko, olej oraz mleko dodajemy do masy i dokładnie mieszamy. Nastawiamy piekarnik na temperaturę 180 stopni. Metalową formę do muffinek wykładamy papierowymi papilotkami. Jeśli nie mamy papilotek foremki możemy wysmarować masłem i wysypać bułką tartą lub zrobić je samemu z kawałków papieru do pieczenia. Foremkę wstawiamy do nagrzanego piekarnika, pieczemy około 25 min. Po wyciągnięciu z pieca można upewnić się czy babeczki na pewno są upieczone za pomocą drewnianego patyczka.
Babeczki odstawiamy do wystudzenia, a w międzyczasie przygotowujemy lukier.
Przepis na lukier królewski
1 białko
200 gram cukru pudru
1/2 łyżeczki soku z cytryny
opcjonalnie barwniki spożywcze
Wystudzone babeczki smarujemy za pomocą gumowego pędzelka lukrem i dekorujemy.
Możemy obsypać brzegi kolorowym lukrem, poprzyklejać do nich żelki czy piankowe potworki. Wszystko zależy od naszej inwencji.
Takie babeczki sprawią wiele radości dzieciakom bo oprócz tego że są naprawdę smaczne – cieszą oczy.
Smacznego!
Anna Frach, TheFad.pl
Jolanta Saacewicz: Gejowska bibuła cmentarna
Jolanta Sacewicz
Napisałam to w pośpiechu, by jeszcze zdążyć przed ustawą zakazująca propagowania homoseksualizmu, bo za ten tekst wkrótce będą mnie ścigać listem gończym władze faszystowskiej, pissowskiej RP. Doceńcie więc.
Chopin był homoseksualistą, generał Pułaski intersexem, Konopnicka lesbijką, a geja Słowackiego pochowali na Wawelu i przez to święty Lech Kaczyński leży tam teraz w towarzystwie pederasty.
Powtórzmy: Chopin, Konopnicka i Słowacki to ludzie LGBTQ, a generał Pułaski był mężczyzna i kobietą w jednym.
Gejowskie serce Chopina, które gorąco kochało facetów spoczywa sobie w krypcie kościoła św. Krzyża w Warszawie. Reszta sławnego geja jest w Paryżu, na cmentarzu Père Lachaise.
Gdy siostra Fryderyka przywiozła w słoiku jego serce do Warszawy i przekazała księżom z parafialnego kościoła rodziny Chopinów ci wcale nie byli tym zachwyceni. Wręcz przeciwnie. Ciepnęli serce w słoiku do piwnicy i zostawili miedzy połamanymi krzesłami. Dlaczego nie chcieli wyeksponować słynnego serca? Bo miało romans z George Sand, kobietą wyzwoloną, palącą cygara i serca kochanków. Victor Hugo mówił o niej, ze nie mogła się zdecydować, czy jest mężczyzną, czy kobietą, wiec nie wiedział czy nazywać ja swoją siostra czy bratem w literaturze. Ubierała się w męskie ciuchy. Z mężem się rozwiodła, dzieci utrzymywała ze swojego pisania, a poza kochankami miala tez kochanki. Serce Chopina za romans z nią przekiblowało w rupieciarni kościoła do 1880, czyli 30 lat! W końcu jednak ufundowano gejowi Chopinowi ładne epitafium od NARODU i tak sobie tam leży wsłuchując się w kościelne kazania o zagrożeniu cywilizacyjnym ideologią gender i LGBTQ i myśląc o kochanku Tytusie Wojciechowskim, do którego pisał: „Nie lubisz być całowany. Proszę, pozwól mi to dziś zrobić. Musisz zapłacić mi za ten brudny sen, który miałem o tobie zeszłej nocy”, „Moje najdroższe życie” lub „Prześlij mi pocałunek, najdroższy kochanku”.
Interpłciowy generał Pulaski ma swoje pomniki na dwóch kontynentach, gdyż był bohaterem polskim i amerykańskim. Ma popiersie w samej Częstochowie, jego imieniem nazywano statki i pułki strzelców konnych, uniwersytety i szlaki turystyczne. W 2009 roku senat Rzeczpospolitej podjął uchwałę, by o tym generale z wąsem i żeńskimi genitaliami nauczać polskie dzieci! O bosze, bosze!
Gej Słowacki marzył by być pochowany na Wawelu już, gdy miał 23 lata. Klechy go jednak na Wawelu nie chciały, bo był zbyt romantyczny i niewystarczająco pobożnym nacjonalistą. Mówiono, ze na Wawelu nie ma miejsca, choć od czasu, gdy zabrakło nam królów zaczęto tam chować naszych bohaterów narodowych, wtedy jeszcze tych prawdziwych, niewyklętych. Tu złożono Poniatowskiego, Kościuszkę i Mickiewicza, ale szczątkom Słowackiego doradzano jechać do Warszawy. Awantura była o to nieziemska. Pierwszy poeta narodowy Mickiewicz już lezal na Wawelu, a drugiego poety narodowego galicyjska konserwa tam nie chciała. Gdy zaczęli w końcu kruszec, zaproponowali by położyć Słowackiego obok Mickiewicza. Lucjan Rydel, krakowski poeta, zauważył, ze byłaby to gruba niezręczność, bo panowie byli zawziętymi konkurentami i za sobą nie przepadali. Zaproponował by rozdzielić ich narodowym poetą numer 3, Zygmuntem Krasińskim. Nie doszło do tego niestety, a byłaby taka piękna katastrofa narodowa, bo Juliusz z Zygmuntem byli parą kochanków z Willi Róż. Słowacki tak pisał w wierszu „Do Zygmunta” : „Żegnaj, o żegnaj, archaniele wiary!/ Coś przyszedł robić z moim sercem czary,/ Coś w łzy zamienił jego krew czerwoną,/ Wyrwał je z piersi, wziął we własne łono,/ Ogrzał, oświetlił, by nie poszło w trumnę”.
Szczątki Słowackiego wydobyto z cmentarza na Montmartre dopiero w 1927, gdy za pogrzeb geja Juliusza zabrał się sam Piłsudski. W niewielkiej chuście zmieściły się kosteczki, czaszka, czupryna i jedna biała wełniana skarpeta. Włożono je do podwójnej skrzyneczki i wysłano drogą morską na ORP Wilia do Gdyni. W Gdyni przesiadły się kości Słowackiego na statek o nazwie Mickiewicz i Wisłą dopłynęły do Warszawy, a potem pociągiem do Krakowa. Przemawiał i żegnał (zmarłego w 1849) sam marszałek. Na koniec ceremonii rozkazał:
„W imieniu rządu Rzeczypospolitej polecam panom odnieść trumnę do krypty królewskiej, by królom był równy”.
I tak nam geja na Wawelu pochowano z wszystkimi największymi honorami. Królom hetero było równy!
Na pogrzebie Marii Konopnickiej biskup nie chciał przemawiać. Matka Polka i autorka Roty była bowiem rozwódką, która 20 lat życia spędziła z kobietą i wcale nie była oddana swoim dzieciom, a wręcz przeciwnie nawet. Maria K. była typem femme, a jej kochanka, Maria Dulębianka, typem butch, męskim. Konopnicka nazywała ją Pietrek. Obie obracały się w środowisku feministek i innych lesbijek.
Konopnicka była prawie o dwadzieścia lat starsza od Dulębianki i zmarła pierwsza. Dulębianka, zwana tez przez Konopnicką jej „opatrznością”, wyprawiła jej pogrzeb, w którym wzięło udział 50 tysięcy ludzi, ale bez księdza! Pietrek zmarła dziewięć lat później. Pochowano ją na Konopnickiej, we wspólnym grobie, na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. No i zrobił się problem, bo jeszcze żyli ci, którzy pamiętali, jak panie były nierozłączne i nie chciano, by niezdrowe plotki o nich żyły po ich śmierci. Panią Dulębiankę wiec wykopano i przeniesiono na cmentarz Orląt.
Napisałam to w pośpiechu, by jeszcze zdążyć przed ustawą zakazująca propagowania homoseksualizmu, bo za ten tekst wkrótce będą mnie ścigać listem gończym władze faszystowskiej, pissowskiej RP. Doceńcie więc.
Jolanta Saacewicz
Człowiek LGBTQ😈🏳️🌈💪
Halloween vs Dziady
Anna Frach
W myśl zasady że strach wyśmiany to strach oswojony, dzieci i dorośli przebierają się za upiory, kościotrupy i inne straszydła a ich dzisiejszym mottem jest ''nie ma się czego bać! Duchów nie ma są tylko przebierańcy''.
„Polacy nie gęsi i swój język mają” napisał Mikołaj Rej w wierszu pt. „Do tego, co czytał”. Dzisiaj w trakcie przeglądania stron internetowych czy postów na Facebooku, można spotkać się z zarzutami o kultywowanie przez nas obcych, zamiast własnych tradycji. Dyskusje powracają jak bumerang, szczególnie w okresie Święta Zmarłych i Walentynek.
Ja osobiście nic złego nie widzę w sprowadzaniu na nasz rodzimy rynek wesołych i kolorowych świąt, które więcej radości niż nieszczęścia przynoszą.
Dzisiaj kilka słów o Dziadach i Halloween
Czczenie pamięci o zmarłych w różnych kulturach ma różne oblicze. W Anglii i Stanach Zjednoczonych jet to Halloween, w Polsce były to Dziady.
Dziady
Dziady to zwyczaj ludowy, wywodzący się z przedchrześcijańskich obrzędów Słowian. Celem było nawiązanie kontaktu z duszami zmarłych i pozyskanie ich przychylności podczas specjalnych uczt przygotowywanych w domach lub na cmentarzach (bezpośrednio na grobach).
Charakterystycznym elementem tych uczt było to, iż spożywający je domownicy zrzucali lub ulewali części potraw i napojów na stół, podłogę lub grób z przeznaczeniem dla dusz zmarłych
Dziady w Polsce, obchodzono w ciągu roku dwukrotnie – wiosną i jesienią. Dusze zachęcano do przyjścia gościną – miodem, kaszą, jajkami. Wędrującym duszą oświetlano drogę do domu rozpalając ogniska na rozstajach.
Szczególną rolę w obrzędach zadusznych odgrywali żebracy, których w wielu rejonach nazywano również Dziadami. Ta zbieżność nazw nie była przypadkowa, ponieważ w wyobrażeniach ludowych wędrowni dziadowie-żebracy postrzegani byli jako postacie mediacyjne i łącznicy z „tamtym światem”. Dlatego zwracano się do nich z prośbą o modlitwy za dusze zmarłych przodków, w zamian ofiarowując jedzenie (niekiedy specjalne pieczywo obrzędowe przygotowywane na tę okazję) lub datki pieniężne. Praktykowane w ramach obrzędów zadusznych przekazywanie jedzenia żebrakom interpretowane jest niekiedy jako forma karmienia dusz przodków, co potwierdza fakt, że w niektórych rejonach dawano im właśnie ulubione potrawy zmarłego
Halloween
We współczesnej Polsce, nikt już Dziadów nie obchodzi, natomiast Angielski Halloween przetrwał w Stanach Zjednoczonych pomimo zwalczania tego święta przez Kościół.
Zmiana formy na bardziej rozrywkową – z Nocy Strachów na Noc naśmiewania się ze strachów, zyskała ogromną popularność również poza granicami Stanów Zjednoczonych i obecnie Halloween jest obchodzony jako świetna zabawa w większości krajów na świecie. W myśl zasady że strach wyśmiany to strach oswojony, dzieci i dorości przebierają się za upiory, kościotrupy i inne straszydła a ich dzisiejszym mottem jest ”nie ma się czego bać! Duchów nie ma są tylko przebierańcy”.
Tak więc Halloween stał się jednym z najbardziej radosnych i kolorowych świąt. Poprzebierane dzieci wędrują od domu do domy prosząc o cukierki, robiąc psikusy. Na stołach goszczą najwymyślniejsze potrawy i desery, w oknach świecą wydrążone dynie. Śmiech i dobra zabawa są wszechobecne. Ja jestem ZA.
Anna Frach, TheFad.pl