Szukaj w serwisie

×

Marynarka Wojenna: Przesyłamy ten apel bez wiedzy naszego dowódcy oraz naszych zwierzchników

 

 

List otwarty załóg okrętów podwodnych

„My, marynarze i zarazem załoga ostatniego polskiego okrętu podwodnego ORP Orzeł, zwracamy się do Państwa z prośbą o opublikowanie tego apelu.

Chcemy uświadomić społeczeństwu, któremu służymy każdego dnia, w jak dramatycznej sytuacji się znajdujemy. Przesyłamy ten apel bez wiedzy naszego dowódcy oraz naszych zwierzchników, gdyż to ich działania połączone z absolutną nieudolnością obecnej ekipy rządzącej doprowadziły do sytuacji, w której nasze życie jest zagrożone.

Okręt podwodny ORP Orzeł znajduje się w opłakanym stanie technicznym i każdy rejs, licząc tak naprawdę od dzisiaj, może zakończyć się jego zatonięciem, a co za tym idzie – naszą śmiercią.
Dość powiedzieć, że w czasie ostatnich majowych manewrów wystąpiły problemy ze zbiornikami balastowymi, a co za tym idzie – również z wynurzeniem.

Tym razem wszystko zakończyło się dobrze i dzięki poświęceniu załogi udało nam się powrócić na powierzchnię. Niemniej jednak następnym razem możemy już nie mieć tyle szczęścia.

Problemy występują z zespołem napędowym, z sonarem, z zespołem nawigacyjnym. Nie udało się doprowadzić do pełnej sprawności systemów uzbrojenia. Nie działają poprawnie systemu komunikacyjne.

To, że ORP Orzeł w ogóle jeszcze pływa, możemy nazwać cudem.

Ten okręt powinien zostać wycofany z użycia około 5-6 lat temu, gdzie po długim remoncie nie został przywrócony do pełnej sprawności i pomimo naszych protestów został dopuszczony do służby.

Nie chcemy podzielić losu marynarzy z okrętów podwodnych Kursk, ARA San Juan czy KRI Nanggala-402. Owszem, w naszą służbę jest wpisane to, że gdy przyjdzie taka konieczność, to jesteśmy w stanie oddać nasze życia za Polskę. Niech to jednak ma miejsce w czasie działań wojennych, a nie będzie wynikiem nieudolności i kaprysów naszych zwierzchników.

Już raz Polskie Siły Zbrojne musiały zmagać się z tragedią, jaką była katastrofa samolotu Casa w 2008 r.

Jak niebezpieczny jest przestarzały i wadliwy sprzęt, pokazała zaś katastrofa samolotu MiG-29 z 2018 r., w której zginął nasz kolega ze służby Ś.P. Kpt. Pil. Krzysztof Sobański.

Jak widać, ekipa rządząca się zmieniła, ale panujące zasady ani trochę.

Tak naprawdę stan techniczny okrętu ORP Orzeł odzwierciedla obraz całej Marynarki Wojennej, która znajduje się w stanie częściowego rozkładu.

Szumnie zapowiadany program „Orka”, który miał nam zapewnić nowoczesne okręty podwodne, albo przynajmniej używane, ale sprawne jednostki, został odłożony w czasie.

Więcej, zamiast otrzymać nowe okręty, z naszego dywizjonu zostały wycofane przestarzałe i znajdujące się w jeszcze gorszym stanie ORP Sęp i ORP Bielik. Tak naprawdę stało się to w ostatniej chwili, ponieważ tym okrętom katastrofa groziła tak samo jak naszemu.

Dlaczego zatem ORP Orzeł nadal pływa z nami na pokładzie, pomimo jego tragicznego stanu technicznego? Ponieważ jest to ostatnia „sprawna” jednostka i jej wycofanie ze służby oznaczałby, de facto, likwidację dywizjonu okrętów podwodnych.

Byłaby to gigantyczna porażka wizerunkowa nie tylko Marynarki Wojennej, ale też całych Polskich Sił Zbrojnych, a przede wszystkim obecnej koalicji rządzącej.

Najwidoczniej potencjalna katastrofa byłaby mniejszą stratą wizerunkową, dlatego nadal pływamy i narażamy swoje życie w bezsensownej kampanii marketingowej polskiego rządu.

O zaistniałą sytuację szczególnie obwiniamy Pana Premiera Mateusza Morawieckiego i Ministra Obrony Narodowej Pana Mariusza Błaszczaka. Obaj Panowie nie mają najmniejszego pojęcia, jakie są potrzeby Marynarki Wojennej i zamiast pomagać w jej modernizacji, to jeszcze bardziej ją utrudniają.

Przykładami takich działań jest wspomniane przesunięcie w czasie realizacji programu „Orka”, nieprawidłowości przy rozwoju programu niszczycieli min typu „Kormoran II” czy stworzenie niedozbrojonej i bezbronnej wobec ataku z powietrza korwety ORP Ślązak.

Za tę nieudolność płacimy my – służący w Marynarce Wojennej, i nasz Kraj, którego wody terytorialne są niedostatecznie chronione.

Niech Państwa nie zmyli hucznie odtrąbiony sukces w postaci zakupu tureckich dronów. To tylko kropla w morzu potrzeb całych Sił Zbrojnych RP.

Mamy też żal do dowódcy 3. Flotylli Okrętów, Pana Kontradmirała Mirosława Jurkowlańca, który nasze uwagi dotyczące stanu technicznego okrętu podwodnego ORP Orzeł zdaje się ignorować i zbywać krótkim „tak musi być”, zawsze można poprosić o przeniesienie lub… o zwolnienie ze służby. Nie wierzymy w to, że osoba o tak długim stażu w Marynarce Wojennej i tak ugruntowanej pozycji nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Pytaniem bez odpowiedzi jest to, co sprawia, że Pan Kontradmirał udaje, że nie widzi poważnego problemu w podległej Panu Kontradmirałowi jednostce.

Tak naprawdę ostatnim dowódcą, któremu wyraźnie zależało na modernizacji dywizjonu okrętów podwodnych, był Pan Kontradmirał Mirosław Mordel, ale niestety został on zdjęty ze stanowiska i zastąpiony.

Jaki jest nasz cel?

Chcemy po prostu obserwować, jak dorastają nasze dzieci, a nie jak spada poziom tlenu, kiedy będziemy uwięzieni gdzieś na dnie Bałtyku czy Morza Północnego.

Chcemy służyć naszej Ojczyźnie, ale bez bezsensownego narażania naszego życia. Do tego potrzebne są nam nowe okręty podwodne, które zapewnią bezpieczeństwo Polsce i załogom.

Czy nasze podejście jest zbyt ponure i fatalistyczne? Niestety nie. Niestety, jest to rzeczywistość.

Dlatego, tak jak nigdy wcześniej, prosimy o wsparcie i solidarność cały Naród Polski. To już jest naprawdę ostatni dzwonek, by uratować przed zatonięciem nie tylko okręt ORP Orzeł, ale i całą Marynarkę Wojenną”.


Kazimierz Marcinkiewicz: Program PiS jest antypolski i szkodliwy dla wszystkich

Kazimierz Marcinkiewicz

Kazimierz Marcinkiewicz

Program PiS jest antypolski, szkodliwy dla wszystkich i biednych i bogatych, jest jedynie metodą utrzymywania władzy, utrzymywania dla samej władzy, a nie rozwoju Polski, nie umożliwienia rozwoju Polkom i Polakom.

 

Od mieszania biedy nikt nie będzie bogatszy. Tak jak herbata nie od mieszania jest słodsza, tylko od dosypywania cukru. Ogłoszony Nowy Ład Polski jest starą, od pięciu lat używaną metodą budowania wzrostu gospodarczego i poparcia społecznego transferem środków finansowych do ubogich i żyjących skromnie, do polskiej prowincji. KONSUMPCJA TO NIE ROZWÓJ, a konsumpcja na kredyt zagraża przyszłym pokoleniom.

Każdy kraj potrzebuje stabilnego wzrostu gospodarczego. Najczęściej dają ten wzrost inwestycje, eksport i konsumpcja. Inwestycje dają najbardziej wartościowy wzrost gospodarczy, bo najpierw związany z samą inwestycją, a pózniej z jej działaniem. Przez 5 lat PiS inwestycje spadły z 20-22% do 17% PKB, czyli straciliśmy od 15% do 25% PKB. Ale nie tylko, straciliśmy też pożytki przynoszone przez te niezrealizowane inwestycje. Zamiast tego mamy tylko konsumpcje i to na najniższym podstawowym poziomie. Zabieranie klasie średniej, która cześć środków inwestuje, to dalsze hamowanie inwestycji.

Polityka PiS to dalsza walka z elitami, dokładnie to samo robili w Polsce zaborcy i najeźdźcy. To także obcinanie skrzydeł najbardziej ambitnym. Kaczyński powiedział młodym Polakom: tu możecie zarobić 5 tysięcy, resztę Wam zabierzemy. Wielu z nich wyjedzie, bo ma już tego dosyć. To także dalsze skłócanie prowincji z miastem, bo to w miastach ludzie zarabiają nieco więcej, bo i życie jest droższe. PiS zabiera niebogatemu miastu by dać prowincji. Wyrównuje biedę, a nie tworzy bogactwa. Tzn. tworzy, ale tylko dla Obajtków.

Program PiS jest antypolski, szkodliwy dla wszystkich i biednych i bogatych, jest jedynie metodą utrzymywania władzy, utrzymywania dla samej władzy, a nie rozwoju Polski, nie umożliwienia rozwoju Polkom i Polakom.

Kazimierz Marcinkiewicz


Wadim Tyszkiewicz: Dożynki PiS, czyli dorżnięcie samorządu

Wadim Tyszkiewicz

Wadim Tyszkiewicz

Polski Ład zdemoluje samorządy. Pieniądze będą dzielić partyjni nominaci, a nie gospodarze.
Wstępne szacunki mówią o utracie nawet kilkunastu miliardów złotych w skali kraju.


Kaczyńskiemu samorząd wadzi, jak każdemu dyktatorowi, dla którego liczy się władza absolutna. Samorząd- to gospodarze w terenie, wybierani przez mieszkańców w wyborach bezpośrednich. Ale neobolszewicy woleliby, żeby o losie ludzi decydowali sekretarze partii w komitatach, a nie w urzędach miast i gmin. Tak było za komuny. Te czasy wracają (Fundusz Inwestycji Lokalnych podzielony wg partyjnego, PiSowskiego uznania tylko swoim).


W wizji Polskiego Ładu (czytaj: Nowego Porządku kojarzy się z rokiem 1939) nie ma miejsce na samorząd, który jest największym sukcesem Polski po 1989 roku. 27 maja będziemy obchodzić 31 rocznicę pierwszych wolnych wyborów samorządowych. Czy będzie to symbol zmierzchu samorządu, czy jednak Polacy się w końcu obudzą i zaprotestują przeciwko barbarzyńcom siejącym bezprawie i niesprawiedliwość, i zawłaszczającym ten kraj?

PiS w swojej kampanii Nowego Ładu milczeniem pomija samorząd. Miasta są solą w oku Kaczyńskiego. To nie jego elektorat. Tam przekaz totalnej propagandy sączonej z TVP Info trudniej trafia. Swój przekaz on kieruje do wsi i małych miasteczek, do elektoratu socjalnego i roszczeniowego („bo uny dajo”).

Na propagandowych wiecach neobolszewików z PiS, jeśli już się pojawia jakiś samorządowiec, to ten z PiSowskiego nadania, hojnie obdarowywany kasą, tacy choćby jak prezydenci Chełma czy Stalowej Woli. Dzisiaj oni są góra. Ale jako wieloletni doświadczony samorządowiec chciałbym wam panowie przypomnieć stare przysłowie: „kradzione nie tuczy”. I to co zabrane będzie wyrównane. Pamiętajcie o tym.

Polski Ład zdemoluje samorządy. Pieniądze będą dzielić partyjni nominaci, a nie gospodarze.
Wstępne szacunki mówią o utracie nawet kilkunastu miliardów złotych w skali kraju. Obniżenie podatków dla samorządów będzie gwoździem do trumny. Każdy chce płacić niższe podatki, to jasne. Tylko rząd zrekompensuje swoje straty kolejnymi daninami i ukrytymi podatkami, samorząd zostanie bez pieniędzy na drogi, szkoły, przedszkola… To sposób na pozbycie się nieprzyjaznego PiSowi samorządu.

Czas najwyższy, żeby prezydenci, burmistrzowie i wójtowie zaczcli mówić jednym, silnym głosem, stawiając opór barbarzyńskiej polityce PiS. Czasu jest niewiele. PiSowski walec jedzie i miażdży. Kiedy się obudzimy z tego letargu, może być za późno. Samorządowcy nie mogą się zgodzić na centralizację państwa, bo to będzie znaczyło koniec samorządności. Czas powiedzieć- dość.

Nie można tylko krzywić się i szeptać, kiedy PiS bezczelnie odbiera pieniądze samorządom (czytaj mieszkańcom miast i gmin), tak jak przy podziale milionów z Funduszu Inwestycji Lokalnych, kiedy PiS publiczne pieniądze rozdał głównie swoim. Inne miasta i gminy (też Polacy) dostali figę z makiem.

Miasta i gminy, jeśli się obudzą, mogą stanowić ogromną siłę polityczną, wyborczą, choć niekoniecznie partyjną.
Nie czas już na wzajemne wytykanie błędów, a na działanie przeciwstawiające się destrukcji samorządu, a za tym i Polski. Już czas, o tym mówić otwarcie i działać. Czas na bunt miast.

Odcięcie od pieniędzy niePiSowskich miast i gmin, to brak środków na żłobki, domy kultury, drogi, organizacje społeczne, to pogarszająca się jakość życia Polaków. choć tam mieszkają też wyborcy PiS..
W samorządowcach jest ogromna, dotąd uśpiona siła. Czas się obudzić, bo będzie za późno.
Samorządowcy, w zdecydowanej większości bezpartyjni, mogą stworzyć ruch, który wywróci zielony stolik dyktatora i autokraty Kaczyńskiego.

Samorządowcy to gigantyczna siła wyborcza, bo każdy z samorządowców, każdy startujący w wyborach, nawet ten przegrywający kandydat, to miliony głosów Polaków, zwykłych ludzi, sąsiadów. Tu trzeba szukać szansy na zatrzymanie marszu neobolszewików ku zagładzie kraju.

„Rozdać pieniądze i liczyć, że ludzie zagłosują – najprościej dla PIS, a najtrudniej … wybudować elektrownię atomową (dwie wieże w Ostrołęce, Bełchatów…), wybudować stopień wodny na Wiśle i zadbać o stan małej retencji, poszukać lekarzy zagranicą i sprowadzić ich do Polski, wykształcić nowych lekarzy i pielęgniarki, zadbać o edukację językową, techniczną i ekonomiczną dzieci, wspierać kreatywnych przedsiębiorców, aby tworzyli nowe, wysokopłatne miejsca pracy.

Państwo jest po to aby wybudować inwestycje WSPÓLNEGO przeznaczenia, z których korzystamy wszyscy, a nikt sam tego nie zbuduje. Po to jest państwo.

Państwo nie jest od rozdawania pieniędzy tylko od zadbania o nasze, wspólne interesy np. o energetykę, służbę zdrowia, edukację”.

O nasze interesy w naszych małych Ojczyznach my potrafimy zadbać sami, tu na dole, w miastach, miasteczkach i wsiach. Na tym polega samorządność i dlatego samorządu będziemy bronić jak Niepodległości.
Czas na Niezależny Solidarny Obywatelski Polski Ruch Samorządowy.

Wadim Tyszkiewicz


Kazimierz Marcinkiewicz: To polskie społeczeństwa pozwala PiS-owi na złodziejstwo i grabienie Polski

Kazimierz Marcinkiewicz

Kazimierz Marcinkiewicz

Przez 5 lat PiS stracił tylko 10% poparcia społecznego. 30% polskiego społeczeństwa pozwala PiS owi na złodziejstwo, chapanie, grabienie Polski, na niebywałe kolesiostwo i nepotyzm, na tworzenie państwa dla siebie i dla osobistych i rodzinnych korzyści.

 

Od 5 lat krytykuję Kaczyńskiego, PiS i ich rządy. Są szkodnikami jakich Polska nie miała już od dziesięcioleci. Wyroki trybunału konstytucyjnego jeszcze przed zmianami, wyroki sądów, oświadczenia instytucji naukowych polskich i zagranicznych, wielokrotnego wskazywanie przez RPO naruszeń prawa, a teraz raport NiK. Pokazują, że szkodnicy nie tylko szkodzą Polsce, nie tylko są nieudolni i niekompetentni, ale także, że naruszają obowiązujące w Polsce i UE prawo i podstawowe zasady wolności i praw człowieka.

Przez 5 lat PiS stracił tylko 10% poparcia społecznego. 30% polskiego społeczeństwa pozwala PiS owi na złodziejstwo, chapanie, grabienie Polski, na niebywałe kolesiostwo i nepotyzm, na tworzenie państwa dla siebie i dla osobistych i rodzinnych korzyści. Za PO Nowak poleciał za zegarek, a dziś Obajtkowi włos z głowy nie spada za kilkadziesiąt chałup. Degrengolada państwa postępuje w najlepsze, przy uciesze i zadowoleniu 30% naszych rodaków.

Tak może się dziać tylko dlatego, że PiS nie ma z kim przegrać. Opozycja jest bardzo, ale to bardzo słaba. PO zajęta sobą, PSL zajęty nie wiadomo kim, lewica gdzieś na księżycu, tak daleko, że kojarzy mi się z kapitalnym filmem: „Sypiając z wrogiem”. Holownia rośnie w siłę, ale bardziej słabością opozycji i wyraźnym zapotrzebowaniem na nowe, niż realnym działaniem i hasłami porywającymi tłumy. Gdy krytykuję opozycję, post traci zainteresowanie, bo większość fb-ych przyjaciół jest upartyjniona. A doświadczenie pokazuje, że brak krytyki, prowadzi na manowce.

Jesteś członkiem partii, zacznij krytykować i wpływać na jej politykę. Nie jesteś – zapisz się. Innej drogi na powstrzymanie degrengolady Polski nie ma. Poważnie. Jedyna droga jest poprzez Wasze zaangażowanie w politykę.

Kazimierz Marcinkiewicz


Wadim Tyszkiewicz: W Polsce PiS nie ma miejsca dla uczciwych ludzi

Wadim Tyszkiewicz

Wadim Tyszkiewicz

Ponad 1/3 Polaków przymyka oko na łamanie Konstytucji, wykorzystywanie prokuratury do niszczenia przeciwników politycznych, a nie do ścigania złodziei, przejmowanie Sądów, mających wydawać wyroki zgodne z interesem partii…

 

Niebywałe, niepojęte, niezrozumiałe… Jak to możliwe, że ponad 1/3 Polaków toleruje kłamstwo, fałsz, złodziejstwo, kolesiostwo, partyjniactwo, robienie z Polaków idiotów…

Takiego dziadostwa, do jakiego doprowadził PiS, nie było nawet za czasów słusznie minionych. Nawet za komuny nie było takiego złodziejstwa i rozpasania. To były inne czasy, było biedniej, inaczej… ale chyba bardziej „prawiej” i sprawiedliwiej niż za rządów tych, co to prawo i sprawiedliwość mają w nazwie.
Pamiętacie jak krzyczał Kaczyński z Brudzińskim: „komuniści i złodzieje”? Stawiam tezę, że ci krzykacze są gorsi od komunistów, bo tamci mieli jeszcze może jakieś ideały, mylne, ale mieli, ci dla władzy są gotowi upokorzyć i zniszczyć ten Naród.

Afera za aferą, wpadka za wpadką, kłamstwo za kłamstwem, upokorzenie i upodlenie Polaków, a ci dalej w ponad 1/3 stoją po stronie współczesnych barbarzyńców.

Co jeszcze musi się w tym kraju wydarzyć, żeby ci ludzie przejrzeli na oczy? W ogóle się zastanawiam na tym, jak nie wstyd Polakom popierającym mafie vatowskie w Ministerstwie Skarbu ( a miało wystarczyć nie kraść), chorobliwie zakłamanego Premiera, co to m.in. ogłaszał zwycięstwo nad epidemią, po czym Polska wskoczyła na 1-sze miejsce na Świecie pod względem umieralności, Prezydent stający na straży interesów partii, a nie Narodu, kompromitujący Polskę, który doprowadził do tego, że Polska została sama, już nawet bez USA po klęsce Trumpa, Kaczyńskiego zamkniętego w bańce fobii i paranoi, którego najczęściej pusty dom codziennie strzeże 40 policjantów (mają … rozmach, Jruzelski to przy Kaczyńskim „mały pikuś”)…
mogę wymieniać długo.

 


Polska, która krwią wywalczyła demokrację, teraz od tej demokracji odchodzi, zmieniając się w upartyjnione państwo autorytarne. Tego chcą Polacy?

Jak ci wyznawcy PiS mogą spojrzeć w oczy uczciwym Polakom?

Najnowszy sondażu IBRiS dla Onetu.

Tylko z ostatnich dni: Szef ABW Ogonowski jako „Partner biznesowy” szefa mafii vatowskiej, został członkiem zarządu Narodowego Banku Polskiego. Poziom nasycenia kryminałem w polskich instytucjach podległych PiS osiąga poziom porażający.

W Polsce PiS nie ma miejsca dla uczciwych ludzi.

Wadim Tyszkiewicz


Deser na niedzielę: Krakowskie drożdżówki z serem

Marzyły mi się od dawna, takie prawdziwe drożdżówki. Nie te typowe sklepowe „buły” które ciężko pogryźć, ale takie lekkie, spływające lukrem jak z najlepszej prywatnej piekarni w mieście.

Krakowskie drożdżówki z serem
Fot. Anna Frach/ TheFad

Dzisiaj, pierwszy raz sięgnęłam po przepis na „Drożdżówki krakowskie”. Przeszukałam internet i niestety nie doszukałam się historii tego wypieku, a bardzo chciałam się dowiedzieć, dlaczego właśnie ten rodzaj drożdżówki utożsamiany jest przynajmniej z nazwy z Krakowem.

Bardzo proszę osoby które znają i mogłyby przybliżyć historię tego słodkiego wypieku, aby podzielił się z nami swoją wiedzą.

Fot. Anna Frach/TheFad

Z podanego przepisu upiekłam 24 niewielkie drożdżówki o długości ok 8-10 cm.  Miałam ochotę na takie właśnie ciacho na 2-3 kęsy. Ale oczywiście, jeśli wolicie drożdżówki tradycyjnej, piekarnianej wielkości, wystarczy pociąć je na większe kawałki przed upieczeniem.

Na ciasto:

500 gram mąki pszennej (u mnie typ 550)

40 gram drożdży

1 jajko

50 gram cukru pudru

1 szklanka letniego mleka

100 gram rozpuszczonego masła

szczypta soli

1 rozmącone jajko do posmarowania drożdżówek

Na nadzienie:

500 gram białego sera (może być z wiaderka na masę sernikową)

2 żółtka

3 łyżki cukru pudru

cukier wanilinowy

aromat cytrynowy

kandyzowana skórka pomarańczowa

Na lukier:

Niepełna szklanka cukru pudru

kilka kropel soku z cytryny

3-4 łyżki wody

Jak zwykle przy wypiekach drożdżowych, w pierwszej kolejności musimy przygotować zaczyn. Do garnuszka wkruszamy drożdże, ucieramy je z łyżką cukru i 2 łyżkami mąki a następnie wlewamy pół szklanki letniego mleka. Drożdże muszą być świeże a mleko letnie (nie gorące), w przeciwnym razie o ładnie wyrośniętym cieście, możemy tylko pomarzyć. Czekamy około 15 minut, aż rozczyn podwoi swoją objętość.

Fot. Anna Frach/ TheFad

W misce mieszamy mąkę z pozostałym cukrem, roztopionym i ostudzonym masłem, mlekiem, szczyptą soli, jajkiem i drożdżowym rozczynem. Wyrabiamy ręcznie lub przy pomocy miksera z hakiem przez około 10 minut. Tak przygotowane i wyrobione ciasto odstawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia w ciepłe miejsce, na około 45 minut.

Teraz czas na masę serową. Żółtka ucieramy z cukrem i cukrem wanilinowym na kogel-mogel. Po łyżce dodajemy biały ser i dokładnie mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Do smaku doprawiamy aromatem cytrynowym oraz skórką pomarańczową.

Fot. Anna Frach/TheFad

Wyrośnięte ciasto dzielimy na 2 części. Każdą z nich rozwałkowujemy na prostokąt o wymiarach ok 30cm x 40cm, na środek wykładamy połowę masy serowej i rozsmarowujemy na całym płacie ciasta, pozostawiając około 1.5cm wolnej przestrzeni z na każdym brzegu.

Krakowskie drożdżówki z serem
Fot. Anna Frach/TheFad

Dłuższe brzegi ciasta składamy na zakładkę do środka, delikatnie dociskamy a następnie kroimy podłużne paski (szerokości około 2.5 cm). Każdy pasek skręcamy pionowo, tworząc jakby świderek i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Przykrywamy ściereczką i pozostawiamy na około 10 minut.

Piekarnik nagrzewamy do 180C (góra-dół), każdą drożdżówkę smarujemy rozmąconym jajkiem i wstawiamy do piekarnika na 20-25 minut.

Fot. Anna Frach/ TheFad

Przygotowanie lukru – w garnuszku ucieramy na jednolitą masę cukier puder, z sokiem z cytryny i wodą.

Upieczone, ciepłe drożdżówki układamy na kratce i polewamy przygotowanym lukrem.

Smacznego!

(af)


Jak dobrze sprzedać, kupić i zarobić na ubraniach w sieci

Anna Frach

Anna Frach

Sprzedaż czy zakupy internetowe pozwalają mi utrzymać porządek w szafie - wszystkie nieużywane rzeczy wystawiam na licytację. Oczywiście wygospodarowane miejsce chwilę póżniej zapełniam ponownie ku zapewne wielkiej konsternacji mojego męża.

 

 

Wiele osob na całym świecie korzysta z serwisów sprzedaży internetowej typu Allegro czy Ebay.  To miejsca gdzie możemy pozbyć się niepotrzebnych ubrań, akcesoriów, płyt, wyposażenia mieszkań czy samochodów – lub też dokonać zakupu z szerokiej gamy interesujących nas produktów.

Podpowiedzi swoje kieruję do  kobiet i dziewcząt – bo dotyczą kupna i sprzedaży ubrań oraz akcesorów.

Ponieważ mieszkam w Wielkiej Brytanii i nie posiadam  konta na Allegro, od kilku lat korzystam z serwisu Ebay, który jest serwisem międzynarodowym a co za tym idzie,  pozwala na dokonywanie zakupów lub sprzedaży na całym świecie.

Wystarczy założyć współdziałające z kontem użytkownika na Ebay – konto płatnicze PayPal (powiązane z naszym kontem bankowym) i hulaj dusza – zakupowe szaleństwo niech trwa!

Sprzedaż czy zakupy internetowe pozwalają mi utrzymać porządek w szafie –  wszystkie nieużywane rzeczy wystawiam na licytację. Oczywiście wygospodarowane miejsce chwilę póżniej zapełniam ponownie ku zapewne wielkiej konsternacji mojego męża.

Dzięki tym transakcjom stałam się posiadaczką wspaniałych markowych ubrań i butów (Karen Millen, Jimmy Choo, AllSaints, Muubaa i wielu, wielu innych).  Nie ukrywam że obserwując transakcje na ebay – można również zarobić parę ładnych groszy i wydać je później zgodnie z upodobaniem …. na przykład, na kolejne zakupy w sieci.

Co to oznacza?  Transakcje jakie sie odbwaja za posednictwem serwisu pozwalaja nam zaobserwowac jakie marki czy których projektantów ubrania, buty oraz akcesoria (torby, okulary) cieszą się największym powodzeniem wśrod kupujących.

I tak na przykład, udało mi się ostatnio kupić buty marki ASH – których cena w opcji „Kup Teraz” to ok 300 funtów – za jedyne 105 funtów.  Kilka dni później wystawiłam je na sprzedaż w formie licytacji i udało mi się uzyskać za nie cenę 206 funtów. Zysk oczywisty !!!

Teraz kilka podpowiedzi jak kupowac i sprzedawac najefektywniej.

Gdy kupujemy:

Najwieksze okazje kupna pojawiają się  w weekendy oraz w tygodniu w godzinach porannych i przed południem

Dokładnie czytam opis zamieszczony przez sprzedawce oraz rozmiar i markę

Upatrzoną rzecz zaznaczam jako obserwowaną

Nie licytuję, nie podbijam ceny aż do dnia zakończenia aukcji

Jeśli cena parę minut przed zakończeniem aukcji jest w dalszm ciągu  dla mnie atrakcyjna wstrzymuję sie z podaniem swojej maksymalnej ceny do 4 sekund przed zakończeniem aukcji.

Jeśli mi szczęście dopisze ciuch jest mój. Co się z nim teraz stanie? Czy trafi na chwilę do mojej szafy czy na kolejną licytację zależy tylko  ode mnie.

Kiedy sprzedajemy:

Przygotowuję dokumentację fotograficzną – robię zdjęcia (lub jeśli sprzedaję nowe rzeczy wykorzystuję zdjęcia ze stron internetowych projektanta lub producenta)

Dokładnie opisuję przedmiot sprzedaży – jeśli ubranie jest używane i posiada skazy, wady czy widoczne ślady użytkowania (np postrzępione nogawki jeansów) dokładnie je opisuję i dołączam zdjęcia aby uniknąc ewentualnych pretensji kupującego oraz konieczności zwrotu pieniędzy.

Kolejno opisuje markę, rozmiar, kolor, rodzaj materiału z którego jest wykonane

Czas licytacji ustalam ze względu na dzień jej zakończenia – nie powinien on przypadać na dni wolne od pracy ani godziny poranne. Wystawiane przeze mnie rzeczy trafiają na aukcje w godzinach wieczornych – pomiędzy godziną 20.00 a 22.30 (wtedy największa ilość osob bierze udział w licytacjach) – pamiętajcie że o jakiej godzinie Waszą rzecz wystawicie na licytację o takiej godzinie bedzie zakończenie aukcji.

Cena z jaką wasza rzecz trafi do sprzedaży  zależy tylko od Was i od tego czy wystawiacie ją na licytację czy w opcji „Kup Teraz”. Większość produktów sprzedaję na licytacjach i ustalam wartość początkową na poziomie 0.99 £ w celu zachęcenia niską ceną jak największej grupy potencjalnych klientów.

Musicie pamiętać że zarówno serwisy sprzedaży internetowej jak i serwis PayPal zarabiają na transakcjach – tak więc po sprzedaży każdego produktu pobierają opłaty, których wysokość ustalona jest procentowo a ich wielkość zależy od wartości transakcji.

Teraz pozostaje nam już tylko czekać i trzymać kciuki za uzyskanie jak najlepszej ceny. Powodzenia.

Anna Frach, TheFad.pl  


Roman Giertych: Stan po burzy

Roman Giertych

Roman Giertych

Kryzys PO przekłada się na chaos w opozycji. Partia Donalda Tuska nie funkcjonuje bez niego. Na miejscu Trzaskowskiego, Budki, Schetyny i Sikorskiego zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, aby lider Europejskiej Partii Ludowej mocniej się zaangażował w prace największej partii z rodziny EPP w Polsce.

 

 

Większość komentatorów ostatnich wydarzeń zupełnie niesłusznie skupiła się na opozycji. Cokolwiek o niej nie powiedzieć, to fakt, że jest ona podzielona wynika wprost z wyborów parlamentarnych. Tymczasem PiS szedł do wyborów na jednych listach.

Dwie drobne partyjki: Solidarna Polska i Porozumienie miały być ozdobnikami wielkiego PiS-u. Coś poszło nie tak. Dzisiaj Jarosław Kaczyński jest zakładnikiem zarówno Gowina, jak i Ziobry. I nienawidzi tej sytuacji i nienawidzi ich, że ukradli mu jednopartyjne zwycięstwo na rzecz rozsypującej się i chwiejnej koalicji. Tylko pozornie problem rozwiązują mu chwilowe sojusze w parlamencie. Sojusz z Lewicą w sprawie Funduszu Odbudowy nie powtórzy się w innych sprawach.

Kilku posłów na czele z Zandbergiem i wspieranych przez dziwnie się zachowującego Kwaśniewskiego może nawet chcieliby tworzyć komunistyczny PAX przy prawicowym PiS. Ale jest to za mało aby uzyskać większość. Tym bardziej, że taki sojusz kosztuje PiS od prawej strony. I te straty mogą być większe niż myślimy. Sytuacja przystawek PiS też nie jest różowa. Zarówno Ziobro jak i Gowin wiedzą, że żaden z ich posłów nie znajdzie się już na listach PiS. Choćby Kaczyński im przysięgał na wszystkie świętości, to w ostatniej chwili wytnie im wszystkich ludzi. I oni o tym doskonale wiedzą. Stąd szukają przestrzeni dla siebie. Ziobro chce mieć otwartą opcję do sojuszu z Konfederacją, a Gowin z PSL. I ta otwartość na te opcje wymusza konflikt w ramach klubu PiS i bezwładność całego układu władzy. Nie wykluczałbym, że Kaczyński może spróbować przyspieszonych wyborów wykorzystując np. mechanizm rozwiązania parlamentu przez Prezydenta po tym, jak 3 miesiące po złożeniu projektu budżetu parlament go nie uchwali. Rewolucja, która się zatrzymuje cofa się. I Kaczyński dobrze to wie. Dalsze trwanie w słabej koalicji będzie go tylko osłabiać.

Całe wydarzenie ma jeszcze jeden aspekt. Pokazało, że Platforma Obywatelska nie istnieje jako lider opozycji bez Tuska. Harce Lewicy są możliwe tylko dlatego, że największy klub parlamentarny znajduje się w trwałej stagnacji. Od odejścia Donalda Tuska Platforma miała sześciu faktycznych lub formalnych liderów: Bronisława Komorowskiego, Ewę Kopacz, Grzegorza Schetynę, Małgorzatę Kidawę-Błońską, Rafała Trzaskowskiego i Borysa Budkę. Nikt z nich nie osiągnął w walce z PiS niczego specjalnego (chociaż Schetyna stworzył koalicję do Senatu). Budka oczywiście nie miał jeszcze okazji aby prowadzić wybory powszechne, ale współodpowiada za wybór Trzaskowskiego na kandydata na Prezydenta RP. Przeszkodziło to skutecznie planom Hołowni, ale ostatecznie ze względu (tak uważam) na dezercję z Końskich (która nie była decyzją Budki) skończyło się klęską. I zaklęcia, że klęska była mniejsza niż większa nie zmienią ostatecznego wyniku. Trzaskowski był kandydatem zbyt wysuniętym w lewo i jego sztab w sprawie udziału w debacie z Dudą podjął złą decyzję. Sztab był przekonany, że Trzaskowski jest na pewnej drodze do zwycięstwa. Przeliczył się srodze.

Tak więc kryzys PO przekłada się na chaos w opozycji. Partia Donalda Tuska nie funkcjonuje bez niego. Na miejscu Trzaskowskiego, Budki, Schetyny i Sikorskiego zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, aby lider Europejskiej Partii Ludowej mocniej się zaangażował w prace największej partii z rodziny EPP w Polsce. Myślę, że powrót Tuska do polityki krajowej byłby absolutnym gamechangerem. Przy osłabieniu i podzieleniu Zjednoczonej Prawicy moglibyśmy wtedy absolutnie liczyć na to, że opozycja się porozumie (najważniejsze byłoby porozumienie PO i Polska 2050) i następne wybory zakończą się absolutną klęską PiS oraz zwycięstwem opozycji.

I wówczas przegłosowany progam FO się przyda do odbudowy po szarańczy pisowskiej. Nikt nie wstrzyma nam wówczas funduszy ze względu na praworządność i Polska się odbuduje. Głęboko w to wierzę.

Roman Giertych


Marta Kowalewska: Zaczyna się od nocnego potoku myśli…

Marta Kowalewska

Marta Kowalewska

Chorobę afektywną dwubiegunową najprawdopodobniej dostałam w genach i nie wiedząc o niej męczyłam się wiele lat myśląc, że jestem dziwakiem, że nigdzie nie pasuję, że nigdy nie stworzę `normalnego związku`. Dzięki terapii wiem już jednak co jest najważniejsze - a jest to pełen zrozumienia, tolerancji i przebaczenia związek z samą sobą.

 

Zaczyna się od nocnego potoku myśli. Z dnia na dzień potok zamienia się w rwącą rzekę, podmywa brzegi świadomości i zalewa rzeczywistość.

Najpierw tracisz apetyt. Próbujesz jeść, ale wszystkie smaki łączą się w jeden, mdły. Później przestajesz spać, mózg budzi się po dwóch godzinach, gotowy do rozważań nad wszystkimi porażkami w twoim życiu albo planowania przejęcia władzy nad światem. To jest ten moment, w którym jeszcze nie masz pewności, czy nadchodzi depresja, mania czy stan mieszany.

Trzymając się wodnych metafor – depresja to nurkowanie w brudnym stawie pokrytym gęstą rzęsą – płyniesz i nie widzisz przed sobą nic, ryby wokół ciebie żyją, a ty, dusząc się, zastanawiasz się jakim cudem. Nie potrafisz dostrzec brzegu, zresztą wiesz, że wokół stawu i tak są bagna, w które zapadniesz się przy każdej próbie ratowania życia.

Mania to stanie na wysokim klifie nad zimnym morzem gdzieś na północy. Orzeźwiający, słony wiatr rozwiewa ci włosy, przed tobą rozpościera się pusta przestrzeń, której granicą jest dopiero horyzont, a ty możesz tę przestrzeń wypełnić czym tylko zapragniesz, podnosisz więc ręce i wrzeszczysz na całe gardło, czując siłę i wolność, jakiej nie zna nikt zdrowy.

Stan mieszany jest najgorszy z tego trio. To tak, jakbyś z dnia na dzień, a czasem z godziny na godzinę skakał na główkę ze skały i zamiast do krystalicznej wody wpadał do tego depresyjnego stawu w środku jesiennej pluchy, by za chwilę znów, z obrzydzeniem zdejmując z siebie resztki oślizgłych podwodnych roślin, stał na zielonej trawie klifu trzęsąc się z zimna bezradnie poszukując ręcznika, którym mógłbyś się otulić, a nieznana siła spychała cię w stronę mętnej tafli stojącego od lat bez ruchu bajora.

To w stanie mieszanym ludzie najczęściej odbierają sobie życie, targani emocjami, nad którymi nie panują, niczym papierek po lodach na pustej promenadzie w Międzyzdrojach w połowie listopada. Wyobraź sobie, że jesteś człowiekiem w pełni świadomym, poczytalnym, statystyki mówią, że zazwyczaj także ponadprzeciętnie inteligentnym, ale twój mózg przez całą dobę, przez całe twoje życie iskrzy, rozgrzany do czerwoności przemyśleniami, pomysłami, rozterkami, rozpaczą i euforią.

Wyobraź sobie, że w jednym miesiącu jesteś lwem salonowym, duszą towarzystwa, klasowym klaunem tryskającym humorem i erudycją, by w kolejnym leżeć twarzą do ściany, z bólem głowy nieporównywalnym do niczego, fizycznie zdrowy, nie mając sił by zrobić sobie kanapkę, nie odbierając telefonów i zastanawiając się kto siedziałby w pierwszym rzędzie na twoim pogrzebie.

A teraz dodaj do tego fakt, że mieszkasz w Polsce, kraju, gdzie o ludziach, których mózg choruje mówi się „wariaci”, „świry” i „psychole”. Gdzie „psychotropy” kojarzą się z otumaniającymi tabletkami sprawiającymi, że chory śliniąc się, całymi dniami buja się w przód i w tył. Gdzie szpitale psychiatryczne jawią się ludziom jako krwawe miejsca z horroru, albo snobistyczne ośrodki dla rozpieszczonych życiem. Pomyśl, że niemal codziennie słyszysz od kogoś „weź się w garść”, „ja to nie mam czasu na depresję”, „to jakiś nowomodny wymysł”, „a ty znowu leżysz?!”, „bo tacy jak ty, to…”, „nie histeryzuj”, „przecież wyglądasz normalnie”, „może nie musisz brać tych leków?”

Jestem oswojona ze swoją chorobą, z każdym rokiem coraz bardziej. Nie życzę jej nikomu, ale staram się traktować ją jako dar. Nie jest łatwo żyć w moim najbliższym otoczeniu, bo potrafię być odpychająca i bardzo lubię samotność. Biorę leki i funkcjonuję jak każdy inny człowiek, mam pracę, którą kocham, obowiązki, plany i marzenia.

Chorobę afektywną dwubiegunową najprawdopodobniej dostałam w genach i nie wiedząc o niej męczyłam się wiele lat myśląc, że jestem dziwakiem, że nigdzie nie pasuję, że nigdy nie stworzę „normalnego związku” Dzięki terapii wiem już jednak co jest najważniejsze – a jest to pełen zrozumienia, tolerancji i przebaczenia związek z samą sobą. Napisałam te słowa, choć ich opublikowanie kosztuje mnie sporo stresu, zachęcona odważną deklaracją Janiny Bąk, znanej szerzej jako Janina Daily blogerki, która otwarcie opowiedziała Wysokim Obcasom o tym czym jest ChAD i o swoich z nią zmaganiach.

Nie planujemy w życiu żadnych chorób i zaburzeń, nie wybieramy ich sobie, to one wybierają nas. Nie oceniajcie, nie wyśmiewajcie chorych na depresję, schizofrenię, cierpiących z powodu różnorakich fobii i ataków paniki. Nie odsuwajcie się od autystów i osób upośledzonych intelektualnie. Nie traktujcie ich jak ludzi gorszej kategorii. Nigdy nie wiecie jak dużo dobrego możecie od nich wziąć, jak wiele mogą was nauczyć o świecie i o was samych. Piąteczka Janina Daily . Dobrze, że jesteś.

Marta Kowalewska


Piotr Surmaczyński: Polski paszport niczym kaganiec?

Piotr Surmaczyński

Piotr Surmaczyński

Jesli aborcji w Czechach dokona kobieta związana towarzysko z członkami reżimu nie będzie nękana, ale jeśli pisowska władza uzna, że złamałeś pisowskie prawo bedac za granica a jesteś zwykła Polką lub Polakiem mogą cię ukarać jesli tylko będą mieli ochotę bo taki panuje w Polsce klimat polityczny.

 

Wstrząsający list pisowskiego funkcjonariusza do ministerstwa zdrowia Republiki Czeskiej w sprawie zabiegów aborcji dokonywanych przez Polki w Czechach pokazuje stosunek reżimu w Warszawie do obywateli naszego kraju.

Ponad głowami kobiet polskich pisowcy domagają się od władz czeskich by nasze obywatelki były dyskryminowane w Czechach. Czy zatem Polski paszport ma być niczym kaganiec? Czy władza pisowska rości sobie prawo do traktowania Polaków jak swoich niewolników.

Pisowska władza kończy się na granicy państwa Polskiego. Tego faktu zdają się nie dostrzegać pisowcy. Za granica mamy obowiązek przestrzegać praw i zwyczajów kraju na terytorium, którego przebywamy.

Przerywanie ciąży w Czechach nie może być penalizowana w Polsce według obecnie obowiązującego w Polsce prawa. Polskie przepisy nie pozwalają karać zachowań, które są legalne w kraju, w którym miały miejsce nawet jesli są one nielegalne w pisowskim państwie. Jednak w obecnej sytuacji politycznej w Polsce nie ma pewności czy tej zasady obowiązującej we wszystkich cywilizowanych krajach świata reżim pisowski będzie przestrzegał.

Podejzewam, że tak jak we wszystkim w Polsce także i nad prawem góruje wola polityczna Kaczyńskiego i Ordo Iuris. Jesli aborcji w Czechach dokona kobieta związana towarzysko z członkami reżimu nie będzie nękana, ale jeśli pisowska władza uzna, że złamałeś pisowskie prawo bedac za granica a jesteś zwykła Polką lub Polakiem mogą cię ukarać jesli tylko będą mieli ochotę bo taki panuje w Polsce klimat polityczny. Ministerstwo sprawiedliwości nie działa już według prawa tylko jest narzędziem realizacji woli politycznej.

Prawo nie jest takie samo dla wszystkich. Dygnitarze są kompletnie bezkarni nawet gdy złapie się ich na gorącym uczynku a uczciwi obywatele gniją w aresztach wydobywczych bez wyroku przez wiele miesięcy.

Piotr Surmaczyński


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję