Szukaj w serwisie

×

Wadim Tyszkiewicz: Ile kosztuje ludzki honor wyznawców PiSowskiej ideologii?

Wadim Tyszkiewicz

Wadim Tyszkiewicz

Każdego dnia na światło dzienne wychodzą sensacje, pokazujące zgniliznę tej władzy. Złodziejstwo, kumoterstwo, afery, przekręty, łupienie państwa.... można wymieniać i wymieniać.

 

Kim są wyborcy i poplecznicy PiSu? Jak im nie wstyd stać po stronie PiSowskiej zgnilizny, jakiej nie było nawet za czasów słusznie minionych? Ile kosztuje ludzki honor wyznawców PiSowskiej ideologii? Chyba, że odpowiedź jest prostsza niż nam się wydaje:”PiS to nie ludzie, to ideologia”.

Każdego dnia na światło dzienne wychodzą sensacje, pokazujące zgniliznę tej władzy. Złodziejstwo, kumoterstwo, afery, przekręty, łupienie państwa…. można wymieniać i wymieniać. I co? PiSowi ani drgnie.

Wiem, wiem, propaganda TVP robi swoje, do tego Kościół i socjal dla tych, którzy mają w poważaniu politykę, liczy się pajda i 500 zł wyciągane co miesiąc ze ściany.Ale czy na pewno te 35% to aż tak „ciemny lud” (za Kurskim) otumaniony totalną propagandą?

O aferach i przekrętach, o nepotyzmie i łupieniu państwa, nie dowiecie się ani z TVP, ani z lokalnej prasy przejętej przez Orlen Obajtka. Kaczyński zapowiedział już ofensywę w mediach społecznościowych. Do tego próba przejęcia TVN i zakneblowania ust wolnym mediom, które pokazują fakty.FAKTY, o których nie dowiecie się z TVP.

I teraz wyobraźcie sobie, że znika TVN (Polsat Solorza już podkupił ogon), i co?

Co będzie, kiedy Polacy będą zdani na info tylko od Kłeczka? W końcu żona i brat wiceministra, a obecnie prezesa PGZ, będą mogli spać spokojnie. Takiej Polski chcemy?

Co z Tobą, Polsko?

Wadim Tyszkiewicz


Jurek Owsiak o TVP – DNO!

Jurek Owsiak

Jurek Owsiak

W 2017 roku - po raz pierwszy zebraliśmy ponad 100 milionów złotych na ratowanie zdrowia i życia Polaków. Kolejne lata w niezwykle gorących transmisjach, nie tylko z Polski, ale z całego świata, przynosiły fantastyczne rezultaty naszych wspólnych działań

 

Kiedy publiczna telewizja zrezygnowała z transmisji Finału WOŚP, te działania całkowicie przejęła telewizja TVN. Nasze transmisje stacja nadawała już od 2008 roku, wspólnie z TVP. Tym samym obie telewizje wznosiły się ponad konkurowanie ze sobą.

Wtedy – w 2017 roku – po raz pierwszy zebraliśmy ponad 100 milionów złotych na ratowanie zdrowia i życia Polaków. Kolejne lata w niezwykle gorących transmisjach, nie tylko z Polski, ale z całego świata, przynosiły fantastyczne rezultaty naszych wspólnych działań – 126 373 804,34 zł, 175 938 717,56 zł, 186 133 610,66 zł, a ostatni Finał to ponad 210 milionów złotych. I te 210 813 830,10 zł w czasie wszechobecnego COVID-19! Pięć lat naszej ostatniej bardzo ścisłej współpracy z TVN to prawie 800 milionów złotych! Dzięki!

W tym czasie telewizja publiczna kompletnie – powtarzam kompletnie – pomija wiadomości na temat Finału, a jej jedyne działania na wizji to wymazane serduszko czy ja ulepiony z plasteliny, jak kradnę w workach pieniądze ze zbiórki! Dno!

Jurek Owsiak


Andrzej Żukowski: O Jarku i złotej rybce

Andrzej Żukowski

Andrzej Żukowski

Jarek poszedł na ryby i złapał złotą rybkę. - Wypuść mnie, Jarek, mówi rybka, a spełnię twoje trzy życzenia.Jarek podrapał się po głowie i pomyślał: wdzięk i prezencję już mam, intelekt też, ale przydałoby się więcej

Jarek poszedł na ryby i złapał złotą rybkę.

-Wypuść mnie, Jarek, mówi rybka, a spełnię twoje trzy życzenia.

Jarek podrapał się po głowie i pomyślał: „wdzięk i prezencję już mam, intelekt też, ale przydałoby się więcej”

Więc powiedział:

Wiesz co, Złota Rybko – chciałbym być sto razy mądrzejszy i piękniejszy niż jestem, bo wtedy to już naprawdę będę geniuszem i amantem/

Błysnęło, huknęło, i życzenie Jarka się spełniło – Jarek patrzy w lustro, łapie się za głowę i krzyczy:

– Jaki ja byłem głupi! Spraw Złota Rybko abym był jeszcze sto razy mądrzejszy i przystojniejszy niż teraz jestem!

Znowu błysnęło, huknęło, i życzenie Jarka znowu się spełniło. Ale Jarek znowu łapie się za głowę i krzyczy:

Boże, jaki ja jednak byłem durny! Trzecie życzenie – spraw Złota Rybko żebym był tysiąc razy mądrzejszy niż jestem!

Huknęło, grzmotnęło… i Jarek stał się Tuskiem.

Andrzej Zukowski


Roman Giertych: Jedwabne

Roman Giertych

Roman Giertych

Większość ludności Izraela ma korzenie w Polsce. O mały włos po wojnie polski stałby się językiem urzędowym Izraela. Jeżeli chcemy naprawić z nimi relacje i odtworzyć chociaż w części tę bliskość, która nas kiedyś łączyła, to musimy dojść do sedna tej rany, którą oni w sobie noszą.

 

15 lat temu jako wiceprezes Rady Ministrów uczestniczyłem w uroczystościach upamiętniających mord w Jedwabne. Moja obecność tam zaszokowała wówczas opinię publiczną (szczególnie moją partię :)).

Niektórym komentatorom, jak wspominali mi po latach, „zabrakło słów w gębie”. Jak to? – mówili. Syn endeka, wnuk endeka, prawnuk endeka, lider partii oskarżanej o nacjonalizm mógł pojechać do miejsca najbardziej symbolicznego dla tej części naszej historii polsko-żydowskiej, która jest trudna?

Minęło od tej mojej wizyty już wiele lat, a w tym czasie zdążyłem się zaprzyjaźnić z wieloma Żydami i te przyjaźnie pozwoliły mi wyrobić sobie jeszcze lepszy pogląd na naszą wspólna historię. Jadąc do Jedwabnego działałem intuicyjnie. Teraz ma poglądy przemyślane.

Pamiętam jak kilka lat temu minister edukacji Izraela (obecny premier) powiedział mi: Roman ty musisz wiedzieć, że my jesteśmy narodem pamięci. I dodał żartobliwie: my pamiętamy nawet to co jedliśmy na pustyni, gdy uciekaliśmy z Egiptu trzy tysiące lat temu! Nam to czasem trudno zrozumieć, ale dla Żydów wydarzenia II Wojny Światowej wydają się obecne tak, jakby odbyły się wczoraj. Innym razem powiedział mi rabin Lau (były naczelny rabin Izraela – przyjaciel Jana Pawła II): „Wszelka nienawiść zanim przejdzie w czyn zaczyna się od słów”. (Na marginesie dodam, że ta prawda w dzisiejszej Polsce winna wzbudzić trwogę, gdyż jeszcze nigdy tyle nienawiści nie sączyło się z mediów publicznych co teraz.) Pierwsza sala Muzeum Holocaustu poświęcona jest właśnie propagandzie, która rozpoczęła prześladowania Żydów w Niemczech. To propaganda stała również za tym, że w momencie gdy zniszczone Państwo Polskie nie pilnowało porządku w Jedwabnem sąsiedzi zabijali sąsiadów.

Będąc 15 lat temu w tym miejscu zrobiłem to z pobudek sumienia. Część bowiem obozu politycznego z którego się wywodzę uczestniczyła w tej propagandzie i tym samym przyczyniła się do tego, że jednostki skłonniejsze do przemocy, ludzie słabi i podli biorąc udział w zorganizowanym przez Niemców planie wymordowania wszystkich Żydów, sądzili że realizują jakąś powinność patriotyczną. Nie zmienia tego faktu inny fakt, że większość świadomych przedstawicieli tego obozu w czasie wojny zachowała się z godnością sprzeciwiając się zabijaniu polskich Żydów, a niektórzy jak Jan Morsdorf nawet z heroizmem. Rzeczywistość nigdy nie jest czarno-biała. Czarną plamą na historii polski jest antysemityzm, który był propagowany przez właściwie wszystkie siły polityczne, ale najbardziej przez endecję. Oczywiście, że ten antysemityzm nie miał charakteru nazistowskiego i nie dążył do eksterminacji.

Słuszna jednak pretensja Żydów do nas polega na tym, że tworzył atmosferę, w której bohaterzy ratujący Żydów ( a było ich w Polsce więcej niż w całej Europie) musieli się zmagać z groźbą denuncjacji przez szmalcowników mieniących się nieraz patriotami. Propaganda ta pewnie była też częściowo finansowana przez niemieckich nazistów, ale myśmy do tego dopuścili i w tym sensie za atmosferę tę odpowiadamy. Taki był sens mojej wizyty 15 lat temu, aby swoją obecnością przeprosić za to zło dokonane przez naszych przodków – zło siania słowem nienawiści. Nie zmienia tego faktu również porównanie, jakże pozytywne, Polski do innych krajów Europy – np. Włoch, Węgier, Francji, Słowacji, gdzie miejscowe siły zorganizowane w struktury państwowe pomagały w wywożeniu Żydów na śmierć. Nie zmienia to tego faktu, gdyż dla Żydów my byliśmy Polin, czyli po hebrajsku miejscem bezpiecznym. I stąd oni oczekiwali po wiekach wspólnej egzystencji, gdzie finansowali wszystkie nasze wojny, gdzie prowadzili wszystkie ważne królewskie operacje handlowe, gdzie stanowili nerw finansów państwa, że tego typu nacjonalizm nie wystąpi.

Większość ludności Izraela ma korzenie w Polsce. O mały włos po wojnie polski stałby się językiem urzędowym Izraela. Jeżeli chcemy naprawić z nimi relacje i odtworzyć chociaż w części tę bliskość, która nas kiedyś łączyła, to musimy dojść do sedna tej rany, którą oni w sobie noszą. To rana zawiedzionego poczucia bezpieczeństwa. My z kolei ciągle odczuwamy, że te wspólne życie Polaków i Żydów zostało zaburzone przez brak identyfikacji z Rzeczpospolitą zarówno po rozbiorach, jak i w czasie najazdu Sowietów w 1920 i 1939, a także po 1945. Z tym że nasze rany łatwiej się zabliźniają, gdyż nie mamy aż takiej pamięci historycznej.

Jestem zdania, że prawdziwe pojednanie pomoże również zamknąć wszelkie wzajemne roszczenia. Bo one są znakiem tego, że rana ciągle krwawi. I wydaje mi się, że Żydzi z Izraela mają świadomość, że żadnych pieniędzy za mienie pomordowanych obywateli polskich narodowości żydowskiej w nie uzyskają w sposób odmienny niż potomkowie obywateli polskich narodowości polskiej. Chyba nie o to w tym konflikcie chodzi. Skoro ciągle nas coś dzieli, to musimy wniknąć w głąb tej rany, która jest na dnie naszych relacji i poprzez oczyszczenie, a prawda oczyszcza, pozwolić tej ranie się zabliźnić. Mam nadzieję, że moja wizyta w Jedwabne i moja osobista praca dla poprawy stosunków polsko-żydowskich przyczyni się do tego zabliźnienia ran.

Roman Giertych


Roman Giertych: ZŁO

Roman Giertych

Roman Giertych

Co podzieliło nas jako naród? Na pierwszym miejscu podzieliło nas kłamstwo o katastrofie smoleńskiej. Kłamstwo, gdzie niewinnym zarzucano zamordowanie kilkudziesięciu ludzi i powtarza się to kłamstwo do dziś. Za tym kłamstwem poszły kolejne. Każdego dnia od 6 lat powtarza się kłamstwa w TVP.

 

Donald Tusk w swym pierwszym wystąpieniu po powrocie do polityki polskiej stwierdził, że obecna polityka rządzących to zło, z którym każdy powinien walczyć. Sformułowanie niektórych zszokowało, gdyż wprowadzało pewnego rodzaju wyzwanie etyczne rzucone do wszyskich myślących Polaków, aby uznali, że to co się obecnie dzieje w Polsce jest złe nie tylko ze względu na błędy i niedociągnięcia obecnej partii rządzącej, ale ze względu na metafizyczne „zło” obecne w świadomych działaniach rządzących. Niektórzy uznali to za przesadę podyktowaną celami marketingowymi. Moim zdaniem jednak ten opis jest prawdziwy.

W całej naszej judeochrześcijańskiej kulturze zło metafizyczne opisywane jest poprzez trzy elementy: podział, kłamstwo i oszustwo. Oczywiście w podziałach i oszustwach znajduje się kłamstwo, a w każdym kłamstwie jest oszustwo i podział, ale generalnie te trzy elementy są obecne w każdym opisie zła. Do tego jeszcze zło czasami jest opisywane jako zabójcze dla człowieka.

Spójrzmy teraz na to co się dzieje w Polsce. Oderwijmy się na chwilę od bieżących sporów, politycznych utarczek, czy codziennych kłopotów. Popatrzmy na Polskę z punktu widzenia metafizycznego określenia właśnie zła.
~Co podzieliło nas jako naród? Na pierwszym miejscu podzieliło nas kłamstwo o katastrofie smoleńskiej. Kłamstwo, gdzie niewinnym zarzucano zamordowanie kilkudziesięciu ludzi i powtarza się to kłamstwo do dziś. Za tym kłamstwem poszły kolejne. Każdego dnia od 6 lat powtarza się kłamstwa w TVP. Na masową skalę uprawiane jest pranie mózgów tych, którzy TVP oglądają. Pranie to odbywa się na zasadzie: prawdę zamieniamy w kłamstwo, a kłamstwo w prawdę. PiS więc walczy z korupcją, ściga przestępców, wzmacnia pozycję Polski na świecie, pomaga biednym, wspomaga rodziny, troszczy się środowisko, walczy z nepotyzmem, stanowi zagrożenie dla putinowskiej Rosji. Tymczasem prawda jest dokładnie odwrotna. Patologie które widoczne są gołym okiem jak korupcja, nepotyzm, chronienie przestępców są jawnie wspierane przez rządzących. Pozycja Polski na świecie nigdy nie była tak słaba. PiS realizuje agendę Putina, niszczy środowisko, pauperyzuje rodziny i powiększa strefę biedy. Oczywiście, że każde medium ma swoje preferencje i zawsze tak będzie. To co się jednak dzieje w TVP to znacznie więcej niż propaganda; to zalewanie kraju potokiem bredni, które są zwyczajnymi kłamstwami.

TVP zajmuje się również działaniem w drugą stronę: niszczeniem opozycji. Nie jest to żadna krytyka, ale zwyczajne, jawne oczernianie, plucie, hejt na niespotykaną skalę. Jedynie komuniści w latach 50-tych potrafili tak zohydzać swoich przeciwników jak robi to obecnie Jacek Kurski wobec Donalda Tuska, czy jak robił to wobec Pawła Adamowicza (ja również jestem ofiarą tych praktyk). Często skutkiem takiej kampanii nienawiści są próby zabójstwa, albo samo zabójstwo jak w przypadku prezydenta Gdańska. W sensie metafizycznym to co robi obecnie TVP to jest najczystsze zło. Oczywiście, że nie twierdzę, że ludzie tam pracujący są w sensie metafizycznym źli, bo człowiek zawsze ma w sobie iskrę dobra i może się nawrócić. Jednakże można powiedzieć, że to co nas spotkało w Polsce to jakaś erupcja zła, podłości, nienawiści wyzwolona przez Jarosława Kaczyńskiego z samego dna piekieł.

Dlatego też rację ma Donald Tusk, że walka z tym złem jest obowiązkiem każdego, świadomego obywatela. I nie potrzeba innych powodów aby z tym walczyć. Podobną erupcję zła widzimy ostatnio odkrywaną w niektórych działaniach ludzi Kościoła. Zbrodnie pedofilii to również erupcja zła z dna piekieł. I niestety ci, którzy te zbrodnie popełniali lub je kryli, albo pozwalali aby zbrodniarze bezkarnie grasowali, stroją się teraz w obrońców moralności i wspierają zło w życiu publicznym kierując się swoistą solidarnością w złu. To o tym mówił Tusk wspominając o ludziach wewnątrz Kościoła, którzy go niszczą. I walka z tym złem jest również naszym obowiązkiem.
Trzeba postawić sprawę jasno: walka ze złem jest obowiązkiem etycznym. Dzisiaj tymi, którzy rozsiewają w Polsce zło jest PiS i ich pomocnicy w różnych obszarach życia. Zaangażowanie na rzecz ukrócenia tego piekielnego zła jest obowiązkiem każdego.

Roman Giertych


Anglia od kuchni – najpopularniejszy podwieczorek świata czyli „Afternoon Tea”

Anna Frach

Anna Frach

Afternoon tea to nic innego jak znany w Polsce podwieczorek i chociaż jego tradycja nie jest w Anglii aż tak długa jak mogłoby się wydawać to zakorzeniła się naprawdę mocno

 

„W życiu istnieje tylko kilka godzin przyjemniejszych niż godzina poświęcona ceremonii  znanej jako podwieczorek” Henry James

mandarin_home

Afternoon tea to nic innego jak znany w Polsce podwieczorek i chociaż jego tradycja nie jest w Anglii aż tak długa jak mogłoby się wydawać to zakorzeniła się naprawdę mocno.

Zwyczaj picia herbaty popularny w Chinach już od trzeciego tysiąclecia przed naszą erą, w Anglii został spopularyzowany dopiero w roku 1660, przez króla Karola II i jego żonę, pochodzącą z Portugalii Katarzynę Braganca. Jednak dopiero w połowie XIX wieku, po raz pierwszy pojawiło się pojęcie „popołudniowej herbatki” lub jak kto woli podwieczorku.

afternoon-tea-at-gibson-the-yacht

W podobnej do dzisiejszej formie, podwieczorek został w Anglii spopularyzowany w roku 1840,  przez Annę – księżną Bedford.

Zgodnie z obowiązującą  modą, kolacja  podawana była zazwyczaj o godzinie 8 wieczorem, a ponieważ księżna Anna około godziny 4 po południu stawała się już głodna, pewnego dnia poprosiła o podanie jej filiżanki herbaty oraz chleba z masłem ( z czasem zaczęto podawać jej dwie złożone kromki chleba, przełożone różnymi dodatkami).

Zobaczcie jak przygotować angielski podwieczorek:

Herbatka i „coś do herbatki” stało się na dworze księżnej tradycją i z czasem zaczęto zapraszać znajomych dworu, aby towarzyszyli księżnej w tej popołudniowej ceremonii.

Przerwa na herbatę stała się modna w kręgach wyższych sfer i zaczęto łączyć ją ze spotkaniami towarzyskimi.  Na popołudniowych herbatkach, zaczęły pojawiać się kobiety ubrane bardzo elegancko, w wytwornych sukniach, długich rękawiczkach i kapeluszach.

Świetna filmowa scena pokazująca Afternoon Tea, z filmu „Wielki Gatsby”

Tradycyjny podwieczorek w tym czasie składał się z kanapki (Cucumber sandwich – popularna w tym czasie kanapka z ogórkiem), małych bułeczek podawanych z konfiturami i śmietaną oraz wielu gatunków ciast. 

Największą popularnością w wyższych sferach cieszyła się wówczas herbata Indyjska lub Cejlońska – którą zaczęto podawać w pięknych porcelanowych dzbankach i filiżankach.

Obecnie w przeciętnym domu na przedmieściach, podwieczorek to zazwyczaj kilka herbatników i kubek herbaty z tzw. „torebki”.

Jeśli jednak chcecie poczuć klimat czasów, kiedy angielski podwieczorek  święcił swoje największe triumfy, oto link do 10 miejsc w Londynie gdzie podawana jest najlepsza Afternoon Tea

Anna Frach, (TheFad.pl)


Andrzej Żukowski: Największy problem Polski to zło, które w tej chwili rządzi Polską

Andrzej Żukowski

Andrzej Żukowski

W przemówieniu Tuska nie padło ani jedno słowo taniego patriotyzmu, mówił o konkretach – o oczekiwaniach ludzi, którzy chcieliby Polski normalnej, zdrowej, uśmiechniętej.


Słyszę głosy krytyki przemówienia Tuska, że nie było dostatecznie ‘programowe’, że skupił się na krytyce PiS, że nie zakreślił ‘wizji przyszłości’. Nie wiem czy się śmiać czy płakać – ci sami ludzie, którzy krytykowali koncepcję ‘cieplej wody z kranu’ chcieliby żeby w swoim pierwszym wystąpieniu po powrocie do polskiej polityki Tusk mówił o… właśnie… ciepłej wodzie z kranu.
Tymczasem Tusk mówił o sprawie najważniejszej – przywróceniu w Polsce prawdziwych rządów prawa i sprawiedliwości, a takie może w tej chwili nastąpić jedynie po odsunięciu od władzy partii, która bezczelnie podszywa się pod te wartości, kłamiąc, kradnąc i oszukując na skalę republik bananowych.

Tusk odbrązowił szajkę, która rządzi Polską w swoim i tylko swoim interesie. Wskazał, że ich jedyną siłą jest nasza własna słabość i samotność Polski, którą oni oderwali od rodziny narodów Europy i skłócili z całym światem. Tusk nazwał po imieniu największy problem Polski – zło, które w tej chwili rządzi Polską, i usunięcie tego zła to pierwszy i podstawowy warunek by można było zacząć w ogóle rozmawiać o jakichkolwiek programach i planach. „Jak widzisz zło – walcz z nim” – to najważniejsze założenie programowe dla Polski i Polaków.

W przemówieniu Tuska nie padło ani jedno słowo taniego patriotyzmu, mówił o konkretach – o oczekiwaniach ludzi, którzy chcieliby Polski normalnej, zdrowej, uśmiechniętej. Polski dla Polaków, a nie tłustych pisowskich aparatczyków. I nie ma tutaj drogi na skróty, nie ma żadnych „ale” i żadnych „a może”. I nie zrobi tego za nas Matka Boska.
PiS musi zostać raz na zawsze odsunięty od władzy żeby Polska mogła znowu żyć.

Andrzej Żukowski


Wadim Tyszkiewicz: „Neo-Komuniści i złodzieje”

Wadim Tyszkiewiz

Wadim Tyszkiewiz

Ponoć kradli poprzednicy, ale PiS przebił wszystkich razem wziętych. Dzisiaj już nikt nie liczy milionów, a nawet miliardów ukradzionych, roztrwonionych i zmarnowanych przez Ogrów Kaczyńskiego

 


Jak kraść, to miliony, a kiełbasę zostawić sędziom.
Ponoć kradli poprzednicy, ale PiS przebił wszystkich razem wziętych. Dzisiaj już nikt nie liczy milionów, a nawet miliardów (Ostrołęka) ukradzionych, roztrwonionych i zmarnowanych przez Ogrów Kaczyńskiego. Kto by się tym przejmował. Specjaliści od propagandy są od czego?

To jaka kwota na suwerenie robi wrażenie? 70-80 tysięcy zł miesięcznie dla kolesi w spółkach Skarbu Państwa robi wrażenie na suwerenie?

Nie. Przecież suweren dostał 150 zł podwyżki emerytury. Wystarczy.

70 mln zł, jakie państwo straciło na wałku z respiratorami? A ile to zer- pyta suweren?

Propaganda PiSowska nadmuchała balon propagandowy w związku z kradzieżą kilograma kiełbasy przez emerytowanego sędziego z kłopotami ze zdrowiem psychicznym. Handlarz bronią ukradł co najmniej 70 mln zł państwu. Ile to kiełbasy? To równowartość blisko 3 milionów złodziei kiełbasy.
Inny sędzia złodziej ponoć zawinął element „przegubowego łącznika wkrętarki z pinem na kwotę nie większą niż 95,29 zł”. Dramat.

Prokuratura Ziobry uznała, że nie popełnił przestępstwa ten, kto przyjął zaliczkę w wysokości 154 miliony zł na 1241 respiratorów, a dostarczył ich tylko 200. Sąd nakazał zwrócić 70 milionów zł złodziejowi. Prokurator nie wszczął śledztwa. Pieniędzy nie ma.

Sasin wydał bez podstawy prawnej ponad 70 milionów zł. Zmarnował ogromne pieniądze Polaków. Jakie konsekwencje? 70 mln zł to około 1 sasina (to nowa waluta ) których handlarz bronią nie zwrócił do Skarbu Państwa. Prokuratura nie widzi problemu.
To jak z tymi złodziejami?

„neo-Komuniści i złodzieje”.

Wadim Tyszkiewicz


Kazimierz Marcinkiewicz: Tusk wygrał z Kaczyńskim 7 razy

Kazimierz Marcinkiewicz

Kazimierz Marcinkiewicz

Tusk ma szczęście, bo wahadło historii rozpoczęło wychylenie w drugą stronę. W moim przekonaniu z państwa brunatnego, autokratycznego, zaściankowego, antynaukowego, czyli zideologizowanego, zmierzamy w państwo kolorowe, żeby nie powiedzieć tęczowe, demokratyczne, szanujące wolność i prawa człowieka

 

 

Tusk wygrał z Kaczyńskim 7 razy. Przegrał w 2005 roku dwa razy i nie przygotował swojego odejścia do Europy. Jednak przez ostatnie siedem lat inwestował w siebie. Przeszedł kapitalny europejski, jeśli nie światowy uniwersytet. Poznał doskonale i z bliska mechanizmy rządzące światem, polityką i finansami. Zmienił się absolutnie i na lepsze. Światowe egzaminy zdał.

Kaczyński jest politykiem zaściankowym. Nie zna świata, ale doskonale zna Polaków. Poprzez radykalne podziały społeczne, kupowanie poparcia, wykorzystywanie kościoła polskiego /nie katolickiego/ i najniższych emocji tzn. nacjonalizmu, homofobii, czy rasizmu, na wiele lat zbudował swój elektorat, można powiedzieć wyznawców ślepych na złodziejstwo, nepotyzm, zawłaszczanie państwa, rujnowanie Polski.

Obaj nie cofną się przed niczym, właściwie nie mają hamulców. Tusk jednak uznaje uniwersalne wartości europejskie, w tym wolność i demokracje, jest więc w stanie powstrzymywać się ze względu na międzynarodowe prawa i organizacje. Kaczyński nie wyznaje jakichkolwiek wartości i nic nie jest w stanie go zatrzymać, jedynie macha nic nie znaczącymi tzw. wartościami chrześcijańskimi, które dokładnie tak samo realizowane są w Rosji, czy Turcji.

Kibicuję Tuskowi. Kibicuję Hołowni, Trzaskowskiemu, Kosiniak-Kamyszowi, Nowackiej. Szanuję lewicę, ale przestałem kibicować, gdy okazało się, że są zafascynowani Kaczyńskim i są w stanie z nim współpracować. Ok wiem, że nie Czarzasty, którego szanuję, ma kręgosłup, ale jednak i Zandberg i Biedroń są „nażartymi kotami”, lewicowymi, ale bardzo im dobrze w Polsce PiS. Tyle, że Polsce w Polsce PiS nie jest dobrze.

Tusk ma szczęście, bo wahadło historii rozpoczęło wychylenie w drugą stronę. W moim przekonaniu z państwa brunatnego, autokratycznego, zaściankowego, antynaukowego, czyli zideologizowanego, zmierzamy w państwo kolorowe, żeby nie powiedzieć tęczowe, demokratyczne, szanujące wolność i prawa człowieka, procedury, a nie widzimisię.


Anglia od kuchni – historia ”cucumber sandwich” – najpopularniejszej kanapki na świecie

Anna Frach

Anna Frach

Dyskusje nad przepisem na idealną kanapkę z ogórkiem wciąż trwają - bo czyż należy dodawać do niej majonez czy nie dodawać? A chleb powinien być chrupiący czy wręcz przeciwnie, miękki i pulchny?

 

Oto krótka historia cucumber sandwich – jest rok 1870, Indie zmagają się z nieustającym upałem. Grupa brytyjskich żołnierzy znalazła schronienie przed palącymi promieniami słońca w herbaciarni. Dla poprawy samopoczucia, zamawiają dzbanek herbaty Darjeeling i talerz wykwintnych kanapek, sporządzonych z chleba obłożonego, cienkimi jak papier plasterkami zielonego ogórka.

low_tea_1920x1280_jpg_600x370_crop-scale_upscale_q85

Może herbata i kanapki, to nie jest coś, co większość Europejczyków kojarzy z menu na upalne dni, ale kiedy Brytyjczycy skolonizowali subkontynent indyjski pod koniec XIX wieku, do swoich angielskich domów, przywieźli modę na nowy przysmak – kanapki z ogórkiem i maślanym chlebem.

Wiele lat później, naukowcy odkryli, że kombinacja soczystego ogórka i maślanego chleba, pozwala na skuteczne chłodzenie organizmu w upalne dni.

Wkrótce kanapka z ogórkiem zrewolucjonizowała kuchnię na całym świecie i jest do dzisiaj traktowana, jako ”cool” przysmak.

cucumber-tea-samdwiches-taste

Co sprawia,  że ogórek jest tak wyjątkowym warzywem?

Ogórek zielony pochodzi z Indii a jego historia sięga blisko 3 tysięcy lat. Do Anglii pierwsze ogórki trafiły pod koniec XIV wieku, ale nie były stosowane, jako dodatek do kanapek, aż do epoki wiktoriańskiej, kiedy zaczęto je podawać, jako przekąskę do popołudniowej herbaty.

Ze względu na znikomą wartość odżywczą (ogórki z 95% składają się z wody), danie zyskało popularność wśród wyższych sfer, jako przekąska przed kolacją. Biedota wolała nie tracić pieniędzy na pożywienie zawierające tak mało białka.

W epoce edwardiańskiej, duży rozwój przemysłu wydobywczego oraz tania siła robocza, spowodowały, że ogórki zaczęto uprawiać w szklarniach i dostępność do nich była non stop, bez względu na porę roku. Coraz częściej, kanapki z ogórkiem pojawiały się też na stołach klasy średniej, jako podwieczorek.

Wkrótce wiadomość o właściwościach odświeżających kanapek z ogórkiem dotarła do Afryki i Australii, gdzie stały się hitem.

Danie zdobyło takie uznanie, że kanapkami z ogórkiem, zostali uraczeni królewscy goście podczas Złotego Jubileuszu Królowej Wiktorii w 1887 roku.

Częstowani nimi byli również pasażerowie pierwszej klasy linie lotniczych Indian Airlines.

W sztuce Oskara Wilde`a pt. „Bądźmy poważni na serio”, Algernon Moncrieff przygotowuje stos kanapek na wizytę Lady Bracknlell. Zdziwiona pyta -”dlaczego kanapki z ogórkiem? Cóż za lekkomyślna ekstrawagancja w tak młodym wieku”.

Obecnie istnieje wiele odmian klasycznej kanapki z ogórkiem – między innymi jest to kanapka z tuńczykiem, ogórkiem i jajkiem, amerykańska pasta do chleba zwana ”benedyktyńską” sporządzona  z puree z ogórków i twarogu.

Dyskusja nad przepisem na idealną kanapkę z ogórkiem wciąż trwają – bo czyż należy dodawać do niej majonez czy nie dodawać? A chleb powinien być chrupiący czy wręcz przeciwnie, miękki i pulchny?

cucumber-sandwiches

Według amerykańskich naukowców najmodniejsza pozostanie wersja kanapki z lekko chrupiącego chleba razowego, z plasterkami ogórka, delikatnie maźnięta majonezem i posypana solą morską.

Tradycjonaliści nie będą zachwyceni. Ci najbardziej zatwardziali zawsze będą preferować brytyjska kanapkę z ogórkiem odsączonym z nadmiaru wody, posypanym odrobiną soli, skropionym odrobiną soku z cytryny, i ułożonym między dwoma trójkątnymi kawałkami białego chleba z masłem. Oczywiście w tej wersji nie ma mowy o majonezie, choć dozwolonych jest kilka kropel oliwy z oliwek.

W każdym trazie, warto spróbować – szczególnie że letnie upały trwają.

Smacznego!

Anna Frach, TheFad


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję