Wadim Tyszkiewicz: Ludzie PiS-u – Ryszard Henry Czarnecki
Wadim Tyszkiewicz
Ryszard (PiS) to ciekawa postać. Ponoć niebywały kobieciarz i cwany gapa, potrafiący od kilkudziesięciu lat zawsze się ustawić z wiatrem, żyjący z polityki. Obatel -niepozorny, sepleniący… a skuteczny.
Po przegranej siatkarzy- smutek. Ale Ryszard (PiS) się niekoniecznie smuci, zaliczył mega wycieczkę, jako jeden z milionów chętnych i jak zwykle za pieniądze podatników.
W ogóle Ryszard (PiS) to ciekawa postać. Ponoć niebywały kobieciarz i cwany gapa, potrafiący od kilkudziesięciu lat zawsze się ustawić z wiatrem, żyjący z polityki. Obatel -niepozorny, sepleniący… a skuteczny.
Skubnął 100 000 Euro z Brukseli i co, i co… ? Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało… Oddał? Każdy złodziej jak go złapią, chciałby być uniewinniony, jak odda łup.
Gdyby tak Tusk przez przypadek zwinął np. 10 Euro, to od rana do nocy TVP grałoby tą nutę. A Czarnecki (PiS) zawinął 100 000 Euro, i co?
Czarnecki (PiS) wśliznął się do Polskiego Związku Siatkówki, oczywiście nie za darmo Ryszardowi (PiS) wciąż mało ( mało mu ok. 100 000 zł miesięcznie z Parlamentu UE).
Ryszard (PiS) jako pierwszy kibic RP zasiadł na trybunach w Tokyo „wspierając” naszych siatkarzy. Nadczłowiek czy raczej Nadczłonek. Pomógł? Siatkarze przegrali. Kibic Czarnecki (PiS) nie pomógł (tak jak wcześniej A.Duda). Ale diety odebrał. I to się liczy. Ponoć wszystkie Ryśki to fajne chłopaki.
P.S. Ryszard Henry Czarnecki w nurcie od 1990 roku czyli ponad 30 lat- poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji (od 2014 do 2018 jego wiceprzewodniczący), w 1993 wiceminister kultury, w latach 1997–1998 przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej, od 1998 do 1999 minister-członek Rady Ministrów.
Wadim Tyszkiewicz
Roman Giertych: Czy wolno się nie szczepić?
Roman Giertych
Używanie szczepionek przeciwko COVID-19 nie jest eksperymentem medycznym, gdyż została w pełni przebadana. Każda dopuszczona szczepionka podlega dalszym badaniom i zbieraniem informacji o NOP już po jej wypuszczeniu na rynek.
Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Człowiek nie ma obowiązku prawnego się leczyć. Ma obowiązek etyczny, szczególnie gdy odpowiada za innych ludzi, lecz prawnego nie ma. Państwo jednak i prawo może wymagać od człowieka izolacji o ile jest lub może być chory na chorobę zakaźną. Państwo może więc narzucić alternatywę: izoluj się lub szczep. Jest to związane z tym, że przy chorobach zakaźnych nie jesteśmy tylko pacjentami, ale potencjalnymi roznosicielami choroby. Dlatego też Państwo może nakazać ludziom szczepienie lub izolację po to, aby chronić innych. Oczywiście działanie Państwa musi być proporcjonalne do zagrożenia. Żadne Państwo nie wprowadza obowiązku izolacji lub szczepień na grypę. Mimo, że niektórzy mogą na grypę umrzeć.
Jednym z największych argumentów obecnych antyszczepionkowców jest zarzut braku proporcjonalności działań Państwa w stosunku do zagrożeń związanych z COVID-19. Podaje się przykład epidemii z przeszłości, które przynosiły znacznie większą śmiertelność niż obecna epidemia COVID-19. I kwestionuje działania Państwa jako nieproporcjonalne do zagrożeń. Część tej krytyki jest uzasadniona w naszym kraju. Rząd podczas pierwszej fali wykazał się wyjątkową niekompetencją. Zakazy wchodzenia do lasu, zakazy wychodzenia młodzieży po 16, zakazy wychodzenia z domu. Połączone to było z lekceważeniem własnych zakazów przez rządzących. Nadto wszelkie działania zmierzające do zakupów masek, czy respiratorów z daleka wyglądały na korupcyjne oraz propagandowe. To całkowicie pozbawiło rząd autorytetu, który potrzebny jest do przekonania ludzi do szczepień i właściwie uniemożliwia zastosowanie nakazu izolowania się niezaszczepionych. Stosują go obecnie rządy wielu krajów Europy. Dodatkowo od początku pandemii PiS próbował puszczać oko do teorii spiskowych, które podważały sam sens szczepień. Rozprowadzano absurdalne teorie, że szczepionki są niebezpieczne, albo nieskuteczne. Często powoływano termin eksperyment medyczny lub twierdzono, że szczepionek nie przebadano. Tymczasem w przypadku szczepionek na COVID-19 żaden z elementów badania szczepionek nie został pominięty, lecz starano się je ze sobą zazębić, tak by nie zwlekać z ich badaniem i dostarczyć produkt jak najszybciej. Przedstawiono to i opisano na stronie EMA: https://www.ema.europa.eu/en/human-regulatory/overview/public-health-threats/coronavirus-disease-covid-19/treatments-vaccines/vaccines-covid-19/covid-19-vaccines-development-evaluation-approval-monitoring?fbclid=IwAR1Oty6PzEr1fKHYcoiFQMpJh6ZHjz3WcRt3RSiY4sRP1QmYIm5_L7dpr1U
Badania kliniczne III fazy przeprowadzone zostały na bardzo wielu uczestnikach, w przypadku szczepionki COMIRNATY jest to aż 43 tys. osób, w przypadku produktu firmy Moderna aż 30 tys. osób.
W UE dopuszczeniem centralnym do obrotu leków zajmuje się organizacja EMA. W określonych przypadkach, które stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego EMA może dokonać warunkowego dopuszczenia wyrobu leczniczego, jednak nie zwalnia to z rzetelnej ewaluacji ich skuteczności i bezpieczeństwa, która jest opisana w odpowiednich przepisach. Niestety nie wszystkie wnioski z badań klinicznych mogą być dostępne w tak krótkim czasie, jednak wstępne wnioski wystarczyły do udowodnienia skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek przeciwko COVID-19, a biorąc pod uwagę koszty społeczne i gospodarcze pandemii COVID-19 jest to szansa na zmniejszenie liczby chorych w kolejnych falach pandemii i umożliwienie wydajnego działania placówek medycznych i leczenie pacjentów z innymi chorobami. Przeważyło to nad oczekiwaniem na pełne wyniki badań i umożliwiło po bardzo starannej procedurze dopuszczenie szczepionek do użytku na terenie UE przez EMA.
Używanie szczepionek przeciwko COVID-19 nie jest eksperymentem medycznym, gdyż została w pełni przebadana. Każda dopuszczona szczepionka podlega dalszym badaniom i zbieraniem informacji o NOP już po jej wypuszczeniu na rynek. Czasami w czasie zbierania informacji o leku zdarza się, że odkrywa się działania niepożądane produktu leczniczego, jednak co ważne może okazać się, że jego działanie lecznicze nadal przewyższa ryzyko wynikające z jego stosowania i takie leki nadal są stosowane. Esencją farmakologii jest to by to działanie jak najbardziej modyfikowało stan pacjenta na jego korzyść przy jak najmniejszym działaniu niepożądanym.
Tak więc wszelkie medyczne wątpliwości są oparte o strach lub brak wiedzy. Trudno przecież, aby ktoś na poważnie kwestionował badania szczepionek przeprowadzone przez wiele krajów i organizacji, które są kierowane przez autorytety medyczne. W Polsce na przykładzie rządu widzieliśmy, że wykorzystuje się okazję do nieuczciwych zarobków. To myślenie zostało rozciągnięte na ocenę procesu zatwierdzania szczepionek. Sugestie, że firmy korumpują lekarzy badających szczepionki są oparte o doświadczenia wyniesione z obserwacji polskiej rzeczywistości, gdzie mamy najbardziej skorumpowany rząd w historii. Co ciekawe większość myślenia antyszczepionkowego jest na terenach gdzie głównym źródłem informacji jest TVP.
Natomiast argument braku proporcjonalności może mieć pewne uzasadnienie co do wprowadzania niektórych lockdownów, lecz w odniesieniu do szczepionek ryzyka szczepienia są znacznie niższe niż zyski. Już obecnie wiemy z badań w Izraelu, USA, czy Wielkiej Brytanii, że szczepienia chronią przed ciężkim zachorowaniem i właściwie usuwają ryzyko zgonu. To przy śmiertelności ponad 2% i zaraźliwości wariantu delta powoduje, że szczepienia są absolutnym obowiązkiem moralnym.
Niestety również w tym obszarze płacimy cenę za rządy PiS. Zasiane ziarno nieufności, podejrzeń i braku wiedzy może zrodzić na jesieni owoc w postaci licznych zachorowań i zgonów. I o ile obecnie nie ma obowiązku prawnego zaszczepienia się, to uważam, iż każdy (za wyjątkiem niektórych ozdrowieńców) ma moralny obowiązek zaszczepienia się. Nawet jeżeli istnieje jakieś ryzyko skutków ubocznych, to chronimy w ten sposób innych. Czasem przecież istnieje obowiązek chronienia innych nawet jeżeli my trochę ryzykujemy. Warto to zrobić nawet dla czystego sumienia.
Roman Giertych
Krzysztof Skiba: Niesłuszne okrzyki
Krzysztof Skiba
W Polsce PiS, już od dawna nie jest tak, że ludzie mogą krzyczeć co chcą. Przykładem protesty uliczne Strajku Kobiet. Wszyscy, którzy krzyczeli co tam sobie chcieli, to albo zostali spałowani, albo zatrzymani i postawieni przed sądem
W trakcie festiwalu Pol&Rock publiczność żywo reagując na występy artystów wznosiła niesłuszne polityczne okrzyki. Zwolennikom partii rządzącej szczególnie mogły się nie podobać okrzyki w trakcie występu duetu Łona i Webber. W związku z zaistniałym faktem wojewoda Zbigniew Bogucki, na którego terenie odbywa się festiwal zadzwonił w nocy do Jerzego Owsiaka.
Szef festiwalu Pol&Rock usłyszał, że okrzyki są niemiłe władzy i należy je zmienić. W zaistniałej sytuacji Jerzy Owsiak tłumaczył się, że to jest festiwal muzyczny i publiczność spontanicznie krzyczy co chce. Te wyjaśnienia wydają się być naiwne, bo przecież w Polsce PiS, już od dawna nie jest tak, że ludzie mogą krzyczeć co chcą. Przykładem protesty uliczne Strajku Kobiet. Wszyscy, którzy krzyczeli co tam sobie chcieli, to albo zostali spałowani, albo zatrzymani i postawieni przed sądem. Wielu z tych którzy wykrzykiwali nieodpowiednie hasła, otrzymało odpowiednio wysokie mandaty i kolegia.
Raper Łona znany z bogactwa językowego swoich utworów, tym razem w czasie występu skoncentrował się na kilku popularnych wulgaryzmach, którymi uraczył partię rządzącą. Urządził nawet coś w rodzaju konkursu dla publiczności. Jedna strona widowni krzyczała bardzo brzydkie słowo oznaczające kopulację, a druga wykrzykiwała skróconą nazwę partii Prawo i Sprawiedliwość. Artysta wydał oświadczenie, w którym twierdzi, że był to jego pomysł i nikt z organizatorów go do tego nie zachęcał.
Naprawdę trudno uwierzyć w to, że to autorskie dzieło rapera Łony, bo sporny okrzyk, który tak bardzo nie spodobał się panu wojewodzie jest często krzyczany w czasie innych koncertów oraz na manifestacjach. Trudno znaleźć autora tego okrzyku i zdaniem badaczy folkloru tego rodzaju wypowiedzi należy uznać za twórczość ludową.
Rząd w ramach Nowego Ładu pragnie uporządkować nie tylko polską gospodarkę, ale także okrzyki wznoszone na koncertach.
Minister edukacji Przemysław Czarnek zadbał już od odpowiednie kierunki rozwoju młodzieży szkolnej czego symbolem mogą być cnoty niewieście. Teraz czas na uporządkowanie spontanicznych okrzyków w trakcie muzycznych festiwali. Specjalna grupa pedagogów i językoznawców pod kierownictwem ministra Czarnka przygotuje pożądane okrzyki w trakcie imprez muzycznych i to nie tylko rockowych czy hip hopowych. Wstępną listę takich okrzyków zaproponował już zespół ekspertów propagandowych z TVP. Oto kilka z nich:
1. Jarosław Polskę zbaw!
2. Prawo i Sprawiedliwość znaczy uczciwość!
3. Niech żyje władza – nam nie przeszkadza!
To oczywiście tylko propozycja. Okrzyki te będą konsultowane ze środowiskami dziennikarzy muzycznych z Trójki, stowarzyszeniami kombatantów oraz liderami środowisk narodowych.
Nieoficjalnie przedstawiciele władzy podkreślają, że zależy im aby wzorcowe okrzyki na koncertach były spontaniczne i autentycznie radosne. Istnieje też wariant kompromisowy, który zakłada całkowity brak okrzyków na koncertach czyli ich zakaz.
Po uporządkowaniu rynku medialnego, zjedzeniu przez Orlen lokalnej prasy i planowanym zjedzeniu TVN czas na regulację spontanicznych wrzasków koncertowych. Gdy wszystkim przykładnie zamknie się gęby, trudno będzie znaleźć kogoś, kto wygłosi inne zdanie niż władza. I o to przecież w demokracji chodzi.
Krzysztof Skiba
Anglia od kuchni – Fruity tea cake
Anna Frach
To popularne w głównie w Anglii i Irlandii słodkie i wilgotne ciasto, przygotowuje się bez dodatku tłuszczu, a karmelowy kolor i niepowtarzalny smak, zawdzięcza zawartości herbaty
Na pierwszy rzut oka, mogłoby się wydawać że Fruity Tea Cake bardzo przypomina znany nam i często pieczony w Polsce keks. Ale to tylko pozory.
To popularne w głównie w Anglii i Irlandii słodkie i wilgotne ciasto, przygotowuje się bez dodatku tłuszczu, a karmelowy kolor i niepowtarzalny smak, zawdzięcza zawartości herbaty (stąd tea w nazwie) i cukru muscovado (cukier trzcinowy).
Fruity tea cake jest wyjątkowo proste w wykonaniu. Jedyny „problem”, to konieczność przygotowania suszonych owoców dzień wcześniej.
Poniższy przepis otrzymałam od mojej angielskiej koleżanki Helen Flarry. Niedługo przedstawię Wam przepis Helen, na Christmas Cake, które aby odpowiednio dojrzeć, musi być upieczone kilka miesięcy przed Świętami Bożego Narodzenia. A teraz do dzieła!
Składniki na średniej wielkości podłużną blaszkę, zwaną w Anglii loaf pan (pojemność ok 900 g)
350 g mieszanki rodzynek i innych suszonych owoców
W Wielkiej Brytanii w każdym markecie można kupić mix – zawierający różne rodzaje rodzynek, kandyzowanej skórki pomarańczowej i cytrynowej, suszonej żurawiny. Można również samemu zmieszać ulubione suszone owoce jak daktyle, figi, rodzynki w dowolnych proporcjach, pamiętając jedynie o wskazanej w przepisie ilości owoców.
300 ml gorącej, mocnej herbaty
225 g jasnego cukru muscovado lub jasnego cukru brązowego
1 duże jajko
275 g mąki pszennej ( w Wielkiej Brytanii – self raising)
1 płaska łyżeczka sody do pieczenia
starta skórka z 1 cytryny
W pierwszej kolejności przygotowujemy owoce. Zaparzamy w garnku herbatę, rozpuszczamy w niej cukier muscovado, podgrzewamy do wrzenia i wrzucamy naszą mieszankę suszonych owoców. Garnek przykrywamy i odstawiamy na całą noc (lub jeśli chcemy upiec ciasto wieczorem) na około 8 godzin, tak aby owoce wchłonęły słodką herbatę.
Po wskazanym czasie, do miski przesiewamy mąkę z dodatkiem sody, dodajemy rozbełtane jajko i startą skórkę z cytryny, oraz „napompowane” herbatą owoce. Całość dokładnie mieszamy drewnianą łyżką (nie miksujemy).
Ciasto przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia foremki i pieczemy w nagrzanym do 150 stopni Celsjusza piekarniku przez około 90 minut.
Ponieważ ciasto zawiera dużą ilość dodatków (owoców) – dosyć długo stygnie, więc należy uzbroić się w cierpliwość. Najlepiej złapać ostrożnie za rogi papier do pieczenia i wyciągnąć ciasto z foremki, tak aby mogło oddychać podczas stygnięcia.
Upieczone ciasto możemy posypać cukrem pudrem.
Smacznego !
Anna Frach, TheFad.pl
Wadim Tyszkiewicz: Kaczyński – władca absolutny
Wadim Tyszkiewicz
Czas nauczyć się wyceniać odpowiedzialność, bo na stanowiska decydujące o naszym losie, będą się wybierać ludzie przypadkowi, którym niekoniecznie w życiu wyszło.
Jeden jedyny człowiek decyduje o losie 38 mln dumnego(?) Narodu. To on decyduje o tym, komu i kiedy zabrać, a komu i kiedy dać.
Prawie jak Aleksander Łukaszenka, który dekretem podnosi emerytury emerytom, którzy uważają go za boga., który reguluje płace w gospodarce, jakby pieniądze Narodu były jego. Kaczyński podobnie.
2,5 roku temu, jako Związek Miast Polskich, złożyliśmy do Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu projekt ustawy regulującej płace samorządowcom zatrudnionym na podstawie wyboru, w tym wójtów, burmistrzów i prezydentów. Projekt przemyślany i przepracowany, uzależniający płace od wielu czynników takich jak np. wielkość gminy i jej zamożność, budżet, miasta na prawach powiatu…. itd. Rząd PiSu obiecał wspólne prace nad projektem. Nie zrobił przez 2,5 roku nic.
Warto przypomnieć, że płace samorządowców nie były podnoszone do kilkunastu lat, a w tym czasie minimalna płaca i średnia krajowa wzrosły niemal dwukrotnie. To nie miała być zwykła podwyżka, a regulacja płac i powiązanie jej z wieloma czynnikami, w tym ze średnią krajową. Regulacje płac powinny wchodzić w życie od następnej kadencji.
Miesiąc temu rozpoczęliśmy w Senacie prace nad tą ustawą. Uznaliśmy, że chcemy to zrobić w sposób najlepszy z możliwych, pracując wspólnie nad projektem. Wysłaliśmy zapytania do wszystkich organizacji samorządowych, rozpoczęliśmy konsultacje, żeby te regulacje były najsprawiedliwsze i dobrze przygotowane.
A tu ciach, jak grom z jasnego nieba, przywództwo partii zapowiada podwyżki dla samorządowców. Ni stąd ni zowąd, bez konsultacji, bez pytania kogokolwiek o zdanie.
Przy okazji Prezydent A.Duda przyznał swojej żonie pensję18 000 zł miesięcznie. Trudno to nawet komentować.
Podwyżki, czy tak jak my chcieliśmy- regulacje, są potrzebne. Samorządowcy to menadżerowie odpowiadający za rozwój swoich małych Ojczyzn. Nie może prezydent 600 tysięcznego miasta zarabiać 8 tys. zł, często 3 razy mniej niż jego podwładni. To niedorzeczne. Czas nauczyć się wyceniać odpowiedzialność, bo na stanowiska decydujące o naszym losie, będą się wybierać ludzie przypadkowi, którym niekoniecznie w życiu wyszło. A przecież to nie o to chodzi.
Jeszcze raz: regulacje płac samorządowców są potrzebne, ale nie na Białoruską modłę.
P.S. I nie pytajcie co teraz zrobi opozycja, rozliczcie najpierw Kaczyńskiego i Dudę. Te podwyżki są wprowadzone podpisem prezydenta. Nie będzie nad nimi głosowania w Sejmie czy Senacie. Senat, jak napisałem, ma swój projekt, uczciwy i sprawiedliwy.
Co do mnie, przekazałem ponad 50 000 zł na organizacje społeczne, przekazałem pieniądze i sprzęt za ok. 120 000 zł z własnych pieniędzy i ze zbiórek na szpital i DPS. Niech każdy się sam rozlicza ze swojej działalności i z tego, co robi z pieniędzmi. Teraz zamiast pytać opozycję i mnie, co zrobimy, najpierw trzeba rozliczyć Kaczyńskiego i Dudę.
Wadim Tyszkiewicz
Anglia od kuchni – Yorkshire pudding
Anna Frach
Yorkshire pudding przygotowuje się z ciasta zbliżonego do ciasta naleśnikowego, składającego się z wody, mleka, mąki i jajek
Pyszny, lekki, chrupiący z wierzchu i miękki w środku, polany mięsnym sosem lub podawany jako zakąska z dowolnym nadzieniem – kolejne cudo angielskiej kuchni które mnie oczarowało to „Yorkshire pudding”.
Początki przepisu na Yorkshire Pudding nie są znane. Pierwsze publikacje na temat „Dripping pudding” czyli kapiącego puddingu sięgają roku 1737, a pierwszy przepis na potrawę pod nazwą „Yorkshire pudding” został opublikowany w książce „The Art of Cookery”, w roku 1747.
Yorkshire pudding przygotowuje się z ciasta zbliżonego do ciasta naleśnikowego, składającego się z wody, mleka, mąki i jajek. Jako tłuszczu używa się oleju roślinnego. Następnie piecze w specjalnej blaszanej formie z wgłębieniami. Upieczone puddingi mają kształt czarek lub kubków o wysokości około 10 cm.
Podaje się na gorąco, do pieczeni lub mięs w sosie. Jest jedną z potraw tradycyjnego obiadu świątecznego, zwłaszcza w Boże Narodzenie.
Yorkshire pudding ma również swoje święto – w Wielkiej Brytanii „dzień yorkshire puddingu” obchodzony jest rokrocznie w pierwszą niedzielę lutego.
Przepis na Yorkshire Pudding Jamiego Olivera
3 jajka
200 ml mleka
200 gram mąki pszennej
szczypta soli
olej słonecznikowy (spotkałam się z opinią że lepszy jest smalec wieprzowy)
Jajka ubić trzepaczką lub przy pomocy miksera, dodać mleko i przesianą mąkę, oraz szczyptę soli. Ciasto powinno mieć konsystencję ciasta naleśnikowego.
Masę przelewamy do dzbanka z „dzióbkiem” – będzie się lepiej nalewało masę do foremki.
Do każdego zagłębienia foremki wlewamy łyżkę oleju. Blachę z olejem wkładamy do rozgrzanego do 190 stopni Celsjusza piekarnika na około 15 minut. Po tym czasie blachę z olejem wyciągamy i do każdego zagłębienia z gorącym już teraz olejem, wlewamy masę na pudding.
Ciasto zaczyna już rosnąć i ścinać się w czasie wlewania i jest to prawidłowa reakcja.
Pudding pieczemy około 20 do 25 minut. Po tym czasie nasze puddingi powinny być już złociste i chrupiące.
Anna Frach, TheFad
Manuela Gretkowska: Póki jestem kobietą, jestem człowiekiem. Polką jestem, póki jestem Europejką
Manuela Gretkowska
Póki jestem kobietą, jestem człowiekiem. Polką jestem, póki jestem Europejką. Dlatego cieszy mnie promienna, chociaż wcale nie wakacyjna przemowa Tuska. Ale nie zamierzam razem z nim ratować Kościoła z rąk PiS:) Słowa Tuska dzisiaj jak sole trzeźwiące dla mdlejącej INTELIGENCJI
Lato, Gdańsk i wreszcie normalny polityk (trochę z eksportu) mówiący z głowy i serca docierając do rozumu. Nie ma za nim cienia ponurej mordy ani infantylnego klauna w patriotycznych kąpielówkach. Kolejną kadencję pieprzącego Polskę byle żyrandol się bujał.
Świetnie, że Tusk wspomniał o rozpaczliwym poście Wojtka Fuska na FB. We mnie jest entuzjazm i brak nadziei. Dziwna mieszanka, jakby jechało się na oparach sensu. Ale między geopolityką łotrów a głupotą suwerena trudno zmieścić cnotę kardynalną: nadziei. Za to mam dość tych cnót niewieścich. Rzucania do aportu absurdalnych słów, żeby kobiety zajęły się ich międleniem i nie gryzły na ulicach. Zapomniały o tym, co ważne: prawie do aborcji, niebieskiej linii, bezpieczeństwie socjalnym, mentalnym. Człowieczeństwie.
Póki jestem kobietą, jestem człowiekiem. Polką jestem, póki jestem Europejką. Dlatego cieszy mnie promienna, chociaż wcale nie wakacyjna przemowa Tuska. Ale nie zamierzam razem z nim ratować Kościoła z rąk PiS:) Słowa Tuska dzisiaj jak sole trzeźwiące dla mdlejącej INTELIGENCJI
"Jak wiecie jestem Niemcem na pełnym etacie (…) a ostatnio zajrzałem i rzeczywiście darmowe lekcje niemieckiego (są) codziennie o 19:30"
— wolne-media.pl (@wolne_media_pl) July 19, 2021
😂😂 @donaldtusk 👏👏pic.twitter.com/aFzgxLEaj7
Czym wg @donaldtusk jest #RuskiŁad? Posłuchaj 👇 i podaj dalej ↪️ pic.twitter.com/4cfn5UOP3u
— Alicja Cichoń (@CichonAlicja) July 19, 2021
Manuela Gretkowska
List stryja Romana Giertycha: „W zdrowym społeczeństwie ludziom się ufa”
Roman Giertych
Za zgodą mego stryja Wojciecha Giertycha OP, Teologa Domu Papieskiego, publikuję Jego list do mnie w sprawie skłócania narodu przez oszczercze kampanie w mediach publicznych i odnoszący się również do podważania zaufania do lekarzy, którzy apelują o szczepienie się. Watykan, 20 lipca 2021 r.
Romku,
Nawiązując do naszej rozmowy, wydaję mi się, że tematem zapomnianym, o którym niewiele się mówi jest zaufanie. Gdy ludzie żyją w państwach rządzonych przez władze autorytarne lub spowitych przez wojny domowe albo mafie i wszyscy się wszystkich boją, to jest tragiczne. W zdrowym społeczeństwie ludziom się ufa. Wtedy relacje w rodzinach, miejscu pracy czy też na ulicy mogą być życzliwe, koleżeńskie. Ponadto szczególnie szanuje się ludzi mających autorytet. Nauczyciele, policjanci, lekarze, sędziowie, piloci, kelnerzy, dziennikarze a także politycy – i to z różnych obozów są traktowani poważnie. Nie twierdzi się, że oni wszyscy są obdarzeni charyzmatem nieomylności, ale liczy się, że kierują się wiedzą, roztropnością i osobistym rozeznaniem. Dlatego się ich szanuje i obdarza zaufaniem. A oni z kolei wiedzą, że jeśli zawiodą, będą z tego rozliczeni.
Kraj, w którym podstępnie nagrywa się przygodne rozmowy i potem je upublicznia nadając im złośliwą interpretację, w którym media publiczne szczują jednych na drugich, rozsiewając kłamstwa i oszczerstwa, w którym oczernia się przeciwników, potępia się ich na bazie podejrzeń czy zupełnie sfingowanych domysłów, bez założenia, że każdy jest niewinny dopóki mu winy sądownie nie udowodniono, w którym sztucznie dzieli się ludzi na przeciwstawne „sorty” i gdzie podważa się konstytucyjny ład, który ma stwarzać ramy dla szerokiego, różnorodnego, wewnętrznie wolnego społeczeństwa, taki kraj kroczy niebezpieczną drogą. Trzeba, aby ludzie oddolnie bronili się przed taką skłócającą trucizną. Każdy wytwarza wokół siebie jakąś atmosferę i niech się liczy ze swym słowem. Jest to pole dla osobistej odpowiedzialności i także wierności wobec ewangelicznych wartości.
Gdy kłamstwa i oszczerstwa nie spotykają się z kontrą, to wówczas narasta zło. Wielkie grzechy społeczne – jak nauczał św. Jan Paweł II w Reconciliatio et paenitentia – zawsze są sumą licznych indywidualnych grzechów. Gdy z wygody, lenistwa, braku nadziei lub zastraszenia ludzie godzą się na taki stan rzeczy i milczą, to i swymi codziennymi wyborami pomnażają grzech społeczny.
Skumulowanie niezdrowych postaw może mieć katastrofalne skutki. Może się zdarzyć, że wybuchną społeczne niepokoje, nad którymi trudno będzie zapanować, albo i też wydarzą się inne tragedie. Rany zadane przez zewnętrznego wroga goją się względnie szybko, a nienawiści wojen domowych trwają przez pokolenia. Czy ci, którzy świadomie skłócają naród, bo i lubują się w konfliktach będą kiedyś rozliczeni? Czy ci, którzy podcinają zaufanie do lekarzy zniechęcając do szczepień spotkają się z społecznym ostracyzmem, zwłaszcza, gdy zwiększy się śmiertelność spowodowana wirusem? Czy ci, którzy powinni nauczać, że kłamstwa i oszczerstwa są grzechem, a wolą milczeć czy też wręcz je potwierdzają, czy są oni świadomi, że staną przed sądem nie tylko ludzkim, ale także boskim?
Jest pewna korelacja pomiędzy ufaniem ludziom i ufaniem Bogu. Jedno wpływa na drugie. Gdy zachwiana jest ufność wobec ludzi, to czy wobec Boga może wzrastać?
Roman Giertych: Zorganizowana grupa przestępcza w ramach PiS
Roman Giertych
Oficjalnie prokuratura angażuje się po stronie skorumpowanych przedstawicieli władzy. W ramach PiS jest więc podział ról: jedyni kradną, inni ich chronią.
Po wczorajszym wywiadzie w Faktach po Faktach, który przeprowadził ze mną redaktor Piotr Kraśko wiele osób prosiło mnie o rozwinięcie myśli dotyczącej istnienia w ramach PiS zorganizowanej grupy przestępczej.
Zgodnie z przyjętą w doktrynie prawa zasadą, zorganizowana grupa przestępcza to związek przynajmniej 3 osób, których celem jest popełnianie przestępstw w ramach podziału ról. Od przynajmniej 3 lat, czyli od afery KNF-u, gdzie na nagraniu wszyscy słyszeli jak szef najważniejszej instytucji strzegącej finansów publicznych domagał się od kontrolowanego przez siebie banku zatrudniania swojego znajomego za gigantycznym wynagrodzeniem, wiemy iż najwyższe organy władzy państwowej toczy korupcja. Szefa KNF-u po dwóch miesiącach wyszedł z aresztu, gdyż prokuratura postawiła mu zarzuty tylko przekroczenia uprawnień, a nie korupcji. I prokuratura zupełnie pominęła wątki dotyczące udziału innych osób w tym przestępstwie.
Od tego czasu wiemy, że oficjalnie prokuratura angażuje się po stronie skorumpowanych przedstawicieli władzy. W ramach PiS jest więc podział ról: jedyni kradną, inni ich chronią. Wiedza o tej patologii utrwaliła się w społeczeństwie, gdy na jaw wyszło, że zawiadomienie dotyczące prezesa PiS dotyczące dwóch wież, które złożył spowinowacony z nim przedsiębiorca, skończyło się zastraszeniem przedsiębiorcy i totalną obstrukcją prokuratury.Od tego czasu każdy tydzień dostarcza nam nowych afer (maseczki, respiratory, dziesiątki nieruchomości osób ze spółek Skarbu Państwa, miliony na podmioty jakiś lewych dziennikarzy, miliony na nieekonomiczne media, miliony na pensje nic nie robiących spółek itd.itp.). To co jest wspólnego w tych wszystkich aferach to konsekwentne przesuwanie pieniądze publicznych do wybranych osób z otoczenia władzy. Ta cała grabież nie ma charakteru prywatnej chciwości, która jest problemem każdej władzy. To jest plan. Plan zbudowania klasy posiadającej, która zastąpiłaby tych, którzy pieniędzy dorobili się w sposób uczciwy oraz stanowiła naturalną podporę władzy PiS. Jeżeli jakiś dziennikarz TVP (wiem, że to oksymoron) bierze ponad 6 milionów złotych na swoją maleńką firemkę z pieniędzy publicznych, to jest na zawsze własnością PiS. Zawsze można mu pieniądze zabrać, a jego samego oskarżyć. Więc będzie służył partii jak pies. Nadto te ukradzione de facto pieniądze będą służyć do rozwoju osób z jego otoczenie i budowania nowej klasy właścicieli. Warunkiem takiej własności jest całkowita wierność partii. Osoby choćby lekko zbuntowane (jak Bartłomiej M. asystent Antoniego Macierewicza), które próbują przekrętów na własną rękę mogą być surowo skarceni. Pieniądze mają zawdzięczać wyłącznie partii.
Ten realizowany plan uwłaszczania pisowców na majątku państwowym ma w założeniach szefostwa tej grupy cele przede wszystkim polityczne, ale prawa karnego mniej interesuje motyw sprawcy, a bardziej przebieg przestępstwa. Oczywiście motywem tych, którzy w tym planie uczestniczą jest chciwość, a uzasadnienie patriotyczne dodają sobie, aby się nie czuć w swym złodziejstwie źle. Otóż te wszystkie osoby, które biorą udział w tym planie i uwłaszczają się na majątku państwowym są częścią zorganizowanej grupy przestępczej, która po upadku PiS będzie odpowiadać karnie. Gdyż ten plan to nic innego jak przywłaszczenia lub kradzieże ogromnych ilości pieniędzy. Myślę, że o to tym mówił Donalda Tusk w niedawnym wywiadzie wspominając, że po odejściu PiS będzie sporo spraw karnych. Uwłaszczanie się tych grup jest też źródłem obecnych problemów wewnętrznych PiS. Podziały, kłótnie, opuszczania klubu biorą się właśnie z tego, że część ludzi nadal jest w PiS w miarę uczciwa i nie kradnie, a część uważa, że otrzymała za mało. Dzieje się tak dlatego, że te złodziejstwa dzięki mediom wychodzą na wierzch, a wówczas również wszyscy z PiS się o nich dowiadują. Stąd PiS za wszelką cenę będzie próbować zlikwidować media, które o tym piszą. Co nie oznacza, że się mu uda, gdyż już obecnie ma zasadnicze problemy z większością w Sejmie. Wśród posłów PiS narasta nie tylko zazdrość lub zgorszenie, ale zwyczajny strach. Przecież jest oczywiste, że ta największa grabież majątku państwowego w naszej historii jaką jest uwłaszczanie się pisowców zostanie po utracie przez PiS władzy rozliczona do ostatniego grosza. Ci więc, którzy nie biorą w niej bezpośrednio udziału nie chcą być z nią kojarzeni. Im szybciej opozycja przedstawi strukturę zdolną do wygrania z PiS (do czego zmierza m.in. Tusk) tym proces opuszczenia tej partii będzie przyspieszać i tym szybciej przerwiemy okradanie nas wszystkich.
Roman Giertych
Prof. Środa o J. Kaczyńskim: Obyczajowe dziwadło
Magdalena Środa
Jak mówi Noblistka, Swietłana Aleksieijewicz komunizm może upadł ale pozostał w ludzkich duszach. Może to zresztą nie komunizm, może to jakaś polska niezbywalna potrzeba wodza, zbawcy, Ojca, króla czy nawet bogobojnego kretyna
W Nowym Sączu powstał ponoć mural z Jarosławem Kaczyńskim jako Jezusem, bo mówi on z niego do nas” miłujcie się jako i ja was umiłowałem”.
Ten despota, fundamentalista, obyczajowe dziwadło (w kontekście wzmacnianej przez niego konserwatywnej wykładni społeczeństwa i rodziny) jest dla wielu jak Jezus. Kobiety całują go po rękach i modlą się za sprawność jego kolan. Ta niepojęta służalczość i umiłowanie zła ma swoje korzenie (chyba) w komunizmie.
Jak mówi Noblistka, Swietłana Aleksieijewicz komunizm może upadł ale pozostał w ludzkich duszach. Może to zresztą nie komunizm, może to jakaś polska niezbywalna potrzeba wodza, zbawcy, Ojca, króla czy nawet bogobojnego kretyna, który obieca, że weźmie nas pod swoją opiekę i wszystko za nas załatwi, żeby był porządek i żeby Polska rosła w siłę a ludzie żyli dostatniej. Nawet jeśli na własny koszt i w pełnym politycznym zniewoleniu.
Magdalena środa