Roman Giertych: List do wujka Joachima
Roman Giertych
Czy poseł siedzący w Sejmie bliżej Jarka ma większą siłę od tego, który dalsze ławki okupuje? I czy bliżej będący więzami rodzinnymi do posła może czasem przeskoczyć kandydata dalszego więzami, ale spokrewnionego z posłem wyżej stojącym w hierarchii partyjnej.
Szanowny Wujku!
Nie jesteśmy (na szczęście) spokrewnieni ale pozwolę się tak do Pana zwracać panie Joachimie, gdyż już do końca dni zaszczytne miano wuja będzie zdobić Pana oblicze. Piszę bo frapuje mnie niebywale pytanie i nie daje mi spać.
Jak rozstrzygacie spory o miejsca w spółkach Skarbu Państwa w sytuacji, gdy do „konkursu” stają dajmy na to bratanica i siostrzenica posła PiS? Albo szwagier i teściowa? Lub kuzyn i szwagierka?
Czy jest jakaś oficjalna metoda rozstrzygania tego typu sporów? Wiem, wiem, że najczęściej w takiej sytuacji tworzy się dodatkowe miejsce lub dodatkową spółkę, ale załóżmy teoretycznie, że tak się nie dzieje. To kto wygrywa? I czy siła konkursowa kandydata ma związek z pozycją sławnego wuja (szwagra, etc)? Jak ją mierzycie?
Czy poseł siedzący w Sejmie bliżej Jarka ma większą siłę od tego, który dalsze ławki okupuje? I czy bliżej będący więzami rodzinnymi do posła może czasem przeskoczyć kandydata dalszego więzami, ale spokrewnionego z posłem wyżej stojącym w hierarchii partyjnej.
Te wszystkie pytania mnie frapują i prosiłbym o precyzyjną odpowiedź.
Roman Giertych
PS.
Pyta Pan po co mi ta wiedza? Bo jak będziemy dochodzić przekręciarze waszej odpowiedzialności za działania na szkodę spółek (296 kk), to przyda się wiedzieć jak wyglądał mechanizm tych przestępstw.
Jojo już nie kradnie i nie bije, ale załatwia pracę. Wujek Dobra Zmiana!
— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) August 13, 2021
Kazimierz Marcinkiewicz o Kaczyńskim: Jego szaleństwo nie ma granic
Kazimierz Marcinkiewicz
Kaczyński zmniejszył radykalnie Polskie bezpieczeństwo i to w czasie ogromnych niepokojów za naszą wschodnią granicą.
Do sprawowania absolutnej władzy Kaczyński potrzebuje jeszcze sądów i mediów. Jego szaleństwo nie ma granic.
Mam właściwie pewność, że TVN 24 będzie nieprzerwanie nadawało. Więcej, że TVN też znajdzie rozwiazanie by prowadzić swoją działalność, być może przez europejski fundusz. Amerykańskie inwestycje chroni umowa pomiędzy naszymi krajami. Discovery otrzyma więc od Polski wielomiliardowe odszkodowania, a TVN i TVN 24 nie trafią w ręce Obajtków, ani nie zmienią narracji.
Gorzej, że tym działaniem Kaczyński powiedział Amerykanom, że ma ich w doodzie, że próbuje jedną z największych amerykańskich firm, kruczkami legislacyjnymi, wprowadzanymi nielegalnymi metodami, usunąć z Polski. W ten sposób Kaczyński naraził Polskę, na niebezpieczeństwo radykalnego zmniejszenia zainteresowania Polską oraz obecnością wojskowych i biznesowych inwestycji w Polsce.
Kaczyński zdradził Polską Rację Stanu. Dla zachowania za wszelką cenę władzy, naraził Polskę na utratę najważniejszego w sprawach militarnych sojusznika. Zmniejszył radykalnie Polskie bezpieczeństwo i to w czasie ogromnych niepokojów za naszą wschodnią granicą.
Nie straci na tym Kaczyński. On stracił już wszystko, nie ma nic, ani nikogo i nie ma nic do stracenia poza władzą. Straci na tym Polska. Nie mam pretensji do Kaczyńskiego. Trudno mieć pretensje do szaleńca. Wielokrotnie powtarzałem, że on nie wybaczy Polsce „zamordowania” jego brata i matki. To człowiek przepełniony nienawiścią i zemstą, tym kieruje się dziś w polityce.
Opamiętajcie się jednak PiSowcy. Rozpier…ście polską wolność i demokrację w drobiazgi. Nachapaliście się ile popadnie, ale jesteście Polakami, macie rodziny, widzicie, że uczestniczycie w szaleństwie. Razem musimy powiedzieć: dość.
Kazimierz Marcinkiewicz
Andrzej Saramonowicz o Gowinie: „Od lat przyglądam się z obrzydzeniem jego oślizgłym manewrom”
Andrzej Saramonowicz
Z Polską wiecznie na ustach, grał wyłącznie o korzyść własną, w złudnej nadziei, że nie podzieli losu Dorna, Leppera, Giertycha i całej pozostałej czeredki naiwniaków, którzy współbudowali z Kaczyńskim zło, a potem zostali przez niego wyssani pod musztardę niczym wołowa kość.
W radosnej insurekcji internetowych potępień Pawła Kukiza nie zapominajmy o innym bohaterze polskiej mierzwy duchowej, czyli Jarosławie Gowinie.
Niech wyrolowanie przez prezesa PiS-u nie uczyni Gowina w niczyich oczach ofiarą, bo ten człowiek to – jakby się wyraził genialny Jeremi Przybora – do najtępszych pierwotniaków rym.
Od lat przyglądam się z obrzydzeniem jego oślizgłym manewrom. To on słyszał płacz zarodków dobywający się z metalowych pojemników, to on głosował, ale się nie cieszył, to on przechodził z jednej partii do drugiej jak wąż zrzucający starą wylinkę, to on wreszcie zmarnował wszystkie dane mu od losu szanse na stanie się człowiekiem przyzwoitym.
Z Polską wiecznie na ustach, grał wyłącznie o korzyść własną, w złudnej nadziei, że nie podzieli losu Dorna, Leppera, Giertycha i całej pozostałej czeredki naiwniaków, którzy współbudowali z Kaczyńskim zło, a potem zostali przez niego wyssani pod musztardę niczym wołowa kość.
Teraz jest na dnie. I oby tam już pozostał. A we wszystkich miejscach, w których się go będzie wspominać, niech zawisną marmurowe płyty ze słowami Poety:
Gdy życie zdarło z faceta już maskę,
Gdy mu fasada rozwala się z trzaskiem,
Gdy zza niej wyjrzy jak dupa z pokrzywy
Pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef –
O, wtedy chociaż się pragniesz powściągać
Nie nasobaczyć i nie naurągać,
Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać
To same twe usta wykrzykną tobie wbrew:
Szuja!
Andrzej Saramonowicz
Piotr Tymochowicz o rozmowie z Kukizem: „Byłem przerażony jaki to kretyn”
Piotr Tymochowicz
Po wielu rozmowach telefonicznych spotkaliśmy się na kilka godzin w knajpie w centrum Warszawy na Hożej w 2014 roku, przed słynnymi wyborami. Pamiętam, że byłem przerażony.
Paweł Kukiz nigdy nie był moim klientem, więc mogę dość swobodnie się o nim wypowiadać. TVN nigdy nie dał mi możliwości obrony czy wypowiedzi – gdy trwała bezczelna i bezpardonowa nagonka na mnie. Nie mam więc do nich ani sentymentu ani jakiejś szczególnej potrzeby poparcia. Aczkolwiek uważam, że próba bezczelnego przejęcia tego medium przez Neobolszewików Kaczora uderza w Polską Rację Stanu, ponieważ nie znajdujemy się ani na wyspie San Escobar ani na Marsie – nie wspominając o księżycu.
Jest coś upokarzającego intelektualnie w tym, że od zarania dziejów polscy analfabeci polityczni zdawali się nie wiedzieć o tym, że Polska leży – w geometrycznym przynajmniej centrum Europy, pomiędzy potężnymi mocarstwami.
To co się zadziało w sejmie uderza bezpośrednio:
- w szeroko pojęty biznes, ponieważ daje jasny sygnał bez jakichkolwiek złudzeń – jak będą traktowani zagraniczni inwestorzy w Polsce. To koniec inwestycji zagranicznych. Oczywiście można mieć pełną gębę frazesów o potrzebie obrony polskich interesów czy polskich produktów – nawet o mediach nie wspominając. Czyli mówiąc prosto, zamiast Iphonów będziemy rozmawiać trzymając polski kartofel przy uchu, zamiast Internetu – możemy trąbić przez złoty róg, zamiast słuchawek – nosić copkę z piór… jasne.
- W politykę zagraniczną. W gruzach legła koncepcja, że Polska może nie tylko w świecie ale nawet w Europie czy na Malcie – odgrywać jakąkolwiek rolę. Z dzisiejszą Polską nie będzie się liczyć nawet San Escobar ani nawet Korea Północna – choć najbliżej Polsce do tego skansenu.
- w sojusz czysto polityczno – wojskowy, który był od początku kontrowersyjny ale dawał jakieś przynajmniej złudzenia bezpieczeństwa. Co prawda żaden żołnierz Amerykański nie umierałby za Polskę, ale dla Białorusi i Rosji – to byłby jakiś straszak. Teraz pozostało tylko poszukać prawnuczka Henryka Dobrzańskiego – Majora Hubala aby z szabelką zasiadł na konia czy kozę i pognał na przygraniczne czołgi białorusko- rosyjskie.
- w naszą pozycję w Unii Europejskiej – od której od 2015 bierzemy dość szybki kierunek Polexit’u.
- w pozycję gospodarczą Polski, która nigdy w historii nie była tak osamotniona jak współcześnie. Złotówka będzie się miała do dolara czy euro – jak świńska obora do zamku nad Loarą.
Reasumując:
bandyci polscy w garniturach polityków, wprowadzając nową ale i dobrze znaną w dużej części koncepcję neo-bolszewizmu niszczącą całkowicie Polską Rację Stanu – zasłużyli na karę śmierci – oczywiście po trybunale typu Proces Norymberski 2.0. Polscy neo-bolszewicy – zasłużyli jednocześnie na kolejny medal u Wladimira Wladimirowicza Putina.
A Kukiz ?
Po wielu rozmowach telefonicznych spotkaliśmy się na kilka godzin w knajpie w centrum Warszawy na Hożej w 2014 roku, przed słynnymi wyborami. Pamiętam, że byłem przerażony.
Pierdolił coś o wyborach jednomandatowych – z których chciał zrobić sztandar wyborczy ale na moje pytania o kompetencje o znajomość polityki czy polskiej racji stanu miał tylko jedną śpiewkę: „ja mam serce polskie, patriotyczne, uwielbiające Mazury, Tatry i Bałtyk. Moi przodkowie także kochali Polskę”.
Na takie wywody i wynurzenia – miałem tylko jedną uwagę, pytanie, powiedziałem mu: Paweł a tak naprawdę o co Ci kurwa chodzi, po grzyba jakiegoś ci burdy polityczne?
Pamiętam, że przełykając gęstą ślinę, (musieliśmy jakieś wino zamówić) powiedział z łezką w oku: – Nikt nie chce moich koncertów, do mediów mnie nie biorą, nie mam przyszłości jako muzyk, nie mam hajsu, jestem bankrutem.
Podziękowałem mu wtedy za szczerość, nawet się trochę wzruszyłem, choć lepiej by zrobił gdyby nic nie powiedział – wtedy miałbym domniemanie, że to kretyn a tak rozwiał wszystkie moje wątpliwości.
Nigdy więcej nie rozmawiałem z Kukizem ani o polityce ani o życiu, byłem przerażony nie tylko tym jak wielki to kretyn, ale przede wszystkim tym, że wiedziałem, że ma w Polsce wielkie szanse – bo naród polski w większości przynajmniej, kocha kretynów, idiotów, nierobów i nieudaczników – chyba najmocniej i co gorsza wybiera ich na polityków – na potęgę.
Potem rozmawialiśmy o tym, z kim miałby większe szanse, czy z lewicą, czy z PiSem, czy PSL’em. A ja miałem deja vu, przypomniał mi się film Marcela Łozińskiego z moim skromnym udziałem zresztą z 2004 roku – „Jak to się robi… ” i przez moment zobaczyłem Dariusza Konopkę zamiast Kukiza. Ale Darek pochodził z dalekiej wsi pod Tychami, nie wiedział kto był papieżem, nie miał pojęcia czy Polska graniczy z Francją czy z Hiszpanią i miał ledwo 18 lat. To tylko jeden epizod bezpośredniego spotkania – ale to wystarczy aby wiedzieć z kim mamy wątpliwą przyjemność rozmawiać.
Chciałoby się powiedzieć: macie to, co chcieliście, macie to na co w większości zasłużyliście, ale gdzieś głęboko w sercu pozostaje tępy, gorzki ból o zapachu stęchlizny.
Z drugiej strony zastanawiałem się przez chwilę co ja bym zrobił na ich miejscu – wcielając się w populistycznego neo-bolszewika – gdybym jak oni zarąbał tyle miliardów z państwowej kasy. Chyba tylko jedno: zaplanowałbym coś na kształt misji samobójczej politycznie by nawet rozmontowano moją partię, po to aby spokojnie gdzieś w Ameryce Południowej czy gdziekolwiek skapitalizować bandycko zagrabione pieniądze. Przecież „rodzina najważniejsza”.
Piotr Tomasz Tymochowicz
Piotr Surmaczyński: Pyrrusowe „zwycięstwo” pisowszczyków nic nie znaczy
Piotr Surmaczyński
Senat za 30 dni odrzuci ten bubel prawny po czym sejm nie zbierze bezwzględnej większości do odrzucenia weta senatu
Pyrrusowe „zwycięstwo” pisowszcyków i ich akolitów. Nic nie znaczy. Za chwilę bedą z podkulonymi ogonami wszystko odwoływać jak to już wielokrotnie bywało np z „Izbą wytrzeźwień dyscyplinarnych” czy ustawą „Antysemicką” dr Jakiego.
Na dodatek przegłosowali to po reasumpcji co czyni Ustawę nawet po przegłosowaniu uchwaloną z wadą prawną bo po decyzji sejmu o odroczeniu. Teraz senat za 30 dni odrzuci ten bubel prawny po czym sejm nie zbierze bezwzględnej większości do odrzucenia weta senatu.
Jednocześnie Kaczyński udowodnił sobie i innym, że nie panuje nad tym chaosem, który sam wywołał. Wiadomo, że Unia Europejska może uznać tryb uchwalenia pisowskiej ustawy za niezgodny z zasadami praworządności i zagrozić wstrzymaniem wypłat i co zrobi Kaczyński? Reasumpcje reasumpcji.
Koalicja z Kukizem będzie dla Kaczyńskiego niczym koalicja z Lepperem. Ta procedowana ustawa spowoduje pewien bunt społeczny i naciski zagraniczne. Trochę to jakby pisowcy właśnie założyli sobie stryczek stojąc na taborecie licząc na to, że nawet jak ktoś kopnie im spod nóg zydelek to nic się nie stanie.
Terain terain panie Kaczyński.
Piotr Surmaczyński
Wadim Tyszkiewicz: Czy Kaczyński zwariował?
Wadim Tyszkiewicz
Ten człowiek niedługo zejdzie ze sceny, ale w kraju po sobie pozostawi tylko popiół i zgliszcza, jeśli Polacy się nie obudzą.
Czy Kaczyński zwariował? Coraz więcej Polaków zadaje sobie to pytanie, teraz już nawet i ci z najbliższego otoczenia prezesa.
Jedno jest pewne, Kaczyński stracił całkowicie instynkt samozachowawczy. Zresztą tak jak inni „wielcy” przywódcy, tacy jak Mobutu z Konga, czy Hitler, który przecież w sposób demokratyczny wygrał wybory i w którego zapatrzone były miliony. Władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie i… odbiera rozum.
Kaczyński podejmuje decyzje coraz bardziej irracjonalne, nawet już sprzeczne z interesem swojej partii. Decyzje, którą prowadzą Polskę na kraj przepaści.
Są granice nieprzekraczalne, po przekroczeniu których zostaje już tylko równia pochyła i ciemność.
A czy jest się czemu dziwić? 38 milionowym krajem zarządza zły, zgorzkniały człowiek, przesiąknięty nienawiścią do Polski i samego siebie, całkowicie oderwany od rzeczywistości, nie znający kompletnie życia. Trzymany teraz w złotej klatce Faradaya (przeciw podsłuchom) bez okien.
Kaczyński decyduje o losie kobiet i ich cnotach niewieścich, choć nigdy nie miał kobiety, żony czy choćby kochanki(a?). Ten człowiek nie chodzi po ulicach, nie rozmawia z ludźmi, nie robi zakupów, nie płaci w barze za hamburgera. Polskę widzi tylko z zza szyby rządowej limuzyny, kiedy mknie z Żoliborza na Nowogrodzką. Otoczony pariasami i usłużnymi głupcami, ma wykrzywiony obraz rzeczywistości. To taka woskowa postać jak z horroru, taka Laleczka Chucky.
Człowiek szalony podejmuje szalone decyzje. Kaczyński podejmuje ich coraz więcej. Krótko mówiąc: idzie po bandzie. I gdyby to on tak sam decydował tylko o swoim życiu. Ale od humoru czy nastroju Kaczyńskiego, od jego ukrytych fobii i uprzedzeń, od jego szaleństwa zależy los Polski i 38 milionów Polaków.
Dzisiaj Kaczyński idzie na wojnę ze wszystkimi: z Narodem, z Europą, z Rosją, z USA… Gdyby to były inne czasy, Kaczyński już wyprowadziłby czołgi na ulice. Jaruzelski przy Kaczyńskim to zwykły harcerzyk.
Statek z kapitanem Kaczyńskim nabiera już wody i zaczyna tonąc, pytanie tylko: kogo pociągnie za sobą na dno i co będzie z tą naszą Polską?
Ten człowiek niedługo zejdzie ze sceny, ale w kraju po sobie pozostawi tylko popiół i zgliszcza, jeśli Polacy się nie obudzą.
Kaczyński marzył o tym, żeby zostać emerytowanym zbawcą Narodu, ale dzisiaj bliżej mu do tego narodu grabarza.
Wadim Tyszkiewicz
Bartek Węglarczyk: Każdy, kto zagłosuje za ustawą anty-TVN, zagłosuje przeciwko bezpieczeństwu Polski
Bartek Węglarczyk
Jeśli po rozbiciu sądownictwa władzy uda się rozbić media, nie będzie w Polsce już wolnych wyborów, bo takich nie ma bez wolnej informacji.
Facet, który dowodzi Wiadomości TVP, tłumaczy na Twitterze, że jeśli ceną za gwarancje bezpieczeństwa USA jest uleganie interesom amerykańskich firm, to taki sojusz nie jest nic warty. Rozumiecie? Człowiek, który nie może się doczekać, jak jego polityczni szefowie zabiją jego konkurencję, jest nie tylko czystym złem, ale jest również skrajnie niebezpieczny.
Nie ma żadnego znaczenia, czy lubicie TVN, czy nie. Nie musicie go nigdy oglądać. Ale jeśli zgodzimy się, że władza może zamknąć dowolną stację TV tylko dlatego, że mu przeszkadza, to znaczy, że godzimy się, by w Polsce była Rosja.
Jeśli władza jest gotowa poświęcić do tego sojusze, które gwarantują Polsce bezpieczeństwo, to znaczy, że ta władza wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli.
Każdy, kto zagłosuje za ustawą anty-TVN, zagłosuje przeciwko bezpieczeństwu Polski i przeciwko temu, by pozostawała ona na Zachodzie. Są rozkazy, których nie wolno wykonywać. Polityka i przyzwoitość się nie mieszają, ale są momenty, w którym się wykluczają. To jeden z takich momentów.
Jeśli po rozbiciu sądownictwa władzy uda się rozbić media, nie będzie w Polsce już wolnych wyborów, bo takich nie ma bez wolnej informacji. Jeśli ci, którzy nie lubią TVN-u, nie staną w jego obronie, będą następni do ścięcia.
Dziennikarz, który nie broni dziś TVN-u, nie jest dziennikarzem, lecz żołnierzem władzy, bo tu nie ma już żadnej szarości.
Bartek Węglarczyk
Wadim Tyszkiewicz: PiS chce wyciąć 1200 hektarów lasów dla fanaberii i chorych urojeń partyjnych kacyków
Wadim Tyszkiewicz
W chorej wyobraźni partyjnych kacyków zrodziła się myśl państwowych fabryk i koncernów. Będą stołki dla prezesów Obajtkopodobnych.
PiS chce wyciąć 1200 hektarów lasów dla fanaberii i chorych urojeń partyjnych kacyków z podkarpacia. Samorządowcy w Polsce nie są przychylni tej władzy, ale jest prezydent Stalowej Woli, Lucjusz, pieszczoch władzy i prezydent Jaworzna startujący w wyborach z poparciem PiS- oni już tak. To tutaj najwyższe władze są witane z fanfarami. Na komisji senackiej ten kretyński pomysł został poddany druzgocącej krytyce nawet przez niektórych senatorów PiS, rozgoryczonych niezrozumiałymi decyzjami kolesi, którym bliżej jest do ucha prezesa. Tak się teraz rządzi Polską.
Premier naszego dumnego kraju bredził coś o milionie aut elektrycznych. Elon Musk musi być w totalnym strachu. Tesla zagrożona. Panika w Mercedesie, BMW, Audi, VW czy Skodzie. Polskie cudo światowej motoryzacji sieje postrach.
A tak na poważnie, PiS kroczy drogą bolszewików. Najpierw obalaliśmy komunę, żeby gospodarkę socjalistyczną zastąpić wolnorynkową, żeby teraz wracały państwowe kołchozy.
W chorej wyobraźni partyjnych kacyków zrodziła się myśl państwowych fabryk i koncernów. Będą stołki dla prezesów Obajtkopodobnych.
Była Syrenka startująca w rajdzie Monte Carlo, dlaczego nie ma być Izera? Już w 2023 (tuż- tuż) na drogi ma wyjechać to cudo światowej i polskiej motoryzacji. Nawet Chińczycy mogą pozazdrościć takiego tempa. Towarzysz Stalin może być dumny ze Stalowej Woli.
Kilka lat temu w roku 2028 w Nowej Soli odbyła się „premiera” tego polskiego samochodu elektrycznego (jeszcze wtedy nazywał się Heron Electric). Producenci krasnali ogrodowych (dzisiaj projektują dla NASA) na zlecenie rządu wykonali prototyp tego cuda. Lakier położony został perfekcyjnie. Żywica zdążyła zakrzepnąć. Koła udało się pożyczyć. Cudo podparto cegłami. Auto, czy raczej jego skorupa, wyglądało imponująco. Chłopaki spisali się na medal. Przyjechali ważni ludzie, zrobili zdjęcia i tyle tego. Autko następnego dnia poszło na przemiał. Tak powstają fundamenty polskiej motoryzacji.
A 1200 hektarów lasów? Każdy samorządowiec w Polsce chciałby rozwoju gospodarczego, stref przemysłowych, nowych fabryk i miejsc pracy. Jednak dzisiaj zgoda na wycinkę choćby 2-3 hektarów lasów graniczy z cudem. Koszt? Pomijając sam zakup, za wycinkę do Lasów Państwowych płaci się ok. 300 000 zł za hektar od razu i kolejne 300 000 zł w ratach przez 10 lat. Takie opłaty ponosimy my w Nowej Soli i ponoszą samorządowcy i Polacy w całej Polsce. A Stalowa Wola będąca bastionem PiS? Wycinka 1200 hektarów lasów X +/- 600 000 zł = +/- 720 milionów zł – zwolnione z opłat!!! Takie straty poniesie budżet państwa, nie wiedząc w czyje ręce ostatecznie trafi wylesiona ziemia.
Taką ustawę przygotował rząd. Ustawę!!! Nie znam drugiego takiego przypadku w historii, żeby ustawą wydawać zgodę na wycinkę lasów i zwalniać z opłat. Oczywiście chodzi o zgodę dla swoich.
Senat z miażdżącą przewagą jest przeciw temu kretyńskiemu pomysłowi, uznając go za największy bubel legislacyjny w historii.
Ale po odrzuceniu Senatu, Sejm pisowski z Kukizem i Konfederacją może to dziwadło partyjne puścić.
Takie mamy bandyckie państwo PiS.
P.S. Już w Stalowej Woli ,,produkują ” 30 milionów maseczek miesięcznie. Szacunkowo skarb państwa stracił około 250mln . Sam PAD dumnie otwierał tą inwestycję. Miała być narodowa szwalnia – a do dnia dzisiejszego w hali jakoś dziwnie pusto.
Czy kiedyś to zostanie wyrównane: Fundusz Inwestycji Lokalnych dzielonych przez rząd, II i III transza: Nowa Sól – ZERO, Stalowa Wola- wagon pieniędzy za przysługi dla PiS. Taki mamy klimat.
Wadim Tyszkiewicz
Sunday Roast – czyli co Anglicy jedzą w niedzielę?
Anna Frach
Kuchnia angielska, wciąż nie porusza serc miłośników dobrego jedzenia. Zdecydowanie pozbawiona jest wyrafinowania, a niewielka, wręcz symboliczna ilość stosowanych przypraw (mowa a typowej angielskiej kuchni bez wpływów hinduskich) przypomina mi moje czasy przedszkolne i jałowe „mimry z mamrami”.No ale nie o tym miało być co się komu podoba, tylko o tym, co Wyspiarze jedzą w niedzielę.
Na śniadanie zapewne niezmiennie English Breakfast , o którym więcej możecie przeczytać w artykule „Full English Breakfast – historia angielskiego śniadania”.
A na niedzielny obiad nazywany Sunday Lunch, Sunday Dinner lub Sunday Roast (Niedzielna pieczeń), Anglicy jedzą pieczone mięso z dodatkiem ziemniaków, Yorkshire pudding, warzywami oraz sosem pieczeniowym.
Niedzielny obiad przypomina spożywany podczas Świąt Bożego Narodzenia Christmas dinner, jest jednak od niego mniej obfity.
Mięso
Mięsem serwowanym jako Sunday roast najczęściej jest wołowina, kurczak, baranina, jagnięcina lub wieprzowina. Rzadziej spotyka się pieczoną kaczkę, gęś, indyka bądź inne ptactwo łowne.
Warzywa
Sunday roast może być podawany z wieloma różnymi gotowanymi lub pieczonymi warzywami. Podawane warzywa różnią się w zależności od regionu i pory roku. Zazwyczaj w skład dania wchodzą pieczone ziemniaki polane sosem z pieczeni.
Poza ziemniakami serwuje się również tłuczoną rzepę lub brukiew, pieczony pasternak, gotowaną kapustę, brokuły, fasolę szparagową, marchew lub groszek.
Dodatki
do wołowiny – Yorkshire pudding, suet pudding, angielska musztarda lub chrzan
do wieprzowiny – skwarki, farsz szałwiowo-cebulowy, sos jabłkowy lub musztarda
do baraniny – sos miętowy lub galaretka porzeczkowa
do kurczaka – pigs in blankets, kiełbaski, sos chlebowy, sos żurawinowy lub galaretka porzeczkowa
Anna Frach, The Fad (źródło Wikipedia)
Piotr Tymochowicz: Nie wierzcie w brednie, że Andrzej Lepper popełnił samobójstwo
Piotr Tymochowicz
Nie wierzcie w brednie o tym, że sam popełnił samobójstwo. Andrzej zwierzał mi się z najbardziej intymnych rzeczy i problemów.
Dziś mija 10 rocznica Śmierci nie tylko mojego klienta – z którym rozpocząłem kiedyś długą podróż w świat polityki ale przede wszystkim Przyjaciela – którym w naturalny sposób został po zwycięstwie wyborczym.
Nie wierzcie w brednie o tym, że sam popełnił samobójstwo. Andrzej zwierzał mi się z najbardziej intymnych rzeczy i problemów. Pragnął pomóc swojemu synowi. Był zrezygnowany i przygnębiony to prawda, ale był też jak mało kto oswojony z trudnościami które musiał pokonywać.
Na kilkanaście godzin przed śmiercią powiedział mi „Piotrze tym razem, wiem, że będą chcieli mnie zabić, przechowaj wszystko co ci dam w bezpiecznym miejscu”.
Kiedyś przegadaliśmy całą noc o samobójstwie rzekomym Barbary Blidy, mówił mi wtedy, że jako głęboko wierzący człowiek nigdy nie będzie miał zrozumienia dla aktu samobójstwa.
Nie wierzcie, że Andrzej Lepper był wytworem służb specjalnych. To brednie, hien dziennikarskich, które chciały zaistnieć przy okazji śmierci mojego przyjaciela.
To ja osobiście – pierwszy go namawiałem aby przemianował związek zawodowy Samoobrona w partię polityczną i aby startował do parlamentu, tłumacząc mu, że tylko w ten sposób będzie miał realny wpływ na rzeczywistość.
Śmiał się wtedy, „ja do polityki i na Wersal nadaję się jak traktor na tor wyścigowy” – mówił mi wtedy.
Potem – owszem były takie zapędy aby osaczyć go za pomocą ludzi służb – ale przez ponad 3 lata – skutecznie to udaremniałem. Próbowano mnie wielokrotnie przekupić aby dostać się do bezpośredniego otoczenia Andrzeja Leppera.
Najpierw agent WSI Jan Prochowski vel Proch, potem generał WSI Kwiatkowski – współpracujący z SLD.
Nadaremno. Śmialiśmy się z tych podchodów. Jan Prochowski – groził mi śmiercią w razie odmowy.
Andrzej o wszystkim wiedział – na bieżąco.
Nie wierzcie w to, że w jakikolwiek sposób zdradził go – jeden z najbardziej oddanych mu ludzi – Janusz Maksymiuk. To brednie. Janusz miał epizod współpracy ze służbami, ale jawnie nam o tym mówił i dzięki niemu – wielokrotnie udało się Andrzeja ochronić przed ich wpływem.
Nie wierzcie w to, że Andrzej Lepper – chciał się umówić z Kaczyńskim by ostrzec go przed planami Platformy. To brednie. Odradzałem mu tego spotkania. Andrzej wierzył w to, że może Kaczor nie w pełni zdaje sobie sprawę z tego jakich ludzi ma wokół siebie. W swojej własnej partii. Wiedziałem, że to naiwność. Kaczor – to potwór od samego początku.
Nie wierzcie w to, że Andrzej był uwikłany w jakikolwiek skandal seksualny. On nigdy w żadnych orgiach ani pijaństwie nie brał udziału. On był byłym sportowcem, stroniącym od alkoholu.
Bywałem na 300 może 400 bankietach Samoobrony nie tylko w biurach, czy w podejrzanych lokalach ale i u Witaszka i innych działaczy. Wielokrotnie spotykałem tam mizdrzącą się do wszystkich Anetę Krawczyk. Nigdy – pod żadnym pozorem nie nazwalibyście jej wtedy biedną czy wykorzystywaną kobietą – raczej zaprzeczeniem płci pięknej pod każdym względem.
Za wykonanie swojej misji dostała w prezencie w Radomsku piękną piętrową willę – wszyscy z tamtych okolic o tym wiedzą, wszyscy znają jej przeszłość. Wszyscy milczą do dziś.
Andrzej mnie wielokrotnie przestrzegał :„Zobacz zboczeńca chcą ze mnie zrobić na siłę, ty się zastanów czy chcesz się ze mną zadawać, bo tylko patrzeć, jak ci jakieś świństwa podłożą także”
Nie mylił się.
Nie wierzcie w to że wszystkie swoje tajemnice Andrzej zabrał do grobu. Ja byłem powiernikiem wielu jego tajemnic, i dlatego postarano się skutecznie mnie wyeliminować z jakiegokolwiek życia publiczno- politycznego.
Byłem i jestem wciąż śmiertelnie niebezpieczny dla jego oprawców.
Nie wierzcie w to, że Andrzej się kogokolwiek bał. To był bardzo dobry i naiwny ale i odważny człowiek. Naiwny, bo do ostatnich chwil, wątpił w bestialstwo swoich wrogów. Przewidywał – na wszelki wypadek, ale wątpił.
Drogi Andrzeju nie zapomniałem o Tobie.
Ty jeszcze przemówisz zza swojego grobu.
Piotr Tomasz Tymochowicz