Adam Mazguła
Coraz mniej mamy w PiS-Polsce policjantów, coraz więcej bezkarnych bandytów politycznych w mundurach służby państwowej. Jednak nie wolno im ulegać. Dopytywanie i wyjaśnianie okoliczności represji każdej ich ofiary, to nasz obowiązek. Jutro może to być każdy z nas.
W niedziele w Płocku stracił życie kolejny obywatel po wizycie na komisariacie. Tym razem 32-letni ojciec 1,5-miesięcznej córki, który podróżował również z żoną prywatnym samochodem, podobno sprowokował policjantów do interwencji. Po niej stracił życie i osierocił córkę.
Jak twierdzi policja, bo nikt inny nie ma nic do powiedzenia, zmarły był agresywny, miał błędny wzrok, łamał wszelkie przepisy, uszkodził im mundury i pobił policjantów. Wezwano kilka zespołów patrolowych do jednego kierowcy, użyto gazu obezwładniającego i odwieziono na komisariat. Tam, oczywiście, że bez udziału policjantów, pewnie ze złości zasłabł i zmarł. Ciekawe?
Kto pamięta okoliczności śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie we Wrocławiu? Pierwsze komunikaty były identyczne. Dopiero po ujawnieniu nagrań z paralizatora, okazało się, że nie był poszukiwany, był niewinny i zmarł w wyniku tortur, jakie zorganizowali policjanci w łazience komisariatu. Mimo to przestępca generalny kraju, PiS-minister ON oraz PiS-minister SWiA osobiście mataczyli w sprawie i organizowali pomoc dla sprawców i nagonki prawne na niewygodnych świadków zdarzenia. Zniknęły nagrania z monitoringi wewnętrznego komisariatu, a sekcja zwłok nie ujawniła niczego podejrzanego. Zmarł na niewydolność, prawdopodobnie po użyciu narkotyków. Tak działa PiS-system bezprawia i tuszowania prawdy.
Jak było tym razem? Trudno wyrokować. Jednak powalają mnie już obecnie przytaczane informacje rzecznika prasowego policji. Wynika z niej, że zatrzymano groźnego przestępcę, który wyglądał na narkomana, który uciekał, aż bohaterskie patrole policji zatrzymały go i poprosiły o dowodzik. On jednak rzucił się na nich, pobił, uszkodził mundury i dopiero gaz uspokoił delikwenta. Pomagała mu partnerka i tylko 1.5-miesięczne dziecko nie uszkodziło żadnego policjanta, a o niekontrolowanym siusianiu ma mundur milczy rzecznik policji. Potem „agresywny bandyta” został przetransportowany na komisariat i nagle zmarł.
No przecież, że nie pod wpływam tortur, pobicia i stosowania technik przemocy bezpośredniej. Ciekawe, czy nagrania z komisariatu już zginęły, czy dopiero później, z akt prokuratorskiego śledztwa?
Przecież takich spraw w okresie rządów PiS-u mieliśmy już dziesiątki. Wszystkie kończą się tak samo, jak sprawa Przemyka w PRL.
Budowanie pozycji PiS-policji, jako bezkarnych i opresyjnych bandytów jest na rękę Kaczyńskiemu.
Po pierwsze, policja zrywa więzi ze społeczeństwem i musi być wierna, na dobre i złe z jedynym ich dobrodziejem i w razie potrzeby wybawcą.
Po drugie, tak buduje się siłę władzy wobec jej przeciwników. Nie jest ważne, że policja łamie prawo, bije i morduje, bo tak ma być, macie się jej wszyscy bać, a nie się skarżyć. Macie być ulegli, bo mogą nawet zabić i nikomu z nich włos z głowy nie spadnie. Dlatego dla Kaczyńskiego, Kamińskiego, Ziobry, Szymczyka… nie jest ważne, czy policja działa zgodnie z prawem, ważne jest, że działa skutecznie i po ich stronie mocy.
PiS-policja ma 100 tysięcy funkcjonariuszy. Z tego w niektórych komisariatach braki kadrowe sięgają 30%. Znaczna grupa, czasami sięgająca kolejnych 30% jest wyłączenia ze służby z przyczyn zdrowotnych i pandemicznych. Ktoś musi pilnować tych komisariatów. Młodzież nie garnie się do służby, mimo wysokich zarobków oraz premii za interwencje i represje wymagane, udokumentowane i porównane statystyczne.
Niewyszkoleni, niewykształceni, nieznający swoich praw i obowiązków, niecierpliwi i chętni do bezkarnej opresji innych, do korzystania ze swojej władzy na ulicach, to kierunek budowania PiS-kadr policji. Taka jest też droga do umacniania represji reżimu.
Coraz mniej mamy w PiS-Polsce policjantów, coraz więcej bezkarnych bandytów politycznych w mundurach służby państwowej. Jednak nie wolno im ulegać. Dopytywanie i wyjaśnianie okoliczności represji każdej ich ofiary, to nasz obowiązek. Jutro może to być każdy z nas.
Dlatego interesuje mnie, co stało się w Płocku i dlaczego nie żyje zdrowy, młody człowiek, który chwilę wcześniej podróżował z małym dzieckiem i żoną prywatnym samochodem. W takim składzie i bez uzbrojenia nie napada się na kilka patroli policji.
Co się stało, że policja wyprowadziła go z równowagi w taki sposób, że musiał zginąć i osierocić dziecko? Winni nie powinni ujść karze i muszą wynagrodzić osieroconym stratę. W przeciwnym razie jesteśmy państwem barbarzyństwa i zaniku człowieczeństwa.
Adam Mazguła