TheFad.pl – Polska i Świat. Opinie i komentarze

Dariusz Stokwiszewski: Zbigniew Ziobro „broni Konstytucji”; czy tej obowiązującej, czy innej, przygotowywanej przez „dobrą zmianę”?!

Zbigniew Ziobro. Fot. commons.wikimedia.org

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Według Ziobry, ciężkie upośledzenie dziecka poczętego, ani jego nieuleczalna choroba (a zwłaszcza prawdopodobieństwo zaistnienia takiego faktu), nie może być konstytucyjnie umotywowane i tym samym, wystarczające do przerwania ciąży kobiety.

 

Wprowadzenie jakichkolwiek ograniczeń prawnej ochrony życia dziecka poczętego jest możliwe w sytuacji absolutnej konieczności (z tego, co mi wiadomo, pan Z. Ziobro takiej nie widzi), gdyż jedynie w ten sposób, możliwa jest ochrona innego, równie ważnego w konstytucyjnej hierarchii dobra – prawa do ochrony życia innej osoby (cytat z ministra).

Według Ziobry, ciężkie upośledzenie dziecka poczętego, ani jego nieuleczalna choroba (a zwłaszcza prawdopodobieństwo zaistnienia takiego faktu), nie może być konstytucyjnie umotywowane i tym samym, wystarczające do przerwania ciąży kobiety. Uzasadniając w ten sposób swoją propozycję absolutnego zakazu aborcji, kieruje tę sprawę do Trybunału Konstytucyjnego (sic!). Nie wiem jak czytelnicy, ale ja potrafię przewidzieć z pewnością to, jakie orzeczenie TK wyda! Tak już mam, że nieraz nachodzi mnie moc jasnowidzenia.

Wobec tego ja szary obywatel RP, korzystając z gwarancji zawartych w Jej Konstytucji z 1997 roku, zgodnie z art. 37 i w związku z art. 63, w imieniu własnym chciałbym pana ministra zapytać o to, czy śląc do TK swoje zapytanie, także kierował się, wspomnianą przeze mnie, Ustawą Zasadniczą?! Pytanie to jedynie z pozoru może zabrzmieć dziwnie, ale zapewniam, że w dalszej części moich rozważań wyłuszczę to, co miałem na myśli.

Zacząłem od kwestii kontrowersyjnej (według większości z nas nie do przyjęcia), ale też wyjątkowo machiawelistycznie opracowanego posunięcia, które ma zdjąć z rządu odium odpowiedzialności za wprowadzenie najsroższej w całej Europie ustawy antyaborcyjnej, wprowadzającej także drakońskie kary na osoby ją łamiące. Owo odium, złożone ma być na karb Trybunału Konstytucyjnego, któremu przewodniczy mgr Julia Przyłębska (sic!), co samo w sobie powoduje ogromne wątpliwości natury etyczno – moralnej, a także (co ważne) merytorycznej. Z mojej wiedzy nie wynika to, aby kiedykolwiek wcześniej ktoś o tak słabych podstawach prawa przewodniczył tak ważnej instytucji, zarezerwowanej dla wybitnych naukowców i praktyków. Powołanie pani Przyłębskiej na stanowisko prezesa dezawuuje tenże TK. I nie ma tu mowy o tym, że osobiście mam coś przeciwko osobie, której nawet nie znam, ale o niewzruszalną dotąd zasadę! Przecież ten Trybunał decyduje o losach państwa; nie może nim więc kierować nikt z nadania tej, czy innej partii. Tym bardziej, jeśli nie ma dorobku naukowego, a jedynie stopień zawodowy – tak zresztą, jak pan – magistra. To stanowczo zbyt mało do pełnienia takiej funkcji!

Jednak ad rem panie ministrze, gdyż obiecałem wyjaśnić powody moich wątpliwości co do tego, której konstytucji raczy pan bronić. Według ogólnej w Polsce i Europie opinii ta wspomniana przeze mnie została złamana przez was już tyle razy, że zapewne „wybiega pan w przyszłość”, tę obecną ustawę zasadniczą pomijając?! Czy mam rację?! Na pewno zechce pan jednak zaprzeczyć, mówiąc, że wbrew temu, co ja napisałem stoi pan na straży Konstytucji z 1997 roku, na którą wszyscy państwo przysięgaliście. Jeśli pan zaprzeczy temu, że jest ona łamana, to ja zadam jeszcze kilka pytań szczegółowych, co pomoże mi zrozumieć pana racje, a może przeciwnie – umocni mnie bardziej w moim przekonaniu.

Przystępuję do sprawy, posługując się kilkoma wybranymi przepisami konstytucji (nie są to cytaty, a w większości moja interpretacja – zapewniam jednak, że właściwa):

Szanowny Panie Ministrze, proszę się opamiętać i skończyć z psuciem państwa polskiego, gdyż nikt oraz nic nie jest „wieczne”. Nie jest również taką wasza władza. Dziś, po tym wszystkim, co robicie w jawnej sprzeczności z konstytucją, na którą sami przysięgaliście, musicie (myśląc „trzeźwo”) liczyć się konsekwencjami po tym, kiedy zostaniecie od tej władzy odsunięci. Ten czas się zbliża nieubłaganie, bo nasz Naród zaczyna „przeglądać na oczy”. Mało tego, myślę sobie także, iż jako osoba niekoniecznie lubiana przez pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego (on „zdrady” nie wybacza nigdy nikomu, a chyba tak też postrzega rozłam w PiS), to właśnie pan może stać się owym przysłowiowym „kozłem ofiarnym”, złożonym cynicznie przez tego pana na „ołtarzu” sprawiedliwości! Proszę się zastanowić czy warto się tak poświęcać dla sprawy straconej! Dodam, że ani KK, ani też biznesmen z nadwiślańskiego grodu panu wtedy nie pomogą. Tak uważam. Zostanie więc pan i Naród, ale ten będzie stać po pana przeciwnej stronie i surowo rozliczać!

 

Dariusz Stokwiszewski

 

 

Exit mobile version