Adam Mazguła
Artysta Jerzy Kalina wyjaśnia, że rzeźbę Jana Pawła II brodzącego w czerwonej wodzie, z głazem nad głową postawił, jako przesłanie pracy papieża zza grobu. Unicestwia on nowe formy komunizmu, które pojawiają się w Polsce w formie, chociażby LGBT. Jeśli to prawda, to ta narracja dyskwalifikuje go, jako człowieka
Rzeźbę Jerzego Kaliny, która pojawiła się przed Muzeum Narodowym w Warszawie, odczytuję wprost. Papież brodzi we krwi pomordowanych przez kościół milionów ludzi w imię ich agresywnej wiary. Głowa kościoła podnosi kamień i zastanawia się, czy jest bez winy, aby „pierwszy rzucić kamień”.
Rzucali je wszyscy papieże na przestrzeni dziejów kościoła. Podobnie Jan Paweł II, obok niewątpliwych zasług, chronił zbrodniarzy, ogłaszając ich świętymi, pozwalał zniewalać kobiety oraz ukrywał pedofilów, którzy dokonywali niezwykłych okrucieństw wobec dzieci.
Niech wspomnę, że nikt, nawet hitlerowcy nie palili publicznie ludzi żywcem, jak robili to z namaszczeniem duchowni lub ludzie powołujący się na miłość do Boga. Biskupi urządzali pokazowe egzekucje żywych pochodni na rynkach miast i na masową skalę, rekwirując przy okazji majątki spalonych z byle powodu. Agresja wiary jest najbardziej okrutna i szokująca, bo niesie ze sobą niesprawiedliwość, niezależnie zresztą od tego, o jaką wiarę chodzi.
Rzeźba "Zatrute źródło" przedstawia Jana Pawła II wrzucającego czarny meteoryt do czerwonej wody. Pomysły na interpretację? https://t.co/lrXdK3EgkM
— Justyna Kaczmarczyk (@Ju_Kaczmarczyk) September 23, 2020
Nie odczytuję tego pomnika, jako rozliczenie z kościołem, ale jako hołd składany niezliczonym ofiarom agresji kapłanów religii śmierci.
Przecież to miliony najczęściej zupełnie niewinnych ofiar, których nikt, jak do tej pory nie upamiętnił, nie oddał rodzinom zagarniętych majątków, nawet nie przeprosił!
Tymczasem artysta Jerzy Kalina wyjaśnia, że rzeźbę Jana Pawła II brodzącego w czerwonej wodzie, z głazem nad głową postawił, jako przesłanie pracy papieża zza grobu. Unicestwia on nowe formy komunizmu, które pojawiają się w Polsce w formie, chociażby LGBT.
Jeśli to prawda, to ta narracja dyskwalifikuje go, jako człowieka.
Dobrze, że sztuka niezależnie od zamiarów autora może przemawiać do ludzi otwartych i wolnych, do ich wrażliwości, wyobraźni i doświadczenia.
Jedno jest pewne, pomnik porusza, szokuje i wywołuje dyskusję, a o to przecież chodzi.
Adam Mazguła