Marcin Matczak
Trzeba naprawdę nienawidzić demokracji, żeby zorganizować wybory, o których już dzisiaj wiemy, że będą rekordowe pod względem wyborczych protestów. Jaki ma sens wybieranie prezydenta w przekonaniu, że każdy element tego wyboru jest wadliwy? Żeby potem przez 5 lat walczył ze swoim Narodem?
Myślę, że wszyscy dzisiaj już rozumieją, dlaczego zamach na TK był zamachem stanu. Bez kontroli konstytucyjności ustaw demokracja zamienia się w dyktaturę. Aktualnie rządząca zwykła większość może zobić absolutnie wszystko, co jej się podoba. Do czasu, aż wszystko się zawali.
Jeśli wybory będą przeprowadzone z jednoczesnym przesyłaniem głosu oraz danych osobowych głosującego, nawet w osobnej kopercie, naruszona zostanie zasada ich tajności. Polega ona na tym, że głosujący ma poczucie tajności oddanego głosu. A tu nie ma - ta obawa dyskwalifikuje.
Trzeba naprawdę nienawidzić demokracji, żeby zorganizować wybory, o których już dzisiaj wiemy, że będą rekordowe pod względem wyborczych protestów. Jaki ma sens wybieranie prezydenta w przekonaniu, że każdy element tego wyboru jest wadliwy? Żeby potem przez 5 lat walczył ze swoim Narodem?
I na koniec, lżejszym tonem:
te wybory zaczynają przypominać jakąś specjalną edycję „Rolnik szuka żony”, w której tylko jedna kandydatka może jeździć traktorem, śpiewać i tańczyć, a reszta siedzi w swoich domach, bo jest epidemia. Na końcu rolnik uroczyście wysyła na poczcie list, w którym ma zdecydować, kogo wybiera, wszyscy się cieszą, że ma taki wielki wybór, ale list nie dochodzi, bo listonosz jest chory. I potem nie wiadomo, co z tym wszystkim zrobić.
Marcin Matczak