Roman Giertych
Za zgodą mego stryja Wojciecha Giertycha OP, Teologa Domu Papieskiego, publikuję Jego list do mnie w sprawie skłócania narodu przez oszczercze kampanie w mediach publicznych i odnoszący się również do podważania zaufania do lekarzy, którzy apelują o szczepienie się. Watykan, 20 lipca 2021 r.
Romku,
Nawiązując do naszej rozmowy, wydaję mi się, że tematem zapomnianym, o którym niewiele się mówi jest zaufanie. Gdy ludzie żyją w państwach rządzonych przez władze autorytarne lub spowitych przez wojny domowe albo mafie i wszyscy się wszystkich boją, to jest tragiczne. W zdrowym społeczeństwie ludziom się ufa. Wtedy relacje w rodzinach, miejscu pracy czy też na ulicy mogą być życzliwe, koleżeńskie. Ponadto szczególnie szanuje się ludzi mających autorytet. Nauczyciele, policjanci, lekarze, sędziowie, piloci, kelnerzy, dziennikarze a także politycy - i to z różnych obozów są traktowani poważnie. Nie twierdzi się, że oni wszyscy są obdarzeni charyzmatem nieomylności, ale liczy się, że kierują się wiedzą, roztropnością i osobistym rozeznaniem. Dlatego się ich szanuje i obdarza zaufaniem. A oni z kolei wiedzą, że jeśli zawiodą, będą z tego rozliczeni.
Kraj, w którym podstępnie nagrywa się przygodne rozmowy i potem je upublicznia nadając im złośliwą interpretację, w którym media publiczne szczują jednych na drugich, rozsiewając kłamstwa i oszczerstwa, w którym oczernia się przeciwników, potępia się ich na bazie podejrzeń czy zupełnie sfingowanych domysłów, bez założenia, że każdy jest niewinny dopóki mu winy sądownie nie udowodniono, w którym sztucznie dzieli się ludzi na przeciwstawne „sorty” i gdzie podważa się konstytucyjny ład, który ma stwarzać ramy dla szerokiego, różnorodnego, wewnętrznie wolnego społeczeństwa, taki kraj kroczy niebezpieczną drogą. Trzeba, aby ludzie oddolnie bronili się przed taką skłócającą trucizną. Każdy wytwarza wokół siebie jakąś atmosferę i niech się liczy ze swym słowem. Jest to pole dla osobistej odpowiedzialności i także wierności wobec ewangelicznych wartości.
Gdy kłamstwa i oszczerstwa nie spotykają się z kontrą, to wówczas narasta zło. Wielkie grzechy społeczne - jak nauczał św. Jan Paweł II w Reconciliatio et paenitentia - zawsze są sumą licznych indywidualnych grzechów. Gdy z wygody, lenistwa, braku nadziei lub zastraszenia ludzie godzą się na taki stan rzeczy i milczą, to i swymi codziennymi wyborami pomnażają grzech społeczny.
Skumulowanie niezdrowych postaw może mieć katastrofalne skutki. Może się zdarzyć, że wybuchną społeczne niepokoje, nad którymi trudno będzie zapanować, albo i też wydarzą się inne tragedie. Rany zadane przez zewnętrznego wroga goją się względnie szybko, a nienawiści wojen domowych trwają przez pokolenia. Czy ci, którzy świadomie skłócają naród, bo i lubują się w konfliktach będą kiedyś rozliczeni? Czy ci, którzy podcinają zaufanie do lekarzy zniechęcając do szczepień spotkają się z społecznym ostracyzmem, zwłaszcza, gdy zwiększy się śmiertelność spowodowana wirusem? Czy ci, którzy powinni nauczać, że kłamstwa i oszczerstwa są grzechem, a wolą milczeć czy też wręcz je potwierdzają, czy są oni świadomi, że staną przed sądem nie tylko ludzkim, ale także boskim?
Jest pewna korelacja pomiędzy ufaniem ludziom i ufaniem Bogu. Jedno wpływa na drugie. Gdy zachwiana jest ufność wobec ludzi, to czy wobec Boga może wzrastać?