Szukaj w serwisie

×
20 lutego 2019

Wielu obcokrajowców uważa, że „k***a” to jest podstawowe polskie słowo

Oprócz polskiej wódki, muzyki Chopina i Lecha Wałęsy, nasza Ojczyzna obcokrajowcom kojarzy się bardzo często ze słowem na k... i wielu z nich uważa, że jest to podstawowe polskie słowo.

1443645780_bffphu_600

– Są ludzie, którzy przy pomocy czterech słów, wulgaryzmów potrafią wyrazić wszystko – powiedział “Gazecie Lubuskiej” prof. Michael Fleischer z Uniwersytetu Wrocławskiego. Fleischer jest współautorem “Słownika Polszczyzny Rzeczywistej”. Książka ta zawiera tylko cztery hasła. To cały zasób słów, za pomocą których wielu naszych rodaków opisuje otaczający ich świat: "k***a", "c**j", "p*******ć" i "j***ć".

   Norbert    studiował w USA Jak pojedziesz na Green Point, to tamtejsi Polacy klną jeszcze bardziej, niż ci w ojczyźnie. Obcokrajowcy uważają, że “k***a” to jest podstawowe polskie słowo.

Jacek Antczak z “Gazety Wrocławskiej” w swoim tekście o “Słowniku Polszczyzny Rzeczywistej” przytacza kilka spośród 47 funkcji, jakie według badaczy spełnia słowo “k***a”.

Poza klasycznym “przecinkiem”, “k***a” może być choćby słowem otwierającym dyskusję lub zastępującym wyraz, którego nie możemy sobie przypomnieć. Za jego pomocą Polacy wyrażają dezaprobatę, zdziwienie, zachwyt, stwierdzają fakt, potwierdzają.

"K***a" naszym znakiem rozpoznawczym

Obecność słowa na “k” w naszym codziennym słowniku jest na tyle powszechna, że dla wielu obcokrajowców to właśnie ono stało się znakiem rozpoznawczym narodu znad Wisły i Odry.

– 30 lat temu byłem w Paryżu i wraz z grupą rodaków spacerowaliśmy po znanym ze “Stawki większej niż życie” pl. Pigalle – wspomina prof. Jan Miodek. – Były tam oczywiście słynne pieczone kasztany, które głośno zachwalał czarnoskóry sprzedawca. Gdy tylko usłyszał polską mowę, zaczął krzyczeć: “Pologne, Pologne, Pologne, k***a, k***a, k***a, za darmo, za darmo, za darmo!” – wspomina językoznawca.

 Julia pracowała w Irlandii Kiedyś łapałam stopa. Podwoziło mnie trzech miejscowych rzeźników. Jak się dowiedzieli, że jestem z Polski, powiedzieli, że pracują z Polakami i zaczęli krzyczeć “k***a, k***a, s*******j!”

Takich opowieści są setki. Prof. Miodek przywołuje chociażby artykuł Krzysztofa Teodora Toeplitza, w którym dziennikarz opisywał swoją zagraniczną wizytę na jednym z polskich wojskowych cmentarzy: – Było to chyba w Afryce. Na którymś z nagrobków obok imienia i nazwiska ktoś wydrapał właśnie słowo “k***a” – mówi Miodek.

Jan Miodek o słowie "z****iście"•Gazeta Lubuska / Youtube.pl

Sebastian Kustra, redaktor naczelny “Monitor Magazine” w artykule opisującym lotnisko we Frankfurcie, pisał ostatnio:

 Moje ucho – wrażliwe na wszelkie lingwistyczne niuanse – co rusz wyłapywało popularne polskie słowo na literę “k”. I to zadziwiająco często, kiedy przechodziłem obok ekip remontowych niemieckiego terminalu. Jak się okazało, piękny pirs we Frankfurcie to po prostu dzieło polskich robotników. I jak w takich chwilach nie być patriotą?

– To jest i śmieszne, i smutne – mówi Kustra w rozmowie z naTemat.pl o polskim przeklinaniu. Przyznaje, że wielokrotnie będąc za granicą właśnie po słowie “k***a” rozpoznawał rodaków. – Najczęściej byli to właśnie zatrudnieni tam robotnicy, kelnerzy, czy ludzie sprzątający pokoje hotelowe – wspomina.

Przeklinamy wszyscy

Językoznawcy twierdzą jednak, że dziś przeklinają wszyscy, a nie tylko przysłowiowi szewcy czy robotnicy. – Przekleństwa są wszechobecne. Przypominam sobie ostatnie wakacje, gdy z pobliskiego boiska do moich uszu codziennie dobiegały gromkie “k***a ja p****le!”, wywrzaskiwane dziecięcymi głosami – mówi prof. Jan Miodek. – Gdy wracam pamięcią do czasów młodości, mam wrażenie, że tak nie było. Rodzice nie przeklinali przy dzieciach, znacznie rzadziej przeklinały też kobiety – wspomina językoznawca.

Krystyna Janda dla magazynu "Pani" Malowałam się do popołudniowego niedzielnego przedstawienia i usłyszałam taki dialog dwóch bełkoczących panów: – Jest wiosna, k...wa, zaraz będzie, k...wa, lato. Mam zamówioną, k...wa, taką odj...ną łódź, k...wa, nad Zegrzem. K...wa, żagiel. Normalnie, k...wa, będę pływał, całe k...wa, lato! Weszłem, k...wa, na łódź na próbę, k...wa, z psem, nie boi się. (...) Zaczynam, k...wa, normalnie k...wa, nowe życie!     A drugi głos, po chwili namysłu i bez emocji, mu odpowiedział: – Masz gó... nie łódź. Wiosna jest ch...owa. Lata może w ogóle, k...wa, nie będzie. A psa zgubiłeś, k...wa, dawno.

– Trudno powiedzieć, czy kiedyś w życiu prywatnym przeklinało się mniej, niż teraz. Natomiast niewątpliwie zaobserwować można wzrost akceptacji dla przekleństw w naszym życiu publicznym – mówi z kolei dr Ewa Rudnicka z wydziału „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zdaniem to z jednej strony efekt demokratyzacji i wolności słowa, ale i przemian naszego stylu życia. – Przekleństwami rozładowujemy stres i napięcie związane z naszym życiem zawodowym – ocenia.

CBOS za Wirtualnymi Mediami Ponad jedna czwarta polskiego społeczeństwa przyznaje, że nie używa wulgaryzmów. Natomiast prawie dwie trzecie - 62 proc. - posiłkuje się przekleństwami w sytuacjach stresu, zdenerwowania - ogólnie rzecz biorąc pod wpływem silnych emocji, być może również pozytywnych. Co dziewiąty respondent (11 proc.) deklaruje, że używa niecenzuralnych słów w celu "dookreślenia", dosadnego ujęcia elementów, swojej wypowiedzi. CZYTAJ WIĘCEJ

– Mnie również zdarza się przeklinać, przyznam nawet, że trochę to lubię – śmieje się Sebastian Kustra. Twierdzi, że w wielu przypadkach obcokrajowcy, których spotyka, po polsku znają tylko dwa słowa: “pierogi” i “k***a”. – Moi znajomi z Wielkiej Brytanii wprost uwielbiają brzmienie słowa “k***a”, często sami go używają. Coś musi w nim być. Może chodzi o to soczyste brzmienie “r” i “w”? – zastanawia się Kustra.

Nie tylko Polacy

Dr Ewa Rudnicka twierdzi jednak, że choć polskie przeklinanie rzeczywiście może zwracać uwagę, nie jest raczej wyjątkowe. – Takie tendencje, jak wzrost słownej agresji w filmach i programach telewizyjnych, w zglobalizowanym świecie są powszechne. W hollywoodzkich filmach również przeklina się na potęgę – mówi Rudnicka.

Janek studiował w Niemczech Kiedy spotykasz się z ludźmi i dowiadują się, że jesteś z Polski, to z dumą i radością krzyczą “Polen? K***a!”.

Dodaje też, że nie powinniśmy bardzo przejmować się tym, iż obcokrajowcy po polsku potrafią powiedzieć tylko kilka wulgaryzmów: – Tak jest we wszystkich językach. Słowa mocno nacechowane łatwo przyswoić, a przekleństwa zawsze mają ogromny ładunek emocjalny. Dlatego zawsze, gdy uczymy się obcego języka, tak szybko je zapamiętujemy – ocenia dr Rudnicka.

Źródło: natemat.pl



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję