Grupa młodzieży żydowskiej i muzułmańskiej z Niemiec odwiedziła były obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau, by poznać historię i zrewidować uprzedzenia.
– Teraz muszę wziąć prysznic dla duszy i dla ciała – mówi Khaled Naeem po wyjściu z mrocznego budynku krematorium w Auschwitz. Mruży oczy przed oślepiającym słońcem – wyraźnie widać, że jest wyczerpany i do głębi poruszony, w oczach kręcą mu się łzy. Natłok wrażeń przy zwiedzaniu byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau wyczerpał go emocjonalnie: krematoria, sterty butów i włosów, ciasnota baraków i duch miejsca, w którym Niemcy zamordowali ponad milion ludzi.
Obalanie uprzedzeń
– Jak w fabryce – mówi Khaled. – Jestem wstrząśnięty. - Sam uciekając z Syrii przez Jordanię do Niemiec widział już wiele cierpienia: ciała zmarłych podczas ucieczki, leżących przy drogach i całe rodziny, które utonęły w morzu.
Także Masa Alimam, 17-letnia Syryjka jest do głębi poruszona. – Najstraszniejsze było dla mnie, co naziści robili z dziećmi. Zwyczajnie je mordowali.
Inni uczestnicy podróży studyjnej z Niemiec nie chcą w ogóle rozmawiać – chcą milczeć i przez chwilę pobyć w samotności.
Projekt na rzecz tolerancji i przeciwko antysemityzmowi
25 osób, młodzi muzułmańscy uchodźcy i Żydzi wybrali się do Auschwitz, by poznać i zrozumieć najmroczniejsze rozdział niemieckiej historii. Uchodźcy z Syrii i Iraku i młodzi Żydzi, mieszkający w Niemczech, w wieku od 17 do 30 lat przyznają, że w czasie kilku wspólnie spędzonych dni udało im się obalić wiele uprzedzeń. W Niemczech nie przemilcza się faktu, że wśród muzułmańskich uchodźców jest wielu antysemitów. – Teraz postrzegamy siebie po prostu jako ludzi; religia nie odgrywa większej roli – mówi Judith Barneck, studentka z Bielefeldu, Żydówka. – Razem śmialiśmy się i razem płakaliśmy – dorzuca Masa Alimam.
Pomysł zorganizowania takiej wyprawy w niemiecką historię i zajęcie się odpowiedzialnością Niemiec wyszedł od Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech i Unii Progresywnych Żydów. – To projekt pilotażowy, który powinien znaleźć naśladowców – powiedział przewodniczący Centralnej Rady Muzułmanów Ajman Mazyek. Już kilkakrotnie towarzyszył on grupom młodych muzułmanów przy zwiedzaniu byłego obozu koncentracyjnego Buchenwald.
– Ten wysiłek się opłaca – podkreśla rabin Walter Homolka. Musi udać się pogodzenie Żydów i muzułmanów.
Chcą lepiej rozumieć Niemcy
Obydwaj nie zaprzeczają, że antysemityzm jest postawą właściwą niektórym muzułmanom w Niemczech, podobnie jak i części niemieckiego społeczeństwa. Lecz właśnie z tym chcą walczyć, realizując taki projekt.
– Nie rozumiałem tej całej historii z nazistami, bo w Syrii nie przerabialiśmy tego w ogóle w szkole. Teraz wiele stało się dla mnie jasne – mówi Masa Alimam.
Wsparcie projekt otrzymał także od polityków. W dniu, kiedy grupa była w Auschwitz, przyjechali tam także premierzy Szlezwiku-Holsztyna i Turyngii, Daniel Günther (CDU) i Bodo Ramelow (Lewica). Chcieli w ten sposób nadać projektowi rozgłosu i wesprzeć go.
– Nie twierdzę, że zwiedzanie obozu koncentracyjnego powinno być obowiązkowe. Obowiązek nic nie da – podkreśla premier Ramelow, nawiązując do pomysłu kilku niemieckich polityków, którzy postulowali obowiązkowe zwiedzania obozów koncentracyjnych przez migrantów. Także Khaled Naeem jest przeciwny takiemu obowiązkowi.– Kto może, powinien raz zobaczyć miejsce pamięci w obozie koncentracyjnym, ale nie róbmy z tego obowiązku – zaznacza.
Młodym ludziom podobało się, że do ich wizyty dołączyli politycy i nie postrzegają tego jako politycznego eventu. Obydwaj politycy poświęcili młodzieży sporo czasu, wspólnie obejrzeli ekspozycję, wzięli udział w małym nabożeństwie, zjedli z nimi obiad. Widać było, że zależy im na tym, żeby młodzi ludzie zrozumieli, czym było shoa i dlaczego Niemcy muszą pamiętać o swojej odpowiedzialności.
Rozmowa z ocalałym z Holocaustu
Numer 138817 do dziś jeszcze można odcyfrować na przedramieniu Wacława Długoborskiego. 92-letni były więzień KZ Auschwitz zgodził się na spotkanie z grupą z Niemiec, by o powiedzieć im, jak przeżył w obozie tortury i zbrodnie, jakie działy się wokół niego. Opowiadał o selekcji na rampie, o ludziach których pędzono prosto do komór gazowych, o obozach pracy. On sam trafił do Auschwitz, bo działał w polskim ruchu oporu. Pod koniec wojny udało mu się uciec.
Jak przyznał w rozmowie z Deutsche Welle, nigdy jeszcze nie spotkał się z żydowską i muzułmańską grupą, a odbył już wiele takich spotkań w międzynarodowym miejscu spotkań młodzieży w Oświęcimiu. – To, co opowiadał, jest bardzo poruszające – przyznaje później Judith Bartneck. – Jest to oczywiście jedyna szansa, by spotkać kogoś, kto sam to przeżył. Niedługo już takich szans nie będzie – wzdycha.
Pod koniec spotkania przewodniczący Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech Ajman Mazyek zadaje Polakowi jedno pytanie: czy może mu powiedzieć, jaką naukę można wyciągnąć z Holocaustu. Jego odpowiedź jest prosta: nie powinien się nigdy powtórzyć i wszyscy powinniśmy być braćmi.
REDAKCJA POLECA