Sprawą byłego rosyjskiego agenta Siergieja Skripala, otrutego w Wielkiej Brytanii, powinno zająć się NATO - mówi w rozmowie z Deutsche Welle były z-ca szefa sił Sojuszu w Europie, generał Sir Richard Shirreff - emerytowany oficer brytyjskiej armii z prawie 40-letnim doświadczeniem. Shirreff pełnił funkcję Zastępcy Naczelnego Dowódcy Sił Pokojowych NATO w Europie (SACEUR) w latach 2011-2014.
DW: Brytyjski rząd podejrzewa, że to Rosja stoi za atakiem na byłego rosyjskiego agenta, obywatela Wielkiej Brytanii, w którym użyto substancji uszkadzających system nerwowy. Czy i w jakim stopniu niepokoi Pana ta sytuacja?
Richard Shirreff: Mamy powód do niepokoju, bo pokazuje to absolutną bezwzględność Rosji, jeśli to rzeczywiście Rosja. Ale jeśli spojrzeć na motywy i na wypowiedź premier May na temat substancji, której użyto, to wiele wskazuje na Rosję. To by pokazywało absolutną pogardę Moskwy dla prawa międzynarodowego. To pogarda, która uświadamia, w jaki sposób rosyjskie przywództwo, zwłaszcza Putin, spogląda na Zachód, na swoje relacje z Zachodem. My tu na Zachodzie, w NATO, powinniśmy to sobie uświadomić i nie będziemy się musieli martwić, jeśli tylko zdecydowanie zareagujemy.
A jak Pańskim zdaniem powinna zareagować Wielka Brytania?
Wydaje mi się, że począwszy od umiarkowanych wypowiedzi premier May w poniedziałek, możemy obserwować całą gamę wypowiedzi, z których wynika dezaprobata. Możliwe są środki finansowe, polityczne czy międzynarodowe jak wydalenie dyplomatów.
Czy NATO powinno włączyć się w działania Londynu?
NATO absolutnie powinno być w to włączone. Użycie trucizny wyprodukowanej do celów wojskowych w ataku na suwerenne państwo NATO w 21. wieku to przypadek, o jakim mowa w art. 5 Traktatu NATO. Nie mam wątpliwości, że ambasadorzy krajów Sojuszu dokładnie się zastanowią, w jaki sposób NATO może pokazać solidarność z Wielką Brytanią. W jedności możemy pokazać siłę. NATO przez 70 lat dawało dowody temu, że jest sojuszem odnoszącym największe sukcesy i nie mam wątpliwości, że podejmie także i obecne wyzwanie.
Czyli uważa Pan, że przypadek Siergieja Skripala wypełnia warunki, o których mowa w art. 5 – atak na jednego oznacza atak na wszystkich?
Tak uważam. Jeśli na teren Wielkiej Brytanii została dostarczona broń potencjalnego agresora, to jest to oczywiście sytuacja, o jakiej mówi art. 5.
Jak NATO powinno na to odpowiedzieć? W brytyjskich mediach pojawiają się spekulacje na temat zwiększenia obecności wojsk we Wschodniej Europie. Wielka Brytania jest już obecna ze swoimi oddziałami w Estonii. Czy NATO powinno wysłać więcej wojsk?
Najważniejsze jest osiągnięcie zamierzonego efektu. Chodzi o przyjęcie postawy odstraszającej, tak by do kremlowskich i wszelkich innych decydentów dotarło, że nie wolno im wkraczać na terytorium krajów członkowskich Sojuszu. W ostatnich latach obserwowaliśmy zagrożenie ze strony Rosji poprzez jej bezprecedensową aktywność wojskową w bezpośredniej bliskości krajów bałtyckich. Efekt, do którego powinniśmy dążyć, to nie tylko zdolność do odpierania ataków hybrydowych, cyber-ataków, w jakie Rosja angażowała się między innymi podczas prezydenckiej kampanii wyborczej w USA, lecz także odstraszanie metodami tradycyjnymi. Niekoniecznie oznacza to zwiększenie liczebności wojsk. Powinny się stać częścią sprawdzonej armii, mającej wspólny plan działań na morzu, w powietrzu i na lądzie, z możliwością szybkiego wprowadzenia rezerw potrzebnych do ich wzmocnienia, a także do pełnej integracji z siłami zbrojnymi trzech państw bałtyckich.
Czy NATO powinno zintensyfikować współpracę z Ukrainą i udzielić jej tzw. Planu działania na rzecz członkostwa (MAP)? Niektóre brytyjskie media wspominają o tym w ramach możliwej reakcji w sprawie Skripala.
Nie sądzę, że to dobry pomysł. Obietnica członkostwa w NATO złożona (Ukrainie) na szczycie w Bukareszcie w 2008 r. bez możliwości poparcia jej wiarygodną zdolnością, była błędem. Państwa NATO są bardzo dobrze przygotowane do wspierania Ukrainy i powinniśmy to robić. Uważam, że najlepiej jest robić to dwustronnie, ponieważ udzielenie Ukrainie bezwarunkowej gwarancji prawie na pewno doprowadzi do wojny między NATO a Rosją. NATO musi pamiętać, że jest sojuszem obronnym; zadaniem NATO powinna być obrona terytorium NATO. Nie znaczy to, że powinniśmy pytać Putina, czy kogokolwiek innego o to, kto powinien być członkiem NATO. Ale NATO powinno działać realistycznie pod względem strategicznym. Słuszne było przyjęcie państw bałtyckich, byłych krajów Układu Warszawskiego. Ale wprowadzenie Ukrainy do NATO nie byłoby pragmatyczne.
To nie jest pierwsze otrucie byłego rosyjskiego agenta w Wielkiej Brytanii. Najbardziej znany jest przypadek Aleksandra Litwinienki w 2006 roku. Czy Wielka Brytania była zbyt miękka w stosunku do Rosji po zatruciu tamtym zajściu?
Jeśli to rzeczywiście Rosja zaatakowała Skripala i jego córkę, to by oznaczało, że ówczesną reakcję Wielkiej Brytanii odebrałaby w ten sposób, że skoro tamto uszło na sucho, to można to powtórzyć. Dlatego ważne jest podniesienie poprzeczki ryzyka tak wysoko, aby zapobiec takim atakom w przyszłości.
Napisał Pan książkę o możliwym scenariuszu wojennym między Rosją a NATO. Czy ten incydent może utorować drogę wielkiej wojnie?
Bez skutecznego odstraszania może stać się częścią katastrofalnej serii wydarzeń, nieporozumień i błędnych obliczeń. Stąd znaczenie odstraszania i obrony, dlatego dla narodów europejskich jest ważne, by ich pieniądze były inwestowane w skuteczny system obrony. Nie możemy przyjąć pokoju za pewnik. Kluczem tutaj jest zapobieganie takim wydarzeniom, o których piszę w swojej książce. Napisałem to, aby podkreślić słabość pokoju i potrzebę, aby NATO maksymalnie rozwijało możliwości obronne. Jeśli to zrobimy, nie mamy się czego obawiać.