Władze ChRL uczyniły wszystko, co w ich mocy, aby zataić wszelkie informacje o rozprzestrzenianiu się COVID-19 - powiedziała ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która w poniedziałek dla portalu Onet skomentowała reakcję Chin na epidemię koronawirusa.
Lunch time at the Dongfeng Honda plant in #Wuhan.
— AFP news agency (@AFP) March 24, 2020
China's central Hubei province where the #coronavirus was first detected, is making a slow transition back to normality after a two-month lockdown pic.twitter.com/4E0dQ7sGgb
- Władze ChRL uczyniły wszystko, co w ich mocy, aby zataić wszelkie informacje o ozprzestrzenianiu się COVID-19. Nawet wówczas, gdy chińscy lekarze w bohaterski sposób starali się ratować życie dziesiątkom, setkom, a następnie tysiącom chorych - napisała dla Onetu Georgette Mosbacher. Przypomniała etapy rozprzestrzeniania się koronawirusa od wybuchu epidemii, do którego doszło w grudniu ub.r. w mieście Wuhan w prowincji Hubei.
Władze Chin uczyniły wszystko, co w ich mocy, aby zataić wszelkie informacje o rozprzestrzenianiu się COVID-19, nawet wówczas, gdy chińscy lekarze w bohaterski sposób starali się ratować życie dziesiątkom, setkom, a następnie tysiącom chorych. https://t.co/Rt7OijqUKb #COVID19
— Georgette Mosbacher (@USAmbPoland) March 23, 2020
- Lekarze, którzy znaleźli się na pierwszej linii frontu, gorączkowo próbowali leczyć pierwszych pacjentów, informując jednocześnie władze prowincji i przedstawicieli rządu ChRL o pojawieniu się nowego wirusa o "charakterystyce przypominającej wirus SARS". Na Chinach spoczywała szczególna odpowiedzialność, by zachować pełną transparentność w sprawie tego, co wiedzieli eksperci w tym kraju" - podkreśliła amerykańska ambasador.
- Już na początku stycznia chińskie władze nakazały zniszczenie próbek wirusa - stwierdziła. W ocenie Mosbacher, władze chińskie aktywnie cenzurowały i karały "tych odważnych Chińczyków, którzy próbowali powiedzieć prawdę".
- W miarę gdy mijały cenne tygodnie, a powaga sytuacji stawała się oczywista, przedstawiciele Chińskiej Republiki Ludowej czynili szeroko zakrojone przygotowania w celu ochrony własnej ludności. Równocześnie jedynie wybiórczo dzielili się informacjami, takimi jak genetyczna sekwencja wirusa. Stosowali obstrukcję wobec międzynarodowych organów ochrony zdrowia, które oferowały pomoc, zwracały się o dostęp i zabiegały o uzyskanie dalszych informacji. Gdyby te same władze postąpiły właściwie i na czas zaalarmowały o tej chorobie, Chiny - a także cała reszta świata, w tym Polska - mogłyby uniknąć jej negatywnego wpływu na naszą ludność. Chińczycy wiedzą, że winę za tę pandemię ponosi ich rząd - dodała Mosbacher.
Podała też, że rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chińskiej Republiki Ludowej wysunął - jak napisała - "fałszywe oskarżenia wobec Stanów Zjednoczonych w kontekście wirusa SARS-CoV-2".
Ambasador USA w Polsce zaapelowała, żeby podwoić wysiłki "na rzecz współpracy i szybkiego oraz transparentnego dzielenia się prawdziwymi informacjami o chorobie wywoływanej przez tego wirusa". Zwróciła uwagę, że w Polsce rząd USA niesie pomoc obywatelom amerykańskim w powrocie do domu, a ambasada i konsulat USA w Polsce pracują nad usprawnieniem pilnych podróży dzieci, które wymagają ratującej życie opieki medycznej w Stanach Zjednoczonych.
Przypomniała też, że Amerykański Urząd ds. Żywności i Leków współpracuje z Europejską Agencją Leków w celu usprawnienia procedur regulacyjnych dotyczących wytworzenia szczepionki oraz że USA są światowym liderem w zakresie pomocy w dziedzinie zdrowia publicznego.
"Nie miejmy żadnych wątpliwości: bohaterami tej historii są lekarze i pielęgniarki – wielu spośród których przebywa w Chinach – którzy ryzykują życie, aby powstrzymać tę straszliwą chorobę i ostrzec świat przed wiążącymi się z nią zagrożeniami. Konieczna jest swobodna cyrkulacja rzetelnych informacji – zwłaszcza w trakcie kryzysów. Obowiązkiem rządu jest ratowanie życia, a nie ratowanie twarzy" - podsumowała Mosbacher. (PAP)