Program satyryczny „Ucho Prezesa” cieszy się w Internecie wielką popularnością. W ósmym odcinku "Ucha..." pojawiła się Krystyny Pawłowicz. Posłanka obejrzała odcinek w którym została sparodiowania, ale najwyraźniej nie zachwyciła się tym, w jaki sposób została przedstawiona.
W kulminacyjnym momencie tego odcinka posłanka Pawłowicz starła się przed drzwiami do gabinetu prezesa z niemieckim ochroniarzem Angeli Merkel.
Jestem bardzo ładna, bardzo miła, życzliwa, łagodna i uśmiechnięta
"Pan Robert Górski opisał swe wulgarne wyobrażenie o mnie, skromnym pośle, emerycie, kobiecie w 8 odcinku swego" - oceniła Pawłowicz.
Zdaniem posłanki Pawłowicz, wyobrażenie to zostało "ukształtowane hejtami i bluzgami lewactwa", zapewnia przy tym, że "w rzeczywistości jest bardzo ładna, bardzo miła dla miłych, życzliwa, łagodna i uśmiechnięta."
To pani kanclerz przyszła do Prezesa, a nie Prezes do niej
Pan Robert Górski opisał swe wulgarne wyobrażenie o mnie, skromnym pośle, emerycie, kobiecie w 8 odcinku swego „Ucha”.
Wyobrażenie ukształtowane hejtami i bluzgami lewactwa. Jako odbiorca zapewne jedynie lewackich mediów, nie wie, że w rzeczywistości jestem bardzo ładna, bardzo miła dla miłych, życzliwa, łagodna i uśmiechnięta.
Owszem, lubię sałatki, a pan Górski zapewne tłustą golonkę i zwyczajną z rożna plus ogórek kiszony. I ma do tego prawo, aby nie mlaskał.Mam ekspresję i żywiołowość potrzebne w polityce, lepsze od jego, bo oryginalne i własne.
Panu Robertowi Górskiemu, jako prawdziwemu dżentelmenowi, najwyraźniej zastępczo osobiście ulżyło też po bardzo śmiesznym „rzucie" niby "moją” skromną, niewieścią osobą na „glebę”. Po wywiadzie dla GW, mógł wreszcie mi prawie realnie przyłożyć. Tylko aktorki szkoda.
Pan Górski może ośmieszać nas swą agresywną nie-sympatią, ale to tacy jak my, w tym tacy jak ja, niebojący się Niemców, Europy, Ruskich, Wyborczej, lewactwa i opozycji chronimy dziś Polskę.
A na marginesie, są Niemcy, których bardzo lubię i szanuję i mam wśród nich przyjaciół. Ale kanclerz Merkel i jej ochronę bezpiecznie Pan Górski ominął. Pan Górski ma jeszcze instynkt samozachowawczy. Zero śmiechu i żartu, żadnego rzutu na podłogę, poślizgu pani kanclerz na bananie, czy potknięcia się o kota. Tylko jej zbrzydzenie i fukanie na wszystko polskie dookoła.
Taki Pan Górski odważny w swoim "Uchu". No, ale to pani kanclerz przyszła do Prezesa, a nie Prezes do niej.
(df) thefad.pl / Źródło: facebook.com/KrystynaPawlowicz