Komisja Europejska skarży Polskę do TSUE z powodu Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o podważanie pierwszeństwa prawa Unii, „dublerów” oraz Julię Przyłębską.
Decyzja o zaskarżeniu Polski do Trybunału Sprawiedliwości UE, którą podjęła w środę (15.2.23) Komisja Europejska, to rezultat wszczętego przed ponad rokiem postępowania przeciwnaruszeniowego w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Władze Polski w ramach tej procedury dwukrotnie oficjalnie odrzucały (bądź częściowo nie odnosiły się) zarzutu Komisji Europejskiej. I odmówiły działań naprawczych postulowanych przez Brukselę, teraz więc spór przenosi się do TSUE. Wyroku należy się spodziewać najwcześniej za kilkanaście miesięcy.
Komisja zajęła się polskim TK, gdy ten w swych decyzjach z lipca i października 2021 roku uznał niektóre postanowienia traktatów UE za niezgodne z konstytucją, tym samym kwestionując zasadę pierwszeństwa prawa UE.
Chodziło o traktatowe zapisy o „skutecznej ochronie sądowej” w wykładni TSUE, które – choć organizacja sądownictwa pozostaje uprawnieniem krajów członkowskich Unii – dają instytucjom UE (w tym samemu TSUE) prawo do strzeżenia niezawisłości wymiaru sprawiedliwości. To oznacza, że Polska musi respektować wszystkie wyroki TSUE co do sądownictwa, choć wedle TK co najmniej ich część miałby być nieobowiązująca w Polsce.
Ponadto Komisja Europejska w swych zarzutach wobec TK, które przedłoży również w TSUE, podnosi problem wadliwego składu, czyli „dublerów” (i ich następców) zaprzysiężonych przez prezydenta Andrzeja Dudę na zajęte już miejsca w TK, co było pierwszą salwą w sporach praworządnościowych między Brukselą i Polską.
Unia zajmuje się problemem „dublerów” także w ramach postępowania z art. 7., które Komisja wszczęła w grudniu 2017 r. Natomiast Europejski Trybunał Praw Człowieka, który jest sądem Rady Europy, już maju 2021 roku rozstrzygnął, że orzekanie przez TK, w którego składzie jest „dubler” (chodziło konkretnie o Mariusza Muszyńskiego) łamie prawo obywatela do sądu i rzetelnego procesu.
Komisja podnosi też zastrzeżenia co do wyboru Julii Przyłębskiej na prezes TK w grudniu 2016 roku. Chodzi zarówno o samą procedurę obarczoną poważnym błędem pod względem praworządności, jak i uczestnictwo „dublerów” w wyborze Przyłębskiej.
– Komisja Europejska uważa, że Trybunał Konstytucyjny nie spełnia już wymogu niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy prawa, czego wymaga art. 19 Traktatu o UE – ogłoszono dziś w Brukseli. Polski TK jest jednocześnie sądem unijnym, bo zajmuje się także interpretacją prawa unijnego, a w przeszłości nawet skierował do TSUE pytanie prejudycjalne (w sprawie VAT od e-booków). I dlatego instytucje UE zajmują się problemami z jego niezależnością.
Problemy KPO
Kiedy TK w lipcu 2021 roku podważył uprawnienia TSUE, Komisja Europejska nacisnęła na hamulec w sprawie Krajowego Planu Odbudowy (KPO) na zaledwie kilka dni przed jego planowanym zatwierdzeniem oraz już wstępne przygotowywaną podróżą Ursuli von der Leyen do Warszawy. Wymuszone przez Brukselę renegocjacje projektu KPO, by w jego praworządnościowe „kamienie milowe” wpisać wymogi z orzeczeń TSUE, ciągnęły się tak długo, że Polska straciła prawo do zaliczkowej wypłaty 13 proc. KPO (możliwej tylko do końca 2021 roku).
Tekst KPO ostatecznie zatwierdzony przez Radę UE w czerwcu zeszłego roku uwzględnia – zdaniem krytyków tylko częściowo – wyroki TSUE co do sądownictwa, a zatem omija decyzje TK, wedle których te wyroki nie obowiązują w Polsce.
Jednak zeszłotygodniowa decyzja prezydenta Andrzeja Dudy, by odesłać do TK projekt ustawy sądowej mającej wypełnić warunki z KPO, sprawia, że Komisja Europejska – paradoksalnie – podważa prawomocność TK i zarazem czeka na jego decyzję co do tej ustawy.
– Złożony w grudniu projekt jest ważnym krokiem w kierunku wypełnienia ze zobowiązań z polskiego KPO. Jesteśmy w kontakcie z polskimi władzami i bardzo uważnie śledzimy rozwój sytuacji. Będziemy analizować ustawę, gdy będzie ostateczna i przekazana Komisji. Na razie tak nie jest, bo ustawa nie została jeszcze podpisana przez prezydenta i jest przedmiotem procedury kontrolnej przed TK – powiedział w poniedziałek (13.2.23) Christian Wigand, rzecznik Komisji.
Problemy z Karlsruhe
Komisja Europejska czerwcu 2021 roku wszczęła postępowanie przeciwnaruszeniowe przeciw Niemcom za podważanie pierwszeństwa prawa Unii przez niemiecki TK. Niemieccy sędziowie z Karlsruhe najpierw zadali TSUE pytanie prejudycjalne o politykę monetarną Europejskiego Banku Centralnego, ale potem odpowiedź TSUE na swe pytanie uznali za wykraczającą poza uprawnienia instytucji UE.
Doraźne skutki tej decyzji dla polityki EBC szybko w Niemczech usunięto, a Komisja zakończyła postępowanie wobec Niemiec już po pół roku, zadowalając się deklaracjami Berlina. Ówczesny rząd Angeli Merkel na piśmie zapewnił, że „jednoznacznie uznaje autorytet TSUE, którego orzeczenia są ostateczne i wiążące”, a „legalność aktów instytucji Unii nie może być przedmiotem badania skarg konstytucyjnych przed sądami niemieckimi, lecz może być kontrolowana wyłącznie przez TSUE”. Niemcy obiecały promowanie dialogu i spotkań sędziów TSUE i sądów konstytucyjnych, by zwiększyć wzajemne zrozumienie dla ich roli w UE.
Tomasz Bielecki