
Jacek Lepiarz
Amerykański politolog John Mearsheimer uważa, że rząd USA chce „wziąć rozwód” z Europą i poprawić relacje z Rosją, aby skupić się na rywalizacji z Chinami. Wątpi też w skuteczność art. 5 NATO.
„Rząd Trumpa zamierza gruntownie zmienić stosunki z europejskimi sojusznikami i wyprowadzić Stany Zjednoczone z NATO” – powiedział Mearsheimer w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”. Jego zdaniem celem prezydenta USA jest poprawa relacji z Rosją.
Według Mearsheimera art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego „nigdy tak naprawdę nie oznaczał”, że Ameryka automatycznie użyje siły militarnej w przypadku ataku na inny kraj NATO, „choć niemal wszyscy wychodzili z takiego założenia”.
Art. 5 fikcją?
Jak wyjaśnił politolog, taka narracja była konieczna w czasie zimnej wojny, gdy Niemcy pełniły rolę państwa frontowego. „Niemcy nie miały broni atomowej i obawiały się, że Amerykanie nie użyją bomby, by ich bronić. Dlatego Stany Zjednoczone stworzyły wrażenie, że w każdym razie to zrobią” – tłumaczy Mearsheimer.
W rzeczywistości jednak nie podjęłyby takiego kroku – podkreślił, powołując się na wypowiedzi byłego sekretarza stanu Henry’ego Kissingera oraz byłego sekretarza obrony Roberta McNamary.
Na pytanie, czy Ameryka dziś broniłaby Estonii lub Łotwy, Mearsheimer odpowiedział: „Obecnie USA prawdopodobnie przyszłyby krajowi bałtyckiemu z pomocą. Ale determinacja w tym zakresie gwałtownie maleje. Nie jestem pewien, czy za pięć lat gwarancje sojusznicze będą jeszcze obowiązywały”.
Trump i Vance gardzą Europejczykami
„Trump i Vance gardzą Europejczykami” – ocenił politolog. W 2017 roku Trump dążył do radykalnej zmiany w polityce wobec Chin oraz poprawy relacji z Rosją, zwłaszcza z Władimirem Putinem. Podczas pierwszej kadencji nie udało mu się zrealizować drugiego celu, ale teraz zamierza to nadrobić.
Zdaniem Mearsheimera obecność USA w NATO, które dbały o bezpieczeństwo Europy, umożliwiła jej rozkwit. Wycofanie się Ameryki oznaczałoby nasilenie sił odśrodkowych. „Rząd Trumpa chce rozwodu z Europą” – podkreślił.
Rozmowa telefoniczna Trumpa z Putinem 12 lutego, wystąpienie Pete’a Hegsetha w Brukseli oraz przemówienie J.D. Vance’a w Monachium są, według politologa, dowodem na „radykalny zwrot” w polityce wobec Europy. „To wszystko było dobrze przemyślane i miało na celu upokorzenie Europejczyków” – dodał.
Rosja nie stanowi zagrożenia
Mearsheimer uważa, że obawy przed rosyjskim podbojem Europy są nieuzasadnione. „Kto na chłodno ocenia rosyjski potencjał, dojdzie do wniosku, że Rosja nie stanowi poważnego zagrożenia dla Niemiec” – stwierdził.
Zdaniem politologa wojna z Gruzją i obecny konflikt w Ukrainie są wynikiem rozszerzenia NATO, a nie rzekomego imperializmu Putina. Jego zdaniem Putin nie jest w stanie podbić całej Ukrainy, nie mówiąc już o innych krajach Europy Wschodniej.
Mearsheimer przypomniał, że sprzeciwiał się rezygnacji Ukrainy z broni atomowej i odradzał Kijowowi starania o członkostwo w NATO. „Gdyby Ukraina mnie wtedy posłuchała, prawdopodobnie do dziś byłaby nienaruszona” – powiedział.
Trump dąży do tego, by Rosja była po jego stronie, a nie po stronie Chin. Jego zdaniem rozszerzenie NATO popchnęło Rosję w ramiona Pekinu. „Trump próbuje obecnie skłonić Rosję do przyjęcia neutralnej pozycji albo przeciągnąć ją na swoją stronę” – ocenił Mearsheimer.
Według politologa Trump powinien ogłosić Europejczykom, że amerykańscy żołnierze pozostaną na kontynencie tak długo, jak długo kraje europejskie nie będą handlować z Chinami i przekazywać im nowoczesnych technologii. „Jeśli Amerykanie wycofają się z Europy, utracą kluczowy instrument nacisku” – ostrzegł Mearsheimer w rozmowie z „Der Spiegel”.
Kim jest John Mearsheimer?
John Mearsheimer to amerykański politolog, wykładowca akademicki i twórca teorii realizmu ofensywnego. Jego ostatnie publikacje to Wielkie złudzenie. Liberalne marzenia a rzeczywistość międzynarodowa (2021) oraz Jak myślą państwa? Racjonalność w polityce zagranicznej (2023).
REDAKCJA POLECA