Martin Muno
„Rządowe kłamstwa i łamanie prawa to tworzywo mogące powoli zniszczyć demokrację. W podobny sposób oddziałują na społeczeństwo i są trucizną na opozycjonistów”, uważa Martin Muno.
Są reżimy, gdzie truje się opozycjonistów. Celem takich morderczych ataków jest jasny przekaz: nielubiane osoby zmusza się do milczenia, a ich zwolenników zastrasza. W państwach demokratycznych rządzący również posługują się trucizną. Nie używają jednak substancji chemiczną, których ofiarą padają pojedynczy ludzie. Ta trucizna działa powoli, nie jest śmiertelna dla jednostek, ale niszczy podstawy społecznego współżycia.
O co w tym wszystkim chodzi, pokazują dwa przykłady z ostatnich dni.
Donald Trump podczas wizyty w Kalifornii, nawiedzonej przez pożary lasów, został skonfrontowany z opinią, że mają one oczywisty związek ze wzrostem temperatury na Ziemi i szkodliwymi zmianami klimatu zawinionymi przez człowieka. Prezydent USA wówczas stwierdził lakonicznie: „Jeszcze znowu będzie zimniej, sami się o tym przekonacie". Następnie wyraził wątpliwość, że "naukowcy naprawdę wiedzą, co się dzieje".
Wiara zamiast wiedzy, samowola zamiast prawa
Podczas gdy notoryczny kłamca Donald Trump stawia swoje prywatne przekonania ponad systematycznie gromadzoną wiedzę naukową, jego duchowy krewniak Boris Johnson próbuje nagiąć prawo w sposób niespotykany w najnowszej historii Wielkiej Brytanii. Przedłożył on Izbie Gmin projekt ustawy jawnie naruszający prawnie obowiązujące zasady wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Co więcej, Johnson całkowicie zignorował zarówno oburzenie przeważającej części brytyjskiego społeczeństwa, jak i opinię w tej sprawie czterech swoich poprzedników na urzędzie premiera.
Co to wszystko ma wspólnego z trucizną? Populistyczna polityka, której Trump i Johnson trzymają się we wręcz paradygmatyczny sposób, niszczy podstawy demokratycznych społeczeństw, a jej oddziaływanie jest na wskroś toksyczne. Demokracje potrzebują bowiem racjonalnej dyskusji na temat rzeczywistości, uznawanej przez wszystkich, którzy w takiej debacie uczestniczą. Z takiej polemiki wyrastają, w powszechnie przyjęty sposób, prawnie wiążące decyzje, pomimo iż przybierają one postać bolesnego dla wszystkich kompromisu.
Naukowe kompetencje przeciwko głupim wypowiedziom
Populiści zwalczają te podstawy otaczający świat na wszystkich poziomach. Tak długo zakłamują rzeczywistość, aż racjonalna dyskusja, oparta na obiektywnych faktach, przestaje być możliwa. Całe biblioteki naukowych opracowań na temat zmiany klimatu populiści stawiają na równi z równie aroganckim, co głupim, zdaniem: "znowu będzie chłodniej". Tę samą metodę da się zastosować do pandemii koronawirusa. Wypowiedziane przez Trumpa zdanie: "ten wirus kiedyś zniknie", opiera się na tej samej absurdalnej pseudologice.
A gdy to wszystko nie pomaga, populiści po prostu ignorują prawo i zawarte porozumienia. Zaplanowane obecnie zerwanie umowy Wielkiej Brytanii z UE ws. brexitu wcale nie jest pierwszą próbą Johnsona nagięcia prawa do swoich potrzeb. Przed rokiem w podobny sposób usiłował wysłać Izbę Gmin na przymusowy urlop. Został jednak powstrzymany dopiero przez sąd najwyższy. Zobaczymy, czy tym razem wymiar sprawiedliwości bądź parlament zdoła pokrzyżować mu szyki.
Ta trucizna może być skuteczna
Jak toksycznie działają wieloletnie rządy populistów, widać wyraźnie w USA. Gdy rzeczowa polemika pomiędzy Demokratami i Republikanami jest w coraz mniejszym stopniu możliwe, gdy na poważnie rozważa się możliwość zakwestionowania wyników listopadowych wyborów prezydenckich, gdy uzbrojeni członkowie różnych milicji patrolują ulice, wtedy już naprawdę niewiele nas dzieli od wybuchu duchowej wojny domowej.
Populizm zatruwa całe demokracje. W USA, Wielkiej Brytanii, w Polsce czy na Węgrzech. I zbliża te państwa do tych, w których opozycjonistów truje się naprawdę.