Dariusz Stokwiszewski
Nieszczęście spadło na Polskę na jesieni 2015 roku, kiedy po raz kolejny do władzy doszło PiS i jej przystawki, czy jak kto woli „polityczny plankton”, który samotnie nie przetrwałby na scenie politycznej. To, co się tej jesieni wydarzyło, zaciążyło w sposób znacząco negatywny na dalszych losach naszego państwa.
Przez całe ćwierćwiecze, Polska będąca w świecie synonimem pozytywnych przemian społeczno – ustrojowych postrzegana była, jako lider Europy Środkowo – Wschodniej w tym właśnie zakresie. To zaś powodowało, że nasz prestiż międzynarodowy wzrastał z każdym dniem. Co ważne; nie miało tu większego znaczenia to, która z politycznych opcji w Polsce rządziła, no może za wyjątkiem „czarnej plamy” w latach 2005-2007, ale do tego jeszcze na chwilę powrócę w dalszej części tego artykułu.
Prowolnościowe oraz demokratyczne zacięcie Polaków pozwoliło kolejnym rządom RP wprowadzić kraj do struktur NATO (największego sojuszu wojskowego na świecie) i Unii Europejskiej (jednej z czterech wiodących gospodarek świata). Transformacja Polski przebiegała (jak na nasze możliwości) dość dynamicznie, do czego w znacznym stopniu przyczyniły się działania polityków tej miary, co Lech Wałęsa (legendarny przywódca Solidarności i prezydent RP), Tadeusz Mazowiecki (premier pierwszego rządu) czy też Krzysztof Skubiszewski (minister spraw zagranicznych, w czterech kolejnych ekipach).
Dla porządku dodam tylko w tym kontekście rzecz niezmiernie ważną: otóż historia nie odnotowała w tamtym okresie żadnej osoby noszącej nazwisko Kaczyński, mogącej mieć, czy też mającej jakikolwiek wpływ, na cokolwiek ważnego dla rozwoju tego kraju!
Mówi się często, że wszystko, co dobre kiedyś się kończy i coś w tym chyba jest. W rok po wejściu Polski do struktur wspomnianej już UE, na dwa lata władzę w Polsce objęła formacja złożona z koalicji PiS, LPR i Samoobrony. Zaczęła się „jazda przez diabelskie wrota” (myślę, że śliczna piosenkarka Suzi Quatro wybaczy mi powołanie się na nią w tak przykrym kontekście), która skończyła się katastrofą, którą poprzedziła krótka euforia szalonych woźniców! Polska odetchnęła, a ludzie zapomnieli na prawie 10 lat o tym, co się przypadkiem (tak wówczas myśleliśmy) zdarzyło, tj.: afery kreowane na zawołanie, próby niszczenia ludzi, burdy sejmowe, chamstwo emanujące zewsząd i początek tego, co dziś rozpleniło się jak pokrzywy i chwasty – nienawiść!
To wszystko ma swojego ojca, który chyba nie do końca świadom tego, że postępuje jak typowy wróg Polski, brnie w to polityczne szaleństwo bez chwili wytchnienia przy wsparciu ludzi, którym nie powierzyłbym nadzoru nad magazynem warzyw o wartości 1000 zł! Przypomnę tu, że dług obecnej Polski, do którego przyczyniło się PiS, jest kilka razy większy, niż się oficjalnie podaje. Tak więc jakieś „nadwyżki budżetowe” to bzdura!
Nieszczęście (choć w tamtym momencie nie było one tak transparentne) spadło na Polskę na jesieni 2015 roku, kiedy po raz kolejny do władzy doszło PiS i jej przystawki, czy jak kto woli „polityczny plankton”, który samotnie nie przetrwałby na scenie politycznej. To, co się tej jesieni wydarzyło, zaciążyło w sposób znacząco negatywny na dalszych losach naszego państwa. Polska z jednego z liderów demokracji i rozwoju w Europie stała się jej pariasem – kimś niegodnym, by zasiadać w tak elitarnym gronie. Państwo polskie zaczęło pogrążać się w polityczno – społecznym chaosie, który z dnia na dzień się pogłębia.
To, że PiS zniszczył już prawie wszystkie atrybuty demokratycznego państwa prawa, jest tak oczywiste, że pisanie o tym może już wydawać się niekonieczne i wręcz nudne. Tak, to prawda, której żadne zaklęcia nie zmienią – na dzień dzisiejszy Polski, jaką mieliśmy, już nie ma. Jest jej karykatura, która przypomina owego Titanica, który 106 lat wcześniej poszedł na dno w trakcie swej dziewiczej podróży przez Atlantyk. Tak samo „dziewicza” i nieodpowiedzialna jest władza PiS, która ciągnie nas na dno cywilizacji europejskiej tej, którą już dwa i pół tysiąca lat temu zbudowali starożytni Grecy, a prawnie nieco później, w postaci kodeksów i zapisów prawnych, ugruntowali Rzymianie.
To, że obóz rządzący – grupa ludzi apodyktycznych, a więc żądnych władzy, mściwych, ale przede wszystkim niespotykanie pazernych – tak postępuje można byłoby zrozumieć, biorąc pod uwagę nasze, ludzkie słabości. Jednak tego, że naród widocznie zapadł w jakiś strasznie naganny, patologiczny sen i pozwala na niszczenie państwa, już zrozumiałe nie jest i być nie może! Myślę, że nie będzie trzeba czekać długo, (jeśli nic nie ulegnie zmianie) na upadek państwa, o które tak długo zabiegaliśmy, i o którym tak marzyliśmy.
Z punktu widzenia obywatela w Polsce zaczyna panować jawne bezprawie; aresztowania, zastraszanie (nawet sędziów, ale nie tylko), bicie demonstrantów, w tym również kobiet, przy jednoczesnej gloryfikacji, zakazanych w Konstytucji RP ruchów neofaszystowskich! To, jako żywo przypomina przedwojenne Niemcy Adolfa Hitlera. Tam też zaczynało się tak niby niewinnie – marszami, a skończyło piecami krematoryjnymi!
Uprawnione wydaje się zatem pytanie: czy polski rząd, sterowany przez prezesa partii PiS rządzącej z ulicy Nowogrodzkiej przygotowuje sobie paramilitarne bojówki do rozprawy z tymi obywatelami, którzy mogą zbuntować się przeciwko zawłaszczaniu państwa?! Na sam koniec pozwoliłem sobie zapytać społeczeństwo:
- Czy tego właśnie chcecie, aby traktowano was/nas jak pożytecznych idiotów?!
- Czy po oddaniu państwa w tak nieodpowiedzialne ręce ludzi, z których wielu nie posiada też niezbędnych przymiotów do sprawowania władzy nad 38 milionowym narodem, teraz chcecie przekazać też samorządy?!
Jeżeli na oba pytania odpowiedzą sobie państwo we własnym sumieniu „tak”, to Polska już wkrótce pozostanie mglistym wspomnieniem a my, zamiast podróżować po świecie, czy kształcić dzieci w Europie, będziemy żyć jak społeczeństwo koreańskie, pod rządami „światłego demokraty” Kim Dzong Una w polskim wydaniu!
Dariusz Stokwiszewski