Adam Mazguła w rozmowie z thefad.pl
„Mało kto wie, jaki jest koszt niespotykanie podłego kłamstwa i publicznego szkalowania władzy na obywatela” - o mowie nienawiści, jej skutkach i nie tylko mówił w rozmowie z thefad.pl pułkownik dyplomowany w stanie spoczynku, harcmistrz, działacz społeczny i polityczny Adam Mazguła
Jarosławie Kaczyński, wzywam Pana do spłacenia rachunków za rozsianie jadu nienawiści
DF - Obecne władze pana nie lubią, panu też z nimi nie po drodze. Cóż takiego się wydarzyło, że znaleźliście się po dwóch różnych stronach?
Adam Mazguła - Od zawsze nienawidzę ludzi, którzy oszukują i manipulują innymi. Widziałem, co robi PiS w kampanii wyborczej i zaraz po przejęciu władzy. To nie były standardy demokratycznego państwa prawa. Wyznaczenie Antoniego Macierewicza na ministra Obrony Narodowej, którego PiS chował przed wyborami, a którego efekty antypolskiej działalności widziałem już wcześniej ustawiły mnie do tej formacji w zdecydowanej opozycji. Już 19 grudnia 2015 roku byłem w Warszawie na pierwszej demonstracji.
Ze szczególną uwagą obserwowałem sytuację w wojsku. Propaganda, Smoleńsk, nawałnica agresywnych kapelanów i odcinanie się wojska od poprzedników, a szczególnie od walczących w IIWŚ w szeregach I i II armii WP nie pozostawiało mi wyboru.
Zacząłem przypominać żołnierzom rotę składanej przysięgi i krytykować generałów za współpracę z Macierewiczem i niszczenie armii. Apelowałem na forach internetowych i przypominałem szczególnie zapis, który nakazuje „stać na straży konstytucji i honoru żołnierza polskiego bronić”.
Na wskutek tych działań władza uznała, że zaczynam być niebezpieczny, bo mówię prawdę do żołnierzy, rosła też moja pozycja wśród ludzi opozycji. Najważniejsze osoby w PiS podjęły decyzję o zniszczeniu mojego wizerunku. Za pretekst posłużyło władzy moje wystąpienie w obronie ludzi, którzy zostali objęci ustawą represyjną. Niebywałe, że tak faszystowska ustawa o odpowiedzialności zbiorowej mogła w polskim parlamencie uzyskać większość. Zrobiono to, więc bez kworum w czasie buntu posłów i obrad w Sali Kolumnowej. Była i wciąż jest jeszcze w sejmie ustawa o odpowiedzialności zbiorowej żołnierzy.
Nagrano mnie podczas wiecu pod sejmem i wyciągnięto jedno zdanie. Nie to, kluczowe, że oprawcami dzisiaj nie są ci, wobec których wymyślono ustawę dezubekizacyjną, ale Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński, którzy dzielą Polaków, szukają wśród nich wrogów i ubliżają całym grupom społecznym.
Oni znaleźli inne zdanie z mojego wystąpienia, o tym, że „w stanie wojennym... najczęściej dochowano jakiejś kultury”. Najczęściej, czyli nie zawsze i jakiejś, czyli na pewno szczególnej, wybranej, nie każdej. Proszę pamiętać, że jestem żołnierzem i jeśli myślałem o wojnie, którą widziałem, to nijak miała się ona do stanu wojennego. Nie strzelała artyleria, czołgi i dywizje pancerne z nikim nie walczyły, a robiły akcje zastraszania społeczeństwa. Zresztą wojsko było z poboru i nie mogło walczyć ze swoimi rodzinami. Co innego ZOMO, służby specjalne i milicyjne, które stosowały represje głównie wobec internowanych.
Kiedy zorientowałem się, że mogłem być źle zrozumiany opublikowałem przeprosiny i wyjaśnienia, ale tego już nikt nie chciał słuchać ani publikować. W zamian za to, lały się z ekranów telewizyjnych i prasy kłamstwa na mój temat, rozpowszechniane z obozu władzy, które już z mniejszą intensywnością, ale mają miejsce do chwili obecnej.
DF - Nienawiść w słowach, jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio przyczyniła się do tragedii w Gdańsku. Przyzwolenie na obecność mowy nienawiści w dyskursie publicznym bardzo mocno odczuł Jurek Owsiak, dotyka też wielu wojskowych. Jak doświadczony, wysokiej rangi oficer, żołnierz z tym sobie radzi?
AM - Osiągając wysokie wyniki szkoleniowe mojej jednostki wojskowej, odpowiadając za odbudowę prowincji Babilon w Republice Iraku, mimo, że nad głową świstały kule, wiedziałem, jak mam postępować aby wykonać zadanie, jak się przed tym zagrożeniem bronić, jak zachować życie wszystkich podwładnych. Przed propagandowym kłamstwem płynącym ze wszystkich stacji medialnych zależnych od PiS nie jestem w stanie zrobić dostatecznie wiele, aby się obronić.
Jednak staram się nie używać mowy nienawiści. Pisze do moich oponentów odważnie, ale o argumentach i nazywając ich zachowanie adekwatnie do czynów. Ale to nie wystarcza. Mogę jednak tylko dyskutować na Facebooku i liczyć na to, że ktoś to powieli i opublikuje na większym forum. Nie mam pod swoim wpływem telewizji, prasy i nieograniczonych środków finansowych, aby sprzeciwić się złu.
DF - Nie jest pan ulubieńcem mediów publicznych
Am - Jacek Kurski, to człowiek tchórzliwy, o niezwykle niskiej moralności, a ponadto uważam, że nie ma rzeczy, których nie byłby w stanie zrobić dla kariery. Zna on moc mediów i dobrze wie jak się robi sensację z niczego, przekazuje sugestie podprogowe i zmanipulowane pseudo informacje niszczące człowieka za pomocą przekazu medialnego.
Przez pół roku, codziennie dowiadywałem się o swoim nowy życiorysie. Jacek Kurski okrzyczał mnie w nim ubekiem, oprawcą stanu wojennego, komunistą i wrogiem solidarności. Wszystko to jest nieprawdą, ale, od czego jest Jacek Kurski i jego propagandowa machina podłości?
Od tego czasu nic już nie było takie samo jak wcześniej.
DF - Nie pozostaje pan dłużny. Pana książki "Żołnierz gorszego sortu", „W poczuciu odpowiedzialności” i publikacje nawiązujące do bieżących wydarzeń w naszym kraju, to nie tylko wyraz sprzeciwu, ale i ostra, czasami nawet bardzo, krytyka działań czołowych polityków partii rządzącej
AM - Krytyka – tak. Ale nie ośmielam się przekroczyć pewnych granic. Tymczasem A. Duda na oficjalnych spotkaniach, a nawet w orędziu noworocznych szydził i lżył mnie. M. Błaszczak z trybuny sejmowej nawoływał rodziców harcerzy, aby nie pozwalali wychowywać swojej harcerskiej młodzieży przez oprawcę stanu wojennego, a Antoni Macierewicz złożył do prokuratury zawiadomienie o tym, że ja czynię przygotowania do siłowego obalenia władzy i wielu innych przestępstw. J. Kaczyński na wiecu swoich wyznawców w 2017 roku wymienił tylko jedno nazwisko swojego wroga, aby wszyscy krzyczeli „hańba” i dlaczego to było moje nazwisko?
Nie ubliżam, nie zniżam się do ich metod. Jednak krytykuję, bo jest, za co. Często występuję w mundurze, bo przekaz musi być jasny. Walczę przecież o honor z tymi schowanymi za bogoojczyźniane parawany wytwórcami chamstwa.
DF - Nie jest pan politykiem, lecz raczej społecznikiem i komentatorem. Pana relacje z opozycją nie są określone. Nie czuje się pan osamotniony w tej walce?
AM - W ślad za tą wylewaną codziennie porcją nienawiści i kłamstw w telewizji „publicznej”, zaczęto zmuszać polityków wszystkich opcji politycznych, we wszystkich stacjach radiowych i telewizyjnych do oceny mojej postawy. Oficjalnie skrytykował mnie, więc nie tylko obóz rządowy, ale i G. Schetyna, S. Broniarz, R. Petru… Nie kryła wrogości A. Ścigaj, która po prostu bawiła się moim nazwiskiem, jako ubekiem i zdrajcą, tak jak wielu innych. Dziennikarze wszystkich stacji, najbardziej oglądanych programów i audycji, w ślad za zmanipulowanym przekazem J. Kurskiego kreowali mój wizerunek „żołdaka Jaruzelskiego”, „pachołka Moskwy”, „ubeka” i podobnych określeń. Prawda jest jednak taka, że nie byłem nigdy w żadnych donosicielskich służbach, nie brałem udziału w stanie wojennym, a współpracowałem z Solidarnością. Medialne szambo władzy spadło na mnie w grudniu 2016 roku, ale w słabszej formie trwa do dzisiaj.
Nie jestem samotny. Kiedy zachorowałem, otrzymałem dziesiątki tysięcy głosów poparcia. Nie wiążę się z żadną partią, ale nie jestem samotny. Sił dodają mi czytelnicy moich felietonów. Zdarzało się już, że moje teksty liczone tylko na jednaj mojej stronie miały 5 milionów zasięgu w ciągu 28 dni. To wynik godny najpoczytniejszych for internetowych i gazet.
DF - Czy dobrze rozumiem, że nie po drodze z panem jest i opozycji? Przeglądając wpisy i komentarze na pana temat, a także śledząc pana aktywność, nie trudno zauważyć, że ma pan sporo zwolenników. Ludzie darzą pana szacunkiem i popierają. Jak to wygląda z pana strony?
AM - Mało kto wie, jaki jest koszt takiego niespotykanie podłego kłamstwa i publicznego szkalowania władzy na obywatela.
W przestrzeni publicznej moje nazwisko zaczęto używać, jako synonim zdrady. Ubliżali mi przechodnie na ulicy, byli koledzy i koleżanki, nawet na wiecach opozycyjnych. Szczują do tej pory na forach internetowych trolle Kaczyńskiego i Putina.
Wyrzekła się mnie część rodziny, żonę zwolniono z pracy, brata pobito, córka brata wystąpiła o zmianę nazwiska. Musiałem zrezygnować ze wszystkich funkcji społecznych. Pozbawiono mnie medalu „Pro Patria”, a Antoni Macierewicz, nawet wytoczył mi proces o założenie beretu.
Nijaki M. Rachoń z kamerą, szukał mnie na wiecach opozycyjnych, aby zapytać: „co ubek robi na marszu wolności?” Albo „co komunistyczny oficer wie o obronie demokracji?” I tak potrafią prowokować.
Wielu ludzi zrezygnowało z kontaktów ze mną, izolowano mnie w środowiskach, dla których oddawałem serce, jak na przykład środowisko harcerskie czy „Karpatczyków”.
Próżno szukać w obecnym opisie mojej działalności wzmianek o zaangażowaniu w wychowanie patriotyczne dzieci i opiekę nad weteranami, służbę w Iraku, godne dowodzenie na kolejnych szczeblach wojskowego życia. O służbie w Iraku wyprodukowano 6-godzinny film, w którym aż 2,5 godziny przedstawia moje zaangażowanie w służbę. Film opowiada o zagrożeniu i powstawaniu organizacji Praw Człowieka, Organizacji Wolnych Kobiet Iraku, ale kogo to interesuje?
TVP i Republika, wSieci, wPolityce... naprodukowali tyle kłamstw i obelg na mój temat, że nie sposób dać temu odpór. Co ciekawe, żadna prokuratura nie przyjmuje moich skarg i zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstw wobec mnie. Z góry jestem skazany na porażkę, bo jestem tylko obywatelem, zwykłym obywatelem, który nie ma możliwości występowania w mediach i prostowania zakłamanego wizerunku. Obywatelem, który bez możliwości, ale jednak w cywilizowany sposób próbuje walczyć o swój honor z całym aparatem propagandowym władzy państwowej. Takiego działania, niszczącego godność człowieka zabrania Konstytucja RP, odwołując się do metod faszystowskich i komunistycznych. Jednak liderom PiS-u to nie przeszkadza.
DF - Uważa pan, że stał się ofiarą głośno wypowiadanych poglądów? Jakie są koszty tej aktywności?
AM - Nauczyłem się walczyć i nie poddawać. Trudno jest wyliczyć straty poniesione w wyniku działań tej organizacji nienawiści, bo najczęściej chodzi o rzeczy niepoliczalne. Nie potrafię obliczyć strat zdrowotnych mojej rodziny. Kosztów izolacji i zwolnienia z pracy. Nikt nie obliczy miary wrogości do mnie łatwowiernych wyznawców PiS-u, narodowców, „prawdziwych katolików Rydzyka” i zwykłych ludzi, którzy usłyszeli kłamstwa i dali im wiarę.
Efektem działań Jacka Kurskiego i jego machiny pogardy dla prawdy było poważne zagrożenie mojego życia, codziennie, na każdej ulicy, w samochodzie i na spacerze. Nauczyłem się nie zostawać sam, oglądać się za siebie, stawać przodem do ludzi, chodzić na stałe z kamerą. Zamontowałem w samochodzie środki łączności oraz rejestracji obrazu i dźwięku.
DF - Proszę się nie obrazić, ale dla wielu mogło to zabrzmieć, jak paranoja bądź obsesja. Żarty jednak się kończą, gdy ktoś przesyła panu wiadomość, którą pan przytaczał w jednym ze swoich wpisów: „mam nadzieję, że umrzesz ty, jak i twoja cała rodzina. Antypolski śmieciu jak ci się nie podoba „wSieci”, bądź „TVP” i PiS to radzę ci po prostu wypierdalać (…) „, gdzie ktoś wyzywa od „folksdojczów” i „ścierwa”. Dokąd to pana zaprowadziło?
AM - Życie w ciągłym stresie sprowadziło innego mojego zabójcę w postaci rozległego zawału serca. Ponieważ spotkało mnie to poza granicami Polski, przysłano mi rachunek za uratowanie życia. Opiewa on na ponad 111 tys. dolarów.
Mimo, że ubezpieczyłem się przed wylotem do USA firma ubezpieczeniowa, której chwilowo nie wymienię, z sobie tylko znanego powodu odmówiła zapłaty.
DF - Przepraszam? 111 tyś. dolarów? Amerykańskich dolarów? To jakiś żart czy pomyłka?
AM - Nie, to nie jest pomyłka tyle kosztuje uratowanie mojego życia. Tyle kosztuje mnie zwariowany atak propagandowy podłej zmiany za moją walkę o honor żołnierzy i mówienie prawdy.
DF - Dokąd pan zmierza panie pułkowniku?
AM - Do prawdy, do szacunku dla samego siebie, do honoru żołnierskiego, do skutecznej ochrony mojej rodziny, do ochrony europejskich wartości, godności każdego człowieka bez względu na wiek, płeć, orientacje i narodowość. Może w jakimś, chociaż drobnym zakresie chce przyczynić się do uwolnienia Polski od faszyzmu i podłości. Walczę o przyzwoitość i normalność, o szacunek do konstytucji i do zasady trójpodziału władzy.
DF - Nie odwdzięcza się pan nienawiścią w słowach za mowę nienawiści pod pana adresem? To zamknięte koło, czyż nie?
AM - Jeśli są dzisiaj tacy, którzy nawołują mnie, o zaniechanie mowy nienawiści, to niech apelują nie do mnie. Niech wzywają J. Kaczyńskiego, J. Kurskiego, A. Dudę, K. Pawłowicz, A. Macierewicza, Z. Ziobro … Ja, zwykły szary obywatel, który nie ma czym się bronić przed opresją państwa, mówię Wam, że mnie już nie oszukacie, nie wywieziecie mnie na manowce. Nie będę grał w waszą grę i z waszymi zasadami, które są oszustwem. Ponadto nie mam z Wami szans, bo nie stosujecie się do zasad albo je na gorąco zmieniacie w zależności od ilości posiadanych atutów.
DF - Dużo w tym emocji panie pułkowniku.
AM - Zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja stałem się obiektem ataku władzy. Dzisiaj władza ma całe zastępy nowych wrogów do niszczenia przez kłamstwo.
Dyżurnym wrogiem PiS-u jest obecnie Donald Tusk. On jest odpowiedzialny za wszystkie klęski PiS-u przez ostatnich 7 lat. Nie łudźmy się, PiS rozlewa regularnie falę swojej katolickiej nienawiści. Czekanie na przyzwoitość, honor, szacunek dla innych ze strony PiS-u - to czekanie, aż piekło zamarznie.”
Jedno jednak jest pewne, za tą podłość ostatecznie zapłacicie Wy, Panie Jarosławie Kaczyński, Panie Jacku Kurski… To Wy zapłacicie ten rachunek za wszystkie krzywdy. Ten rachunek jest Wasz!
To Wy, działacze PiS musicie przeprosić Polaków, szczególnie tych, którym zabraliście emerytury, pracę, godność, wiarę i zdrowie.
To Wy, działacze PiS, musicie naprawić straty i szkody.
To Wy, zawistni niszczyciele, musicie poddać się osądowi tych ludzi, na których dokonaliście zbrodni.
Rachunki w mojej sprawie prześlę Wam do zapłacenia w stosownym czasie – na pewno!
DF - Panie pułkowniku, po co panu ta cała polityka? Nie szkoda czasu, zdrowia?
AM - Jeśli widzi Pan niegodziwość, jest Pan świadkiem skandalicznego zachowania innych ludzi, to pewnie nie chowa Pan głowy i rusza do pomocy poszkodowanym. Ten, kto tego nie robi, staje się niewolnikiem zdarzeń. To już tylko krok od ślepej tolerancji dla przemocy i zła. To już tylko krok do utraty naszego człowieczeństwa. Słabi, grzeczni i cisi to kandydaci na niewolników. Tak powstają całe ich masy. Ośmiela to kolejnych oprawców i zaostrza bezkarne represje tych, co chcą panować nad umysłami innych ludzi.
Nigdy nie byłem niewolnikiem, nawet wtedy, gdy wymagał tego ode mnie wysoki przełożony w wojsku.
Odważnie będę bronił swoich zagrożonych wartości, bo bez nich nie da się żyć z godnością.
DF - Dziękuję za rozmowę
AD – Dziękuję
Rozmawiał: Dariusz Frach
thefad.pl