Ines Pohl
Pandemia koronawirusa przyczyniła się do tego, ze szanse wyborcze Donalda Trumpa topnieją. Ten zaś nie chce oddać walki walkowerem. Komentarz Ines Pohl.
Amerykański prezydent dołożył wszelkich starań, aby zbagatelizować pandemię. Taił informacje, kłamał, zwodził, a na koniec wręcz mówił o uzdrawiajacej sile DNA istot pozaziemskich. Przystał nawet na ponad 150 tys. ofiar śmiertelnych, aby zapobiec załamaniu gospodarczemu Ameryki. A osiągnął coś wręcz przeciwnego.
Gospodarka Stanów Zjednoczonych przeżywa historyczny kryzys, którego końca nie widać. Liczba infekcji eksploduje, zwiększając obawy przed zarażeniem coraz większej liczby Amerykanów. Wszystko to źle wpływa na prowadzenie interesów. Zwłaszcza w obliczu światowego kryzysu gospodarczego, który stopniowo pokazuje swoje lodowate oblicze.
Umiera ostatnia nadzieja Trumpa
Ostatnia nadzieja Trumpa na obronę fotela w Białym Domu umiera. Jeśli gospodarka nadal będzie podupadać, nie powiedzie się reelekcja tego prezydenta z wielkimi obietnicami na ustach. Już teraz dwucyfrową przewagę ma jego rywal Joe Biden. I zdaje się, że tego spadku nie można już powstrzymać. Podobnie jak niszczycielskiego impetu prezydenta.
Tuż po opublikowaniu informacji o 30-procentowym spadku PKB, Trump w tweecie rozważał przełożenie wyborów. Jego uzasadnienie: wybory korespondencyjne są szczególnie narażone na oszustwa wyborcze. Nie ma na to dowodów, ale to nie ma dla niego najmniejszego znaczenia. Nie obchodzi go też to, że od strony prawnej jest mało prawdopodobne, by można było przełożyc wybory ze względu na pandemię.
Im bliżej 3 listopada, tym wyraźniej widać, że Donald Trump jest gotowy pogrążyć swój kraj w chaosie i trwale osłabić demokratyczną konstytucję w przypadku przegrania wyborów. Mając to na uwadze, należy bliżej przyjrzeć się jego posunięciom politycznym. Dlaczego wysyła policję federalną do miast takich jak Portland? Nie po to, by załagodzić przemoc, ale żeby jeszcze bardziej pogłębić podział kraju. Dlaczego wieczorem przed świętem narodowym przemawia akurat w Mount Rushmore, mając w tle rzeźbione głowy prezydentów, którzy reprezentują dyskryminację rasową i handel niewolnikami? W momencie, gdy nastroje w kraju są tak rozgrzane? On chce po prostu dzielić naród i rozdrapywać stare rany.
Demokraci ostrzegali już wcześniej
Demokraci, tacy jak Bernie Sanders czy Joe Biden, ostrzegali już wcześniej, że ten prezydent nie zaakceptuje porażki bez walki. Wydaje się, że te obawy są słuszne. Co więcej, im Trump ma mniejsze szanse na wygranie wyborów, tym większa będzie jego niszczycielska wściekłość.
Lecz ostatecznie Trumpowi nie uda się podważyć amerykańskiego systemu prawa. Jesteśmy jednak świadkami militaryzacji walki politycznej na ulicach Stanów Zjednoczonych, która musi napawać niepokojem. Dobrze jest, że coraz więcej Republikanów dystansuje się od swojego błądzącego prezydenta. Chyba zaczyna im świtać, że nie mają przyszłości z tym człowiekiem i że w rezultacie będą musieli przejąć za niego odpowiedzialność.
Dołącz do nas na Facebooku! >>
REDAKCJA POLECA