Szukaj w serwisie

×
30 marca 2020

Adam Mazguła: Świętość ziemi poddanej

Adam Mazguła

Adam Mazguła

Czy zatem coronavirus jest środkiem biologicznej walki między ludźmi, czy może jednym z mechanizmów obrony ziemi przed naszym zaborczym i niszczycielskim działaniem?

 

Ziemia nie jest niczyją poddaną i nikt nie ma prawa czynić jej krzywdy w imię swoich ludzkich świętości. Czas zrozumieć, że to my jesteśmy jej winni służbę wdzięczności za możliwość życia w gościnnych warunkach dla naszego gatunku.

Zdumiewające, jak wielu świętych produkuje człowiek w swojej pysze. Konkursy na świętych nie wygrywają zresztą ludzie uczciwi, wrażliwi i pełni poświęceń dla innego człowieka, ale ci, co mają wpływy. Świętymi ludzi zostają tacy, którzy odcisnęli swoje piętno na innych i im tragiczniejsze, tym skuteczniejsze. Za ich sławą, święte stają się ich symbole, wizerunek, kości... Potem święte stają się miejsca — gdzie bywał, krzesła — gdzie siedział, słowa — które wypowiedział...

Budowanie świętości nakazuje narzucenie bezgranicznego szacunku do jego pamięci i bezkrytycznego przyjmowania historii jego życia i śmierci. Ludzie, wierząc w ten przekaz, zaczynają modlić się i powierzać jego zwolennikom swoje tajemnice... Tak rozwija się kontrola nad ludźmi i uzależnienie od jego zwolenników...

Można by rozwijać ten proces budowania wiary, mamienia ludzi, którzy potrzebują wiary i uzależniania w najsilniejszych swoich związkach, bo psychicznych.

Dlaczego tak niewielu ludzi rozumie, że nie ma ludzi świętych na ziemi? Są tylko nasze wyobrażenia, pragnienie istnienia wzorca człowieka idealnego, który zresztą dla każdego myślącego będzie inny. Tak jak nie ma idealnej kobiety dla każdego mężczyzny, idealnych samochodów dla każdej potrzeby transportowej i uniwersalnych, idealnych miejsc do życia dla rolnika i bankowca.

W Polsce mamy szczególne, bo prawnie zagwarantowane prawo do świętości. W dyskusji o obrażaniu uczuć religijnych doszliśmy do takiej parodii, że wierni chcą karania nawet za gust, barwy, obrazki, wypowiedzi, bo są czasami świętsze od samego świętego. Prześcigamy się, więc w swoim pędzie do obrony swoich świętości, które w swojej istocie są tylko utrwalonym indywidualnym lub zespołowym przekazem wyobraźni.

Tymczasem wyobraźnia ludzka jest nieskończona. Mamy różne gusty estetyczne, inny system wartości, a zdolność rozumienia świata nie dla wszystkich jest dostępna w tym samym zakresie.
Nie można zakazać człowiekowi myśleć i przyjmować świat w sposób, jaki wymyślili nasi przodkowie, tak jak nie można zatrzymać rozwoju i postępu.

W dyskusji o obrażaniu uczuć religijnych doszliśmy do absurdu. Wyznawcy jednej wiary, połączeni myślą wsteczną i opartą na dogmatach, o których nie wolno dyskutować, nie tylko domagają się poszanowania ich przedmiotu kultu, ale narzucają swoją wiarę innym i każdy sprzeciw traktują jak atak na ich uczucia i świętości.

Jestem przekonany, że ludzie, których kocham, nie są święci, ale dobrzy lub źli, wysocy lub niscy, myślący lub mniej...

Jeśli jest coś świętego w naszym otoczeniu, to nasza matka ziemia, która przyjmuje nas na swoim łonie i stwarza warunki do życia. Daje nam powietrze, przestrzeń i rodzące grunty, abyśmy mogli żyć i karmić swoje organizmy. Niezbędne jest tu również słońce, które daje nam światło i ciepło, oraz cały kosmos, który tak samo może nas tolerować, jak i zabić w każdej chwili.

Który święty jest w stanie nam zastąpić naszą planetę w tej jedynej koegzystencji?

Znam jednak całe tabuny najmądrzejszych parafian, którzy idąc za wskazaniem świętych ksiąg, są w stanie zniszczyć każdy kawałek naszej matki ziemi i uczynić ją, o zgrozo, sobie ziemię poddaną.

Mówiąc obrazowo i symbolicznie, jeśli wycinacie drzewo, aby zrobić z niego krzyż, nie dokonujecie świętości, ale barbarzyństwa i mordu nie tylko na ziemi, która daje nam warunki do życia, ale niszczycie warunki do przetrwania ludzkości. Oczywiście, ziemia potrafi zabliźniać swoje rany, ale pod warunkiem, że budowa krzyży i cywilizacji niszczącej planetę nie przewyższa możliwości jej odtworzenia.

Tymczasem ludzie niszczą ziemię w zastraszającym tempie. Niepokojąco zmienia się klimat, czystość powietrza, ilość zwierząt i ryb w oceanach. Foliowe worki duszą istoty żyjące, zwałowiska śmieci stają się problemem ogólnoświatowym. My jednak dalej grodzimy swoje ziemskie własności, wycinamy, zabijamy, zanieczyszczamy, bo czynimy sobie ziemię poddaną. Niszczymy planetę w pogoni za świętością swoich ksiąg świętych, które zabraniają myśleć o przyszłości swojej na ziemi, jak i ludzkości w ogóle.

Jeśli już musimy w coś wierzyć, jeśli mamy potrzebę wiary, a mamy, to niech to będzie kult ziemi, kult przyrody i rozsądku, aby nie przekroczyć żadnej z granic możliwości i cierpliwości odtworzeniowej naszej matki żywicielki.

Czy zatem coronavirus jest środkiem biologicznej walki między ludźmi, czy może jednym z mechanizmów obrony ziemi przed naszym zaborczym i niszczycielskim działaniem?

Czy nie jest jednym z tych ostrzeżeń, jakie przekazuje nam planeta, która broni się przed naszym zaborczym działaniem poprzez plagi, zarazy, zmiany klimatu… dziesiątkujące życie ludzkie na ziemi?

Gdyby przyjąć taki sposób rozumienia świata, jakże głupie, niedorzeczne i wręcz śmieszne są dyskusje o świętości obrazka z tęczą, nawet wtedy, gdy wieszany był w niegodnych dla wiernych miejscach.

Ziemia nie jest niczyją poddaną i nikt nie ma prawa czynić jej krzywdy w imię swoich ludzkich świętości. Czas zrozumieć, że to my jesteśmy jej winni służbę wdzięczności za możliwość życia w gościnnych warunkach dla naszego gatunku.

Adam Mazguła

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję