Restrykcyjne kroki wprowadzone ostatnio w niektórych krajach europejskich w ramach walki z epidemią koronawirusa zostały zastosowane za późno - taką opinię wyraził we wtorek dyrektor departamentu chorób zakaźnych we włoskim Instytucie Zdrowia Giovanni Rezza.
349 more people died from Covid-19 in Italy, making it 2,158 deaths in total so far.
— BFM News (@NewsBFM) March 17, 2020
Italy now has 27,980 infections, compared to 15,113 four days ago pic.twitter.com/LcKcZLdiJW
W wywiadzie dla rzymskiego Radia Capital Rezza oświadczył, że surowe kroki w niektórych państwach Europy zastosowano tak późno, jak w epicentrum epidemii w chińskim mieście Wuhan, gdzie - jak dodał - "wyloty stamtąd zostały zatrzymane, kiedy wirus już krążył".
- Zablokowanie wszystkiego, kiedy trwa już epidemia w krajach europejskich, nie wydaje mi się czymś wielkim. Włoskie kroki były bardziej odważne. Ryzykowaliśmy nawet wojnę gospodarczą z innymi państwami, które nie chciały wszystkiego zamknąć - powiedział przedstawiciel Instytutu Zdrowia.
Skomentował także nowe dane, wskazujące na wzrost hospitalizacji wśród młodych osób, wymagających intubacji.
- Kiedy rośnie ogólna liczba zachorowań, to wraz z nią także przypadki dotychczas bardziej rzadkie, czyli młodych ludzi - zaznaczył. - To zaś - dodał - idzie w parze z odsetkiem osób umieszczanych na intensywnej terapii.
Następnie Rezza podkreślił, że gdy zaczyna się dokonywać wyborów na takim oddziale, to ich podstawą jest średnia oczekiwana długość życia.
- Wiemy, że osoby w bardzo zaawansowanym wieku mogą nie odnieść korzyści z metod intensywnej terapii, a zatem jest tendencja, by intubować raczej tych, którzy mają większą oczekiwaną długość życia przed sobą - wyjaśnił Rezza.
Przyznał, że sytuacja w szpitalach na północy Włoch jest "dramatyczna", i wyraził nadzieję na wzrost liczby łóżek na intensywnej terapii zarówno tam, jak i na południu kraju.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)