Ludzie mają prawo zamanifestować, że mają dość jakichś kretyńskich miesięcznic, które ciągną się już siódmy rok. A przede wszystkim dosyć występów Kaczyńskiego obrażających rozsądek i znaczną część Polaków.
Frasyniuk protestuje przeciwko ustawie, która jest niezgodna z konstytucją. A po zniszczeniu trybunału przez PiS nawet nie ma kto tego stwierdzić. Jeżeli ktoś mówi, że to fatalnie wygląda, to niech nie patrzy. Jeżeli Kaczyński ubliża Polsce i wykorzystuje trupy smoleńskie do polityki, to nie wygląda to fatalnie? I zamiast mówić o podpalaczu Polski, to gadamy o strażaku, jakim jest Frasyniuk. O tym, że może nie tą ulicą jechał do pożaru, że ma za długą sikawkę, że czapkę powinien mieć inną. A winny jest podpalacz, nie strażak. Przy tej dyskusji ucieka nam istota tej manifestacji.
Frasyniuk był już zatrzymany przez policję, uczestnicy manifestacji są spisywani jak w późnym PRL. Mamy wiele sytuacji, które przerastają to, co znaliśmy z PRL. Łapczywość w dorywaniu się do pieniędzy, zajmowaniu stanowisk. Pani Sadurska z tą pensją 50 tys. zł. Takich kwot dygnitarze PRL jednak nie zarabiali. Misiewicz, różne nieuki i pociotki na różnych stanowiskach. Tego w PRL w takiej skali nie było.
Nawet Gierek i Jaruzelski nie nazywali oponentów targowicą i złodziejami, zdrajcami i mordercami. To już nieprzytomna propaganda i język wojny domowej. I to już przypomina mi w wielu aspektach czasy stalinowskie.
Stefan Niesiołowski