Tomasz Bielecki
Europosłowie zatwierdzili 18.05. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, czyli 3,5 mld euro dla Polski. Aż połowa tej kwoty jest zamrożona, ale Polska ostatecznie zdoła sięgnąć po całość. Jednak bez Turowa.
Za powołaniem Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST) zagłosowało 615 europosłów, 35 było przeciw a 46 wstrzymało się od głosu. To łącznie pula 17,5 mld euro dla całej Unii do 2027 r. głównie na łagodzenie społecznych kosztów transformacji w kierunku neutralności klimatycznej całej UE. Polsce, która będącej największym beneficjentem FST, przypada 3,5 mld euro, a Niemcom – około 2,25 md euro. Częścć tych pieniędzy pochodzi z unijnego budżetu 2021-27, a reszta ze specjalnej działki w Funduszu Odbudowy.
– Pomysł FST, który zgłosiliśmy w Parlamencie Europejskim, zrodził się z rozmów ze społecznościami lokalnymi i samorządami. Zwłaszcza na Śląsku, gdzie wyzwania transformacji są największe. – W sercu FST są obywatele. Nie chcą nowych kopalń, smogu, zapadających się od szkód górniczych domów, ale nie chcą też wybierać między ochroną klimatu i pracą – powiedział dziś Jerzy Buzek (PO), od czterech lat jeden z głównych promotorów FST.
Jak odmrozić pieniądze
Przyjęte przepisy zamrażają połowę (czyli 1,75 mld euro z polskiej „koperty”) pieniędzy dla krajów, które „nie zobowiązały się do wdrożenia celu neutralności klimatycznej UE w 2050 r.”. A to właśnie Polska nadal oficjalnie trzyma się postanowień ze szczytu UE z 2019 r., na którym wszystkie kraje zaakceptowały cel neutralności klimatycznej Unii w 2050 r., lecz – na żądanie premiera Mateusza Morawieckiego – odnotowano, że „na tym etapie jedno państwo członkowskie nie może zobowiązać się do realizacji tego celu”.
Komisja Europejska nadal nie podaje, w jaki sposób powinno nastąpić oficjalne zobowiązanie się Polski do unijnej neutralności, by odmrozić całość funduszy z FST. Jednak niektórzy z unijnych prawników przekonują, że najprostsza droga wiedzie przez – wynegocjowane przed miesiącem przez europarlament i Radę UE – „prawo klimatyczne”.
Gdy po rychłym sformalizowaniu go przez Parlament Europejski oraz unijnych ministrów w Radzie UE to „prawo klimatyczne” wejdzie w życie, cele unijnej neutralności klimatycznej w 2050 r. oraz redukcji emisji CO2 o 55 proc. do 2030 r. (netto w porównaniu do 1990 r.) staną się prawnie wiążące dla wszystkich krajów Unii. – A zatem będą wiążące także dla Polski, co moim zdaniem mogłoby automatycznie anulować problem zamrożenia pieniędzy z FST – przekonuje nas jeden z brukselskich prawników.
Wsparcie dla Śląska
FST to szansa na wsparcie m.in. w tworzeniu nowych miejsc pracy, finansowaniu mikroprzedsiębiorstw, projektów edukacyjnych, infrastruktury społecznej dla młodzieży i seniorów, rozwoju energii odnawialnej, rekultywacji terenów pokopalnianych, szkoleń i kursów. Celem jest „społeczne” uzupełnianie przemysłowej transformacji współfinansowanej przez Fundusz Odbudowy oraz z innych działek budżetu UE. Podstawą mają być „terytorialne plany sprawiedliwej transformacji” ustalone wspólnie z Komisją Europejską.
Bruksela w swej wstępnej ocenie, które regiony nadają się do pomocy z FST, skupiła się na województwie śląskim, czyli Katowicach, Bielsku-Białej, Tychach, Rybniku, Gliwicach, Bytomiu oraz Sosnowcu, gdzie – jak podkreśla Bruksela – nierealistyczne byłoby oczekiwanie, że likwidacja miejsc pracy związanych z górnictwem zostanie zadowalająco zrekompensowana za pomocą typowego wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw, start-upów, dla rozwijania nowoczesnych technologii czy szkoleń. I dlatego należy tam rozważyć wsparcie dla inwestycji w duże firmy na tym obszarze. Bruksela podkreśla, że w województwie śląskim bezpośrednio w górnictwie nadal pracuje około 78 tys. ludzi, czyli blisko połowa górników w UE.
Podobne zalecenie, by – oprócz zwykłych działań wobec mniejszych przedsiębiorców – rozważyć wsparcie inwestycyjne dla dużych firm, sformułowano dla Konina z racji kopalni węgla brunatnego, z którą jest związanych około 6 tys. miejsc pracy. FST ma też pomagać m.in. regionowi Wałbrzycha. Na największe wsparcie w Niemczech zasługuje Zagłębie Łużyckie, gdzie w okolicach Chociebuża (Cottbus) przy wydobyciu węgla brunatnego pracuje 8,3 tys. ludzi.
Bez Turowa
– Komisja Europejska upiera się i nie chce zaakceptować negocjacji i dyskusji nad dużym kompleksem kopalń w Turowie, który zapewnia 80 tysięcy miejsc pracy. Niech FST będzie rzeczywiście sprawiedliwy, a Turów niech będzie tego przykładem – apelowała Anna Zalewska (PiS) podczas poniedziałkowej (17.3.21) debaty w Parlamencie Europejskim. Istotnie, Bruksela uprzedza, że m.in. niedawne przedłużenie przez władze Polski koncesji dla – kontestowanej przez Czechy w TSUE – pracy Turowa aż do 2044 r. (pomimo braku należytej decyzji środowiskowej) przekreśla szanse na pieniądze z FST.
Unię czeka teraz ciężka debata nad szczegółowym podziałem ciężarów redukcji unijnych emisji o 55 proc. do 2030 r. pomiędzy 27 krajów, co będzie jednym z tematów szczytu UE na początku przyszłego tygodnia.
Komisja Europejska zamierza w połowie lipca zaproponować pakiet projektów „FitFor55”, który oprócz podziału wysiłków redukcyjnych ma też zawierać dodatkowe bodźce dla redukcji emisji w budownictwie i transporcie drogowym. A także graniczną opłatę węglową (CBAM) nakładaną na część importu z tych pozaunijnych krajów, które uchylają się od walki z emisjami CO2, a zatem ponoszą niższe koszty produkcji, co prowadzi do nierzetelnej konkurencji z firmami z UE.
REDAKCJA POLECA